No wiec kazdy na pewno zauwazyl w ostatnich latach ze stara sie przepychac pewne wartosci i promowac roznego dywesyfikacje w filmach i serialch. Ludzie juz maja tego dosc, daja lapki w dol, pisza ze sie nie podoba, smieja sie z tego a producenci dalej w to ida.
Chce tylko zrozumiec tu zachowanie producentow, przeciez to sa ludzie ktorzy dla pieniedzy zrobia wszystko. Dlaczego denerwuja wiekszosc i narazaja sie na strate pieniedzy tylko zeby zaspokoic mniejszosc?
Chyba ze dane sa zaklamane i podobnie jak z Diablo Imortal. Gracze hejtowali na maksa i minusowali a po tygodniu sie okazalo ze ma miliard sciagniec i najbardziej kasowa gra.
Sam sobie odpowiedziałeś. Większość ludzi nie postrzega koloru skóry, orientacji etc jako poprawność. Mała grupa pokrzyczy, ponarzeka a większość i tak obejrzy/ogra materiały "politycznie poprawne".
Chcialem cos wiecej sie rozpisac, ale zobaczylem, ze to wątek zalozony przez Bociek69, wiec bylaby to tylko strata czasu.
Poprawność polityczna to nie ilość czarmoskórych w filmach czy postacie poboczne lgbt a nie obrażanie różnych grup ze względu na narodowość, orientacje seksualna, religie itd… media market z 10 lat temu emitował reklamę przedstawiająca Polaków jako złodziei i to była właśnie niepoprawna politycznie reklama. Jeśli ktoś chce zarabiać pieniądze to nie powinien obrażać potencjalnych klientów.
A na na czarnoskórych i gejów w filmach narzeka tak zwana głośna mniejszosc, ludzie są różni i nowy jork nie wyglada jak wieś na podlasiu, ponadto kolorowi ludzie tez chodzą do kin, płacą abonamenty i robią to chętniej, kiedy mogą utożsamiać się z jakimś bohaterem.
Race i gender swapy, to nie poprawnosc. To lenistwo i scenariuszowa amatorszczyzna.
Plus, w przypadku tworow slabych szansa na darmowa reklame, nawet negatywna, bo zawsze sie jakis rasista spod kamienia znajdzie.
Ciagle nie moge zajsc w glowe, ze lenie naciagnely nawet Bezosa :D.
Podziwiam ludzi, którzy mają ból dupy, że postacie fikcyjne są innego koloru skóry niż w książce.
Tylko że właśnie ludziom nie o to chodzi.
Zaczynając od początku:
Postacie są innego koloru skóry niż w książce, bo ktoś miał ból dupy o to, że są takiego, a nie innego ;p.
Dlaczego denerwuja wiekszosc
No właśnie o to chodzi, że niekoniecznie większość. Ludzie mają jakiś problem z uzmysłowieniem sobie faktu, że ze wszystkich, którzy kupili grę, albo obejrzeli film tylko część będzie na tyle zaangażowana, że jakoś to skomentuje, albo oceni w internecie. A jeśli już, to przeważnie negatywnie, bo taka jest generalnie tendencja, że przymus wyrażenia negatywnej opinii jest większy niż przy pozytywnej.
Dlatego producentów filmowych bardziej interesuje po prostu oglądalność. Bo to się da lepiej zmierzyć. Co z tego, że ileś tam osób oceni negatywnie, skoro obejrzy kilkadziesiąt razy tyle, interes się opłaci, a hajs będzie się zgadzał? Dzisiejsza poprawnośc to jest poprawność rynkowa, a nie polityczna i naprawdę dziwne, że są jeszcze na świecie osobnicy, którzy sobie tego nie uświadomili.
To nie większość, tylko głośna mniejszość. W tabelkach wychodzi że takie podejście się sprawdza, więc jest stosowane.
Dla pełnej jasności: nie oskarżałbym Disneya czy podobnych korpo o jakąś moralność czy ludzkie odruchy, a tym bardziej o realizowanie jakiegoś z góry założonego złego planu - liczy się jedynie kasa.
Plus, ewentualnie, dobry PR.
Nie mam wątpliwości, że gdyby w badaniach wyszło że najwięcej można zarobić na propagandzie podobnej do tej z Niemiec lat 30tych uw to widzielibyśmy cały wysyp atletycznych Aryjczyków i obrazy sławiące wielkość właściwej rasy nordyckiej.
Doszedłem ostatnio do wniosku, że lubię poprawność polityczną. Byłbym hipokrytą, gdybym uznał, że jej nie lubię, skoro stosuję ją często na wielu płaszczyznach. Czepiać się innych, że to robią, pewnie by mi nie wypadało.
