Rian Johnson jest jeszcze bardziej dumny z Ostatniego Jedi pięć lat po premierze
Ostatni Jedi to jedyna część nowej trylogii, która trzymała jeszcze jakiś poziom, widać było tutaj jakąś świeższą wizję, niż powielanie kolejny raz bajeczki o dobrych Jedi i złych Sithach. Szkoda, że kolejna część (reżyserowana przez chodzącą porażkę, Jar Jara Abramsa) to wszystko wyrzuciła do kosza i poszła w wyżej wymieniony banał.
Problemem nowej trylogii było to, że scenariusz pisali z części na cześć, zamiast zrobić z tego jedną, zgraną całość od początku.
Ostatni Jedi nie był może jakiś wybitny, ale był spróbowaniem czegoś nowego i nadania większej głębi całemu światowi. Miał swoje głupotki, ale nie był żenującym remasterem starej trylogii jak pozostałe dwa filmy.
Ostatni Jedi to przecież połączenie epizodów V I VI w jedną całość . I nie rozumiem wogóle zachwytów nad tym czymś . Absurdy tego czegoś
Leia latająca w kosmosie niczym Superman
Luke dojący krowę mający gdzieś szkolenie na Rycerza Jedi Rey [ która okazała sie wnuczką Palpatine'a wzięła sie znikąd ]
Śmierć Snoke to przegięcie na maxa
Bitwa na solnej planecie identyczna jak z epizodu V Bitwy o Hoth
Leia miała zostać rycerzem Jedi jak było wspominane w epizodzie VI przez Lukea Skywalkera , zamiast tego ona jako generał przeciw Najwyższemu Porządkowi które było Imperium 2.0 toćka w toćke to samo
podsumuję
Dla mnie ta część to totalne dno . Disney wogóle nie miał pomysłu na swoją trylogie które okazało sie OT w odświeżonej wersji . Jednak pojawienie sie tej trylogii disneya ma jedną zaletę prequele ,nie są już tak mocno mieszane z błotem jak kiedyś .