Pierce Brosnan bez entuzjazmu o Nie czas umierać i poszukiwaniach nowego Bonda
Go to po prostu nie obchodzi, powiedział to wprost, co by go to miało obchodzić, kto zagra w filmie w którym grał 20 lat temu, a wy nadal forsujecie, że ma pewno dosyć, nie, nie ma, nie obchodzi go to kompletnie.
Przecież Brosnan jasno powiedział, że go nie obchodzi kto zagra nowego Bonda.
Marketingowo - słabo.
Gość grał w 4 filmach z Bondem. Było, nie było w kulowych filmach, mających zawsze spore grono entuzjastów. Wiadomo, że dla nich jedną z kluczowych spraw jest postać głównego bohatera, bo tak dla przykładu można się spierać kto był lepszym Bondem: Moore czy Connery, ale o każdym z nich można powiedzieć "angielski gentleman" - również o Brosnanie. O Craig`u powiedzieć tego nie można.
Reasumując - Brosnan mógłby choćby udawać, że to, czemu oddał cząstkę kariery jednak go odrobinę wzrusza...
A dlaczego miałby się zachowywać jak pierwszy lepszy gimbus czy warszawiak i udawać kogoś kim nie jest? Facet jako aktor ma ugruntowaną pozycję, nie wiążą go jakiekolwiek sponsorskie umowy z producentami Bondów, więc w jakimś tam wywiadzie powiedział, że ma to gdzieś, kto zostanie, ale życzy mu powodzenia. Nic szczególnego.