Te rzeczy z Dragon Balla potrafią zażenować nawet największych fanów
Jedyna rzecz na tej liście, z którą się zgadzam to ogłupienie Goku. Reszta to brak zrozumienia tematu, zwykłe czepialstwo albo postępowe pierdololo.
Proszę! Skończcie tą serię artykułów bo to one żenują i pisane są na siłę...
Kto to do cholery pisał? Sceny z Roshim i Bulma nieodpowiednie? Japonia, anime i cała ich popkultura to jest całkiem inny stan umysłu. Czepianie się tych scen śmierdzi mi tu na kilometr jakimiś wyznawcami Mai Staśko czy innych Jasiów Kapeli...
Jedyna rzecz na tej liście, z którą się zgadzam to ogłupienie Goku. Reszta to brak zrozumienia tematu, zwykłe czepialstwo albo postępowe pierdololo.
Dragon Ball się po prostu kocha lub nienawidzi i niestety większość wymienionych tutaj punktów to zwykle czepianie się, a Genialny Żółw to po prostu stary zboczeniec i nawet miało to swój urok. Oczywiście piszę to na podstawie mangi Dragon Ball oraz anime o tym samym tytule i z podtytułem Z. GT to osobna historia, którą nie ukrywam doceniłem mocno po latach, szczególnie widząc jak nowe przygody są tak nieudanym recyklingiem do bólu że aż głowa pęka. Mam nadzieję że kiedyś doczekam tęczowego Goku i Vegety, szczególnie tego drugiego w obcisłym ubranku.
Słyszałem że w tych nowym Dragon Ball Goku przechodzi granice głupoty, bo w anime było to całkiem fajnie wyważone. Chociaż ten co czytał cała mangę oraz oglądał całe anime zauważy że w anime Goku był trochę głupszy niż w komiksie. Podobna sytuacja jest z Vegetą, gdzie ten w komiksie był mniejszym zwyrolem i gburem.
I jeszcze co do ostatniego punktu, to też to zauważyłem już za pierwszym razem. Ale można to łatwo wytłumaczyć że Cell mógł mieć więcej takich komórek regenerujących jego ciało niż tylko w głowie (nie musiał wiedzieć o wszystkich). Przykładowo w nogach, rękach czy korpusie, a nawet w dupie. I myślę że tak można by było to sensownie wytłumaczyć
Jeśli w bajce dla dzieci/młodzieży jest "stary zboczeniec", to nie wiem dlaczego krytyka takiego czegoś uznawana ma być za "czepianie się" ?
Jest to żenujące i żałosne. I taki tytuł nosi ten artykuł.
Nie musisz się zgadzać, ale to już kwestia gustu i poziomu.
Dragon Ball się po prostu kocha lub nienawidzi
Bo ja wiem, o ile w młodości (jak leciał na RTL7 to miałem z 13-15 lat) uwielbiałem a i dzisiaj mam sentyment do DB i DBZ pomimo już znacznie słabszej Buu saga, tak DBS jest po prostu słabe. Więc jestem gdzieś tak w nastawieniu pomiędzy.
Z Goku zrobiono praktycznie to co z Thorem w ostatnim filmie. Dostaliśmy silnego idiotę
Okropny spam i wypociny, Wybaczcie. Nie wolno krytykować Dragon Balla. Może się tylko spuszczać na jego punkcie jak ci panowie w komentarzach. Nic nie jest idealne a świat nie jest biało czarny. To szokująca dla niektórych ale można dobrze się bawić przy anime i nawet dobrze je oceniać i nadal krytykować niektóre aspekty. Obrońcy dziecięcych marzeń muszą zrozumieć ten prosty fakt. Kochać? Nienawidzić? Piękne skrajności. Nie ma nic w środku. To takie amerykańskie bo u nich jest hate i love. Niektórzy widzę już się tym zarazili.
Jeśli chodzi o Muten Roshi to uwielbiam go. Jedna w moich ulubionych postaci. Jest zboczony, nosi przeciwsłoneczne okulary i jest świetnym nauczycielem. Pierwsza seria mocno się różni od drugiej. I obie bardzo lubię. Przemilczę GT i Super. GT za fabułę a Super za wszystko. Ultra Instynkt, część walk i kobiety Saiyanki oraz aniołowie. Jedyne aspekty które cenie sobie w Super.
