Thor: Love and Thunder uświadomił mi, że nie czuję już Marvela
Moda na gatunek się przejadła? Nowe, nie znałam... A na poważnie, zrobienie serialu na 23 filmy jest wydarzeniem jednorazowym. To tak jak z Asasynami. Nikomu nie będzie się chciało marnować tyle czasu by wiedzieć o co chodzi w filmie nr 29. Nowe marvele wymagają od widza jeszcze bardziej by tracił swój cenny czas żeby wiedzieć o co chodzi Wandzie w Dr. Strange'u czy innye.u typowi/typiarze,.bo tak. Taki film nie istnieje samodzielnie i to jest bardzo odpychające. Albo pseudo kontynuacje jak Iron Man 3 czy Kapitany Ameryki, które w realu są kontynuacjami Avengers czy innych filmów niezwiązanych bezpośrednio z tytularnymi filmami danej postaci. Sprzedawanie tego w boxie jest kompletnie bez sensu, to jakby opchnąć Władcę Pierścieni z losowo wyciętymi rozdziałami i wmawiać że to kompletna książka.
No i moje największe zarzuty do marveli. Uheheszkowanie i brak poczucia ciężaru stawki. Zabicie każdego możliwego patosu w tych filmach żarciochami jest tak wybijające że mi zwyczajnie nie zależy czy bohater zginie czy nie. Przecież i tak nikt nie bierze zagrożenia na poważnie. A co do braku ciężaru stawki, niby tam ratujemy Nowy Jork czy inną planetę ale te miejsca są jak makiety miast z Godzilli. Nie widzimy tam prawdziwego życia. I też nam nie zależy, bo nikt nie jest realnie zagrożony.
Sama wolę po sto razy obejrzeć Spider-Many Sama Raimiego niż raz zrobić pełen maraton MCU. Tam czuć że Nowy Jork jest żyjącym miejscem, ba jest wręcz bohaterem tej serii. Zwykli cywile pomagają Spider-Manowi a on na codzień ratuje ich albo od zbirów albo od wypadku na drodze itp. No i w tych filmach widzimy prawdziwe służby jak staż pożarną, policję czy pogotowie. Nie jakieś odrealnione Shield czy inne takie. I najważniejsze, problemy Petera są bardzo ludzkie. Facet ma problemy z pogodzeniem pracy, zajęć na uczelni, związku z MJ z superbohaterskim fachem. Ma problemy z zapłatą za czynsz, boi się o ciocię, wspiera MJ w jej karierze jak może, J.J. Jameson chce go orżnąć na zdjęcia i tak dalej. A Avengers? Dosłowie mieszkają w wieży ale nie z kości słoniowej ale ze szkła. I żyją z kasy handlarza broni-milionera jakim jest Stark. Oni nic a nic nie wiedzą o normalnym życiu. No może z wyjątkiem Steve'a Rogersa. Nawet ich Spidey jest taki nieludzki, bo nawet głupi kostium ma od Starka a jego właściwy wujek Ben to w realu sarkastyczny milioner w zbroi. Batman w przeciwieństwie do Iron Mana to chociaż musi się mierzyć z traumą z dzieciństwa. Iron Man Downey Jr. rozwija się przez te miliard filmów ale raptem dwa razy (Iron Man 3, Endgame) wierzę mu że go coś faktycznie męczy.
Dlatego nie dziwię się że mcu się przejadło ludziom. Bo postaci nie mają nic do zaoferowania na poziomie emocjonalnym. A stawka jest straszliwie odrealniona, nawet jak ja standardy kina superhero.
Ja bym powiedział że widać że kierownictwo Disneya się zmieniło, Feige stracił sporo władzy co widać do Chapek to ponoć typowy korpo gość który widzi tylko tabelki, to on nakazał skrócić 4 Thora do 2 godzin, bo więcej seansów będzie, podobnie jeśli chodzi o VFX
Thor to była dla mnie bardziej parodia niż kino superbohaterskie, a na dodatek główny wątek był dość poważny. Humor był tak prymitywny ze zaczął mnie męczyć
Wkroczenie w dorosłość? Co za bzdura.
Na T Ragnaroku miałem 30 lat i bawiłem się świetnie. Avengers 4 było tak pół na pół, Wanda była ok, Loki był ok. Potem było tylko i wyłącznie gorzej (z małymi wyjątkami, które też były ok).
Nowa część Thora ssie pauke.
