Rzecz się dzieje w uk.
Dziś byłem świadkiem chorej sytuacji imo.
Byliśmy u znajomych. Córka do matki powiedziała fuck off gdy ta kazała jej wziąć jedzenie do góry ( do pokoju) i jak zje ma znieść.
Matka nie odezwała się nic.
Krew się we mnie zagotowała.
Zapytałem czemu nie reaguje? Bo my sobie tak gadamy.
14 lat? I mówi mamie fuck off?
Ojca akurat nie było.
Czy to ja jestem po... czy ten świat?
Patola wyspiarska. Przecież tam 75% to patologia.
Akurat na wyspach autentycznie jest duży problem z wychowaniem. Byłeś kiedyś na wakacjach z brytolami Herr Onuco?
To akurat fakt, że maja z tym problem.
I to na tyle poważny, że przed kilkoma laty zaczęli nawet cos kombinować tym na poziomie kształcenia w szkołach publicznych.
U nas nie jest idealnie, patologii tez sporo, ale UK ma chyba największy z tym problem w Europie (pomijam Rosję). Zresztą problem dotyczy nie tylko młodzieży. Tam jest naprawdę zauważalny podział społeczny i to bardzo skrajny. Masz ludzi naprawdę spoko, ogarniętych, takich stereotypowych Brytyjczyków albo zaraz totalną patologię. Nie ma tej licznej grupy jaka występuje wszędzie indziej, czyli pewnego środka, osób może niezbyt wychowanych, dla których główną atrakcją tez jest piwo i TV ale jednak w miarę dbających o swoje otoczenie i zachowujących minimum uprzejmości względem innych w towarzystwie.
Takie przynajmniej mam doświadczenia. A skąd wziął się problem? Tez wiadomo. W latach 60-70 klimat był tam niewiarygodnie sztywny, młodzież była dużo bardziej ograniczana niż w innych krajach Europy zachodniej, szalała cenzura (choćby filmów), podejście do kar cielesnych było inne niż w RFN, Francji czy Włoszech. Z tego powodu zbuntowane pokolenie tamtych czasów uznało, że musi wychować dzieci inaczej, bez tej sztywności. No i naprawdę wiele osób przegięło w drugą stronę (stąd pandemia nastoletnich ciąż w latach 90 - wczesnych 2000 w UK). Teraz tamto pokolenia ma dzieci, często urodzone dużo szybciej niż powinno i powiela błędy rodziców.
Oni starają sie odrodzić z tego lekcję (problem nastoletnich ciąż już niemal opanowali, a przynajmniej od 10 lat jest wyraźna tendencja spadkowa), my powinniśmy uczyć sie na błędach. Trzeba znaleźć złoty środek, przeginanie w żadną ze stron nie jest dobre (dziecko można skrzywdzić i poprzez przesadną dyscyplinę jak i zbytni luz). Na szczęście dla nich coraz więcej osób tam problem zauważa, popularyzują się programy o dobrym wychowaniu dzieci czy nawet szkoły rodzica.
Sam użyłeś przekleństwa w wypowiedzi
a do tego jeszcze napisałeś "wziąść"
spłoniesz w pielke!
Poprawiłem. Nie będę winił słownika, pisałem na sporej "kurce" co i tak mnie nie tłumaczy.
Wiem, użyłem takiego a nie innego słowa by podkreślić wkurkę:)
Ty, użyłeś za dużo spacji :p
W Polsce i wszędzie indziej bywa tak samo, kwestia wychowania i nastoletniego wieku.
Jak wyzej: patola z UK. Ze szczylami i tak trzeba uwazac i radzilbym NIE zwracac im uwagi, ot zejsc z drogi i tyle. No, chyba ze chcesz ktoregos dnia sprawdzic, czy grupka czternastolatkow ktorym przygadales przypadkiem nie ma przy sobie noży.
