Do wątku zainspirował mnie ten filmik, własne obserwacje i doświadczenia:
https://youtu.be/w6s5fOkzl9w
Wiem, że i na tym forum już o tym dyskutowaliśmy ale ciekawi mnie jak się zmienia opinia i świadomość na temat cukru.
W wyniku starań o potomstwo wraz z żoną postanowiliśmy się gruntownie przebadać.
U żony wyszła insulinoporność ( maniaczka słodyczy, ale po figurze znajomi twierdzą wręcz inaczej), u mnie w normie ( paradoksalnie po figurze to prędzej mi by przypisano insulinoporność). Zrobiliśmy kupę innych badań i po konsultacji z diabetologiem przeszliśmy wspólnie na dietę o niskim indeksie glikemicznym ( tak najogólniej mówiąc zero cukru w jakiejkolwiek postaci).
To gdzie jest dosypywany cukier przeraża. Nie widziałem chyba żadnego produktu spożywczego bez dosypki cukru.
Im mocniej przetworzony produkt tym cukru więcej. Najbardziej rozkładają mnie na łopatki produkty nabiałowe typu Danonki czy inne słodkie jogurty. Potrafią zawierać 1,5x więcej cukru w 100g produktu niż Cola.
Na diecie jesteśmy od pół roku, pozytwy są liczne. Od spadku masy po polepszone wyniki. W ciągu tych pól roku wyciągnęliśmy kilka wniosków.
Trzeba zrezygnować ze wszelkiej przetworzonej żywności tj. mrożone pizze, gotowe dania itd. Najbardziej jaskrawy przykład który nad rozłożył na łopatki. Ten sam producent, produkty to pomidory w puszce kontra passata. Ilość cukru w passacie była prawie 4x!/100g większą niż w pomidorach w puszce.
Im dłużej to rozkminiam tym coraz bardziej utwierdzam się że to co robi nam przemysł spożywczy jest zwykłą zbrodnią. Legalną zbrodnią.
To nie jest tak, że chcę teraz olśniewać i nauczać ludzi. Sam przez wiele lat nie zwracałem co i jak jem. Ale jak się czyta o konsekwencjach zdrowotnych i spolecznych nadmiernego spożycia cukru to aż przeraża.
Jaka jest Wasza opinia? Jak sobie radzicie na przykład z tym że nawet w kupnych szynkach czy pasztetach jest tona cukru? Robicie wszystko sami? Jak tak to skąd bierzecie na to czas i pieniądze?
Najbardziej rozkładają mnie na łopatki produkty nabiałowe typu Danonki czy inne słodkie jogurty. Potrafią zawierać 1,5x więcej cukru w 100g produktu niż Cola.
Sprawdz te "zdrowe" soki owocowe. Czesto-gesto potrafia miec 3x wiecej cukru niz Cola.
Trzeba zrezygnować ze wszelkiej przetworzonej żywności tj. mrożone pizze, gotowe dania itd. Najbardziej jaskrawy przykład który nad rozłożył na łopatki. Ten sam producent, produkty to pomidory w puszce kontra passata. Ilość cukru w passacie była prawie 4x!/100g większą niż w pomidorach w puszce.
Bo passata jest juz doprawiana. Co nie zmienia faktu, ze pomidory w puszcze tez niezbyt dobry pomysl jak mozesz kupic świeże...
Im dłużej to rozkminiam tym coraz bardziej utwierdzam się że to co robi nam przemysł spożywczy jest zwykłą zbrodnią. Legalną zbrodnią.
Yup. Zobacz na Amerykanow. Nie sa grubi bo żrą bez opamietania a dlatego, ze najtansze jedzenie jest wlasnie pelne cukru: wszedzie wali sie syrop skrobiowy (i inne syropy) aby napchac jedzenie. A skutki dla zdrowia sa oplakane.
Jaka jest Wasza opinia? Jak sobie radzicie na przykład z tym że nawet w kupnych szynkach czy pasztetach jest tona cukru? Robicie wszystko sami? Jak tak to skąd bierzecie na to czas i pieniądze?
Niestety zdaje sobie z tego sprawe i co gorsza... nie robie z tym nic. Brak czasu na latanie po sklepach i ew pieniedzy na jedzenie tylko zdrowego zarcia. Guess ill die.
Jaka jest Wasza opinia? Jak sobie radzicie na przykład z tym że nawet w kupnych szynkach czy pasztetach jest tona cukru? Robicie wszystko sami? Jak tak to skąd bierzecie na to czas i pieniądze?
Zasadniczo to mam to gdzieś. Jestem świadom, że jest to pakowane wszędzie, ale inaczej to bym chyba żył o suchym chlebie bo wszędzie jest cukier. Nie mam czasu, ochoty ani tym bardziej pieniędzy aby selektywnie wybierać jedzenia, czytać każdej etykiety i sprawdzać jak dany składnik wpływa na organizm. Jem to co mi smakuje i co lubię, a że czasami jest niezdrowe...cóż bywa. Życie jest za krótkie aby żyć w jakimś rygorze żywieniowym. No chyba, że jesteś Lewandowskim i uprawiasz zawodowy sport.
A w chlebie to nie ma cukru?
I widzisz tą niedorzeczność? Nawet tak niezbędny (dla mnie) produkt jak pieczywo jest niezdrowe. Tym bardziej trzeba to olać. Owszem mieć na uwadze co się je ale bez większego przesadyzmu.
Chleb nie jest dla nikogo niezbedny chyba, ze zaczna sie problemy z dostawami innych produktow. Zdrowe umiarkowanie produkty jak owoce tez maja cukier/fruktoze, tym bardziej "zdrowe" soki ktorych mozna szklanke dziennie awypic a nie cala butelke.
Z mikrodrobinami plastiku jest taki problem, ze nie za bardzo wiadomo JAK wplywaja one na nasze zdrowie. Sa one wszedzie w srodowisku: w morzach i oceanach oraz w rybach/skorupiakach. Ale co one robia, jak nas wykanczaja (jesli w ogole) to juz nie wiadomo.
Moja opinia?
Nienawidzę pierdo....a ortorektyków. :P
Nie przeżeram się, nie wpier... przed snem, jem różnorodne potrawy.
Fakt, nie kupuję pasaty, tylko pomidory całe w puszce, ale kupuję np. musztardę czeską... przyprawianą cukrem.
Ortorektycy przyp....ą się nawet do cukru-przyprawy w musztardzie, albo w keczupie (skrobia w keczupie to co innego - to niska jakość produktu, który trzeba sztucznie zagęścić)!
Lubię słodycze, ale duże ilości (np. ciasto, gdy kupię duży kawałek, bo mam ochotę, albo dużą porcję lodów) zjadam rzadko, zwykle jem dziennie 2-3 cukierki/kostki czekolady lub 2-3 małe ciastka na deser, raz na tydzień jakiś wafelek/batonik.
Ortorektycy chcą mi zabrać WSZYSTKO - batoniki, których nie nadużywam, cukierki, dżemy, DROŻDŻÓWKI, DROŻDŻOWE CIASTA (które chętnie jadam raz w tygodniu z mlekiem) - jakim prawem?!
BTW - mleka też chcecie zakazać!
Fakt, nie jadam zazwyczaj mrożonej pizzy, bo uważam, że jest zwyczajnie kiepskiej jakości. Niemniej, jeśli zjem jedną na dwa miesiące (bo 80% pizzy z pizzerii ma równie żałosną, albo mniejszą ilość dodatków, a że ciasto lepsze?) - NIE UMRĘ
Ortokrektycy nie ogarniają, że nie każdy jest obywatelem USA z nizin społecznych z 100 kg nadwagą, żywiącym się tylko zapiekankami, pizzą i tostami.
Dlaczego ludzie z urojeniami poznawczymi mają mi urządzać życie?
BTW - Szokujące, ser wymaga więcej cukru niż woda? A sernik, sprawdzałeś ile ma cukru? A wiesz, że Danonek zagęszczany jest skrobią modyfikowaną, czyli cukrem?
Jem z umiarem to na co mam ochotę, ten rok krócej którego nie przeżyję przez spożywanie wszelkiej maści syfu straciłbym w innym wypadku na obsesję na punkcie diety
Tu nie chodzi tylko o poziomy zwykłego cukru, choć oczywiście warto go ograniczać i być świadom jego ilości. W artykułach pompowne są w nas sztuczne cukry typu syrop glukozowy, fruktoza itp.
Cola 0% ? Haha żart stulecia. Poczytajcie skład. To są głównie trucizny powodujące zapychanie komórek, co prowadzi do insulinoodpornisci.
Oczywiście przyczyn zjawiska jest kilka.
Mogę jedynie wypowiedzieć się na podstawie swojej sytuacji. Kilka lat temu z testu krzywej cukrowej też wyszło mi powyższe. Ok 3 lata leku + wprowadzenie świadomości zrobiło swoje. Nie słuchajcie tutaj podstawowych lekarzy że jest to nieuleczalne. Nie wspomagam się niczym kilka lat. Nie unikam niczego (właśnie cisne trzeci drin z colą), ważny jest umiar. Zyskalem więcej sił, człowiek czuje się lepiej. Miesiac temu test- rewelka.
Wiem że mało kogo szczegóły interesują, jeśli ktoś sie znajdzie, więcej info + tabela moich testów nie jest tajemnicą na priv.
Wielu z nas żyje na tykajacej bombie. Zwykly pomiar cukru z krwi nic nie wykaże.
Istotny przy cukrzycy I jest test 2 godzinny.
Potem zaskoczenie w wieku 60 lat że trzeba ampuować palce czy całe nogi...
Pamiętajmy że każda osoba to inny przypadek, inne geny, inne możliwości.
W artykułach pompowne są w nas sztuczne cukry typu syrop glukozowy, fruktoza itp.
Przeciez fruktoza to jak najbardziej naturalny cukier, lol. Znajdziesz go we (chyba) wszystkich owocach. Glukoza to samo - znajdziesz ja w owocach.
Cola 0% ? Haha żart stulecia. Poczytajcie skład. To są głównie trucizny
No, czytam sklad (akurat mam Cola Zero pod reka). Nie widze tam trucizn. Moze wymienisz jakies?
Tak tak, karmel, kwas cytrynowy i słodziki - czarna śmierć.
No zresztą czekaj, piszesz, że pijesz trzeciego drina z colą, czyli co, żadna śmierć, tyko brak umiaru? Piliśmy wcześniej dwa litry dziennie? Nie, żebym był zdziwiony :D Potem chodzą tacy neofici ortokrektycy i nawracają.
