Andrew Lincoln jednak wróci w serialowym spin-offie The Walking Dead
Z serialowych bohaterek ostatnich lat Miszon jest jedną z najbardziej wkurzających ról. Głównie przez fatalną gre aktorską, ogólną aparycje. Nie przyjemnie się na jej prace patrzy. Jedynie Michael Burnham ze ST: Discovery przebija Miszon. Ale Burnham, to Mount Everst wśród fatalnych postaci.
Damn. Ktoś to jeszcze ogląda? I to w dodatku te wszystkie spinoffy? Ten serial, tak naprawdę skończył się gdzieś w momencie końca wojny ze zbawcami, a już wtedy dosłownie przynudzał i dłużył się niemożebnie. 16 odcinków na sezon to zdecydowanie było za dużo, myślę że spokojnie wystarczyłoby tutaj po 8 odcinków żeby tą samą historię opowiedzieć, bez beznadziejnych ciągnących się w nieskończoność dialogów o niczym, praktycznie w połowie czasu antenowego. O ile jeszcze z początku w pierwszych sezonach oglądało się to fajnie, bo było to coś nowego w sumie, wcześniej takiego serialu w klimatach zombie nie nie było, o tyle 8-10 lat później to już po porzygania dosłownie. A tu się jeszcze okazuje że ten serial ma nie jeden spinoff, a dwa? Damn. Dziwię się, że wciąż to ciągną, ale skoro tak jest to wciąż ktoś to musi oglądać..
Fani wrócili do serialu po premierze 10 sezonu. Sezon 10, to jeden z najlepszych sezonów. W klasycznym stylu pierwszych 4 sezonów. To za co ludzie pokochali TWD w pierwszych sezonach, było też w 10 i dalej w 11. Po prostu serial wrócił na właściwe tory. Spinofy to badziewie.
Ja skończyłem oglądać jakoś zaraz po tym jak śmigłowcem szeryf odleciał.
Za to ostatnio obejrzałem dziesiąty na Disney skorzystalem z możliwości przewijania głównie tych rozmów o życiu i śmierci, to zostało xhyba niecałe 2h oglądania.
Ogólnie może być ale w sumie te 2h mogłem przeznaczyć na coś ciekawszego.
U mnie przygoda z The Walking Dead zakończyła się na S06E01. Świetne pierwsze 2 sezony, kolejny też dobry, czwarty ujdzie, a piątego już niespecjalnie nawet pamiętam. A pierwszy odcinek przy VI sezonie kompletnie mnie wynudził.
Liczyłem też na Fear the Walking Dead. Czytając opisy myślałem, że pokażą właśnie bardziej początki tego całego bajzlu. A tu niestety. Wszystko skupione na paru bohaterach. Zamiast tak bardziej skupić się na samym świecie i następnie płynnie przechodzić do jakichś osób wokół których byłyby dalsze odcinki.
Pamiętam, że parę lat temu były też jakieś zapowiedzi innego spin-offu o dwóch dziewczynach, z bodajże „dużego” TWD.
Skończyłem oglądać po kilku sezonach bo powtarzalna formuła serialu mocno mnie męczyła. Każdy sezon taki sam - na początku grupa bohaterów powiększa się o kilka do kilkudziesięciu osób, a potem przez cały sezon większość bohaterów jest wybijana (i to zwykle przez jakiegoś nowego wroga). I od kolejnego sezonu to samo. Na początku jeszcze było to znośne gdy bohaterowie odnajdywali się w nowej rzeczywistości i uczyli się w niej przetrwać.