Weźmy taką kategorię, jak polityka i religia. Można nie wierzyć, ale staram się wypowiadać z szacunkiem do każdego, nawet z ultra odmiennej strony barykady. Zależy mi na tym, żeby nie urazić rozmówcy. Gdybym był niepoprawny i prawdziwy, musiałbym w co drugim poście kazać się komuś walić na ryj.
A tak? Robię tak wyłącznie w stosunku do ruskich propagandzistów, bo jest wojna i nie ma co im strzelać z kapiszonów, jeśli pod ręką jest granat.
Zdarza Wam się pisać gniewny post, a później skasować coś tam, gdzieś coś ugładzić i trochę dopasować? No to właśnie zastosowaliśmy mechanizm poprawności politycznej, żeby rozmówca kontynuował dyskusję z nami i nie chciał nas zgłosić u pani. Próbujemy zapewnić mu bezpieczną przestrzeń, aby go włączyć. Albo lubiany/kochany przez nas członek rodziny o skrajnie innych poglądach niż nasze i ze słabym sercem lub defektem w samokontroli. Niektórzy z nas wybiorą obchodzić się z takim kimś, jak z jajkiem.
To ma i dalsze implikacje. Jeśli jakiś dziwny kolega, któremu sesje D&D sprały mózg będzie bardzo nalegał by mówić do niego Baldur, zamiast Kamil, to pewnie będę mówił do niego Baldur. Jeśli ktoś, kto wygląda jak chłop będzie się czuł szczęśliwszy, gdy będę zwracał się do niego per "Asia" , to tak zrobię.
Na płaszczyźnie codzienności, jeśli dowiem się, że ktoś się dużo modli, chodzi na pielgrzymki, a inny jest gejem, a jeszcze trzeci rozwodnikiem, a czwarty lubi disco polo, pewnie nie puszczą mi zwieracze i nikomu nie zrobię wykładu, czy to o sekciarstwie, czy to upadku obyczajów. Mimo, że mam swoje opinie. One zresztą przeciekają. Na poprawność się nie silę, po prostu zazwyczaj tak wychodzi. I ją po prostu lubię, bo mogę zachować cywilizowane ramy dyskusji z ludźmi, którzy myślą zupełnie inaczej.
Systemowo podjął to oczywiście Hollywood i tutaj jest już róznie bywa, ale generalnie idea jest dla mnie strawna. Dać reprezentację różnym grupom, przy przymknięciu oka na to, że są takie miejsca, gdzie stawia się im czasem płonące krzyże w ogródku lub zrzuca z najwyższej wieży. Nie zwracam uwagi na to, czy jest jakiś parytet kobiet, czy Murzynów w produkcjach. Produkcja musi być dobra.
Jeśli film jest gównem, to w moich oczach, nie uratuje go to, że w produkcji wykorzystano jedynie wegańskie materiały, a protagonista jest lesbijką z ognistym romansem. Ale w drugą stronę, jeśli film jest świetny, a są w nim wątki homoseksualne, to dla mnie git. Oglądam teraz The Boys i tam zostało to zrobione w fajny, wesoły sposób. Jeszcze z piękną autoironią. Kwestie róznorodnosci, z kolei, też mogą być fajnie zrealizowane, jeśli wykorzysta się to całe diversity do nadania większej immersji.
Albo kobiecy protagonista. Jestem tak stary, że pamiętam Ripley w Obcym i jak w szóstej klasie wzdychałem do jpg z Jill Valentine, więc próbuję się nie zesrać, słysząc, że w takim filmie, czy takiej grze, mamy żeńskiego głównego bohatera.
Ja wiem, że dla niektórych to już jest wojna kulturowa. Konan by tego nie pochwalił. Ale tak jak dawniej, powstawało wiele drewnianych filmów z białymi maczo w rolach głównych, tak i teraz jest pełno chłamu. Ja sobie żyję trochę obok tego i cały czas staram się cieszyć dobrymi filmami, czy grami. Te jednak ciągle się pojawiają.
a ja nie lubię poprawności politycznej, dlatego, że obecnie np. w USA nie ma z nią już nic wspólnego, nie chodzi już o szacunek dla mniejszości, język dyskursu, tolerancję - stało się batem na wszystkich nie prawomyślnych, taranem dla wszelkich lewicowych szurów, przy jej pomocy można zamykać usta, rugować z życia publicznego, kończyć ludziom kariery, tylko dlatego, że nie są zgodni z obecnymi lewicowymi trendami. Stara rasistka J.K Rowling jest tego skrajnym przykładem - poprawność polityczna stała się inkwizycją
często to powtarzam, sekta chrześcijańska w momencie gdy przejęła władzę w imperium rzymskim, w ciągu jednego pokolenia z religii tępionej i dyskryminowanej przemieniła się w religię tępiącą i dyskryminującą - obecnie to samo jest z ruchami lgbt, feministycznymi, które ukrywają się pod płaszczykiem poprawności politycznej używając jej jak tarana dla rugowania z życia publicznego swoich prawdziwych i wydumanych przeciwników.