Herkulesa odkąd go poznałem w dzieciństwo do dziś nie mogę zdzierżyć. To taki typowy siłacz celebryta i łgarz. Jest popularny tylko dlatego bo Majin Buu się z nim zaprzyjaźnił i ma fajną córkę. Ale jak wiele anime kobiety są spychane na drugi plan jeśli chodzi o walkę dlatego pojedynek Goku z cóż, Kalafiorem a potem z Keflą tak bardzo mi się podobał. W końcu wojownik który przy okazji jest sexy.
Erotyzm w anime zaczął pojawiać się już w latach 70 i jest to jedna z cech anime. Każdy kraj ma swoje dziwności. Nie są niezbędne ani nawet nie pojawiają się w każdej produkcji ale w DB są jak najbardziej. Goku nigdy nie grzeszył inteligencją i to w nowszych sezonach jest jeszcze bardziej podkreślane i uwydatnione.
Great Saiyaman był taką próbą sparodiowania właśnie anime o superbohaterach które były mega popularne w latach 70 i 80. Bo tacy Power Rangers to nie jest oryginalny pomysł z USA a właśnie z Japonii. Wszyscy się śmieją z Gohana a on jest ze wsi i nie rozumie że jego gust może być odbierany inaczej gdy pojawia się w mieście i biega w dziwnym ubrania i rzuca swoje motto. Jako że DBZ wyszło pod koniec lat 80 jest to idealne przedstawienie pewnej ery która zanika. Nikt już nie biega w pelerynkach i nie wykrzykuje "stój złoczyńco" niczym Yattaman. Taki chyba był cel w Great Saiyaman.
Co do błędów i wpadek to Toriyama jest powodem tego wszystkiego. Jeśli ktoś trochę o nim wie to nie jest to żadne zaskoczenie. Ten facet (już nie pamiętam kto) zapomniał o Lunch a więc jednej z fajniejszych kobiecych postaci dlatego później przestała się pojawiać. Ten gość ma koncentrację i pamięć świnki morskiej albo chomika. To chyba jest jedyne wytłumaczenie dlatego Super ma taką beznadzieją kreskę przez większość czasu. Zapomniał jak genialna była stara kreska. Tutaj pojawia się pytanie. Są tak zwane trendy które się przyjmują i kreska może być takim trendem. Jesteśmy w erze wypucowanych, ślicznych i błyszczących postaci bez większej ilości detali. Tak jest po części taniej, śliczniej kawaii... Oczywiście nadal są studia które mają swój styl i się starają trzymać z daleka od mody na nową kreskę ale dla niektórych to walka z wiatrakami. Hellsing Ultimate i Drifters to przykład że jak ktoś ma fajny styl to trzeba się go trzymać! Dragon Ball też miał fajny styl. Jedyne co pozostało to Dragon Quest ;p
Na końcu tylko wspomnę o tych 5 minutach które trwają wieczność. Przy One Piece ten DB to pikuś. Pamiętam jak Gohan siłował się z Cellem na Kamehameha i w dzieciństwo wydawało mi się że to nigdy się nie skończy. Trwało to wiecznie. Jak ostatnio wróciłem po latach do DB to byłem w szoku jak szybko mu to zajęło. Wspomnienia trochę zaginają prawdę i mamy pewną manipulacje w głowach. Tak działa czas i pamięć niestety. Trzeba to cholera lubić. Ja lubię a raczej przyzwyczaiłem się jak do każdego innego aspektu. Że w środku anime musi być krótki przerywnik, że na początku odcinka jest przypomnienie ostatniego odcinka, że jest openin i ending w każdym odcinku, że czasami bohaterowie robią coś nielogicznego (tak zwane prawa fabuły), że budżet odcinków się waha i czasem wygląda do słabo, że nieoficjalne napisy są przesadzone i nazbyt wulgarne ale to takie moje spostrzeżenie. Anime nie ma nic wspólnego z naszymi napisami. Koniec końców tasiemce mają 15 minut nowej fabuły a reszta to wypełniacze. O fillerach nie wspominam. Jak się to zaakceptuje bo mowa tutaj o konkretnym gatunku to można przyjemnie sobie obejrzeć jakiegoś tasiemca akcji.