To nie my dorastamy tylko to kino głupieje i zaczyna być kierowane do młodszej widowni. Z nauki i polityki weszli w sferę bogów i magii. Dosłownie dwie z ostatnich postaci dostały swoje moce dzięki super biżuterii. Jak to traktować poważnie?
Otóż to.
Dobrze się bawiłem na niektórych filmach superbohaterskich Marvela (a przecież nastolatkiem nie jestem), ale to, co odstawiają ostatnio (np. nowy dr Strange, Eternals), nudzi mnie i denerwuje. Głupie, banalne, bez polotu.
"Thora" jeszcze nie widziałem, ale moja córka, która akurat bardzo lubi tę serię, już była w kinie i... wróciła zażenowana i znudzona. Dlatego poczekam, aż ten film pojawi się na Disney+.
Oglądam sobie teraz pomału na D+ wszystkie kinowe marvele w kolejności chronologicznej i powiem, że jestem naprawdę pod wrażeniem jak zmyślnie to było wszystko rozplanowane pod te dwa filmy z Thanosem. Patrząc na główne wątki i sceny po napisach widać, że od początku była w tym wizja i konkretny plan, jak seria ma się rozwijać i czym zakończyć.
Ta ostatnia faza (chociaż nowego Strange'a i Thora jeszcze nie widziałem) wydaje się póki co jednak bez pomysłu. Nawet jeśli pojedyncze filmy jeszcze dają radę (i to też nie wszystkie), to jako całość zupełnie mi się to nie widzi. Najgorzej, że będą chcieli to wszystko posklejać tym głupim pomysłem z multiversum.
Humor w tym filmie był bardziej irytujący niż śmieszny. Choć na siłę próbowali zrobić z tego zabawny film to te elementy im wyszły najgorzej przez co film w ogólnym odbiorze stracił.
Film podratowala jedynie trochu dobra muza i Christian Bale
To jest takie kino dla dzieci. Obejrzalem kilka tych filmow z dzieciakami wlasnie i stawialbym je blisko chaotycznych Transformerow. Trudno sie to oglada.
Dobre wrazenia mialem z dwoch: Ant Man and the Wasp, Spiderman Into the Spider-verse. Reszta to byl sieczka i meka, ale jak ktos lubi to kto zabrania.
Moda na gatunek się przejadła? Nowe, nie znałam... A na poważnie, zrobienie serialu na 23 filmy jest wydarzeniem jednorazowym. To tak jak z Asasynami. Nikomu nie będzie się chciało marnować tyle czasu by wiedzieć o co chodzi w filmie nr 29. Nowe marvele wymagają od widza jeszcze bardziej by tracił swój cenny czas żeby wiedzieć o co chodzi Wandzie w Dr. Strange'u czy innye.u typowi/typiarze,.bo tak. Taki film nie istnieje samodzielnie i to jest bardzo odpychające. Albo pseudo kontynuacje jak Iron Man 3 czy Kapitany Ameryki, które w realu są kontynuacjami Avengers czy innych filmów niezwiązanych bezpośrednio z tytularnymi filmami danej postaci. Sprzedawanie tego w boxie jest kompletnie bez sensu, to jakby opchnąć Władcę Pierścieni z losowo wyciętymi rozdziałami i wmawiać że to kompletna książka.
No i moje największe zarzuty do marveli. Uheheszkowanie i brak poczucia ciężaru stawki. Zabicie każdego możliwego patosu w tych filmach żarciochami jest tak wybijające że mi zwyczajnie nie zależy czy bohater zginie czy nie. Przecież i tak nikt nie bierze zagrożenia na poważnie. A co do braku ciężaru stawki, niby tam ratujemy Nowy Jork czy inną planetę ale te miejsca są jak makiety miast z Godzilli. Nie widzimy tam prawdziwego życia. I też nam nie zależy, bo nikt nie jest realnie zagrożony.
