Widzowie Thor: Miłość i grom są rozczarowani, że ta usunięta scena nie trafiła do filmu
ten film to jest naprawde najgorsza czesc zmarnowany czas, glupkowaty fabula jakas wyssana z palca widac ze byl robiony pod zarobek nie polecam
Edit: zapomnialem dodac ze na koncu okazuje sie ze ten z kamienia ma chlopaka :) masakra jakas ten film.....
ten film to jest naprawde najgorsza czesc zmarnowany czas, glupkowaty fabula jakas wyssana z palca widac ze byl robiony pod zarobek nie polecam
Edit: zapomnialem dodac ze na koncu okazuje sie ze ten z kamienia ma chlopaka :) masakra jakas ten film.....
Obejrzałem i to nie jest ten Thor którego lubiłem wcześniej. Komedie zrobili z tego bez krzty oryginalności,bieda straszna
Ragnarok to bylo arcydzielo w stosunku do nowego thora,troche sie zdziwilem ze przez caly film thor nie zaczal spiewac jak w musicalu
Początek na tej planecie niebieskich ludzi był kapitalny. Thor walczący z tym ptasimi najeźdźcami, dawno się tak nie uśmiałem.
Sam film przeciętny, fajnie przedstawiono jak Gorr stał się zły. Kapitalny pomysł.
takie solidne 5/10 bym powiedział. Po prostu kolejny film Marvela. Niestety trzeba się już przyzwyczaić, że po fazie 3 uniwersum zostało mocno rozwodnione przez co coraz trudniej o dobre filmy
Widzowie tego gniota to sa rozczarowani, ze to W OGOLE pojawilo sie w kinach
Ogólnie rzecz ujmując, fani Marvela od premiery ostatniego Spider-mana nie mają powodów, by NIE być rozczarowanymi
(no ok, jest Moon Knight, ale nawet nie zapowiedzieli s02)
Widzowie Thor: Miłość i grom są rozczarowani każdym aspektem filmu*
Można by powiedzieć, że MCU zaczęło się staczać od momentu zatrudnienia Watitiego. Od filmów akcji z humorem zamieniły się w (żenujące) komedie z akcją w tle. Ten film to tylko finalizacja tego procesu. Dno pod metrem mułu.
Obejrzałem wczoraj tak z 30 minut i jest...nooo daleko temu do Ragnaroka, o czym świadczy już to że nie udało mi się zmęczyć do końca.
Ponad polowa filmu to jakaś marna płytka komedia, zupełnie bez polotu rozważałem wtedy ocenę 2/10. Po lepszej 2 połowie film to max 5/10 bez szału.
Film miał potencjał, pomysł na głównego antagonistę wyszedł bardzo dobrze, ale ciągłe śmieszkowanie wszystko zepsuło. : /
Wczoraj obejrzałem połowę i resztę sobie daruję.
Nie rozumiem, kto wpadł na pomysł połączenia scen dramatycznych z komediowymi.
Umierające dziecko/porwane dzieci + denne żarty.
Co mogło pójść nie tak.
Aż człowiek kibicuje złolcowi, aby zaciukał blondaska.
Disney sobie uświadomił od Avengers: Endgame, że będzie robił teraz filmy tylko dla nastolatków. A co najśmieszniejsze... pierwszy Iron Man był robiony dla wszystkich i dlatego był taki dobry, tak samo zresztą jak Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz.
Niestety ale nie ma już co liczyć na dobrego Marvela. Skończyli się i co najwyżej można oglądać z sentymentu i nadzieją, że coś się zmieni.
Jedna z lepszych części to fakt, a te wstawki przeciez mozna samemu wstawić w film, ale problem ....
Wyszedłem z kina rozczarowany. Słaba część, ale fanem tego typu filmów nie jestem. No i ciekawe kiedy następne przygody.
Ten film to jedna wielka porażka...
Bardzo lubiłem MCU ale ostatnio jest coraz gorzej. Ostatni Thor to jakaś pomyłka, teen drama dla niedorozwiniętych nastolatków, żałośnie słaba, miałka fabuła i żadnego pomysłu na rozwój akcji i finał.