Może, rzucam z pamięci. Mogę sie pomylić.
Co do coli 0% :
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Acesulfam_K
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Aspartam
Poczytaj też o skutkach fruktozy
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Fruktoza
No fajnie. A masz jakies badania potwierdzajace, ze sa truciznami? Toksykologia, cokolwiek? Czy "babcia mowila, mama mowila, ja tez powtarzam to samo, ze zięć babci, mojej ciotki kiedys widzial aspartam i umar"?
Poczytaj też o skutkach fruktozy
Jak juz wyzej napisalem: jest ona we wszystkich owocach, wiec nie wiem po co mi to wrzucasz. Jesli nie chcesz fruktozy nie mozesz WOGOLE spozywac owocow. Powodzenia!
Bawi mnie to, ze wrzucasz linki, ktorymi starasz sie potwierdzac swoje tezy a tychże linków w ogole nie przeczytales.
EDIT:
przy okazji czytaj angielska wiki. Polska traktuje temat po glowkach.
Ty Pirtrus. W każdym temacie masz tylko do powiedzenia kiedy sobie przyjarasz trawnik rodziców. Edukuj swoje panienki z forum
Asmodeus, wrzucam tylko mój przypadek i wiedze. Pewnie, wszyscy mogą to olac. Wasz wybór. Wiem tylko co widzialem na papierze rzeczywistym z testow. Byłem pod opieką fajnego kardiologa z kliniki wojskowej z Wro. Troche mi opowiedział. Wystarczy poczytać o przypadkach ze szpitali, posłuchać też rodziny, znajomych.
Ja wiem że każdy słyszy co chce usłyszeć.
Czasami warto otworzyć umysł szerzej
Nie chce nikogo przekonywać. Tak samo żaden lekarz na siłę nie leczy.
Macie zupełną racje. Wasze zdrówko
Utwierdzasz ludzi jak ja by nie mówić za dużo na forum. Publicznie ludziom nie można mówić wszystkiego :) , tak jak robią to politycy i każdy dziennikarz wiekszego medium
Jaka jest Wasza opinia?
Ano taka, że staram się jeść jak najmniej produktów przetworzonych, w których prawie zawsze jest cukier. Moja "dieta" składa się z mięsa, zwłaszcza ryb, warzyw, owoców, ryżu, ziemniaków, jaj, orzechów, owsianki, twarogu itd. To wszystko w formie raczej "surowej" (o ile to możliwe) i bez dodatków smakowych, a nie z puszki, w sosie czy w panierce (w stylu paluszków rybnych) itp. Sery żółte i jogurty jadam bardzo rzadko. Jeśli już, to głównie jogurty greckie.
Cukier w formie słodyczy i ciast też spożywam dość rzadko (choć np. na szlak w góry zabieram zawsze czekoladę, żelki i batony proteinowe; zazwyczaj biorę deser w restauracji, bo jestem maniakiem bezy; w gościnie nie odmawiam domowego ciasta). Czasem się skuszę na jakiegoś burgera czy pizzę, ale raczej nie jadam keczupu, majonezu itp. Nie słodzę też herbaty. Nie piję ponadto żadnych słodkich soków czy gazowanych napojów.
Kiedyś nazwałbym się wielkim miłośnikiem słodyczy. Codziennie chrupałem coś dobrego. I choć nigdy nie byłem otyły, to po ograniczeniu czipsów, ciastek itp. znacząco zmniejszyłem poziom tłuszczu w organizmie (stopniowo odsłania się sześciopak), i to bez dodatkowych ćwiczeń cardio, a poza tym czuję się po prostu lepiej.
Myślę, że samo ograniczenie cukru (nie mówiąc nawet o rezygnacji z tego produktu) może się znacząco przyczynić do poprawy sytuacji zdrowotnej (i wagi). I bonus: słodycze są zresztą bardzo drogie, więc cena koszyka zakupów istotnie się zmniejszy. Nie namawiałbym jednak do całkowitej rezygnacji z cukru czy słodyczy, ponieważ prędzej czy później możemy wpaść w efekt jo-jo. Trudno będzie tego rodzaju dietę utrzymać przez całe życie. Lepiej jeść zdrowo, ale od czasu do czasu sobie pofolgować.
I bonus: słodycze są zresztą bardzo drogie, więc cena koszyka zakupów istotnie się zmniejszy
Słodycze, jako jedne z niewielu, nie podrożały praktycznie wcale przy średnio 25% inflacji na spożywce. Bardziej zdrożały nawet chipsy :(
Słodycze, jako jedne z niewielu, nie podrożały praktycznie wcale przy średnio 25% inflacji na spożywce.
Ale przecież nie pisałem o inflacji. Słodycze to po prostu drogi produkt.
No, zależy ile chcesz ich zjeść, ale zakładając, że nie będą podstawą diety, to jednak zasadniczo najdroższe są ryby, wołowina, orzechy...
Owszem, jakieś syfne draże kokosowe dostaniesz za 2-3 zł, ale kawałek marcepana to już 8-9 zł, a czekolada z większą zawartością kakao - ok. 10 zł. Zdaje sobie sprawę, ż jesteś chlubnym wyjątkiem i jedną czekoladę zjadasz przez tydzień, ale podejrzewam, że znaczna część miłośników słodyczy spożyje paczkę czipsów, ciastek albo nawet całą bombonierkę za 20-30 zł w czasie jednego wieczornego seansu. (A do tego dojdzie kolacja).
Powiem zatem inaczej: koszt słodyczy w relacji do pożytku, jaki przynoszą naszemu organizmowi, jest przeogromny. :P
Uuu. marcepana, pewnie od razu Niederegger? :)
Wedlowska gorzka, bez dodatku tłuszczu innego niż kakaowy, wciąż kosztuje ok 3,50-4,00 zł :P
Ritter Sports czy Heidi już droższe, ale ja nie mam obsesji, fakt, czekolady też kupuję tylko Wedla/Milki/Ritter, ale kasztanki z Wawelu (z tłuszczem palmowym, niestety) albo inne cukierki zjem i nie umrę :D. Wafelki też (ale w nich czekolady mało, a nadzienie to chyba jednak wciąż w sporym stopniu mleko w proszku albo serwatka). Heidi i Lindt oczywiście super, ale to raczej od święta...
A i orzech orzechowi nierówny. Włoskie jeszcze portfela nie rujnują, ale pewnie chodzi też o laskowe, pistacje, nerkowce...
A rybki? Za kilogram rybki masz ze dwa-trzy kilogramy schabiku.
Takiego Gęstego pewnie nie byłoby stać na nauczycielską dietę, nawet jeśli obecnie mocno przegina w niezdrową stronę ;)
Szczerze mówiąc, nie za bardzo rozumiem, Herr, o co ci teraz chodzi. :) Stwierdzam po prostu, że za pieniądze zaoszczędzone na słodyczach możemy kupić więcej wartościowych produktów.
Takiego Gęstego pewnie nie byłoby stać na nauczycielską dietę.
No to lepiej, żeby ludzie mniej zamożni kupowali cukierki czy owsiankę? Nie mam pojęcia, do czego zmierzasz w swoim wywodzie.
Zauwazylem to samo w UK. Codziennie jakis batonik+żelki do sniadania, pozniej przekaska w drodze na uniwerek, po obiedzie jakies ciastko, pozniej kolejna przekaska czipsy czy cokolwiek, a na koniec jakis deser po kolacji. A jak nagle dodam to wszystko, to wlasnie wywalilem 5-10 funtow (na jedna osobe) na smieciowe zarcie, ktore ani nie zaspokaja glodu ani nic na dluzsza mete nie daje. Ostatnimi czasy ograniczylem sporo z tego badziewia, ale nadal i tak (moim zdaniem) jem za duzo smieci.
Tych słodyczy trzeba by jeść kosmiczne ilości, by oszczędzić na dobrą rybkę na kilka obiadów w miesiącu plus klika paczek orzechów :)
To jest właśnie główny problem fanatyków zdrowego żywienia. Ekstrapolują nawyki żywieniowe marginesu na ogół i chcą pouczać wszystkich - patrz autor wątku.
Wszystkich np. traktują jak miłośników słodyczy zjadających 300 g czekolady dziennie, i mentorskim tonem nakazują, by całkiem porzucić słodycze, a najlepiej - aby ich zakazać, bo "producent Pince Polo uprawia ludobójstwo"
A dlaczego do cholery mam porzucać słodycze, skoro zjadam np. dwie paczki ciastek i pół dużej czekolady na miesiąc?!
Jak wyzej. Czy to co wymienilem to "kosmiczne ilosci"? A za 5-10 funtow na osobe mam jedzenie na caly dzien (rybke, wolowine, warzywa etc).
Deser po każdym posiłku i codziennie paczka chipsów to twoim zdaniem normalne ilości? :D
To ja chyba od dziecka żyję w innym świecie, o dziwo takim, w którym nikt nie ostrzy wideł i nie stawia kos na sztorc, i nie rusza na fabrykę Wedla albo FritoLay, jednocześnie nie wdając też połowy wypłaty na chipsy.
Można zachować umiar.
I wierz mi, takich jak ja jest więcej, dajcie nam żyć! Klasa średnia, którą stać na wydanie kilkuset złotych miesięcznie na przekąski, to nie jest większość.
Przetworzona żywność gotowa - OK, to raczej problem biedoty, ale autor nie pisze o tym, skupia się na cukrze.
Zresztą życie na mrożonkach za grosze i puszkach w Polsce? To nie UK/USA, u nas najtańsze z tego wszystkiego są warzywa na patelnię :D
Nikt nigdy nie podal mi definicji "normalnej ilosci slodyczy", wiec pytam :) Dla mnie to bylo "w normie". Najgorsze jednak, ze kosztowalo od groma, a nigdy czlek nie byl po tym syty. Ot - smieci.
Dla mnie to bylo "w normie".
I dla wielu (również Polaków) to norma. Wystarczy zerknąć na koszyki zakupowe. Zachęcam więc wszystkich do prostego eksperymentu: sprawdźcie, ile miesięcznie wydajecie na słodycze i przekąski. Ciekawe, czy się zmieścicie w 100 zł. ;)
I wierz mi, takich jak ja jest więcej, dajcie nam żyć!
