Zakładam ten wątek, bo wielu tu narzeka na pisiorków i jak nagle zacznie rządzić inna partia to Polska nagle się stanie mlekiem i miodem płynącym krajem. A tak się nie stanie.
Ale do tematu: Jeśli ktoś z was by został posłem (nie ważna z jakiej partii tylko, że jest się posłem) to tacy uczciwi bylibyście?
No nie sądzę.
Dobralibyście się do "koryta" i trzepalibyście kasę ile tylko można i w dupce mielibyście innych. Ważne że wam by się układało.
Czyli widzicie. Innych oceniacie a to samo byście robili....
Temat do dyskusji...
Nie upadłem tak nisko żeby nawet taką możliwość rozważać, zatem nie mam tego problemu
Po pierwsze, ja bym posłem nie został, bo na tym kariery długoterminowo opierać nie można, a nachapać się przez kilka lat przy jednoczesnej konieczności lizania kakaowego oczka bossa partyjnego i wystawianiu się na ataki zarówno partyjnych kolegów jak i opozycji, po prostu się nie opłaca.
Po drugie, jeśli ktoś chce się nachapać i jest trochę ogarnięty to poza sejmem zarobi więcej niż w sejmie. Do sejmu nachapać się idą głównie ludzie bez kompetencji do realizacji innej kariery, a ci którzy do innej roboty się nadają, szybko z polityki uciekają.
Po trzecie, problem z obecnymi rządzącymi jest taki, że oni żrą przy korycie, a jednocześnie rozwalają co się da i nic za to żarcie nie robią. To tak jakbyś mieszkał w budynku, gdzie jest wspólnota mieszkaniowa, wybieracie zarządcę nieruchomości, który zbiera od Was czynsz i ma w Waszym imieniu administrować dobrem wspólnym. Zamiast tego zarządca nie przeprowadza realnych remontów, tylko zleca jakieś fikcyjne prace swojemu szwagrowi, żeby wyprowadzić sobie kasę na boku. W pewnym momencie zaczyna to robić tak ostentacyjnie, że już się nawet z tym nie kryje, a na swoją "obronę" rzuca tylko argumentem "Dobralibyście się do "koryta" i trzepalibyście kasę ile tylko można i w dupce mielibyście innych. Ważne że wam by się układało. Czyli widzicie. Innych oceniacie a to samo byście robili....". Czy to znaczy, że powinniście mu wybaczyć czy jednak czym prędzej szukać innego administratora?
Uwierz mi. Pieniądze zmieniają człowieka. Niestety na gorsze...
jakby Ci zapłacili ponad 10 tyś miesięcznie za to, że pójdziesz na parę godzin do sejmu i popierdzisz w stołek albo przy głosowaniu podniesiesz rękę do góry albo wcale to raczej stalbyś się jak oni wszyscy w rządzie niezależnie kto w jakiej jest partii.
Nie, bo ja bym po prostu nie dał się postawić w tej sytuacji. Wolę swoją pracę zawodową nawet jeśli wymaga realnie 50-60h pracy tygodniowo, ale nie muszę robić niczego wbrew sobie i mam długoterminowe perspektywy zawodowe.
Dla większości posłów bycie politykiem to kariera na pełny etat albo jednorazowy "złoty strzał" czyli konieczność nachapania się przez jedną kadencję. W obu przypadkach najczęściej wiąże się to z brakiem umiejętności pozwalających na poradzenie sobie na normalnym rynku pracy czy w biznesie. W większości przypadków pobalujesz te kilka lat, a potem koniec. Często nawet nie masz, gdzie potem iść. Jednocześnie jest coraz większe ryzyko, że złamany zostanie niepisany układ "my nie ruszamy was, wy nie ruszacie nas".
Polityka to trochę jak bycie telewizyjnym celebrytą. Wiele osób o tym marzy, ale jeszcze więcej osób nigdy by nie chciało nimi być.
Ale zdajesz sobie z tego sprawę, że przez te 4 lata w kadencji tak poseł kupi sobie jakiś dom z basenem na Majorce i do tego kupi 5 mercedesów? To co poseł zarobi w rok my musimy robić tak w 5 lat.
I to że kadencja się skonczy za 4 lata to nie znaczy, że taki poseł nagle nie będzie miał wypłat. Będzie miał ale lekko mniejsze.
Dalej będzie posłem tylko w opozycji.