Prawdopodobnie tak działa tak zwane bezstresowe wychowanie. Dziecko nie ma żadnych konsekwencji swoich działań. Moja siostra ma 3 letniego syna to wychowuje go w ten sam sposób. Nie wolno go opierniczyć, nie wolno w koncie postawić itd. Wszystko trzeba mu tłumaczyć. Tylko że to tłumaczenie z tego co widzę działa na krótką metę. Robi co chce, jak siostra mówi coś do niego żeby zrobił to udaje głuchego. Jak chce coś wyłudzić, a nie chce mu dać to wrzask. Drze się jakby go ze skóry obdzierali i w tedy też można gadać jak do ściany. Nie raz jak mu coś nie pasuje to ją uderzy rekom. Nie tak mocno ale mimo wszystko. No i oczywiście też w tedy tłumaczenie że nie wolno itd. Prawdopodobnie w tym wieku będzie miała podobne problemy z nim.
My jak byli mali i próbowali pyskować do mamy to jak mama opierniczyła to aż nam uszy w tedy zwiędły i nikt później nie próbował fikać do niej i w tedy sobie każdy zapamiętał że należy się z szacunkiem odzywać do niej itd.
Chyba najlepiej zobrazuje to ten pan
https://youtu.be/EQO0XTbncSY
Jakość jego twórczości jest różna ale niektóre tematy (jak ten) pokazuje bardzo pięknie.
Pecam jeśli ktoś ma ochotę.
Chyba wyżej już napisałem, że jakość jego materiałów jest różna? Napisałem czy nie napisałem?
Też mnie te jego wymysły irytują ale pomiędzy tymi bzdurami można dostrzec bardzo trafny obraz pewnych spraw.
Leo Tar -> toż to norma u pewnej grupy społecznej :P zacytujesz zdanie kogoś to i tak typ zostanie przebadany do trzeciego pokolenia wstecz czy czasem nie powiedział kiedyś czegoś "złego" i to z automatu przekreśla jego wiarygodność w jakiejkolwiek sprawie.
Co do filmiku to wcale mnie to nie dziwi, pewnie sporo przerysowanych przykładów, ale tam publiczne szkoły zasysają tak że masakra.
Mój brat 25 lat temu podobnie odezwał się do naszej Mamy.
Długo nie czekał żeby dostać od Ojca w ryj...
Sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła i był to jeden z 2 przypadków, kiedy Ojcowski rękoczyn był czymś więcej niz klapsem w dupę.
Drugi wyłapałem ja wracając o 3 w nocy do domu w wieku 16 lat w stanie... Nieważkości...
Nie nazwałbym mojej rodziny patolą, choć do ideału było daleko, ale to kwestia tego, że dzieci każdego dnia testują jak daleko mogą się posunąć, a rolą rodzica jest wyznaczenie wyraźnych granic, których przekroczenie wiąże się z konsekwencjami.
Brak granic, brak konsekwencji i mamy takie właśnie obrazki.
Teraz za taką akcję byście już byli w domu dziecka a rodzice w więzieniu.
Odpowiednie instytucje szybko by się za to zabrały po zgłoszeniu bachora.
A ja kiedyś do klasy chodziłem z takim patosem którego bił ojciec minęło 40 lat i role się odwróciły, 30 letni chłop bije emeryta. Czy warto pokazywać dziecku ze należy rozwiązywać problemy w ten sposób?
Kiedyś wyłapać nawet od nauczyciela było można i nikt problemu nie robił.
Teraz w szkole nawet boją się odezwać i na wszystko pozwalają a potem pełno filmików z koszami na głowie.
fakt ze przemoc jest zła, jednak jej brak łatwo zaobserwować,
wystarczy porównać kiedyś, a dziś.
Barnej7 jak po 40 latach 30 latek bije emeryta? Mi się matematycznie nie zgadza coś. Chyba po 30 latach 40 latek bije emeryta.
fakt ze przemoc jest zła, jednak jej brak łatwo zaobserwować,
wystarczy porównać kiedyś, a dziś.
naprawde istnieja inne sposoby na zdyscyplinowanie dziecka, wystarczy w wychowanie wlozyc odrobine wysilku, a nie isc na latwizne i lac po mordzie
Przemoc – wywieranie wpływu na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby pomimo braku przyzwolenia tej osoby na taki wpływ w celu uzyskania jakiegoś istotnego zasobu
Zdajecie sobie sprawę, że każda forma wychowania, w której stawiane są granice, lub wyciąga się konsekwencje podchodzą pod ww definicję?
Przemoc w rodzinie, czy to psychiczna czy fizyczna, to najgorsza rzecz jaką można zrobić dziecku. Nigdy nie prowadzi to do niczego dobrego, praktycznie w dużej większości przypadków wykrzywia światopogląd dziecka i przyszłego dorosłego, powoduje problemy indywidualne, społeczne, związkowe.