Przecież OP niczego ci nie zakazuje. Jak chcesz, to pij słodkie soki rozcieńczone wodą i zagryzaj kostką czekolady. Masz świadomość tego, co robisz, więc OK. Ale dlaczego się rzucasz, kiedy ktoś wyjaśnia innym, że cukier jest szkodliwy? A jest.
W nadmiarze, a wy ekstrapolujecie ekstremalne przypadki na ogół.
Ja tam widzę w sklepach największe tłumy przy lodówkach z nabiałem i ladach z wędliną i mięsem, potem przy pieczywie, a nie przy regałach z batonami...
Wiem wiem, pieczywo też wam przeszkadza, miska ryżu albo owsianki dla każdego byłaby najlepsza - głosujcie zatem na Mateusza :)
A na słodycze średnio wydaje pewnie 50 zł, wliczając w to porcję ciasta 2x w miesiącu, czyli na ciastka, czekoladę i inne zostaje jakieś 25 zł - a i tak będzie to wartość średnia, czasem zaniżona, czasem zawyżona, bo wiadomo, w lecie są lody, więc wypadnie więcej, w zimie ich nie jadam, więc wypadnie czasem mniej.
wy ekstrapolujecie ekstremalne przypadki na ogół
Przeczytałeś w ogóle to, co napisałem? :) Zacytuję:
Nie namawiałbym jednak do całkowitej rezygnacji z cukru czy słodyczy, ponieważ prędzej czy później możemy wpaść w efekt jo-jo. Trudno będzie tego rodzaju dietę utrzymać przez całe życie. Lepiej jeść zdrowo, ale od czasu do czasu sobie pofolgować.
O jakiej ekstrapolacji gadasz?
To tylko jedno zdanie na zakończenie, na odczepnego, dla dobrego PR-u :)
"I dla wielu (również Polaków) to norma."
Mnie wystarczyło kiedyś, że poczytałem sobie, że koncerny dosładzają bardziej w Polsce produkty takie jak serki, jogurty etc.
Nie, nie jest to spisek zachodnich elit, aby wykończyć wybrany naród polski. Po prostu wyszło im tak w badaniach, że statystyczny Polak woli słodsze. To jest ta druga strona medalu, że u nas są inne produkty niż na Zachodzie. Tym razem dostajemy nawet w teorii "lepsze" :)
Mnie najbardziej denerwuje ilość cukru w napojach. Idziesz do takiej biedronki czy Lidla i masz tam same bardzo mocno słodzone napoje. Już pomijam fakt że jest to niezdrowe, ale tak mocno słodkie są dla mnie po prostu niesmaczne. Nawet w supermarketach typu Auchan ciężko o jakiś dobry napój. Dla mnie najbardziej znośne są lemoniady, inne kwaśne soki czy zielona herbata z miętą bo kwasowość/mięta równoważą w jakimś stopniu ten nadmiar cukru. Ale generalnie uważam że spokojnie można by do tych wszystkich sklepowych napoi sypać tak co najmniej o połowę mniej cukru.
A jednym z największych syfow są dla mnie soki Tymbark, które cukru zawierają pełno i smakują strasznie sztucznie.
Stosuje ale po nim po większych ilościach niż trzy łyżeczki występuje biegunka i wzdęcia.
Zapewne tak samo jak po ksylitolu. Podobnież trzeba dawkować mało na początku.
Ahhhh szkoda, ze juz nie ma żelków na ksylitolu w sklepach. Czestowales kogos paczka i podziwiales czestotliwosc wizyt w toalecie :D
Najlepiej to jeść samą trawę i pokrzywy. Samo zdrowie.
Staram się ograniczać i nie jeść syfu. Z tym, ze ja mam łatwiej, bo szybko się zasładzam - takiego słodkiego jogurtu nie jestem w stanie zjeść, bo bym chyba pawia puścił. Mam za to niestety przegięcie w drugą stronę, wytrawne, gorzkie, słone mógłbym jeść bez opamiętania. Najwięcej cukru zapewne spożywam w pieczywie, które mocno ograniczyłem i piwie.
Do tego zapewne dochodzi spożycie cukru w zestawach obiadowych w robocie.
Na szczęście dużo się ruszam i na tle populacji męskiej będącej w masowej ciąży na tle reszty uchodzę na chudzielca, chociaż wg BMI jestem idealnie w środku normy.
1) Czekoladę Milkę z nadzieniem toffi.
2) Żelki z kwaśną posypką.
3) Makrele z puszki w sosie meksykańskim.
4) Paróweczki z serem cheddar.
5) Mrożoną pizzę na grubym cieście.
6) Krówki opatowskie.
7) Sękacz posmarowany nutellą.
8) Keczup Hellmann's.
9) Kiełbaski węgierskie na patelnię.
10) Paluchy solone do piwa.
Rybę na parze, bez soli
Ogórki kiszone
Otręby owsiane na wodzie
Kefir (np. do sobotniego meczu z kolegami)
Ogólnie to uważam, ze masa ludzi ma problem z nagminnym przejadaniem się, więc niektórzy fanatycy wpadli na pomysł, ze jakby tak zakazać wszystkiego, co ma odrobinę więcej kalorii, to wreszcie jakoś opanują swoją wagę, poziom cukru i cholesterol :D
Tymczasem, jak wiadomo, ogromna część dziedzictwa kulinarnego ludzkości to nie są potrawy pozbawiane cukru, tłuszczu, soli, i żaden znawca kuchni, szef kuchni czy krytyk kulinarny nie zgodziłby się, by z nimi skończyć w imię ortorektycznych ideałów. Nie są to również potrawy, które, jedzone w normalnych ilościach i zgodnie z zapotrzebowaniem kalorycznym, zabijają albo doprowadzają do zaawansowanej miażdżycy i cukrzycy w ciągu roku..
Sam byłem kiedyś otyły i nie, nie z powodu chipsów ani słodyczy, ale z powodu tego, ile jadłem ogólnie i jak gotowało się w moim rodzinnym domu.
Przesadne dbanie o "zdrowe żywienie", fanatyzm w tym zakresie, są tak samo groźne i głupie, jak każdy inny fanatyzm.
Lubicie, gdy ortodoksyjni katolicy poczuwają was, jak żyć, chociaż sami macie np. obojętny stosunek do wiary i nauczania Kościoła?
Podobałoby się wam, gdyby ktoś stwierdził - zakazać sprzedaży samochodów BMW, bo wszyscy w BMW przekraczają prędkość i powodują wypadki, zostawić tylko Dacie i Fiaty?
Tak, trzeba apelować o to, by przestrzegać ograniczeń prędkości - czyli o to, by uważać na to, co się je, i w jakich ilościach, bo oczywiście, ścigać można sie na torze, a nie na jezdni, a niektóre potrawy powinno się jeść rzadziej, niż inne. Nie trzeba ich zakazywać ani piętnować.
Podobnie nie każdy ma cukrzycę ani nietolerancję laktozy. Banujemy mleko?
Wyłącznie piekarnik, włączcie myślenie :D
Ale o co się pieklisz? :)
Przecież OP wyraźnie napisał:
To nie jest tak, że chcę teraz olśniewać i nauczać ludzi.
Podzielił się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami, a ty od razu wyjeżdżasz z jakimś fanatyzmem. Tomasz Rożek, który mówi o szkodliwości cukru, to też fanatyk?
Chyba masz jakiś straszny problem z tym cukrem. Taki mentalny, a nie zdrowotny. ;)
Ta, a np. tytuł wątku nic nie znaczy.
Albo te brednie - tona cukru w pasztecie lub szynce, cukier zabójca czyhający na każdym kroku...
Bukary, nagle przestałeś potrafić czytać ze zrozumieniem?
No miejże litość... :)
Ale jakie brednie? Poczytaj jakieś artykuły naukowe. Chociażby te zalinkowane przez Rożka.
W przemyśle spożywczym używa się cukru, za dużo cukru.
Czytasz etykiety tego co jesz czy Twoja wizja świata jest najtwojsza i jakieś naukowce to niech mierzą banany?
Aaaa.. mam pytanie?
Czy cukier w drinkach zabija?
No bo jak lubię drinki a cukier zabija, to znaczy, że mam liczne próby samobójcze na koncie.
A do tego hamburger, na ten przykład.
I co wtedy?
Klinika naprawy głowy?
Bo lubię Santa Ritę albo Bombay Tonic?
Herr--> żeś się podpalił. Chill. Tutaj nikt nikomu nie ma zamiaru nic zabraniać. Chyba. Chcesz to wpierniczaj cukier prosto z paki;)
Zajrzyj do filmu i się dowiesz że u nas nie jest wcale lepiej niż w USA. Statystycznie Polak wcina 1kg tygodniowo...
Co do zamienników cukru to używam ksylitolu. Do kawy nie używam w ogóle, do herbaty odrobina miodu.
I zdaje sobie sprawę że odrobina cukru nikogo nie zabije. Tylko problem jest taki że cukier jest we wszystkim i sumarycznie zjada się go dużo za dużo.
Ja tam przywiązuje coraz większą uwagę do etykietek. Nie zajmuje to nie wiadomo ile czasu a chcoiaż czasem świadomie wybiorę coś z dużo mniejszą ilością tego białego gówna.
Nie chce pouczać, ale... i tu litania, czego to ja nie jem, nie piję, jaki to ja nie jestem świadomy, no i że statystycznie, jak się zliczy cukier z owoców, cukry z ziaren zbóż (pieczywo, kasze, ryż) oraz cukier z warzyw bulwiastych i strączkowych, to Polak zjada kilogram.
Tylko dieta tłuszczowo-białkowa, smaczna i zdrowa! :D
Stary Ty masz jakiś problem. Dla mnie możesz jeść cukier prosto z paki i poprawić amfą z worka. Nic mi do tego.
Czy nazywanie rzeczy po imieniu to coś złego?
Gdzie ja kogoś pouczałem? Ja mówię tylko na co zwracam uwagę.
Tylko dieta tłuszczowo-białkowa, smaczna i zdrowa! :D
E, nie. Według GUS-u statystyczny Polak zjada rocznie ponad 50 kg cukru. Tylko 25 kg mniej niż mięsa. I statystyczny Polak się dopiero rozkręca.
Jest więc dobrze! Na razie nie musisz się obawiać antycukrowych krzyżowców, bo w tym kraju się nie uchowają! :)
I jeszcze to stygmatyzowanie - w tym przez Rożka, co jest smutne, bo niby promuje rzetelną wiedzę - że wszyscy są ćpunami, bo słodzą herbatę łyżeczką cukru.
