Reżyser Pierścieni Władzy o inspirowaniu się trylogią Władcy Pierścieni Petera Jacksona
Się oni inspirują ale nie tym czym trzeba.. Mi wystarczyło posłuchać tego o czym mówią sami aktorzy. Daruje sobie, ten serial... Bo czuje równie wybitne dzieło, co te od netflixa, gdzie sami autorzy określili "logika nie jest najważniejsza, bo młodszemu pokoleniu trzeba grać na emocjach..
Z czasem zaczęliśmy tworzyć coś, co ma swoje własne życie.
I tyle z inspiracji.
Takiej trylogii jak u Jacksona nie zobaczymy już nigdy. Bez woke momentów, bez naciągania treści tak, by nie podpaść żadnej grupie "konsumentów" i bez prób podprogowego wygłaszania poprawnych politycznie komentarzy :)
Przy okazji Pierścieni Władzy mam nadzieję, że po prostu będzie to potworek klasy B, który da trochę rozrywki i jednak pokaże piękno high fantasy. To Sródziemię powinno odgrywać główną rolę, pokazując w tle kolejne konflikty i postępujące spaczenie świata za sprawą Morgotha/Saurona. Obawiam się jednak, że reżyser podejdzie do tematu mocno jednostkowo i zobaczymy kilku bohaterów, którzy będą przeżywali swoje dramaty: rozterki miłosne, dramaty egzystencjalne i nacisk na ksenofobię między różnymi rasami.
Zobaczymy, ale raczej oczekiwania co do serialu mam minimalne.
Kulturowo ten przemysł, na tym poziomie, był w 2001 w prawie zupełnie innym miejscu niż jest teraz. Dodatkowo równie ważnym czynnikiem była separacja od Stanów i Hollywood. Baza do kręcenia trylogii w Nowej Zelandii była błogosławieństwem.
Czy nigdy to bym nie powiedział, ale w najbliższych latach szansa na coś podobnego jest bardzo znikoma.
Dobrze że młody Tolkien już nie zobaczy tego co nadchodzi. Ojciec by zszedł na zawał.
Ciekawe jest to biorąc pod uwagę, jak wiele zarzutów miał Christopher, fani książek oraz tolkieniści kiedy wyszła trylogia Jacksona.
Co by nie mówić, filmowa trylogia, chociaż jest arcydziełem kinematografii, bardzo oddaliła się w wielu miejscach od pierwowzoru, również w kwestiach dość fundamentalnych. Osobiście myślę, że jest jeszcze miejsce na kolejną ekranizację książek ponieważ w materiale źródłowym jest jeszcze mnóstwo niewykorzystanych wątków i motywów a i strona formalna mogłaby pójść w inną stronę. Gdyby skupić się na bardziej poetycko-filozoficznej stronie Władcy, utrzymać wolniejsze tempo, dać po jednym filmie na księgę a nie na tom, wybrać Europę jako miejsce kręcenia (przede wszystkim Anglię i Skandynawię, ale też Italię czy Bałkany - o tych wszakże rejonach Tolkien myślał pisząc książkę) to dałoby się stworzyć coś bardzo odmiennego od trylogii Jacksona a jednocześnie bardzo bliskiego książce (nawet bliższego).
To jednak marzenie ściętej głowy ponieważ skoro mocno zamerykanizowaną wersję Jacksona z trudem udało się zrobić 20 lat temu (a jest to przecież czas takich filmów jak Braveheart - 5 lat wcześniej, Gladiator - rok wcześniej, czy Ostatni Samuraj - ten sam rok co Powrót Króla) to tym bardziej nie ma mowy o zrobieniu ambitniejszej wersji w czasach, w których króluje MCU (które swoją drogą było fajne do czasu) oraz poprawność polityczna.
A nie mogliby się zainspirować Tolkienem?
Niesławnej filmowej trylogii też by pomogło gdyby Jackson te książki chociaż raz przeczytał...
Tylko że po latach ludzie będą nadal wspominać z utęsknieniem Trylogię Władcy Pierścieni anie ten badziew Pierścień Władzy który zostanie zapomniany.Kiedyś to były fajne filmy nie to co teraz robią.
Mało tego, ten badziew "Hobbit" mimo swoich wad zacznie być doceniany jak prequele SW po wyrzygu jakim było Rey Wars.