Hej Manolito,
Nie będę za długo w to wnikał, bo i mi specjalnie nie zależy na "wygraniu" w argumentach. Trochę zbyt słabo znam specyfikę USA. Pewnie masz trochę racji w tym, że w każdych warunkach znajdzie się jakaś jednostka, grupa, która pewne rzeczy cynicznie wykorzysta do swoich celów politycznych, chociażby niszcząc kogoś. Wykorzystanie legislacji, przemian kulturowych itp. jako pałek politycznych to nie jest coś, co pochwalam.
Z drugiej strony, Ameryka też się sypie, to osobny rozdział, Bill Clinton...
Mając dość niewielką świadomość na temat problemów Amerykanów, z tą równością i poszanowaniem drugiej osoby, to tam tak różowo nie jest. Znam osobę, która dorobiła się dość fajnej posady i wykształciła topowo na dobrym Uniwerku. I jej koledzy nie mogą wyjść z podziwu, że "jak na Latynoskę, wygrałaś życie". To ma być komplement, ale w praktyce musi słuchać tego gówna co chwilę. To jest niestety trochę naturalne. Ewolucja człowieka przebiegała tak, że musieliśmy się nauczyć szybko nadawać etykiety: "swój", "wróg". Mimo, że minęły czasy walki o ogień, to nasz mózg czasem pewne rzeczy upraszcza. I masz później takie komplementy, bo skoro Latynos, to aż dziw, że żyje na poziomie.
Wracając jednak do lewackiego terroru.
Mam ziomali z West Coast, którzy będąc na doktoratach, potrafili żartować ze swojego kolegi, "if he's not a fag by chance". To już dla mnie, prostej kutały z Podkarpacia taki humor się przejadł gdzieś w okolicach liceum. Wydaje mi się, że my w tej Europie jesteśmy trochę grzeczniejsi, a w Stanach ludzie się specjalnie nie czają z poprawnością na codzień. Owszem, co innego przemysł i mass media. Natomiast w życiu codziennym ta ich równość jest chyba trochę iluzoryczna.
W Stanach masz po prostu do czynienia z większym zakresem skrajności, bo napięcia społeczne strasznie tam eskalują, szczególnie wraz z rozwojem social mediów. I nie skłamię, jeśli powiem, że oprócz tych paru śmieszków, którzy nabijali się z gejów, była też i jedna studentka ze Stanów, ktora autentycznie prawie raz ich pobiła za to. Wiesz, my tu sobie siedzimy w swoim monolitycznym, monochromatycznym społeczeństwie, a dyskurs i konflikty, będące na świeczniku w Stanach, skapują na nas pod postacią produkcji Netflixowych i inb na Twitterze. Tam naprawdę wrze i dużo łatwiej jest spotkać skrajności po obydwu stronach.
To wszystko, co tu piszę, to jest autentycznie na "wydaje mi się". Stany znam słabo i średnio je rozumiem. Toteż i specjalnie nie przeżywam i nie angażuję się w problemy, którymi żyją.
Ktoś wyżej napisał, że Nowy Jork to nie wieś i tam jest bardziej różnorodnie. Owszem - i jeśli robimy film z akcją w Nowym Jorku to zatrudnianie odpowiedniej ilości różnorodnych aktorów ma sens. Natomiast jeśli robimy film o królowej Anglii (postać historyczna z imienia i nazwiska umiejscowiona w historycznych realiach) to zatrudnianie czarnoskórej aktorki jest debilizmem.
Problem polega na tym, że obecnie wpychana wszędzie w gardła tępych (wg twórców) odbiorców "poprawność" zakłamuje rzeczywistość oraz realia tego swiata i pokazuje nieprawdę, na siłę starając się przypisywać pozytywne cechy okreslonym grupom społecznym i dokładać negatywnych innym, aby "wyrównać" stan rzeczy lub próbować odwrócić uwagę od istniejących i rzeczywistych problemów.