Albo sam tytuł - CUKEIR CIĘ WYKAŃCZA!
No ale nie, to ja mam obsesję i to ja wyolbrzymiam :D A to nie jest filmik pod kliknięcia i szokowanie na siłę. :D
A polscy Janusze są otyli nie dlatego, że piją piwsko (fakt, z cukrem ze słodu), jedzą za dużo i zbyt tłusto, tylko dlatego, ze wcinają tonami czekoladę i Nestle Fitness.
Swoją drogą, wiecie ile zdrowych orzechów można zjeść "nieświadomie" i jakie są kaloryczne, nawet w porównaniu z chipsami?
Kiedyś w ramach eksperymentu przestałem słodzić herbatę, z początku była dla mnie za gorzka ale obecnie słodzona smakuje mi obrzydliwie. To samo z kawą i kakao, nawet czekoladę mleczną którą kiedyś się zajadałem zastąpiłem "gorzką" z jak najmniejszą ilością cukru. Polecam ograniczyć cukier bo nie tylko jest niezdrowy ale i zabija on smak.
Wiekszym problemem jest brak ruchu/sportu!
Bo jakby ludzie sie ruszali, robili 10k krokow dziennie, to by mogli sobie zjesc tabliczke czekolady czy snickersa, bo by to wczesniej wszystko spalili. Pudzianowski mowil w hejparku ze on po trenigu zjada 10 czekolad truskawkowych. Tyle ze on spali na silowni tyle kalorii ze sobie moze na to pozwilic.
Natomiast jak ludzie jezdza samochodem do zabki oddalonej o 50metrow i sie obzeraja to nic dziwnego ze to pierdolnie.
Nie do końca. To, że jesteś szczupły, wysportowany etc. wcale nie oznacza, że się dobrze odżywiasz i że takie dawki cukru nie robią CI ziaziu w organizmie. Oczywiście wszystko jest dobre w umiarze.
Nie wiem co ludziska maja z ta iloscia krokow dajaca zdrowa sylwetke. Chodze duzo, tylko od dawna wypracowalem taki chod ktory praktycznie nie meczy. Dziewczyna to samo - w pracy 8h ciaglego chodzenia, 10k krokow na luzie robi (czesto wiecej) a sama zdrowsza od tego sie nie czuje.
a sama zdrowsza od tego sie nie czuje.
Ale jest. Dla was przejscie 5 kilometrow czy wejscie na 5 pietro bedzie dla was pryszczem. A dla ludzi co tylko samochodem jezdza, to zaraz beda dyszec i plakac ze zaraz umra.
Kroki nie robia sylwetki czy wyrzezbia szesciopaka. Maja na celu ogolna poprawe wydajnosci , zdrowia i samopoczucia.
8h ciaglego chodzenia, 10k krokow na luzie robi
Btw: jakby robila 8h ciaglego chodzenia to by robila jakies 70-80tys krokow :P
Lepiej żyć krótko i dobrze.
Dzisiaj wszystkie produkty są zanieczyszczane nawet te BIO szczególnie zapakowane w jakiś śmierdzący plastik.
Ja tylko zwrócę uwagę ja jeden kluczowy aspekt, jeżeli jakiś film opiera się na badaniach amerykańskich produktów to nie ma co się nim w ogóle sugerować. Przepaść pomiędzy ilością cukru, konserwantów, substancji toksycznych pomiędzy UE a USA jest olbrzymia. Sam fakt, że tam chleb zawiera 6-krotnie więcej cukru niż u nas, do tego stopnia, że według przepisów UE kwalifikuje się bardziej jako ciasto, tj. kwalifikowałby się gdy można go było w UE sprzedawać, czego nie wolno ze względu na chemię. Nawet te same międzynarodowe produkty jak napoje gazowane, słodycze itd. w wersji na rynek europejski maja inny skład i mniej cukru (tak te wściekle słodkie cole i pepsi mają w USA o około 25 do 33% cukru więcej) podczas gdy średnia to ponad dwukrotność.
Zresztą nie bez powodu do UE jest zakazany import amerykańskich jajek, wołowiny, wieprzowiny, 3/4 drobiu, połowy wypieków, słodyczy, większości chleba, 90% dań gotowych itd.
Tak więc przy wyborze filmów wskazujących na szkodliwe produkty trzeba wyraźnie patrzeć czy są to produkty i ich wersje z rodzinnego rynku.
Ograniczam cukier na tyle, ile się da, co mogę więcej zrobić.
Inna kwesta, że jak ktoś się nie obżera jak debil, to raczej cukier mu nie zaszkodzi.
Ja tam się cieszę, że udało mi się 10kg kupić w końcu. Winko dosłodzone, teraz pracuje jak szalone.
Staram się nieco mniej podjadać. W domu nie ma szans, bo fizycznie nie ma nic do podjadania, ale na wyjazdach czasem jest poczęstuneczek, no to jak odmówić? No i herbaty bez cukru nie dam rady wypić. Ale poza tym, staram się :D zdaję sobie sprawę, ile tego w tych produktach jest, dobrze, że żonka świetnie ogarnia przygotowywanie posiłków :)
Choć nutelli też mi żal :D a to skubaństwo to w ponad połowie cukier :D ale jakie to dobre! Stoi słoiczek w schowanku i prowadzimy tę walkę psychologiczną już jakiś czas.
Choć nutelli też mi żal :D
Na necie jest pełno przepisów jak samemu zrobić, banalnie proste i szybkie, do tego wcale nie trzeba cukru, czy też czekolady, do orzechów można dodać miodu, syropu klonowego, kakao i pare innych rzeczy. Możliwe że nawet taki bardziej ci będzie smakować.
U żony wyszła insulinoporność ( maniaczka słodyczy, ale po figurze znajomi twierdzą wręcz inaczej), - widzisz więc, że ogół reakcji chemicznych i towarzyszących im przemian energetycznych zachodzących w organizmie twojej żony jest prawidłowy, dlatego dziwię się po co ta dieta, którą wprowadziliście.
Da radę na luzie jeść cukier i żyć (nie jest to zabójca, jak go przedstawiasz, wszystko zależy od organizmu i trybu życia myślę). Z białych zabójców mógłbym ci polecić coś bardziej wyrafinowanego i zdecydowanie droższego jak cukier, za to też białego -)
Sam zjadam - używając twoich porównań - tony cukru, w ciągu 10 dni wygląda to tak:
- do herbaty ok. 500g (cukier sypki, różnych firm)
- 210ml soku malinowego do tej samej herbaty (herbapol lub herbarium, dodatkowy cukier znaczy się)
- słoik 350g nutelli (prawie 70% tego produktu to cukier)
- 1L wódki lub wiśniówki (tzn. mniej lub więcej cukru)
- ok. 300g galaretek (lindt bez czekolady, ale obtoczone w cukrze)
- w sezonie zjadam też czereśnie, wiśnie, jabłka, arbuzy, sałatę, kalarepę, ogórki, pomarańcze, brzoskwinie, buraki, marchew, kapustę więc przyjmuję cukry naturalne, ale trudno mi oszacować w jakich ilościach
- innych rzeczy zawierających cukier typu ciasta, orzechy czy migdały w czekoladzie, lody, przekąski, napoje gazowane, serki, etc. nie jem gdyż nie lubię
- w zasadzie z produktów nie posiadających cukru w składzie jem tylko jajka kurze, ryż, kaszę, ziemniaki, dziczyznę, jagnięcinę i ryby, czasem wieprzowinę i wołowinę oraz kaszankę, (czasem zjem też pieczywo do jajecznicy i kaszanki)
Robię tak od ok. 25 lat, ważę 70kg (przy 188cm wzrostu) i jeszcze żyję pomimo, że mam niedowagę. Na obronę mogę tylko powiedzieć, że sport uprawiam praktycznie cały rok (ale nie żebym biegał - zwyczajnie narty, snowboard lub windsurfing czy surfing, w zależności od pory roku i morza nad które pojadę latem).
EDIT - bardzo mi się spodobała wypowiedź nr. 8:
Moja "dieta" składa się z mięsa, zwłaszcza ryb, warzyw, owoców, ryżu, ziemniaków, jaj, orzechów, owsianki, twarogu itd. A dalej dowiaduje się, że Bukary zjada to mięso, zwłaszcza ryby oraz ryż i ziemniaki ... w formie raczej "surowej" - patowegan?
patowegan
Naprawdę nie zrozumiałeś, o co chodzi? W formie "surowej" (specjalnie dałem cudzysłów) znaczy w tym wypadku "nieprzetworzone". Czyli np. ziemniaki nie w formie czipsów, a ryby nie jako część sałatki z puszki itp.
ważę 70kg (przy 188cm wzrostu
Niezły wynik. Skinny fat (mało mięśni, sporo tłuszczu), Sandman (sporo mięśni, zero tłuszczu) czy Trevor Reznik (same kości)? :)
Oj zrozumiałem o czym mówiłeś - zwyczajnie spodobała mi się wypowiedź, w której twierdziłeś, że zjadasz "surowe" ziemniaki i mięso. Innymi słowy fajnie to zabrzmiało, nie miałem nic złego na myśli.
Lubię te współczesne określenia -) niemniej zwrócę uwagę, że mało mięśni i sporo tłuszczu to zwyczajnie grubas czyli osoba z nadwagą, a nie skinny fat (to określenie stworzono aby opisać ludzi nie mających widocznej nadwagi, ale których stosunek masy mięśniowej do tłuszczu jest podobny jak u osób otyłych). Sandmana ani Reznika nie znam. Jeśli chodzi o sylwetkę najbliżej mi chyba do aktora grającego John'a Oldman'a w "Człowieku z Ziemi".
Angry Zeus
widzisz więc, że ogół reakcji chemicznych i towarzyszących im przemian energetycznych zachodzących w organizmie twojej żony jest prawidłowy, dlatego dziwię się po co ta dieta, którą wprowadziliście
A fragmentu o insulinooporności nie zauważyłeś? Poważny problem ze zdrowiem, wstęp do jeszcze poważniejszych, ale jak się nie wygląda na grubasa to wszystko jest ok? Może też sobie zrób badania, można się zdziwić. Bo to że żyjesz tak 25 lat, to nie znaczy, że w tej samej formie będziesz żył kolejne tyle.