No i to jest wartościowy komentarz. Sama mam sentyment to serii ale widzę w niej masę głupot, archaizmów, niekonsekwencji czy nieogarnięcia się autora. Co mnie nie dziwi, bo Sienkiewicz jak pisał trylogię to sam się zakręcił czy Wołodyjowski ma na imię Jerzy czy Michał. I wytłumaczył to w którymś rozdziale.
Sama wolę tasiemcowe shoneny z dzieciństwa zapoznać jako gry wideo. Wychodzi taniej, ja nie mam miejsca i kasy na miliard tomów mangi a że seriale Dragon Ball i Naruto mają miliard odcinków i trylion fillerów tak adaptacja growa najbardziej mi odpowiada. Tetralogię Naruto kupiłam za 60 zł i sobię chwalę. Może i trochę tracę (pierwsza poważna misja Naruto i spółki na moście, której nie ma w pierwszej grze ale fabularnie powraca w trzeciej) ale jest to bardziej ogarnialne. Sama chciałabym grę albo remake anime Inuyashy, bo ta historia mnie zawsze ciekawiła ale jej obszerność mnie przeraża.
Jak obejrzałam półtora roku temu FMA Brotherhood, to byłam totalnie zaskoczona że da się zrobić shonena (choć dla mnie to jest seinen ale z elementami shonena) wybitnego, treściwego (64 odcinki), skupionego na bohaterach i fabule,.bez przegadanych walk,.dłużyzn i fanserwisów, czyli rozebrania wszystkich kobiecych postaci jakie tam są. Ja się nie dziwię że ta seria jest uważana za najlepszą w gatunku. Bo faktycznie jest.
Fanatycy anime, tak samo jak fanatycy SW, Pottera czy Soulsów itp. popadają w syndrom obrony okopów Trócy Świętej. Czyli na nasze, obrony swojego ulubionego dzieła przed jakimkolwiek zdaniem krytycznym. Dlatego sama unikam fandomów, bo szkoda zdrowia. Dlatego najlepsze są grupy szerokie pod względem garunkowym jak fani filmów czy gier, bo nikt nie robi gatekeepingu, że nie podoba ci się Interstellar czy Soulsy, znajdziesz fanów bardziej kameralnych produkcji, możesz pokrytykować (z kulturą oczywiście) popularne produkcje i zwyczajnie jest miło podyskutować z kimś kto ma inne podejście do tego samego medium.
Poza zrobiebiem z Goku debila w Super, gdzie serio to było wkurzajace, reszta napsiana raczej na siłę
Te 5 minut Frezera kojarzy się z Kapitanem Tsubasą gdzie walka o piłkę trwała dość długo jak na stadion piłkarski i jeszcze dla lepszego efektu pojawiająca się za horyzontu bramka.
DB to kiedyś była moja religia. Choć do dziś mam duży sentyment do serii, to jednak jestem mocno świadomy ich wad. Już za dzieciaka niesamowicie wkurzały mnie te dłużyzny (gapienie się na siebie przez pół odcinka) albo odcinki zapychacze (dopiero po latach dowiedziałem się, że to przez to że Toriyama nie nadążał z mangą). I nieścisłości, które także już mnie drażniły za bajtla.
"przyzwolenie na zachowanie ocierające się niejednokrotnie o molestowanie to problem wielu anime, nie tylko Dragon Balla" - problem? Faceci tacy są. Dzięki anime mogą realizować swoje fantazje i nie muszą potem nikogo gwałcić w prawdziwym życiu. Oczywiście nikt nigdy nie zrobi badań czy seksualizacja mediów zmniejsza agresywne zachowania czy je zwiększa.
Autor jest mocno przewrażliwiony. Tak naprawdę jedynie pogłębiająca się głupota Goku oraz zmiany koloru włosów trafiła w punkt.
+ kolejne 10 rzeczy, do których można doczepić się, ale z Superki, ale których nie ma w artykule. Szczerze mówiąc na codzień wolę zapominać o istnieniu tej nieudanej serii.
Sorry, ale autor średnio się przygotował.