Sama wolę po sto razy obejrzeć Spider-Many Sama Raimiego niż raz zrobić pełen maraton MCU. Tam czuć że Nowy Jork jest żyjącym miejscem, ba jest wręcz bohaterem tej serii. Zwykli cywile pomagają Spider-Manowi a on na codzień ratuje ich albo od zbirów albo od wypadku na drodze itp. No i w tych filmach widzimy prawdziwe służby jak staż pożarną, policję czy pogotowie. Nie jakieś odrealnione Shield czy inne takie. I najważniejsze, problemy Petera są bardzo ludzkie. Facet ma problemy z pogodzeniem pracy, zajęć na uczelni, związku z MJ z superbohaterskim fachem. Ma problemy z zapłatą za czynsz, boi się o ciocię, wspiera MJ w jej karierze jak może, J.J. Jameson chce go orżnąć na zdjęcia i tak dalej. A Avengers? Dosłowie mieszkają w wieży ale nie z kości słoniowej ale ze szkła. I żyją z kasy handlarza broni-milionera jakim jest Stark. Oni nic a nic nie wiedzą o normalnym życiu. No może z wyjątkiem Steve'a Rogersa. Nawet ich Spidey jest taki nieludzki, bo nawet głupi kostium ma od Starka a jego właściwy wujek Ben to w realu sarkastyczny milioner w zbroi. Batman w przeciwieństwie do Iron Mana to chociaż musi się mierzyć z traumą z dzieciństwa. Iron Man Downey Jr. rozwija się przez te miliard filmów ale raptem dwa razy (Iron Man 3, Endgame) wierzę mu że go coś faktycznie męczy.
Dlatego nie dziwię się że mcu się przejadło ludziom. Bo postaci nie mają nic do zaoferowania na poziomie emocjonalnym. A stawka jest straszliwie odrealniona, nawet jak ja standardy kina superhero.
Moda na gatunek się nie przejadła, z tym się nie zgodzę.
Obejrzeć Thora chciałem bardzo ale otrzymałem bardzo słaby poziom filmu. Bajeczki dla coraz młodszych i brak logiki w filmie był porażający.
Problemem jest jakość nie ilość imho.
Miałem strzelić dłuższe wypracowanie, ale to raczej bez sensu...
Niedawno obejrzałem drugiego Venoma i powiem wprost... To było żenujące widowisko. Całkowicie pozbawione fabuły, bez sensownego humoru, bez nawet podstawowej ilości logiki. Równie dobrze można wyciąć kilka losowych scen z przypadkowych filmów i zmontować je razem. Efekt byłby dokładnie taki sam.
Ostatnie filmy opowiadające o uniwersum Marvela są zwyczajnie głupie. Podczas seansu drugiego Doktora Strange zacząłem kibicować Szkarłatnej Wiedźmie, aby w końcu zakończyła farsę. Ale największym numerem jest multiwersum, które pozwala scenarzystom dowolnie uśmiercać postacie. A jeżeli martwy bohater ponownie będzie w modzie, powróci z innego świata i Avengersi znów staną się szczęśliwą rodzinką.
Obecnie filmy Marvela zaczynają przypominać serię Fast & Furious (Szybcy i Wściekli). Gdzieś po drodze utracono klimat i teraz jest to prostackie kino akcji przeznaczone dla 12-14 latków. Tych głupszych.
Widać, że Waititi po Ragnaroku nabrał zbyt dużej pewności siebie, i tym razem przeszarżował z humorem, który tutaj tutaj był po prostu kiepski.
Uwielbiam 3 fazy MCU i wszystkie filmy z tych 3 faz oglądałem kilkukrotnie. Wraz z premierą D+ w Polsce zacząłem sobie nadrabiać 4 fazę bo nie chciało mi się użerać wcześniej z pirackimi stronami i w sumie...uciekła mi gdzieś ta magia ich filmów/seriali. WandaVison było ok, Falcon i Winter Soldier mi się podobał, ale to raczej efekt świetnego jak zwykle Sebastiana Stan, który ciągnął to w górę jak tylko mógł. Loki był taki sobie z fajnym zakończeniem, a Czarna Wdowa na której póki co się zatrzymałem może lepiej przemilczę bo nie spodziewałem się zobaczyć tak słabego filmu spod szyldu Marvela.
Teraz przede mną Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni i nie wiem czego się spodziewać.
Prawdę mówiąc trafiło się im złote pokolenie z Downey Jr na czele, którzy udźwignęli to wszystko, scenarzyści świetnie rozpisali "całą sagę" i wyszło z tego świetne dzieło. Teraz muszą budować wszystko na nowo z pominięciem tak ikonicznych postaci jak Kapitan Ameryka czy Iron Man.
Trzy fazy miały jakiś jeden cel, do którego dążyły. Faza 4 na razie wygląda jak losowe rzucanie filmów i seriali na rynek w nadziei, że któryś chwyci i rozbije bank.