Jakis czas temu zrezygnowalem w ogole z samego cukru, do tego obecnie czytam wszystkie etykiety, aczkolwiek od wielkiego dzwonu pozwole sobie na cos z wieksza iloscia weglowodanow, wciaz bedzie to jednak raczej produkt nieprzetworzony :)
Dzis mam zdecydowanie lepsze samopoczucie, do tego wyraznie poprawila sie ogolna wydolnosc organizmu. Czlowiek nie odczuwa rozniez takiego laknienia.
Mysle, ze w Europie i tak sytuacja jest duzo lepsza, niz w Stanach, gdzie pochodne takiej kukurydzy, ktorej maja w sporym nadmiarze, pchaja nawet do... stevii :D
To, że cukier jest szkodliwy i powoduje u ludzi znaczący wzrost wagi, wiadomo nie od dziś. W latach siedemdziesiątych w USA z powodu coraz większej "epidemii" otyłości ograniczono sprzedaż wysokotłuszczowych produktów i zastąpiono je produktami typu light. A tutaj zonk - krzywa nadwagi oraz otyłości u obywateli jeszcze bardziej rosła. I co się okazało? Winowajcą był cukier, który był wciskany do produktów light, czyli m. in. do płatków śniadaniowych.
Albo np.
https://tomaszjezewski.pl/platki-sniadaniowe-kleska-zwyciestwo/
Dzisiaj naprawdę trzeba się namęczyć, aby znaleźć płatki śniadaniowe bez cukru albo jego zamiennika.
Cukeir - biały zabójca!
Zobaczmy zatem, jak rychłej śmierci udało się uniknąć ortorektykom dzięki niektórym ich wyrzeczeniom:
Przyjmijmy, że przeciętny ortorektyk to dorosły facet 180 cm wzrostu, 75 kg wagi, a do tego prowadzi wybitnie siedzący tryb życia - jest programistą, urzędnikiem albo innym pracownikiem korpo. Jego zapotrzebowanie kaloryczne to, jak podaje kalkulator na potreningu.pl, 2114 kcal, z czego aż 951 kcal powinny dostarczyć węglowodany, co przekłada się na 238 g różnych cukrów dziennie.
W imię walki z cukrem, bohaterowie wątku wyrzekli się m.in słodzenia herbaty. Załóżmy dwie herbaty dziennie po 1 łyżeczce i dodajmy jedną kawę z 1,5 łyżeczki. Łyżeczka to ponoć 5 g cukru.
W 25 g cukru mamy 100 kcal, czyli w 17,5 g będzie ich 70, co stanowi zawrotne 3% dziennego zapotrzebowania kalorycznego i 7% dziennej dawki cukrów (238g)
Niebezpieczne słodkie płatki śniadaniowe. Weźmy tu np. Nestle Chocapic
W 100 g mamy 386 kcal i 25 g cukru.
Jeśli założę, że 1 porcja to 50g (mała paczka na 5 porcji, to chyba brzmi rozsądnie, a moze jest przesadzone?), daje nam to 193 kcal czyli 10% dziennego zapotrzebowania i 12,5 g cukru (35 g węglowodanów ogółem, ale przecież ziarna są OK), co stanowi 5% dziennej dawki węglowodanów. Zupa mleczna z porcją płatków to prawdziwa jazda na krawędzi.
Pizza mrożona - danie gotowe, pełne ukrytego cukru.
W porcji Ristorante Dr. Oetkera 380g mamy aż 761 kcal, czyli jedna pica to 1/3 naszego dziennego zapotrzebowania.
Mamy tam również 80 g węglowodanów - znowu 1/3, ale cukru tylko 10g
Niby kiepsko, ale biorąc pod uwagę, że to fast-food marnej jakości, a jednocześnie ma służyć jako pełne danie, 1/3 zapotrzebowania jako jedno z trzech dań nie wygląda źle...
Teraz jazda po bandzie. Niskiej jakości kupny dżem Łowicz - jedynie 40% owoców w 100 g, pektyny, guma guar.
W 100g mamy 142 kcal i 35g cukru. Słoik - 280 g. Załóżmy, dla szybkiego rachunku, że zjadacie 1/3 na śniadanko, czyli te 90-100g. To daje nam 6% dziennego zapotrzebowania kalorycznego i 14% zapotrzebowania na węglowodany.
Po takiej bombie cukrowej nikt się nie podniesie, trzeba zrobić podwójnego Iron-mana, by to spalić.
Mało? Idziemy w ekstremum. Baton Lion na deser. No dobra, założę jednak JEDEN DESER w ciągu dnia (wiem, nikt nie jada jednego deseru)
W porcji 42 g mamy 207 kcal i 21,5 g cukru.
Ok, 10% zapotrzebowania na energię i z grubsza 10% na "węgle" - tutaj faktycznie trzeba uważać i lepiej nie jadać jednego dziennie codziennie ani kilku dziennie. No, chyba że pracujemy fizycznie, albo ćwiczymy, jak każdy fit-ortorektyk, i mamy zapotrzebowania na poziomie 2500-3000-3500 kcal... Pracownik fizyczny pewnie nawet jednego Liona dziennie da radę spalić. Co nie znaczy, że akurat tak powinien jeść... ale osobiście powstrzymałbym się od polewania półki z Lionami wodą święconą i powtarzaniem "Apage satanas"...
Pamiętajcie, cukier to morderca, przede wszystkim przestańcie słodzić herbatę, łyżeczka z 5 g cukru i 20 kcal może was zabić!
Twoimi wyliczeniami udowodniles tylko, ze zjadles okolo 1400 kalorii, a tak naprawde dalej masz pusty zoladek.
czujesz sie najedzony po jednej mrozonej pizzy? myslisz, ze mozesz traktowac taka picke jako pelnowartosciowy posilek?
od pewnego momentu nie sledze tego watku, ale do momentu do ktorego sledzilem to walczyles z chocholem, ktorego sam sobie stworzyles.
nikt przeciez nie pisze tutaj, zeby zdelegalizowac cukier. chodzi tylko o te swiadomosc, ze czesto liczymy sobie spozycie cukru wlasnie na podstawie naszych najblizszych skojarzen, jak na przyklad slodycze, cukier do herbaty, slodkie napoje, a pomijamy zupelnie kwestie cukru w innych produktach.
Gdybyś nie zauważył, to nigdzie nie napisałem, że masz to wszystko zjeść jednego dnia.
Po drugie - gdybyś się upierał, to nawet w tak skrajnym scenariuszu masz tu trzy posiłki - śniadanie (dorzuć tylko dwie bułki), obiad z deserem (pizza i baton) oraz kolację (płatki - dolej tylko mleko).
Idealny bilans dla gościa siedzącego cały dzień na dupie, zakładając, że je sam cukier.
A nie, przepraszam, z sumowania wszystkiego wyszło 1373 kcal, a zapotrzebowanie to 2114 kcal
NADAL MAMY OK. 700 KCAL NIEDOBORU (pewnie trzeba ze 100 odjąć a bułki i mleko), jedząc same słodkości.
700 kcal to +/- druga pizza... dwiema się najesz?
Jak nie pizza, to pewnie kilka kanapek z chudą wędliną, warzywami i chlebem razowym się tu zmieści.
I dlaczego nagle odnosisz się do poczucia, a nie liczb?
No i czy ja gdzieś napisałem, że człowiek ma się żywić TYLKO cukrem?
Aczkolwiek, jak widać, może.
A teraz wyobraź sobie, że gość jednego dnia je płatki na śniadanie, drugiego dżem na kolację, a trzeciego batona na deser. A resztę dopełnia dietą fit.
Musk roz..., co nie? :)
Czy musi z czegoś rezygnować, coś wykluczać?
"czesto liczymy sobie spozycie cukru wlasnie na podstawie naszych najblizszych skojarzen, jak na przyklad slodycze, cukier do herbaty, slodkie napoje, a pomijamy zupelnie kwestie cukru w innych produktach"
No i pomijamy fakt, że węglowodany powinny tak czy inaczej stanowić ok. 40% naszego dziennego pożywienia! A łyżeczka cukru w herbacie to niecałe 2% tychże.
Pamiętajcie, cukier zabija, powtarzam, nawet jedząc zdrowo i smacznie NIE SŁODŹCIE HERBATY, 5g cukru i 20 kcal może wam zrujnować cały dzienny bilans! Pamiętajcie, że będziecie musieli potem przez 15 min oglądać telewizję, by tę łyżeczkę cukru spalić!
Pamiętajcie też zamiast batoników itp. w każdej sytuacji lepsze są zdrowe przekąski, np. orzechy!
Weźmy mieszankę Bakkaland (migdały, orzechy laskowe, włoskie i nerkowca)- w 50 g tylko 2 g cukru!
Co prawda również 320 kcal, ale to zdrowe kalorie!
No i 22,5 g tłusczu, czyli 1/3 dziennego zapotrzebowania - wszystko to w 50g, czyli porcji równej batonikowi Prince Polo.
Ale spokojnie, producent zaleca dziennie tylko 25g, na pewno powtrzymacie się i nie zjecie więcej, przecież te 25 g i tak nasyci was znacznie bardziej niż wafelek.
http://www.ilewazy.pl/garsc-orzechow-laskowych
http://www.ilewazy.pl/garsc-nerkowcow
A paczką 100g wypełnicie żołądek znacznie lepie niż pizzą mrożoną, więc nie będzie problemu z "czuciem się najedzonym".
Pamiętajcie, te historie o całkowitym porzuceniu porcji płatków raz na kilka dni, o porzuceniu słodzenia herbaty łyżeczką cukru itp. wcale nie są zachętą, by całkowicie wyeliminować cukier :) One są publikowane kompletnie bez celu :D
Tańsze od czego?
Tu np. producent podaje, że 150 g słodzika ze stewią odpowiada ok. 500 g cukru, czyli odpowiednikiem 1 kg cukru za 5 zł jest stevia za 20 zł.
Oj Gęsty, głowy do interesów to ty nie masz.