Nawet efekty to pomyłka, urągają poziomowi do jakiego przyzwyczaił wcześniej Marvel. "Animacja" pioruna Zeusa to szczyt, miałem wrażenie że oglądam starą kreskówkę Disneya z Kaczorem Donaldem...
Myślałem że Eternals było słabe ale przy tym gniocie to arcydzieło. Już po Doktorze Strange 2 było widać zły kierunek, kolorki i infantylność ponad miarę ale w tym Thorze przebili wszystko...
Film jest opowieścią o stracie, wyrzeczeniu się dotychczasowych wartości i chęci utkania nowej przyszłości z urojeń, że można coś zbudować na okłamywaniu samego siebie i szukaniu zemsty, bo ta koniec końców zemści na nas. Thor przechodzi niemal dosłowną depresję a jego żarty są "słabe", bo próbuje ukryć swój smutek i rozczarowanie utratą Jane. Raz jest śmiertelnie powazny, raz głupkowaty a więc ma klasyczne cechy człowiek z depresją. Gorr z kolei to jakby archetyp zagubionego człowieka, który oparł całe swoje życie na wierze w bogów a ci okazali się ignorantami.
Cały film jest ironiczym manifestem ateistycznym, choć na koniec Gorr oddaje Thorowi, który jest również bogiem, córkę pod opiekę. A więc pic polega na tym, że sam fakt bycia bogiem nie jest równoznaczny z byciem bohaterem. Sam Zeus na końcu narzeka na to, że świat woli superbohaterów i ma w nosie bogów. Tak jak cały film przechodzi bokiem obok uniwersum MCU, tak ta scena końcowa jest powrotem do niego.
Sporo osób zauważyło te oczywistości w filmie. Sporo jednak również szukało wyłącznie dowcipów i oceniło po jednej scenie CGI, że Marvel z efektami schodzi na psy. To jest bzdura, bo niestety zwyżkuje trend, w którym widzowie uważają się za speców w zasadzie od wszystkiego a twórcy powinni być posłusznymi pieskami kręcącymi fanservice.
Mnie film bardzo się podobał, szczególnie, że ironia mieszała się z autentycznym dramatem jakim jest życiowy kryzys i sprawy ostateczne jak nieuchronna śmierć.
Film jest płytką przejażdżką rollercoasterem. Ładne, szybkie, familijne i nic poza tym. Te wszystkie bardziej ambitne i głębokie wątki jak choroba Jane są szybko ucinane głupkowatym żartem. Podczas oglądania nie da się nawet odetchnąć, bo przez szybki montaż wszystko leci jak na złamanie karku.
Gorr prawie w ogóle nie istnieje jako postać, jak sam powiedziałeś, jest tylko archetypem. Był tu potencjał na coś w rodzaju odwróconego Hioba, ale z bogobójcy dostaliśmy sztampowego złoczyńcę porywającego dzieci jak w filmach familijnych sprzed 30 lat. To mógłby być naprawdę dobry film, gdyby nie tworzył tego Taika Waititi.
I jak może być manifestem ateistycznym, skoro w filmie wszyscy bogowie istnieją? Ateizm nie zakłada, że bogowie są słabi i gnuśni, tylko że w ogóle ich nie ma.
twórcy powinni być posłusznymi pieskami kręcącymi fanservice
Przecież to właśnie zakłada Disney. To nie mają kompetentne filmy, a skrojone od linijki kolejne odcinki serialu.
Taak, Thor jest filmem famijnym...
Napisałem, ze bogowie są ignorantami a nie słabi i głusi, ale więc przekręciłeś moją wypowiedź pod swój argument. Słabo.
"Gorr prawie w ogóle nie istnieje jako postać, jak sam powiedziałeś, jest tylko archetypem."
Kolejny argument typu "prawie go nie ma na ekranie", ale ty wmieszałeś w to jeszcze ten archetyp. Co to ma ze sobą wspólnego? Wiesz co to jest archetyp? Myślisz, że to jest prostego czy jak?
"Przecież to właśnie zakłada Disney. To nie mają kompetentne filmy, a skrojone od linijki kolejne odcinki serialu."
Tak, tak.... poza tym, jakby były skrojone pod twój punkt widzenia to byś je chwalił.