Każdy kto popiera jakikolwiek stopień przemocy w rodzinie, powinien obowiązkowo skierować się na terapię i mieć jakikolwiek zakaz posiadania dziecka, chyba że rajcuje cie duże prawdopodobieństwo skrzywienia dziecko, to wtedy jeszcze szybciej na terapię. Gardzę takimi sytuacjami, takim sposobem wychowania, jest to pójście po linii najmniejszego oporu, bo po co się starać i przykładać rękę do wychowania dziecka, skoro można siedzieć brzuchem do góry, wydrzeć mordę, bądź strzelić w ryj, jeśli coś się nie podoba i tyle. Najlepiej niech dziecko samo się wychowa, ty się zajmiesz sobą, jak coś zrobi co ci się nie podoba to slapa sprzedać i essa. Żałosne.
pełno filmików z koszami na głowie
Widziałem tylko jeden. Wiele, wiele lat temu. Podlinkuj jakieś inne, proszę.
Lanie dzieci, a potem tworzy się z tego dorosły człowiek z depresją, nerwicą i innymi problemami. Przepis na sukces.
Nigdzie nie napisałem że popieram lub tymbardziej stosuję znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad dziećmi, ale łatkę już przyklejono, prawda?
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że każda forma wywarcia wpływu może być z definicji uznana za przemoc.
Czekam jeszcze na zwolenników "bezstresowego wychowania" nie mających pojęcia, że, ponownie, wywieranie wpływu powoduje stres niezależnie od obranej metody.
Bezstresowo to się hoduje trzodę chlewną, a nie wychowuje potomstwo.
Zdarzyło mi się za dzieciaka dostać pasem po dupie i wyrosłem na normalnego człowieka bez problemów psychicznych. Już kiedyś pisałem, że to była norma i nikt z tego afery nie robił.
Nie zgadzam się z opinią, że klaps = przemoc. Bo nie jest.
Skrzywienia, nerwice i depresję to akurat wywołuje głównie presja psychiczna, wygórowane wymagania, ignorowanie potrzeb emocjonalnych, nadmierna kontrola itp. One są gorsze niż oberewmie kilka razy w życiu po dupie. Bo oczywiście czym innym jest klaps czy incydentalne lanie, czym innym metodyczne i nieustanne znęcanie się czy wręcz katowanie.
Inna sprawa że "bicie po mordzie" czy ogólnie rękoczyny wobec nastolatka to kompletnie co innego i są zdecydowanie oznaką i słabości, i miałkości umysłowej, i patologii.
Nie demonizowwłbym klapsów wobec kaszojadóe czy wspominanych jako jednorazowy albo kilkukrotny epizod paru pasów na dupę, ale granica pomiędzy tym co można zrozumieć albo co jest - w przypadku naprawdę małych dzieci - nieuniknione i tym, co absolutnie nie powinno mieć miejsca, jest bardzo cienka
Tzw. klaps w dupę to jedna z metod spuszczenia z siebie emocji i wyżycia się na dziecku, która jest akceptowana i uznawana za normalność w społeczności.
Dużo więcej korzyści obie strony, ostatecznie, wyciągną z szacunku wypracowanego bez wprowadzania strachu.
Tzw. klaps w dupę to jedna z metod spuszczenia z siebie emocji i wyżycia się na dziecku,
Cóż, zgadzam się tylko połowicznie...
Nie zapominajmy, że pod płaszczykiem inteligencji i rozwoju cywilizacyjno-społecznego, w środku wciąż jesteśmy zwierzętami.
Zauważcie jak zachowują się wobec swego potomstwa inne gatunki zwierząt - tam element kary fizycznej wobec młodego nie jest podyktowany słabością, brakiem cierpliwości czy dowodem dominacji - dyskomfort wywołany karą jest najszybciej przez młode zapamiętywany, a więc i najefektywniejszy jeśli chodzi o naukę i przetrwanie.
Fakt, że ludzkie dzieci nie muszą się uczyć przetrwania w niesprzyjającym środowisku, nie oznacza, że przez 5000 lat ewolucja zmieniła nasz behawioryzm...
dyskomfort wywołany karą jest najszybciej przez młode zapamiętywany, a więc i najefektywniejszy jeśli chodzi o naukę i przetrwanie.