Ale masz rację, wyeliminuj 3 łyżeczki cukru do herbaty dziennie, od niego tyjesz, nie od tej kiełby z grilla w nadmiarze (ciągle piszesz o przejadaniu się) i harnasi :D
Przyjmijmy, że przeciętny ortorektyk to dorosły facet 180 cm wzrostu, 75 kg wagi, a do tego prowadzi wybitnie siedzący tryb życia - jest programistą, urzędnikiem albo innym pracownikiem korpo. Jego zapotrzebowanie kaloryczne to, jak podaje kalkulator na potreningu.pl, 2114 kcal, z czego aż 951 kcal powinny dostarczyć węglowodany, co przekłada się na 238 g różnych cukrów dziennie.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem to, co napisałeś, ale WHO i AHA zalecają, aby w dziennej diecie człowieka dorosłego spożycie energii z cukrów (w tym dodanych) wynosiło nie więcej niż 5-10 procent. A w tym wątku mówimy głównie o cukrach dodanych, czyli takich, które pojawiły się w produkcie wskutek jego przetworzenia w fabryce albo zostały dodane do posiłku przez kucharza. Tutaj źródło:
https://www.who.int/news/item/04-03-2015-who-calls-on-countries-to-reduce-sugars-intake-among-adults-and-children
https://www.hsph.harvard.edu/nutritionsource/carbohydrates/added-sugar-in-the-diet/
To oznacza, że (idealnie) cukry w codziennej zdrowej diecie (przy zapotrzebowaniu ok. 2000 kcal) powinny wynosić mniej więcej ok. 25 gramów (6 łyżeczek cukru).
A new WHO guideline recommends adults and children reduce their daily intake of free sugars to less than 10% of their total energy intake. A further reduction to below 5% or roughly 25 grams (6 teaspoons) per day would provide additional health benefits.
Free sugars refer to monosaccharides (such as glucose, fructose) and disaccharides (such as sucrose or table sugar) added to foods and drinks by the manufacturer, cook or consumer, and sugars naturally present in honey, syrups, fruit juices and fruit juice concentrates.
I jeszcze:
https://www.medicover.pl/o-zdrowiu/weglowodany-jak-cukier-wplywa-na-organizm,6581,n,192
WHO zaleca maksymalną dawkę wolnych cukrów na poziomie 10 proc. całkowitego spożycia energii. Redukcja do < 5 proc. może wiązać się z dodatkową korzyścią. Ograniczenie oparto na badaniach dotyczących zapobiegania próchnicy zębów.
Komitet ds. Żywienia Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci (ESPGHAN) zaleca u dzieci i nastolatków od 2. do 18. roku życia ograniczenie spożycia wolnych cukrów do poniżej 5 proc. energii diety dobowej. U dzieci poniżej 2. roku życia poziom ich spożycia powinien być jeszcze niższy. Słodkie napoje powinny być zastąpione przez wodę i/lub niesłodzone produkty mleczne oraz mleko.
5 proc. wolnych cukrów to około 3,5–7 łyżeczek cukru u dziewcząt i około 4–9 łyżeczek cukru u chłopców.
W polskiej Piramidzie Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej Instytut Żywności i Żywienia (IŻŻ) rekomenduje unikanie cukru i słodyczy zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Należy je zastępować owocami i orzechami. Ilość cukrów prostych (np. glukozy, fruktozy, galaktozy, sacharozy) w codziennej diecie u osób powyżej 1. roku życia nie powinna przekraczać 10 proc. Według IŻŻ ograniczenie cukrów wolnych w Polsce jest obecnie trudne do zrealizowania, m.in. z powodu braku regulacji prawnych dotyczących ich znakowania na etykietach produktów.
Nie mam więc pojęcia, jak dokonywałeś obliczeń, z których wynika, że można spożywać 238 gramów cukru (ok. 57 łyżeczek) codziennie (przy zapotrzebowaniu ok. 2000 kcal), skoro WHO zaleca (optymalnie) 25 gramów (6 łyżeczek), a maksymalnie 50 gramów (10 łyżeczek). Co więcej, "6 łyżeczek" wcale nie oznacza, że lepiej wtrynić 25 gramów sacharozy z białych kryształków, zamiast pozyskać dzienną porcję cukru z naturalnych źródeł (np. owoców), które mogą zapewnić dodatkowe składniki odżywcze.
Co do reszty: stworzyłeś sobie chochoła i z nim walczysz. W całych tych obliczeniach zakładasz, że można jeść cukier dodany do woli i żyć szczęśliwie, o ile się go spali. A całkiem pomijasz fakt szkodliwości cukru dodanego (i nadmiaru cukru w ogóle) jako przyczyny różnych problemów zdrowotnych i schorzeń. FYI: to, że spalasz cukier dodany, nie znaczy, że jego negatywny wpływ na zdrowie znika.
Albo jeszcze inaczej... Cukry występujące naturalnie są potrzebnym składnikiem diety. Cukry dodane na etapie przetwarzania żywności nie są potrzebnym składnikiem diety. To WYŁĄCZNIE źródło energii pozbawione składników mineralnych, witamin itp. A do tego źródło, które może być szkodliwe. Spożywając tego rodzaju cukry, wypełniamy żołądek, rezygnując z pokarmów o większej wartości odżywczej. Jeśli więc czerpiemy znaczną część energii z dodanego cukru, to zastępujemy witaminy, błonnik, minerały niezbyt dobrymi substancjami, co może stopniowo zwiększać ryzyko takich chorób, jak cukrzyca, nadciśnienie, nowotwory, choroby krążenia, otyłość itd. A do tego cukry dodane (w formie słodyczy i przekąsek) często występują w "otulinie" innych szkodliwych substancji. I źle wpływają na zęby. Mówiąc krótko, bardzo łatwo jest zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na cukier jakimiś batonikami (wystarczą dwa Liony), a to sprawia, że po ich zjedzeniu albo wciąż odczuwamy zapotrzebowanie na inne substancje odżywcze, więc i tak dalej spożywamy cukier (łagodząc głód innymi produktami, w których się znajduje, nawet w formie "ukrytej"), albo rezygnujemy z cukru pochodzącego z naturalnych źródeł (a więc równocześnie z dobrych substancji, które mu towarzyszą).
Ważne jest po prostu to, że maksymalna dawka cukrów nie powinna wynosić więcej niż ok. 10 proc. całkowitego spożycia energii dziennie, przy czym - wedle badań WHO - ograniczenie tego do 5 proc. daje dodatkowe korzyści zdrowotne. Utrzymanie tego rodzaju wartości procentowych jest dla wielu ludzi bardzo trudne, również dlatego, że cukry dodane są często "ukryte" w różnych pozornie "zdrowych" produktach (kwestię uzależnienia mózgu od słodkiego smaku nawet pomijam). To wszystko sprawia, że przeciętny Polak zjada codziennie ok. 150 gramów cukru (ponad 50 kg rocznie), czyli ok. 6 razy więcej niż przewiduje idealna norma WHO. A przecież statystyczny Polak nie jest sportowcem i nie potrzebuje 3000-4000 kcal, żeby funkcjonować. Jeśli więc jesteś jednym z tych, którzy zadowalają się kostką czekolady dziennie, to wspaniale, ale zdecydowana większość naszych rodaków postępuje inaczej. Dlatego warto ludziom uświadamiać, jak szkodliwy może być cukier dodany i jak ogromne ilości tej substancji spożywamy w sposób nieświadomy. To leży zresztą w naszym publicznym interesie, bo im mniej chorych, tym mniej pieniędzy z podatków trzeba wydawać na służbę zdrowia.
Wszystko jest zresztą w słynnej piramidzie zdrowego żywienia (rada, żeby unikać słodyczy). Zachowujesz się jednak tak, jakbyś walczył z samym sobą. Albowiem nikt tutaj nie twierdzi, że ludzie powinni zaprzestać czerpania energii z węglowodanów. "Nie jedzcie tyle cukru" nie oznacza: "musicie całkowicie wyeliminować cukier z diety, nie jeść owoców, nie pić mleka i w ogóle nie delektować się czekoladą" itp. Chodzi po prostu o ograniczenie spożycia cukrów dodanych w przetworzonej żywności na rzecz innych, zdrowszych źródeł węglowodanów. Bo płyną z tego same korzyści. Innymi słowy, jeden batonik dziennie, owszem, nikogo nie uśmierci, ale to nie znaczy, że warto czynić zeń składnik diety. I tyle. Nikt tutaj nikogo nie zmusza do rezygnacji z odrobiny przyjemności i spożywania jednej kostki czekolady dziennie. ;)
10%? Poza tym samo białko i tłuszcz? Jesteś pewien?
Ale czego mam być pewien? Pisałem o zaleceniach WHO i AHA dotyczących dziennego spożycia cukru. Co się tutaj nie zgadza według ciebie? Twierdzisz, że można spożywać ok. 240 g cukru dziennie, zaś WHO twierdzi, że 50 g, a najlepiej - 25. Inne źródło:
https://zywienie.abczdrowie.pl/cukier-w-diecie-w-jakich-ilosciach-powinnismy-go-spozywac
Średnie zapotrzebowanie wynosi 2000 kcal. Oznacza to, że powinniśmy spożywać nie więcej niż 50 g cukru dziennie. Ta idealna wartość wynosi natomiast mniej niż 25 g dziennie.
Zalecenia WHO dotyczą każdego rodzaju cukrów wolnych. To nie tylko cukier, który znajdziemy w cukierniczce. Chodzi też o produkty naturalne (miód czy syrop klonowy), soki owocowe, napoje gazowane, wody smakowe, wody gazowane, pieczywo i inne wyroby piekarskie.
[...]
Ile to jest 50 g cukru? To ok. 10 łyżeczek do herbaty bądź 4 łyżki stołowe.
- Jedna szklanka coli to 26 g cukru, szklanka soku pasteryzowanego jabłkowego ze sklepu to 28 g cukru. 100 g jogurtu owocowego zawiera 13 g cukru, w naturalnym mamy ich 6 g. Wystarczy więc wypić dwie szklanki coli, by przekroczyć wartość zalecaną przez WHO – dodaje dietetyczka.
[...]
Czekolada Milka Oreo, którą bez problemu kupimy we wszystkich sklepach, zawiera 49 g cukru na 100 g produktu. Oznacza to, że jedząc pół tabliczki czekolady, wykorzystujemy nasz cały przydział cukru na dzień.
Dodajmy do tego owsiankę, którą jedliśmy na śniadanie, obiad z makaronem pełnoziarnistym i jogurtem z owocami na kolację. Nasz limit w tym wypadku został przekroczony niemal dwukrotnie.
OK, chodzi ci o tak zwane wolne cukry?
No to zobaczmy...
The government recommends that free sugars make up no more than 5% of our daily calories. But right now the average UK adult is eating twice as much. Most of that comes from soft drinks and fruit juices, sugars that we add to food and drink, including jams and chocolate spread, biscuits, pastries and cakes.