Taak, Thor jest filmem famijnym...
Oczywiście, że nim jest. Nie bez przyczyny fabuła koncentruje się wokół dzieci i to one walczą w ostatniej bitwie.
Napisałem, ze bogowie są ignorantami a nie słabi i głusi
Napisałeś, że film jest manifestem ateistycznym. Ateizm z definicji to brak bogów, a nie słabość bogów. To wytknąłem.
Co to ma ze sobą wspólnego?
Ma to wspólnego, że mało czasu antenowego nie pozwala mu się rozwinąć i pozostaje archetypem, czyli wzorcem, który w poprawnie wykonanym storytellingu należałoby jeszcze obudować, by powstała z tego pełnoprawna postać.
jakby były skrojone pod twój punkt widzenia to byś je chwalił
Co ma do tego mój punkt widzenia? Proponuję zobaczyć, w jaki sposób te filmy powstają i co przyświeca Disneyowi. A mój punkt widzenia jest taki, że filmy superbohaterskie bardzo lubię. Dobre superbohaterskie, ale nowy Thor się do nich nie zalicza.
Najlepszy Thor ze wszystkich. Bawiłem się w kinie świetnie i chętnie obejrzę jeszcze raz teraz na Disney+. Rozczarowany natomiast jestem tym jak sztywni i nudni są ludzie w komentarzach powyżej.
Zgadzam się. Ludziom kompletnie brakuje luzu i akceptacji czegoś, co nie zawsze okazuje się być po ich mysli.
Sama nie lubię uheheszkowania MCU ale w ostatnim Thorze było to całkiem dobrze zbalansowane. W ogóle to Waititi umie w komediodramaty co dobrze widać w Jojo Rabbit. A komentarz z najwyższą liczbą pluskiów, że to skandal że Grog czy jak tam się ten kosmita nazywał jest gejem to mnie rozwaliło. Przecież od początku filmu wiemy że on i Valkyria są odpowiednio homo i bi. Ja jeszcze rozumiem jakby to się wzięło z nikąd ale to jest pokazane zaraz na początku. I z tego co zrozumiałam jego gatunek jest domyślnie homoseksualny. I ludzie jeszcze z tego problem robią że fikcyjni kamienni kosmici są tacy i nie rozmanżają się jak byty biologiczne.
Czy to jakiś film pegi 3+ albo live action bajki dla dzieci albo jakaś słaba komedia dla dorosłych mająca parafrazować bajkę? bo bardzo usiłuje dać taki vibe, szczególnie te kostiumy
Przecież ta scena nie miałaby sensu w filmie, oglądaliście go w ogóle?
Ta scena nie ma sensu w kontekście wersji kinowej. Zeus jest ignorantem. Nie chciał pomóc. Generalnie film sporo by stracił, gdyby ta scena się w nim znalazła, bo jest niekonsekwentna. Najwyraźniej dlatego nie trafiła do filmu.
Tęczowy ten thor'ek.....wykreowany na debila i ta ideologia gejostwa......koleś z kamienia ma chłopaka.
Scenarzysta piszący tę scenę zapewnie nie widział Infinity War. Bo niby po co?
https://www.youtube.com/watch?v=rKP90UEwePA
Film fatalny i żadna scena usunięta by go nie uratowała. Nie miałem oczekiwań co do tego filmu ale kurde, straszny kicz i tandeta. Iron Man leciał lata temu i lata świetlne jest przed tym crapem jakościowo
ta scena została usunięta z finałowej wersji filmu
Obejrzałem film wczoraj i patrząc na tę scenę to druga połowa filmu musiałaby być nieco zmieniona, do tego wydarzenia poprzestawiane.
Jak dla mnie to scena była nakręcona najpierw, przed finalnym produktem a potem nie użyto jej bo totalnie nie pasuje do aktualnej wersji oraz NAJWAZNIEJSZE do zapowiedzi kolejnej części, więc jest to jeden z wielu pomysłów i tyle. Sporo filmów ma takie wycięte sceno-koncepcje.
Fatalny film. Początek był jeszcze dosyć zabawny, ale potem...
W straszliwie nudnym kierunku poszły ostanie filmy Marvela.