Ja wiem, że to bait, ale trudno, napiszę - za 10k przez 4 lata ponosząc koszty utrzymania na normalnym poziomie (nawet uwzględniając bonusy poselskie) to powodzenia w kupieniu mieszkania w Warszawie bez kredytu, a co dopiero mówić o 5 mercedesach i i domu na Majorce :D
Nie bez powodu znacznie bardziej opłaca się być działaczem nie-posłem, bo można sobie załatwić posadkę w SSP. Tam są pieniądze, a nie w sejmie.
Też wiem, że to bait, ale też uraczę go odpowiedzią.
Gdyby nie dodatkowe benefity i apanaże, to za zarobki posła ciężko byłoby się utrzymać w Warszawie, takie są to super pieniądze. Czy powinny być w takim razie większe? Nie, bo wysokość wynagrodzeń posłów wcale nie przełoży się na podniesienie ich poziomu merytorycznego. Problemy są systemowe.
Jakby co, prawdziwa kasa jest dopiero w europosłowaniu, ale to zwykle polityczna emerytura dla zasłużonych dla partii, którzy się wypalili lub których z jakichś powodów trzeba odstawić na boczny tor.
A nawet gdyby posadka zwykłego posła dawała przez 4 lata tak duże benefity, żeby kupić sobie dom i kilka samochodów to po tych 4 latach trzeba byłoby móc je jeszcze utrzymać. Większość ludzi, którzy łatwo uzyskali duże pieniądze (np. wygrywając na loterii) nie potrafi nimi zarządzać, a gdy się skończą nie potrafią obniżyć poziomu swojego życia.
Skoro większość posłów nie nadaje się do normalnej pracy, jedyną dla nich opcją jest pozostanie w polityce, gdzie ich los jest uzależniony głównie od płaszczenia się przed swoim lordem partyjnym lub którymś z jego pomagierów. Czy nawet jeśli byłyby to takie niesamowite kokosy jak opowiadasz, czy naprawdę Ciebie by one skusiły jeśli ceną jaką byś za nie płacił byłaby totalna spolegliwość wobec takiego np. Sasina?
Via Tenor
Mówi się posedłem, a nie posłem...
Niewykstałcone scyle...
Gdybym został posłem to może bym i kradł, gdybym oczywiście miał taką możliwość. Problemem są ludzie, którzy takich skompromitowanych posłów ponownie wybierają do sejmu. Np. taki były marszałek Kuchciński. Okradał Polaków podróżując państwowym samolotem z rodziną na wycieczki i co? Jak dostanie jedynkę na liście to z automatu wchodzi ponownie do sejmu.
Gdyby politycy wiedzieli, że jeśli ich kradzież wyjdzie na jaw, to spotka ich nie tyle kara więzienia co zwykły ostracyzm społeczny, to kradliby mniej lub nawet wcale.
przez te 4 lata w kadencji tak poseł kupi sobie jakiś dom z basenem na Majorce i do tego kupi 5 mercedesów
Brownie chyba za mocno weszło XD
Wyjątkiem tutaj są cwaniacy pokroju Morawieckiego, którzy swój urząd traktują instrumentalnie po to, by zrealizować swoje finansowe machloje. Zanim podążają pozostałe - bardziej obrotne od szeregowych - świnie typu Sasin, Szumowski, etc.
Jeśli nadal jesteś zdania, że po 4 latach posłowania (jako szeregowiec) można kupić dom i 5 mercedesów... no to odleciałeś z orbity XD
Raczej nigdy nim nie zostanę, co najwyżej miejskim radnym. Jeżeli jakimś cudem kiedyś zostanę posłem, to nie omieszkam zdać relacji co się w moim życiu zmieniło.
Posada posła mnie nie intersuje, ale służe moją wiedzą, doświadczeniem i wolą pracy dla Polski jako prezes jakiegoś PZU czy Orlenu.
Popijalbym kawkę 8H tak, jak inni koledzy po fachu i zarabialbym przy tym równowartość dwóch RTX-ów 4090
Europosłem to jeszcze jeszcze można trochę pozwiedzać i jakaś szansa że się języków nauczymy. Posłem krajowym bez sens totalny chyba że jako przytulanka prezesa a potem CEO w Orlenie lub innym podmiocie publicznym z pensją 2M + nagrody 3M rocznie. Jak komuś zależy na immunitecie to lepiej zostać sędzią.