Don't add sugar to your tea or coffee, and avoid sugary snacks or stick to small portions
Adults and children aged over 11 should eat no more than around 30g of free sugars a day. A standard chocolate bar equals 25g of free sugar, 150ml of fruit juice equals 12g of free sugar and a 330ml can of cola equals 35g of free sugar.
A zatem norma to ok 30 g, a przeciętny Brytyjczyk zjada ponoć 2x tyle, czyli 60 g, co nie zmienia faktu, że przy zapotrzebowaniu rzędu 2000 kcal daje jedynie 5% dodatkowych kalorii dziennie.
Ile wolnych cukrów dostarczysz trzema łyżeczkami?
OK 17 g. Czyli po wypiciu dwóch słodzonych herbat i kawy nadal możesz zjeść miskę czekoladowych płatków i dojdziesz ledwie do 30 g limitu, mieszcząc się w normie!
Pamiętaj tylko, że "wolny cukier" to jeden z węglowodanów.
Czy jeśli mam ujemny bilans kaloryczny, mogę zjeść tego "wolnego cukru" wiecej?
nawet w moim ekstremalnym przykładzie, który nie był wcale przykładem dziennego menu, mamy aż 700 kcal deficytu, pomimo przekroczenia normy "wolnego cukru" ok 3x.
A zatem czy jeśli odzywam się normalnie, jem mięsa, nabiał, pieczywo, kaszę, ryż, ziemniaki, i nie przekraczam bilansu kalorycznego, naprawdę powinienem "porzucić słodzenie herbaty cukrem" bo inaczej "cukier zabójca" mnie zabije? Czy muszę rezygnować z tych okropnych płatków z "toną ukrytego cukru", skoro nawet jeden posiłek z nich złożony to ZALEDWIE 1/2 ZALECANEJ PRZEZ BRYTYJCZYKÓW NORMY wolnego cukru?
Czy naprawdę uważasz, że zdecydowana większość osób odżywa sie samym cukrem w postaci Nutelli, dżemów i batonów, i w związku z tym rady, by całkowicie wyrzucić z diety herbatę słodzoną cukrem - CUKIER Z HERBATY ODPOWAIDA ZA 3% DZIENNEGO ZAPOTRZEBOWANIA NA ENERGIĘ - albo płatki śniadaniowe (nie jedzone przecież codziennie) SĄ NA MIEJSCI?
Ile ponadnormatywnych kalorii dostarczasz trzema łyżeczkami cukru?
No i zaczęło się. :)
To zależy od tego, ile wcześniej pochłonąłeś kalorii (i cukru). Dodam tylko dla jasności, że dostarczenie organizmowi całej potrzebnej na jeden dzień energii "cukrowej" z batoników albo słodzonej herbaty nie jest do końca zdrowe.
To teraz moje pytanie:
Dlaczego twoja norma dziennego spożycia cukru jest kilka razy większa od normy WHO?
Twój "wolny cukier" to jeden z węglowodanów. Nie udawaj, że tego nie wiesz.
Cukry proste to też węglowodany i energia. Jeśli nie przekraczasz dziennego zapotrzebowania, nie są pewnie najzdrowszym, absolutnie nie powinny być jedynym - I NIGDZIE TAK NIE NAPISAŁEM - źródłem węglowodanów, ale jeśli mieszczą się w bilansie kalorycznym na pewno ANI CIĘ NIE ZBAIJĄ, ANI NIE WYWOŁAJĄ NADWAGI, ANI CI NIE ZASZKODZĄ ZJADANE W ZWYKŁYCH ILOŚCIACH.
Zdrowy organizm poradzi sobie z jednym snickersem i nie dostanie od tego insulinooporności.
Nikt o normalnej masie ciała i nie chorujący na cukrzycę nie musi liczyć cukru w porcji płatków zjadanej raz na kilka dni ani odmawiać sobie słodzonej kawy raz czy dwa razy dziennie. To fanatyzm i paranoja.
Co więcej, "6 łyżeczek" wcale nie oznacza, że lepiej wtrynić 25 gramów sacharozy z białych kryształków, zamiast pozyskać dzienną porcję cukru z naturalnych źródeł (np. owoców), które mogą zapewnić dodatkowe składniki odżywcze.
A tu pokazujesz, że sam nie wiesz czym są wolne cukry, bo cukier w owocach nieprzetworzonych to nie jest zdaniem AHA wolny cukier :D
The sugars found in fruit, vegetables and milk don't seem to have a negative effect on our health, and they come with extra nutrients, such as fibre.
But when fruit is turned into fruit juice, the sugars come out of their cells and become free sugars. The fibre is lost and it's easier to consume extra sugar without realising. You wouldn't eat four oranges in a row but you might drink their juice in one glass of orange juice without feeling full.
Przecież nie napisałeś niczego, czego nie byłoby już wyżej. Powtarzasz to samo, więc nie muszę pisać nic nowego. Wszystko masz również w mojej powyższej wypowiedzi. Odpowiadam tam na każde z twoich pytań. Ciągle więc walczysz z chochołem.
W skrócie: lepiej czerpać cukier ze źródeł naturalnych i unikać cukrów dodanych, ponieważ nasze kaloryczne okienko cukrowe nie jest zbyt duże, stąd też większość ludzi spożywa zdecydowanie za dużo cukru (wliczając w to jego "ukryte" iteracje, a nie tylko słodycze). A ty ciągle gadasz o tym, że ktoś ci zabrania słodzić herbaty albo zjeść batonika. Przecież gdy idzie o wyważone spożycie cukru, NIKT się tutaj z tobą nie kłóci.
A tu pokazujesz, że sam nie wiesz czym są wolne cukry, bo cukier w owocach nieprzetworzonych to nie jest zdaniem AHA wolny cukier :D
Jedyny sens tego zdania jest taki, że lepiej spożywać cukry naturalne zamiast 6 łyżeczek cukru (nawet w ramach normy). Przecież cały czas piszę o tym, że cukry naturalne występują w towarzystwie innych korzystnych składników odżywczych, czego nie można zazwyczaj powiedzieć o cukrach "wolnych".
absolutnie nie powinny być jedynym - I NIGDZIE TAK NIE NAPISAŁEM - źródłem węglowodanów, ale jeśli mieszczą się w bilansie kalorycznym
W porządku. Z twoich obliczeń wywnioskowałem, że w tej normie 240 gramów cukru uwzględniasz wyłącznie cukry, o które się toczy spór (łyżeczki herbaty).
[Ciężko się odpowiada, bo wciąż edytujesz i muszę część tekstu usuwać lub dodawać].
Odpowiedziałem ci. Cukier to jeden z węglowodanów.
Moja norma to norma spożycia węglowodanów w których skład wchodzą m.in. cukry proste, w tym "cukier spożywczy"
https://en.wikipedia.org/wiki/Reference_Daily_Intake
Total fat 65 g increased to 72 g
Saturated fatty acids 20 g stays unchanged
Cholesterol 300 mg stays unchanged
Sodium 2400 mg decreased to 2300 mg
Potassium 3500 mg increased to 4700 mg
Total carbohydrate 300 g decreased to 275 g"
https://en.wikipedia.org/wiki/Reference_Daily_Intake
Czy wiesz, że twoje cukry wolne to kategoria ideologiczna, nijak się mająca do chemii ani biologii? Czy wiesz, że wrzucono do niej najróżneijsze postaci chemiczne węglowodanów? "They can take multiple chemical forms, including sucrose, glucose, fructose, and dextrose."?
Czy wiesz, że za "cukier dodany" uznawany jest cukier w miodzie? Możesz powiedzieć, czym różni się naturalny cukier w jabłku od cukru w naturalnym, zdrowym produkcie, jakim jest miód? Chodzi o "stężenie" To może bardzo słodkie owoce też nie są OK? Banany? Arbuzy? Figi?
Przestań udawać idiotę w imię ideologicznej walki. Tobie wyjątkowo nie wypada :D
Przestań ignorować fakty. np dzienne zapotrzebowanie energetyczne, które można zaspokajać z różnych źródeł.
Przestań ignorować treść tego wątku i udawać, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem i nie widzisz postów, w których ludzie chwalą się wyrzuceniem z diety słodzonej herbaty, płatków śniadaniowych i innych "strasznych" produktów, które, jak pokazałem, jedzone jako jeden z posiłków mieszczą się nawet w normie, do której nieustannie się odwołujesz. WIĘC NIE MA POWODU BY NAWOŁYWAĆ DO REZYGNACJI Z NICH ANI ABY PODAWAĆ TAKĄ REZYGNACJĘ JAKO PRZYKŁAD DOBRYCH PRAKTYK!
Przestań udawać, że nie widzisz bredni o tonach cukru ukrytych w wędlinie.
Przestań wreszcie ignorować 70% moich wypowiedzi. Na Boga, ignorujesz wszystkie wyjaśnienia, przykłady, zastrzeżenia, tylko jak katarynka powtarzasz ciągle "wolny cukier wolny cukier"
Powiedz może jeszcze, ile twoim zdaniem dziennie można zjeść zdrowych orzechów?
Swoją drogą - teraz wyłapałem - zabawne, że przeciętny Brytyjczyk zjada ponoć 60g free sugar, a Polak aż 150 g :)
Proponuję, aby w konkurencji Walka z Chochołem zmierzyli się John i Herr.
Cukier to jeden z węglowodanów.
Po tym zdaniu nie ma sensu czytać, co jest dalej. Cukier to węglowodan, tu nie ma żadnego wyboru.
crčme de la crčme tego forum, ale się dobraliście. Nauczyciel, który nie potrafi napisać czemu cukry proste są szkodliwe i totalny ignorant.
Co do "norm", to wyżej już odpisałem (34.6). Sprawa się wyjaśniła, skoro miałeś na myśli wszystkie cukry, a nie tylko "wolne", czyli takie, o które toczył się tutaj spór. Rozmawialiśmy ciągle o cukrze w herbacie i słodyczach, więc widocznie źle odczytałem twoje intencje.
Pozostałe kwestie: przecież ciągle powtarzam, że co do zasady się z tobą zgadzam. Niewielkie ilości słodyczy nie powodują śmierci i mogą się mieścić w ramach sensownego bilansu kalorycznego. Ale napisałem też dokładnie, dlaczego ograniczenie cukru w postaci białych kryształków, słodyczy czy przekąsek MOŻE BYĆ PODAWANE JAKO PRZYKŁAD DOBRYCH PRAKTYK (bo lepiej czerpać cukier z innych źródeł - zwłaszcza w sytuacji, gdy znaczna część ludzi spożywa go za dużo). Nie ma sensu, żebym znów pisał to samo.