No chyba że akurat nie działa. Jak pies zostanie zbity za zjedzenie czegoś, to przede wszystkim uczy się, że zjadać trzeba po kryjomu. Jakoś znacznie efektywniejsze jest przyzwyczajenie psa do słuchania komend - i nie, nie biciem, tylko głównie kęskami. Potem jest w stanie posłusznie wykonać komendę "puść" i nie dlatego, że podnieśliśmy na niego rękę.
Sam wielokrotnie dostałem lanie pasem w dzieciństwie i jaki z tego efekt? Ano zdystansowanie się od ojca, bo kojarzył mi się głównie z tymi nieprzyjemnymi momentami.
Ok, tylko opisałeś proces tresury psa przez człowieka, a nie stosunków rodziców i ich młodych w obrębie jednego gatunku.
Nie mówię, że nie masz racji w tym, jak i pewnie w innych przypadkach, tylko trochę rozminąłeś się z istotą mojej wypowiedzi.
Ból fizyczny jest nierozłącznym elementem nauki (i znając zapędy forumowiczów do dopowiedzeń i linczowania innych na bazie tych właśnie fałszywych dopowiedzeń wyraźnie podkreślę) - nie twierdzę, że należy tego bólu komukolwiek dokładać, ale całkowicie wykluczyć go z procesu nauki po prostu się nie da!
Choćbym nie wiem ile razy powtarzał dzieciom, żeby nie dotykały działającego piekarnika bo się poparzą i będzie ból i płacz, tak prawdziwą naukę pobierają dopiero jak się czymś poparzą. Wtedy dopiero można odnieść się do wcześniejszych doświadczeń - "nie dotykaj czajnika bo się poparzysz tak jak piekarnikiem, pamiętasz?"
Nie widzę innej drogi w tym konkretnym przypadku, choć chętnie poznam Twoje zdanie, bo w innym wątku skutecznie zamknąłeś mi usta :)
W USA jest dopiero patologia.
U nas w szkołach i w domach też dochodzi do takich zachowań. Jest to zbyt późne stawianie granic nastolatkom i brak konsekwencji.
Zabrakło najważniejszej informacji: co matka dała córce do jedzenia? Może rosół z ziemniakami?
Skąd ta nienawiść do rosołu z ziemniakami?
Na Kaszubach się tak je, choć co istotne, ziemniaki musza być gotowane osobno.
Skąd ta nienawiść do rosołu z ziemniakami?
Czekaj, co? Przecież ja wklepałem w post najbardziej niedorzeczną potrawę na jaką mogłem wpaść a Ty mówisz, że ludzie tak jedzą? O cholera.
Oczywiście, że rosół z ziemniakami jest jadalny, co więcej jest tak jak powiedział elathir, jadany na Kaszubach.
Ja na pościgach przynajmniej raz na miesiąc czytam o takich bachorach. W UK to rzadkość względem Polski. Miałeś pecha, że trafiłeś na taką rodzinkę.
W UK to rzadkość względem Polski.
Nie spotkałem się w żadnym polskim domu z sytuacją, żeby córka powiedziała do matki: "Spierdalaj". Nie wiem, w jakim środowisku się obracasz w Polsce, Hydro, skoro to nie jest (według ciebie) rzadkość.
oj nie Hydro, patologia wsrod dzieci/nastolatkow w UK to zupelnie inny poziom i Polska nie jest nawet blisko.
takie odzywki do mamy to jedno, ale jak juz ktos wspomnial wyzej, rozsadniej jest nie zwracac dzieciakom uwagi na ulicy, bo nigdy nie wiesz, czy ktorys z nich nie wyskoczy do Ciebie z nozem.
jestem calkiem czesto + nadal mam tam rodzine i znajomych.
tu masz swieza informacje z Londynu:
https://www.bbc.com/news/uk-england-london-62433755
to jest po prostu inny wymiar patologii.
Dla polakow to szok. Dla ludzi z UK/Londynu to po prostu kolejny piątek...
A to z mojego podworka:
https://www.coventrytelegraph.net/news/coventry-news/boy-14-arrested-after-police-24290490
Wyjatkowo nikogo jeszcze nie zdazyli zadźgać.
