Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Gra Immortality | PC

09.08.2022 08:34
Drenz
1
Drenz
25
Senator

Fajnie, że po polsku. Oby tylko intryga była na przyzwoitym poziomie.

06.09.2022 12:59
Maverick0069
😈
2
2
odpowiedz
Maverick0069
101
THIS IS THE YEAR
Image

Jednego nie da się pojąć .
Gra zebrała wyśmienite recenzje - u nas nikogo nie interesuje ani graczy ani redakcji - dziwne , że nie udało się przygotować recenzji mimo iż gra jest stosunkowo krótka...
Natomiast 3 raz pierd..... kocopoły o tej samej grze to mają czas i chęci .... no Panowie profeska pełną GĘBĄ.....

post wyedytowany przez Maverick0069 2022-09-06 13:04:46
07.09.2022 10:03
Drenz
3
1
odpowiedz
Drenz
25
Senator
Image
7.0

Ciekawe doświadczenie. Immortality to ten moment, w którym można powiedzieć i napisać, że gry zahaczają o sztukę. Co prawda gameplayu tutaj tyle co egzemplarzy wilków tasmańskich na świecie, ale "badanie" klipów i doszukiwanie się w nich drugiego dna było dla mnie bardzo interesujące. Tym szczególniej, że można było wyłapać wiele smaczków - na przykład kto, kogo lubił na planie lub kimś gardził, jakim dana osoba była aktorem, człowiekiem itp. Dostajemy też trochę materiału pod interpretację odnośnie wątku głównego, który niestety sam w sobie jest słabo nakreślony. Gra od razu rzuca nas na głęboką wodę (jest skromny samouczek). Pewną wskazówką jest info w menu, ale mimo wszystko twórcy mogliby pokusić się o jakiś konkretny wstęp.

W grze wyłącznie oglądamy klipy, przewijamy je, aby odkryć na nich elementy, które ewidentnie nie zostały umieszczone przez filmowców. Szkoda tylko, że większość tych dziwnych nagrań z tajemniczą osobą w tle odkryjemy przewijając klip do tyłu.

Podobała mi się gra aktorska, które w mojej opinii stoi na naprawdę wysokim poziomie. Z dotychczasowych gier filmowych, które ukończyłem żadna nie ma startu do Immortality pod kątem aktorstwa. Audio jest w porządku i pełni dość istotną rolę podczas przeglądania fragmentów nagrań.

Niestety nie odkryłem wszystkich nagrań, bo w pewnym momencie gra się kończy i nie wiem, gdzie tutaj był ten moment, w którym do tego doprowadziłem. Czy odkryłem dużo ukrytych przekazów w tych klipach, czy może jakiś jeden konkretny? Nie wiem. Domyślam się tego i owego, i w ogóle Immortality pozostawiło mnie z szeregiem pytań i do tej pory siedzi w głowie, co już rzadko udaje się grom. Niemniej szkoda, że postawiono w dużej mierze na przewijanie klipów do tyłu i mało tutaj ingerencji gracza a samo zakończenie wg mnie jest nagłe.

Produkcja wyłącznie dla dorosłych/dojrzałych graczy.

15.09.2022 18:30
kęsik
📄
4
odpowiedz
kęsik
155
Legend
6.0

Poklikałem sobie przez 5 godzinek, grę "skończyłem" chyba przypadkiem, dalej nie za bardzo wiem o co w niej chodziło, ani czego w ogóle tutaj szukaliśmy. Narracja w tej grze nie istnieje. W Her Story nie grałem, ale Telling Lies miało jakiś fabularny zarys i w miarę było wiadomo o co chodzi i czego szukamy, samo to szukanie było też w miarę ciekawe i intrygujące (no przynajmniej momentami) a tutaj to w sumie po skończeniu to dalej same znaki zapytania. Gra aktorska spoko i jest tutaj niby trochę ciekawego materiału do obejrzenia ale nie czuję jakbym cokolwiek osiągnął grając w Immortality.