Nie ignoruję więc twoich zastrzeżeń. Po prostu uważam, że walczysz z chochołem. Dowodzisz, że zjedzenie jednego batonika dziennie czy posłodzenie herbaty nie sprawia, że przekraczamy normy WHO w spożyciu cukrów (wolnych). I że nie jest to szkodliwe. Ale przecież już dawno temu w tym wątku napisałem, że nie trzeba CAŁKOWICIE rezygnować ze słodyczy, żeby zachować zdrowie. Powyżej wyjaśniłem też, dlaczego OGRANICZENIE słodyczy jest korzystne i może być uznane za dobrą praktykę. Dlatego będę przyklaskiwał każdemu, kto się na coś takiego zdecyduje. A jeśli ktoś całkowicie zrezygnuje z cukrów "nienaturalnych", to tym bardziej zasłuży na moje uznanie.
"crčme de la crčme tego forum, ale się dobraliście. Nauczyciel, który nie potrafi napisać czemu cukry proste są szkodliwe i totalny ignorant.
Ależ są szkodliwe, w nadmiarze, nie tylko z powodów kalorycznych.
Tylko zobacz co piszą ludzie w tym wątku, czym się chwalą:
"Cukier - biały zabójca
To gdzie jest dosypywany cukier przeraża. Nie widziałem chyba żadnego produktu spożywczego bez dosypki cukru
Ilość cukru w passacie była prawie 4x!/100g większą niż w pomidorach w puszce."
Mielonka Krakus - 0 g cukru.
https://www.frisco.pl/pid,133992/n,krakus.-mielonka-luksusowa/stn,product?context-cookie=AQEIbWllbG9ua2H%2F
Pomidory całe: 3,1 g/100 g
https://www.frisco.pl/pid,135737/n,dawtona-pomidory-cale/stn,product?context-cookie=AQENcG9taWRvciBjYcWCef8
Pasata 4,8 g/100 g
https://www.frisco.pl/pid,110247/n,jamar-passata-pomidorowa-bio/stn,product
"nie jadam keczupu, majonezu itp. nie słodzę też herbaty"
Czy w pomidorach jest jakiś naturalny cukier, czy nie? Te całe w puszce wyżej zawierają cukier, to wyłącznie cukier dodany? Są na słodko? Robicie słodką pomidorową?
A teraz ketchup
https://www.frisco.pl/pid,132082/n,dawtona-ketchup-pikantny/stn,product?context-cookie=AQEKa2VjenVwIGRhdwIPa2V0Y2h1cCBkYXd0b25h%2Fw
22 g w 500 g. Niech będzie, że porcja na kanapki to 10 g, Wchłoniemy w niej 0,44 g cukru. 1/10 łyżeczki.
No i najważniejsze chyba w tym wątku:
"Kiedyś w ramach eksperymentu przestałem słodzić herbatę, z początku była dla mnie za gorzka ale obecnie słodzona smakuje mi obrzydliwie. "
"Nie słodzę też herbaty. "
"Do kawy nie używam w ogóle, do herbaty odrobina miodu."
Kurde, chyba tylko mirko napisał, paradoksalnie, że chlał colę, a teraz pije mniej. No OK, Bukary wspominał, że przesadzał ze słodyczami.
Ale jaki jest ogólny przekaż? Cukier morderca, najlepiej to nawet herbaty nie słodzić.
Serio dwie łyżeczki dziennie o herbaty to jest ten przykład nadmiaru? Albo cukier naturalny z pomidora?
Retoryka w wątku najzwyczajniej w świecie wygląda tak: miałem wypadek jadąc 150 km/h, więc teraz nie jeżdżę prawie wcale samochodem. Wszędzie chodzę na piechotę, czuję się wspaniale.
O tak, ja prawie uderzyłem w drzewo przy 120 km/h teraz wszędzie chodzę na piechotę, no, raz na rok pojadę gdzieś autobusem. Róbcie tak samo,dbajcie o swoje bezpieczeństwo.
Ludzie mają wypadki jeżdżąc nieostrożnie samochodami. Według badań pieszy ma największe szanse przeżycia przy maksimum 30 km/h. Wprowadźmy wszędzie takie ograniczenie :)
O liczeniu kalorii i racjonalniej diecie może coś między wierszami, ale generalnie to nagonka na cukier.
No, a wybitny już przykład tego, co się tutaj dzieje, to Gęsty, który dla zdrowia będzie od teraz słodził stevią. Tak, to odmieni jego dietę. :)
Pietrus
litości :)
Patrząc, ile tekstu napisałeś w tym wątku, myślę, że wyszedł ci spory deficyt kaloryczny :D
Mam w szafce z 15 bombonierek, 10 czekolad plus inne smakołyki, może ci wysłać? ^^ U mnie leżą na półce pt "nietrafione prezenty", ja nie jem (ale nie dlatego, że mnie cukier zabije, tylko nie za bardzo lubię po prostu :) ) - chyba większości już wyszła nawet data przydatności do spożycia, ale przecież to się nie psuje, bo... ma CUKIER! :)
Chcesz? Serio mogę omotać jakąś przesyłkę do paczkomatu :D
Ale o czym jest ta dyskusja w ogóle? O tym, że węglowodany szkodzą? Nie jest to prawda. Dopiero spożywane w nadmiarze szkodzą (jak wszystko przyjmowane w zbyt dużych ilościach). Jeśli ktoś ma problemy z nadwagą to jego najważniejszym ćwiczeniem jest „odpychanie się od koryta trzy razy dziennie”, a nie szukanie winnych.
Zmiana nawyków żywieniowych — w tym ograniczenie cukru — to jedna z najlepszych rzeczy, jaką zrobiłem dla swojego zdrowia. Wyglądam lepiej, czuję się pewniejszy siebie, a w dodatku mam lepszą kondycję. W trakcie pandemii, gdy (jak wszyscy) siedziałem ciągle w domu, zrzuciłem ok. 10 kg zmieniając jedynie to co jem. Tak po prostu jest. Mniej cukru, zero makaronu, ryżu, pieczywa.
Również tu nie przyszedłem oświecać ludzi, bo każdy organizm działa inaczej, ale nie rozumiem rozemocjonowania niektórych tu zgromadzonych (si, senor
Np ryż, pieczywo i makaron? Do tego stopnia, by całkowicie wyrzucić je z diety?
No ale OK, w nadmiarze będą tuczące... To czym je zastąpiłeś, kaszą i roślinami strączkowymi? Skąd czerpiesz węglowodany? Czy jesz samo mięso i warzywa? (zapewne wykluczając ziemniaki?)
To so właśnie te wasze nieskrajne historie i przykłady. Dobre na dietę redukcyjną, pytanie czy dobre i potrzebne na całe życie (o ile ktoś potrafi kontrolować łakomstwo)
Tak, całkiem usunąłem je z diety. Zamiast ryżu i makaronu jem różne rodzaje kaszy, zamiast pieczywa jem musli/granolę z mlekiem (śniadanie), a na drugie śniadania i kolacje owoce w jogurcie białym. Ziemniaki przy okazji.
Moja dieta nie jest skrajna, tylko zdrowa. Utrzymuję ją, choć nie muszę już chudnąć — czuję się świetnie :)
Gwoli ścisłości, jem słodycze, ale ograniczam je do małych porcji do maks. raz w tygodniu.
Powiedzmy sobie szczerze: usuniecie CALEGO makaronu, ryzu, pieczywa to JEST skrajnosc.
Pietrus już się zamienił w Hulka, ale czytając powyższe posty to chyba pójdę w jego ślady..
CAŁKOWITE wyrzucenie makaronu/ryżu/pieczywa?
I co z tych podstawowych węgli zostaje, kasza? D&#^ wam nie rozrywa przy takiej diecie? Przecież to wzdęcie wzdęciem pogania, nie wiem jak można się wtedy świetnie czuć.
Z każdej wymienionej wyżej opcji da się wyciągnąć opcję "lepszą dietetycznie" - makaron można wybrać pełnoziarnisty, ryż dziki, etc, etc.
Przypomniało mi się, jak laaata temu próbowałam przejść na dietę Dukana (wtedy była ostro hajpowana, mniej więcej tak jak dziś keto) - co prawda to dieta ustawiona na redukcję, a nie "zwykły zdrowy bilans", ale dość ortodoksyjna.
Owszem, było fajnie, przez miesiąc. Po miesiącu miałam wrażenie, że "bolą" mnie nerki, a na butelkę oleju patrzyłam jak głodne dziecko na czekoladę.
Na medycynie ludzkiej się nie znam, ale IMHO restrykcyjne diety zdrowo to jest używać w określonych przypadkach, ze wskazań medycznych. W każdym "zdrowym" przypadku zupełnie powinno się powieść szacowanie bilansu kalorycznego i rozkład na W/B/T.
Chyba wchodzimy w nową fazę, kilka lat temu był hajp na "trenerów personalnych", teraz jest hajp na "dietetyków".
Chyba wchodzimy w nową fazę, kilka lat temu był hajp na "trenerów personalnych", teraz jest hajp na "dietetyków".
"Teraz"? Z dobre kilka lat juz to trwa. Wszystkie Lewandowskie, Rozenki i inne celebrytki staly sie nagle wyroczniami w sprawach dietetyki, dobrego odzywiania, medycyny itp itd. New faces, same 'ol shit.
Asmodeus
chciałam napisać coś poważnie, ale chyba nie warto (bo zaraz się tu oświeceni zlecą ;) ) więc zadam Ci tylko jedno pytanie prywatne - myślisz, że Ania Lewandowska w życiu nie opie$%)@ pizzy? ;)
W zyciu? Strzelam, ze w ciagu ostatniego tygodnia/miesiaca przynajmniej jedna poszla. Doskonale zdaje sobie sprawe, ze to co widac na ekranie tv/komputera to jest jedynie PR.
Zgadzam się, że dobrze jest skonsultować się z ekspertem gdy przechodzi się na dietę, bo przejście na nią dla trendów i instagramowych przechwałek to głupota.
Takiej ilości głupot jak w tym wątku dawno nie czytałem typu - schudłem bo przestałem jeść ryż i makaron lol
To jak pomylić odwagę z odważnikiem