Ale się tutaj fani bezstresowego wychowania wypowiadają i jak ktoś powiedział, że za ostre pyskowanie dostał za w pysk to od razu do patologicznego lania na co dzień w mordę przyrównujecie.
Jak wam ktoś na ulicy zacznie tak mówić to też postracie się budować relacje opartą na wzajemnym szacunku?
Nikt tu o zdrowych zmysłach nie popiera przemocy domowej ale dziecku, szczególnie w wieku dorastania ( szczególnie chłopakowi) należy wpoić szacunek do rodziców i czasami nie ma innego sposobu niż siłą. Jeżeli się przegapi moment i pozwoli młodemu na życie w przeświadczeniu, że to on rządzi a nie rodzic to potem są takie sytuacje jak w poście OPa.
Ponadto jeżeli młodzież nie boi się własnych rodziców ( NIE boi na co dzień tylko boi się ich znieważyć/ zaatakować) to kogo ma się bać?
Jak dobrze wiemy ani szkoły ani inne instytucje publiczne nie są i nie powinny nawet być w stanie wychować młodzież w należyty sposób. Potem taki młody bóg zderza się z rzeczywistością i nie boi się policji, nie boi się rozrabiać i w najlepszym wypadku dostanie pałą od funkcjonariusza a w najgorszym posiedzi sobie trochę .
Jak wam ktoś na ulicy zacznie tak mówić to też postracie się budować relacje opartą na wzajemnym szacunku?
wytlumacz mi jak skomplikowana koniunkcja sie kierowales, ze wlasne dziecko zestawiles z jakims randomem z osiedla
Tak, jestem fanem bezstresowego wychowania, ale jednocześnie takiego, ktore zmotywuje dziecko do właściwego postępowania, a nie karania za zle zachowanie. Zmotywuj dziecko do tego, by samo uważało, że czyniąc dobrze to jemu będzie pasować, a nie, że tak trzeba, a jak nie to dostaniesz karę. Po jakimś czasie samo będzie tak czynić, bo za dzieciaka zostało mu wymówione, że czyniąc dobrze jest mu to na rękę.
Zgadzam się, że dziecko należy motywować i wspierać, a na pewno poradzi sobie w życiu!
Nie zgadzam się jednak z uzależnieniem pozytywnych zachowań od nagród (a tak odczytuję frazę "na rękę"), przy jednoczesnym braku konsekwencji (czy też strachu) przed zachowaniami negatywnymi - w ten sposób kształtuje się roszczeniowe postawy.
Uważam, że trzeba znaleźć złoty środek.
Motywacja niekoniecznie musi być nagrodą materialną. Forma motywacji może być różna. Po prostu trzeba stopniowo dążyć do tego, by dziecko samo uważało, że czyniąc dobrze robi dobrze także dla siebie.
Jak zmotywujesz nastolatka do tego, aby nie dopuścił się kradzieży, bez przedstawienia konsekwencji wynikających ze złamania prawa (czyli wzbudzania strachu przed karą?).
Znacznie latwiej ingerować w psychike dziecka niż doroslego . Można to wykorzystać do wychowania w dobrym celu :)
Zatem:
Jak zmotywujesz dziecko do tego, aby nie dopuściło się kradzieży, bez przedstawienia konsekwencji wynikających ze złamania prawa (czyli wzbudzania strachu przed karą?).
Tak myślałem...
To co napisałeś nie jest motywowaniem do dobrego zachowania, tylko straszeniem konsekwencjami złego zachowania, czyli wprowadzaniem do wychowania elementów strachu i stresu.
Przeczytaj Kolego jeszcze raz powyższe pytanie, zastanów się na spokojnie i dopiero odpowiedź.
A wkręcanie dzieci, że od złego zachowania ich porwą i zabiją... Stary, nawet nie wiem jak to nazwać!
Edit:
dzieci są podatne na psychikę
Czyli manipulacja w postaci kreowania strachu jest twoim zdaniem jednoznaczna z motywacją.
Raorałeś i to konkretnie! :D
Możesz to nazywać sobie jak chcesz, ale prawda jest taka, że przynajmniej nie używasz przemocy, a efekt w takich sytuacjach niemal zawsze jest widoczny. Chyba lepiej nie używać przemocy, niż używać i bić dzieci. Nie tędy droga.