To się oczywiście nie uda, zamiast się denerwować trzeba spokojnie idiotów przeczekać :)
Nie przeczekasz. Myślę, że będzie jeszcze gorzej. Zawsze znajdą się ludzie broniących fikcyjnych postaci będących innymi niż według ustalonych od zawsze kanonów. Jeszcze książki można jakoś przeboleć, mimo karykaturalności tych wizji . Ale z jeśli postaci historycznych robi się kogoś kim nie byli to już jest patologia.
Zawsze znajdą się ludzie broniących fikcyjnych postaci będących innymi niż według ustalonych od zawsze kanonów
To akurat dobrze. "Ustalone kanony" w przypadku fikcyjnych postaci nie są czymś, czego trzeba by się sztywno trzymać.
To z postaci od zawsze bedących białymi robi się ciemnoskórych. I to zarówno dla postaci fikcyjnych jak i historycznych. Nigdy na odwrót.
A Jezus to co?
A gdzie Jezus był czarny ? Coś mi umknęło? ;)
No chyba, że piszesz o afrykańskich przekazach odnośnie koloru skóry Jezusa :)
Czarny może i nie był, ale aż tak biały też nie.
Poza tym tam wyżej napisałeś ciemnoskóry, a nie czarny :P
No tak, Jezus był... innego koloru skóry. O żesz, i napisałem czarny, fakt. Mój błąd. Nie używam słowa czarny... Bo jestem poprawny politycznie.
W pracy nawet kawę robię ciemnoskórą ;)
Wyobrażasz sobie np. Czarną Panterę granego przez białego aktora. Wiesz jako to byłby lament?
Zgadza się, ale to tylko potwierdza fakt, że ludzie źle podchodzą do tych kwestii i marnują czas na przejmowanie się pierdołami.
moim zdaniem w popkulturze pewne rzeczy powinny być zachowane takimi jakimi zawsze były
Też tak kiedyś myślałem, ale na dłuższą metę to jednak nie ma sensu. Tym bardziej, że ostatecznie i tak zawsze wygra to za co ludzie po prostu będą skłonni zapłacić.
Moim zdaniem poprawność polityczna nie jest istotą problemu. Różnokolorowe elfy, "Misia Puchatka na wózku" ... nie przeszkadzają o ile nie są głównym celem wydania filmu, książki .. innej twórczości.
Jeśli celem twórcy jest ciekawa historia i to właśnie opowiedzenie jej jest głównym celem, to różnobarwne postaci są jedynie narzędziami do jej przekazania.
Oczywiście w filmie HISTORYCZNYM np. azjata grający Kolumba, to zwykłe kłamstwo, ale w filmie fabularnym - to już inna bajka. Problem ma wtedy ten kto buduje wiedzę na bazie filmów fabularnych, a nie ktoś kręcący BAJKĘ.
Skoro wygląd postaci fikcyjnych nie ma znaczenia, to dlaczego elfów w Rings of Power nie grają osoby grube i niskie? Liczy się umiejętność gry aktora, a nie wygląd. Czy aktor 1,5 metra wzrostu i 150 kilogramów wagi wciąż będzie wiarygodnym elfem na ekranie?
Najgorzej. Miks ryby i człowieka nie ma białej skóry. Upadek cywilizacji!
Ten film będzie do bani niezależnie od koloru Arielki. Bo jaki ma być, skoro wszystkie dotychczasowe próby przeniesienia klasycznych disneyowskich animacji na film były nieoglądalnym syfem. Ten tradycji raczej nie przełamie.
Tak tylko że Czarna Pantera jako bohater MCU został stworzony jako symbol walki o równouprawnienie czarnych a symbolem czego jest syrenka Ariel? Walki o prawa białych?
został stworzony jako symbol walki o równouprawnienie czarnych
Czyli czarni potrzebują "swojego" bohatera z uniwersum mcu żeby nie czuć się pokrzywdzonymi? Czekam więc kiedy powstanie jakiś "tęczowy" bohater żeby ci spod znaku literek nie czuli się źle
Syrenka jest symbolem roznorodnosci wsrod bialych. Pokazuje ze mozesz byc kim chcesz, gejem, transem, kotem, morsem czy wlasnie wspomniana syrenka. Czarna syrenka odbiera bialym prawo do wolnosci i samodecydowania o sobie!
Tak tylko że Czarna Pantera jako bohater MCU został stworzony jako symbol walki o równouprawnienie czarnych a symbolem czego jest syrenka Ariel? Walki o prawa białych?
Syrenka jest symbolem robienia dobrze BIAŁYM marynarzom