Poprawność jak zaraza niszczy wszystko. Nie mam nic przeciwko odmienności ale niektórzy fani Marvela jak ja, czytają komiksy od dekad i od dekad marzą o ekranizacjach kanonicznych historii z bohaterami znanymi i lubianymi. Jakim problemem było by zrobienie zwykłej historii o Thorze i drugiego filmu o Jane Foster? Seriale: Wanda, She-hulk, ms marvel, moonlight czy black panther to są nisze. Dzieciaki pooglądają a zgredy jak ja niekoniecznie. A to zgredy mają kasę na bilety i popkorn.
Tak, jakby film nie ucinał się na scenie składania się młota i powstał taki lekki dramat z Jane to film byłby dużo lepszy.
Trudno nie być zawiedzonym gdy z epickiego, nordyckiego Boga Marvel zrobił z niego chodzącego klauna. W Endgame zafundowali mu potężny downgrade, a w L&T dostał rozbudowane DLC z tą samą tematyką.
Myślę że to Disney nie czuje już MCU. Seriale jeszcze nieco się trzymają ale filmy? Już lepiej zapłacić za miesiąc Disney niż tracić czas w kinie. A nowy Thor bardziej przypominał parodie typu straszny film niż kino superbohaterskie.
(muzułmańska mniejszość otrzymuje swój serial, a biali widzowie zachowują się, jakby zatwierdzono przeciw nim największy wymiar kary)
Dlaczego autor przeciwstawia dwie różne grupy (wyznaniową i rasową) a nie dwie wyznaniowe? Bo przecież nie dlatego, że inne grupy wyznaniowe swojego serialu w MCU nie otrzymały i by głupio wyszło, prawda?
Marvel po jakimś czasie się przejada. Po ok. 2 letniej fascynacji też mi przeszło i od kilku lat nie sięgnąłem po żaden ich film.
Zgadzam się ale nie w pełni. Ogólnie wiedziałem, że po Koniec gry i dodatkowo drugim spider manie, skończy się moja przygoda z tymi filmami. I powiedzmy miałem rację, ale nie do końca. W dalszym ciągu, każdy z nowy filmów, ogląda się co najmniej dobrze. I ogląda się przyjemnie. Ale pod względem innych rzeczy, trochę infantylnego humoru, który raz mnie śmieszy, a raz no już nie za bardzo. Ogólnie byłem w wtorek. I wiecie co? Ten film był po prostu nie do końca udany. Mialem wrażenie, jakby to był jeden wielki gag. Aktorzy grali tak jakby weszli na scenie, i dali im scenariusz do ręki. I macie to już zagrać w pierwszym ujęciu. Strażnicy galaktyki, byli krótko, i widać że na doczepkę(chociaż fabularnie potem to może mieć sens)Ogólnie czegoś mi w tym filmie brakowało. Po jakiego czorta b była postać Jane? SKoro zrobili z nią to co zrobili? Co to za dziecko z tyłka, która używam broni Thora? Ona w ogóle jest w komiksach, czy to jakiś wymysł, którego i tak już nie zobaczymy? Dla mnie takie 7/10. Pośmiałem się, świetna muza, ale Thor Ragnarok to nie był. Ogólnie to już nie pod nas starych dziadów robią. A w komiksach jest masa dziecinnych rzeczy, które teraz mogą robić. Najbardziej już mnie wkurza, że Thor dalej zachowuje się jak głupek. Albo jest tak jak myślałem, przejada mi się to powoli. Jeszcze dociągnę do końca tej 5 letniej fazy, a potem chyba spasuję na parę lat.
Pierwsze trzy fazy były bardzo dobre w mojej opinii. Większość filmów nie była jakimiś arcydziełami, ale mimo swych błędów nadal stanowiły dobrą rozrywkę, które działały również jako część większego uniwersum. Chyba każdy pamięta jaki wielki był hype wokół "Infinity War" i "Endgame".
Saga Nieskończoności się zakończyła i możliwości do potencjalnej przyszłości uniwersum było mnóstwo.