Nie wydaję mi się, żebyśmy rozmawiali o stosowaniu przemocy fizycznej.
Rozmawialiśmy o "bezstresowym wychowaniu" i "motywowaniu" i jak na razie wychodzi, że to pierwsze nie istnieje ponieważ stosowanie w wychowaniu wyłącznie tego drugiego jest niemożliwe.
Tyle w temacie!
Tak jak pisałem, to tylko jeden z przykładów. Najważniejsze jest ukierunkować dziecko, by myślało właściwie. Technika dowolna.
Jak zmotywujesz dziecko do tego, aby nie dopuściło się kradzieży, bez przedstawienia konsekwencji wynikających ze złamania prawa (czyli wzbudzania strachu przed karą?).
Przede wszystkim można dziecko nauczyć empatii i pokazać mu jak się czuje osoba skrzywdzona, w tym wypadku kradzieżą. IMO powinno się uczyć konsekwencji nie złamania prawa, ale skrzywdzenia innej osoby.
Cichy
+ dla Ciebie za ten komentarz :)
Mieszkam 10 lat w UK i są takie przypadki ale też nie wszędzie. Z tego co mi wiadomo, że jak rodzic podniesie rękę na dziecko to mogą takiemu odebrać prawa nad dzieckiem, więc nie dziwota, że dziecko mówi fuck off do matki a ta nie reaguje ale też krzyknąć powinna. Nie zbić tylko krzyknąć.
Raz widziałem dzieciaka co urwał się ze szkoły i rodzice go złapali i zaczęli mu mówić czemu zrobił sobie wagary to im powiedział, że Jaki jest sens chodzić do szkoły i zaczął tam na rodziców mówić, że ich nienawidzi, bo wysyłają go do szkoły. Dziecko góra do 10 lat.
Ale też słyszę jak matki wydzierają się na swoje pociechy i w sumie słusznie. Sądzę, że Londyn czy Birmingham to tam to widać bardziej. Ja akurat mieszkam w "town" i jest jako cicho z tym ale zdarzają się też incydenty.
Dużo jest takich, żeby iść na uniwersytet i się rozwijać ale też są tacy "nieuki".
To tak jak w Polsce. Zależy gdzie się mieszka i jakich ma się rówieśników.
U mnie np. po sąsiedzku córka dostała się do super college i fajna dziewczyna i kulturalna a druga znów matce powie fuck off.
za ostre pyskowanie dostał za w pysk to od razu do patologicznego lania na co dzień w mordę przyrównujecie.
Aha, czyli uderzenie dziecka w pysk, które nie jest codziennością to spoko sprawa, każdemu tam się może ręka obsunąć. A to za co dostał, oznacza że spieprzyłeś coś już wcześniej. Dziecko dobrze wychowane, z dupy nie odkurwia szajsu, po którym "jesteś zmuszony" do uderzenia w pysk.
Jak wam ktoś na ulicy zacznie tak mówić to też postracie się budować relacje opartą na wzajemnym szacunku?
Porównujesz dziecko do losowej osoby z ulicy, czy trzeba coś więcej dodawać?
Jeżeli się przegapi moment i pozwoli młodemu na życie w przeświadczeniu, że to on rządzi a nie rodzic to potem są takie sytuacje jak w poście OPa.
Pchając się w rodzicielstwo, nie możesz przegapić żadnego momentu. Ludzie szukają wymówek, typu praca, sprawy na mieście i inne rzeczy do zrobienia w domu - nie można się tym bronić. Nie masz czasu na dziecko, to nie rób sobie dziecka. Wychowanie dziecka powinno być najważniejszą rzeczą, najważniejszym priorytetem i żadna wymówka tutaj nie jest usprawiedliwieniem.
Ponadto jeżeli młodzież nie boi się własnych rodziców ( NIE boi na co dzień tylko boi się ich znieważyć/ zaatakować) to kogo ma się bać?
Czy ty żyjesz jakimś osiedlowym prawem dżungli, gdzie każdy na szacunek musi sobie zapracować przemocą? Zdajesz sobie sprawę, że na szacunek można sobie zapracować na wiele innych sposobów, które nie są powiązane w żaden sposób z przemocą?
