Szósty epizod Pierścieni Władzy jest bardzo dobry, ale serialu nie ocali
W którym miejscu "bardzo dobry"?
Cały misterny plan opiera się na wihajstrze, który otwiera tamę, z której woda zalewa tunele z plandeką, żeby wpaść do jamy pod ziemią i zrobić Mt. Doom, które powinno tam stać od 3000 lat. Armia narodu wyspiarskiego nagle ma świetną konnicę (podstawa bitew morskich), a całe Hin--Southlands to w zasadzie jedna wioska i to nie największa.
I cała rozmowa nagrana w dutch angles.
Odcinek był, owszem, widowiskowy. Ale zarazem nieco idiotyczny pod względem fabularnym.
Nie nazwałbym go dobrym. Po prostu nie był (w przeciwieństwie do wcześniejszych) usypiająco nudny.
Ostatnie 2 odcinki mnie wciągnęły a 6 faktycznie najlepszy ze wszystkich z zajebistym zakończeniem...
Pierwsze 4 odcinki były nudne jak flaki w oleju.
Najbardziej miałki odcinek ze wszystkich. Tu niby coś się działo ale tak na prawdę działo się wielkie gówno. Nie ma poczucia zagrożenia, tajemnicy albo obawy ze ten czy tamten zginie. Odcinek z dupy.
Póki co najsłabszy odcinek. Praktycznie każda scena trwa za długo, a choreografia walk w tym serialu do najlepszych nie należy. No i jak oni powsadzali tych wszystkich ludzi i konie do tych małych stateczków, które wypływały z Numenoru w poprzednim odcinku?
Niemniej, wciąż przyjemnie się to ogląda. Czekam kolejny.