01.03.2024 21:13
ArtystaPisarz
5
odpowiedz
ArtystaPisarz
51
Centurion
8.5

Sam Barlow dokonał w „Immortality” czegoś jeśli nie niemożliwego, to przynajmniej niespodziewanego – stworzył fantastycznie wciągającą grę (która rzeczywiście jest grą, a nie jedynie „doświadczeniem”) z garstki mechanizmów i kilku(nastu?) godzin nagrań filmowych, grę, która działa bardzo sprawnie na kilku zupełnie różnych od siebie poziomach. Nie jest to może gra wymagająca od gracza jakichś wyjątkowych zdolności, to prawda, ale cierpliwości już jak najbardziej, i mi to wystarcza. Omówmy więc sobie po kolei te kilka poziomów, które ja sam dostrzegłem w „Immortality”:
Poziom 1 – rozgrywka. Tak jak w „Her Story” Barlow kazał nam się posługiwać słowami, by wyszukiwać kolejne klipy, tak w „Immortality” (które podobało mi się nota bene znacznie bardziej) każe nam posługiwać się obrazami. System interakcji, który jest tutaj zaproponowany, jest z jednej strony bardzo prosty do ogarnięcia, ale z drugiej znacznie bardziej niejasny i nieoczywisty niż w „Her Story”, bo przecież słowo jest w swej strukturze jednoznaczne, podczas gdy obraz można interpretować na różne sposoby. Normalnie bym się na to wściekał, ale jakimś cudem okazało się, że w tej grze znacznie łatwiej znaleźć wszystkie klipy niż „Her Story” (zawsze istnieje np. opcja, by z zapałem klikać na każdy klaps filmowy, jaki tylko pojawi się w naszym polu widzenia). Wszystkie 202 klipy znalazłem tutaj, będąc jedynie lekko znużonym szukaniem, a to moim zdaniem wielkie osiągnięcie.
Poziom 2 – filmy. Na potrzeby tej gry Barlow nagrał w dużej części trzy różne filmy z trzech różnych dekad w trzech różnych stylach, i już samo to zasługuje na oklaski. A weźmy jeszcze pod uwagę fakt, że każdy z tych filmów jest po prostu ciekawy, pokazowo zagrany przez utalentowanych aktorów (którzy na dodatek grają aktorów grających postacie), że po prostu dobrze się go ogląda. Powiem tak – gdyby „Ambrosio”, „Minsky” i „Two of Everything” ukazały się naprawdę, to zapewne każdy z tych filmów uzyskałby ode mnie pozytywną ocenę, zwłaszcza za kreatywny, wartościowy scenariusz. Zwłaszcza „Ambrosio”, który jest moim ulubieńcem.
Poziom 3 – zagadka. Na to wszystko nakłada się jeszcze zagadka tego, kim była Marissa Marcel, co stało się z jej filmami i dlaczego zniknęła. Po tę zagadkę tak naprawdę przyszedłem do tej gry i nie odchodzę rozczarowany, nawet jeśli, po pierwsze, nie mam w głowie odpowiedzi na wszystkie szczegółowe pytania, a po drugie, rozwiązanie tajemnicy skierowało się w stronę, której przez zagraniem zupełnie, ale to zupełnie się nie spodziewałem. Poziom zagadki, ukrytych klipów, monologów tajemniczej postaci itp. będzie zapewne ulubionym wszystkich graczy i mi też spodobał się bardzo, bo ułożenie sobie tego wszystkiego z grubsza w głowie było dla mnie świetnym (i miejscami przerażającym) doświadczeniem. Zdaje się, że Barlow sięgał tu do Lyncha, i nawet jeśli nie odważył się na ostateczną dwuznaczność cechującą dzieła mistrza a wszystko ma tutaj sens podany nam prędzej czy później na srebrnej tacy, to jednak mierzyć się z najlepszymi i nie ponieść całościowej klęski to już jest wyczyn.
Poziom 4 – znaczenie. Swoją grą Barlow dotyka w bardzo oczywisty sposób problemu natury sztuki i artysty, co łatwo jest dostrzec, jeżeli przestaniemy przez chwilę skupiać się na zagadce którą nam serwuje. Są tu przemyślenia nad dążeniem do nieśmiertelności (podłóg słynnego dictum Horacjusza), nad stosunkiem kobiety do kina i kobiety do kamery, a więc i oczywiście nad seksizmem (jeden klip nawet łopatologicznie tłumaczy nam, czym jest „męskie spojrzenie” w kinie, koncepcja dzisiaj już chyba wyświechtana, nawet jeśli dalej aktualna) i nad miejscem widza w tym wszystkim. Barlow ma do powiedzenia dużo, a ja muszę sobie jeszcze przetrawić, co od niego usłyszałem, nieco jednak obawiam się, czy jego konkluzje nie są aż na zbyt fatalistyczne.
I to są właśnie poziomy, z których składa się „Immortality”, produkcja warta polecenia tym, dla których kinematografia to coś więcej, niż tylko trudne słowo w słowniku. Gra jednak, choć świetna, ma pewne wady i nie byłbym sobą gdybym je przemilczał. Irytuje mnie mianowicie bezkompromisowość Barlowa, który zostawia gracza samego sobie, bez żadnych sensownych wskaźników, które byłby tutaj bardzo mile widziane. Po pierwsze, nie wiemy, ile klipów jest do odblokowania i ile już odblokowaliśmy. Po drugie, gdy odkryjemy nowy klip, nic nie wskazuje nam na fakt, że jeszcze go nie widzieliśmy, co pod koniec ich wyszukiwania potrafi być irytujące. Po trzecie, wewnątrz klipów nie mamy żadnej informacji o tym, w co już kiedyś kliknęliśmy, a w co jeszcze nie. Rozumiem intencję, ale zupełnie się z tym nie zgadzam i uważam to po prostu za złą decyzję. Gra naprawdę nic by nie straciła na tym, gdyby sprawy wyglądały tu inaczej.
Oczywiście pewną rolę takich wskaźników mogą pełnić osiągnięcia, tutaj jednak mam ogromny zarzut do GOGa, na którym tę grę kupiłem – WERSJA NA GOGa NIE MA ZINTEGROWANYCH OSIĄGNIĘĆ! Jest to skandal, bo wyraźnie pogarsza to zdolność gracza do rozeznania się w jego własnej sytuacji. Barlow nie jest jednak tutaj bez winy, bo przecież nic nie stało na przeszkodzie, by zrobił system osiągnięć wewnątrz swojej własnej gry i dopiero później zsynchronizował go z zewnętrznymi platformami. W zasadzie to każda gra wspierająca osiągnięcia powinna je mieć w sobie natywnie, inaczej jest po prostu źle zaprojektowana.
Poza tym jednak – solidna robota. Pozostaje mi na koniec życzyć pannie Manon Gage jak największych sukcesów w branży filmowej. Oraz, rzecz jasna, by nie spotkał jej los postaci, którą tutaj zagrała...

Gra Immortality | PC