Smutnym wnioskiem jest to, że ludzie "zbicie w pysk" dalej uważają za normalną sprawę i dalej będą wsadzać w dziury, mimo że kompletnie nie nadają się do wychowania dziecka, a potem się dziwią że młodzież odwala szajs. Może to w was jest problem, a nie w dziecku, nie pomyśleliście o tym tymi pustymi łbami?
Szef.
Odgórne przyzwolenie przez państwo opiekuńcze. Klapsa dać nie wolno, wystarczy jedna skarga ze strony dziecka i masz prokuratora na głowie.
Dziecko nie należy do ciebie, tylko do państwa. A ty masz tylko utrzymywać.
TLDR: Upadek rodziny jako integralnej części społeczeństwa.
I tak wygląda to w UK. A podobno w Szwecji jest tak, że ktoś sobie jedzie na urlop np. Polak czy Niemiec rodzinką i dziecko zaczyna wrzeszczeć i dostaje klapsa i zabierają dziecko. Tragedia.
A potem wyrastają patologiczne dzieci, bo są nietylalni.
Albo w Norwegii i mi się pomieszało albo tak jest i w Norwegii i w Szwecji.
Tak jest jedynie w wolskiej mitologii o Norwegii i Szwecji...
A tu artykuł gdzie dziecko zabrano rodzicom, bo było za grube.
Wiem artykuł już stary ale wtedy głośno o tym było.
www.dailymail.co.uk/news/article-5166609/amp/Child-taken-care-parents-let-EAT-much.html
A tu Hiszpan jak zabił a potem zjadł swoją matkę.
www.google.com/amp/s/amp.cnn.com/cnn/2021/06/16/europe/spain-cannibal-madrid-scli-intl/index.html
Problemem jest raczej szeroka dostępność treści internetowych. Gdzie młodzież ogląda gówna z Tiktoka(nie wszystko tam jest złe, poznałem już 5 ciekawych osób, które robią śmieszny content) Brak czasu rodziców, większe gówno w TV niż mieliśmy my(chociaz nawet bez tego, byli kretyni, po prostu teraz zachowań skrajnych przybywa) Dzieci biorą przykład z głąbów, którzy zachowują się jak wariaci, im się należy i w ogóle. Nie mają dobrych wzorców. A są i rodzice, którzy mieć dzieci nie powinni. Np u mnie znam parkę, ktora do córki mówi zamknij ryj, nie wkurwiaj mnie ;D Także taki świat bym powiedział. Albo Zachodnia szajba. Na Wschodzie, jakoś ludzie bardziej przyjaźni(nie Rosja, chociaż ludzie tam byli spoko) Nie mają jakiegoś ale o byle gówno. Chętniej pogadają. U nas i na Zachodzie dalej tak jest. Ale mam wrażenie, że teraz jest strefa komfortu, nikomu się gadać nie chce z obcymi, i tylko kasa kasa i kasa. A jak Polityka światowa, dalej pójdzie drogą którą idzie, to będziemy mieć mega durne społeczeństwo, i roszczeniowe jak nigdy.
Ogólnie jest jakieś durne przyzwolenie na złe zachowania. Ktoś kogoś chce pobić w biały dzień, a ludzie nier eagują. W każdej takiej sytuacji, powinni po prostu ludzie się zebrać kupą, podejsć, i grzecznie powiedzieć co się nie podoba. Dotyczy to wszystkiego, nawet słuchania muzyki w komunikacji miejskiej.
Mogę się pod tym podpisać.
Jak byłem gówniakiem i odwaliliśmy z kumplami jakiś szajs na podwórku, to jeśli nawet ktoś zupełnie obcy zwrócił nam uwagę (i należy tu głośno powiedzieć - ludzie wtedy się odzywali!) to uciekaliśmy w popłochu.
Dotyczyło to zarówno niewinnych psot znudzonych dzieciaków, jak i poważniejszych wybryków prawdziwych patoli.
Jakiś respekt do dorosłych był!
Dziś co gorsze przypadki mogą się skończyć pobiciem, a i rodzice potrafią być tak skrajnie bezkrytyczni wobec wybryków swoich pociech, że strach pomyśleć co to będzie przy kolejnej zmianie pokoleń!
Na wywiadówki chodzę zdecydowanie rzadziej niż żona, ale jak słucham jak rodzice naskakują na nauczycieli w obronie swoich Brajanków i Dżesik to tracę wiarę w ludzi...