Pomijając podejście do tematu po łebkach to jest tutaj spory błąd odnośnie Bulmy pokazującej co nieco żółwiowi. Miało to miejsce w filmie kinowym, będącym tylko odskocznią od oryginalnej serii. Nic takiego nie miało miejsca w serialu
Mi się wydaje, że jednak było w serialu - tyle, że w normalnej, niecenzurowanej wersji. Polska miała wersję ocenzurowaną. No i w komiksie na pewno tak to wyglądało : P
Kto to do cholery pisał? Sceny z Roshim i Bulma nieodpowiednie? Japonia, anime i cała ich popkultura to jest całkiem inny stan umysłu. Czepianie się tych scen śmierdzi mi tu na kilometr jakimiś wyznawcami Mai Staśko czy innych Jasiów Kapeli...
Proszę! Skończcie tą serię artykułów bo to one żenują i pisane są na siłę...
Dla mnie to jest takie szukanie na siłę i co do regeneracji i do wszystkiego innego. Faktycznie zgadzam się z tym, że w niektórych kwestiach Goku bywa naprawdę tępy, ale za chwilę scenariusz zmienia się nie do Poznania potrafi przewidzieć przeciwnika jego ruchy i obmyslec technikę. Przypadek z Hitem. Ale czy nie za to pokochaliśmy cała serię? Jestem z Dragon Ballem od początku i mimo to że uwielbiałem 2 pierwsze serię to zawsze chętnie sięgam po coś nowego :)
Panie redaktorze...
Nie wiem, co ma na celu czepianie się starej mangi/anime akcji. Takie były wtedy czasy, tak się robiło, Japończycy mają swoje dziwactwa (jak każda kultura) i musimy to po prostu zaakceptować.
Oczywiście, że DB jest dziurawy, nielogiczny i absurdalny, ale jest też dziełem, dzięki któremu wiele dzieciaków miało rozrywkę.
Czepianie się metalowych staników u dziewczynki, czy zboczonych żółwi to już przesada... Taką wizje na postaci miał Pan Toryiama i trzeba to uszanowac, albo przełączyć na inne anime.
Idąc Pana rozumowaniem, to w ogóle każde anime jest żenujace a nawet i bajki Disneya!
Ile tam podtekstów, to byś się zdziwił.
Mogę się zgodzić z krytyką niektórych rzeczy, ale myślę, że słowo "żenujące" jest źle dobrane. Bo o ile się zgodzę, że Great Sayiaman mógł być żenujący (choć to chyba cały jego sens? Że zachowywał się w "żenujący" sposób?), w DBZ pewnie był to większy problem, nie pamiętam, dawno nie oglądałem (wolę mangę lub wersję Kai). To gdzieś tak z połowa rzeczy po prostu do "bycia żenującym" średnio mi pasuje, jednak jak mówiłem krytyka jest uzasadniona.
O wielu z tych dziwactw znaczna część fanów wolałaby zapomnieć.
Skąd informacje, że większa część fanów*? Mi humor Akiry mocno odpowiadał, bo sam DB, zwłaszcza na początku był niczym więcej jak głupiutką komedyjką z motywem wielkiej przygody i turniejów sztuk walki (znowu, z mocnym nastawieniem na komedie).
*Choć tu ujmę to inaczej, większość fanów DBZ, oryginalnego DB nie oglądała (tak zauważyłem z kontaktu z fanami na różnych forach, a szkoda, bo dla mnie to najlepsze co Dragon Ball ma do zaoferowania), a jednak jest gigantyczna różnica między DB (to chyba pierwsze 15tomów mangi), a resztą. Jeszcze ta pierwsza saga DBZ miała trochę takiego "ducha" początków DB, ale potem to było o wiele większe nastawienie na samą walkę, niż elementy komediowe i przygodowe, jak na początku.
A to nie było tak, że cell po prostu został stworzony i jego ciało było mieszanką genów i jakichś modyfikacji genetycznych? Czyli cell był super inteligentnym stworem, który miał geny większości bohaterów, a więc m.in. piccolo, vegeta, goku, tenshina(chyba). To oznaczało, że odziedziczył po nich wszystko, a więc po piccolo regenerację i intelekt, a także moc saiyan, która dała mu moc zwielokrotniania swej siły, a także zwielokrotniania swej bazowej siły po przeżyciu śmiertelnych obrażeń(np. kiedy cell się wysadza tuż po przeniesieniu go przez goku na planetę króla światów, ale ostatecznie przeżywa jako zlepek komórek mózgu i się odrodził znacznie silniejszy jako ultimate perfect cell). Poza tym nikt mu nie umieścił żadnego czujnika, to inkubująca maszyna to zrobiła po przetworzeniu danych otrzymanych z skanu piccolo, więc jego mózg był nośnikiem genów piccolo.
Z goku to prawda. Gdy tylko goku wrócił na turniej niemal jako dorosły facet, to by się wydawało, że zmądrzał i gorzej nie może być. Ale ostatecznie została mu tylko bitewna inteligencja.
Żenujące to są te wasze teksty od kiedy zmienił się właściciel, z porządnego portalu growego zrobiliście się pudelkiem.
Ciężko doszukiwać się logiki i spójności faktów w shounenie dla chłopców 12+ lat^^
Po co Chi-Chi do jasnej ciasnej taki stanik, jeszcze w wieku dziecięcym to nie moralne takie coś nosić i niestosownie jest nosić strój.
Ona powinna nosić coś normalnego zakrywający to wszystkiego, bo to wstyd.
badziewne anime, ale co tu się doszukiwać, głupie i nieśmieszne elementy są w zasadzie w każdym anime i są one produkowane tak taśmowo i schematycznie, że nic już tego nie zmieni, pewnie za 100 lat jak ktokolwiek przestanie je oglądać. w ogóle japończycy ulegają jakiejś stagnacji kulturowej i nie tylko, może to kwestia bardzo starzejącego się społeczeństwa, nieważne.
dbz nie dorasta do pięt shonenom takim jak kimetsu no yaiba czy fmab, ale rozumiem, że wtedy nie było nic innego, a w starym wieku nostalgia się robi bardzo silna. najbardziej żenujące w db był chyba ten typ z blackfacem, to jest kwintesencja humoru starych typów, ale ten cringe też ma swój urok, że ktoś zrobił to na (pół)serio, ale to na 50 odcinków a nie jakieś nudne walki rozwleczone na milion.
Anime mają swój specyficzny styl i w niemal każdym pojawiają się mniejsze lub większe dziwactwa. To jeden z powodów dla których nie każdemu ten gatunek leży. Z powyższych uwag zgadzam się jedynie z ogłupieniem Goku. Słabo się go ogląda zwłaszcza po Dragon Ball Z gdzie był całkiem ogarniętym gościem, którego nie dało się nie lubić. Co do włosów Vegety to ja zawsze myślałem, że to kwestia oświetlenia jakie panowało na planecie z której pochodziły te kadry.
Ja rzeczywiście mam problem z ogłupieniem Goku. W pierwszej części wg mnie miał prawo być nieobytym a nie głupim, co zresztą zmieniło się po treningu i żółwia a później wszechmogącego. W Zetce już było widać, że nie jest głupi. A w Super zrobili z niego idiotę... To faktycznie żenujące, powód dla którego obejrzałem może ze 20 odcinków tej serii.
To właśnie ten niepoprawny humor i mały czasami rozumek Goku nadał tej genialnej skądinąd serii odcieni. Mogę się zgodzić jedynie co do Gohana przebranego za superbohatera, bo te odcinki były nudne i nieśmieszne i zdarzyło mi się przewijać, gdy po raz wtóry ogladałem DB. Poza tym niepotrzebne rozciąganie akcji na wiele minut / odcinków. Jakikolwiek DB jest genialne samo w sobie właśnie za to wszystko.
PS: Szkoda, że Beerus nie pojawił się już wcześniej i musieliśmy czekać na niego aż do DBS. Szalenie udana postać:)
Jedynie całe DB Heroes to nieporozumienie. Po całkiem zacnym DBS (nie wliczając kilku słabszych wydarzeń) musieli wypuścić takie... cuś:).
Żenujący jest tu sam ten Dragon Ball. Ta rozkminka to tak jakby dywagować o tym czy kupa śmierdzi albo czy warto wskoczyć do gnojówki bo może będzie fajnie
Już nigdy nie pisz żadnych artykułów o rzeczach, o których nie masz pojęcia.
Proszę ??