Tymczasem od rozpoczęcia czwartej fazy coś zaczyna się chyba psuć. Jako fan Pajęczaka, to moim ulubionym filmem z tego etapu jest na razie "No Way Home", bo był po prostu jednym, wielkim fanserwisem, ale jako normalny film to był festiwal durnego scenariusza i jak wybrać produkcję, która trzyma się tak jakby obiektywnie najlepiej to byłby to raczej "Shang Chi", który był na tyle solidnym filmem, że w sumie mogę go nawet zaliczyć jako jeden z lepszych filmów w uniwersum. Później jest "Doktor Strange 2" i "Eternals", które mimo wielu problemów mi się nawet podobały, bo była w nich delikatna świeżość, no i jeśli chodzi o te lepsze rzeczy to mimo wszystko zaliczyłbym tego Thora, ale w porównaniu do fantastycznego Ragnaroka to ten wypada po prostu blado, bo zbyt przeszarżowali pod względem humoru i kilka innych rzeczy również nie pykło. I problem w tym, że żaden z tych filmów (poza NWH) nie wzbudził jakichś większych emocji, ot, historia do odhaczenia i tyle, nic więcej. Nie ma tego poczucia, że to jakaś rozwijająca się historia dla której warto byłoby śledzić te filmy.
No i na tle tych średniaków, są produkcje dużo gorsze (wręcz gniotowate) jak "Czarna Wdowa", "Ms. Marvel" czy "Moon Knight" i jeśli chodzi o tę ostatnią produkcję to przyznam, że hype miałem olbrzymi, bo miałem nadzieję na jakąś nowość w tym uniwersum, a po premierze dostałem zwykłą przygodówkę w formule Marvela, która zmarnowała potencjał. I nawet świetna kreacja Isaaca czy niezłe postacie Khonshu i Harrowa nie uratowały dla mnie tego serialu.
No i ostatnio słychać wiele narzekań na Marvela, ale ciężko wyróżnić jakiś jeden konkretny powód tej sytuacji.
Dla mnie jako fana to mogę wyróżnić parę rzeczy z tego mojego chaotycznego wywodu:
- Brak jakiegoś poczucia rozwijania uniwersum. Ostatnio powiedzieli, że w tej fazie chcą się skupić na pokazaniu zmian jakie dotknęły świat po Blipie, ale tego jest tak mało, że w sumie mogłoby nie być,. No i te światy alternatywne, pomimo filmów jak NWH czy MoM to mam wrażenie, że wątek ten stoi w miejscu i nie posunął się naprzód nawet o milimetr.
- Zmęczenie formuły. Jako że zaczynają nową sagę to moim zdaniem powinni zrobić coś co wyróżniłoby te filmy z poprzedniej epoki i niby próbują (elementy horroru w DS), ale tego jest za mało i wszystko wygląda jak wcześniej.
Z "Moon Knightem" również można było zrobić naprawdę poważną, uliczną historię w stylu pierwszego sezonu Daredevila z mocnym wątkiem psychologicznym (było trochę takich komiksów), a tymczasem dostałem serialik o naparzających się bogach, gdzie w ogóle zapomniałem, że bohater ma problemy psychiczne.
Miło byłoby wreszcie zobaczyć filmy mocno różniące się, ot, taki pierwszy całkowicie poważny film w stylu Mrocznego Rycerza czy film, który naprawdę można całościowo nazwać horrorem. Co prawda teraz popuszczam wodzę fantazję, bo mówię o filmach Disneya skierowanymi dla dzieci w celu zarobienia pieniędzy, ale skoro mają tę swoją platformę to czemu by tego nie wykorzystać, by zrobić coś nowego? Szczególnie dorosłego, skoro i tak niedługo do MCU trafi Deadpool z (podobno) zachowaną R-ką.
Ach, i zapomniałbym o tym jak zeszmacili postać Kingpina w "Hawkeye".
- Trochę widać, że zaczynają rozmieniać na drobne to uniwersum. Zrobili "What if", które w sumie było w ogóle niepotrzebne, a na horyzoncie majaczą seriale o Agacie i Echo.
No i te światy alternatywne, pomimo filmów jak NWH czy MoM to mam wrażenie, że wątek ten stoi w miejscu i nie posunął się naprzód nawet o milimetr.
Zrobili "What if", które w sumie było w ogóle niepotrzebne,
no to zdecyduj się
Może źle to ująłem.
Po prostu jak chcą robić coś z multiwersum to można byłoby zrobić coś ciekawszego, aniżeli nudne historyjki typu "co gdyby jedna postać była w roli innej". Zresztą historia w "What if" też jako tako znacząco nic nie poruszyła naprzód w kwestii głównej historii.
To chyba innego "Moon Knighta" widzieliśmy. Dla mnie doskonały, wspaniały dramat psychologiczny, skupiony na bohaterze. Gdzie te "walki bogów"? Tylko w ostatnim odcinku walka kaiju. Nawet scen akcji jest niewiele (lecz są doskonałe).
Mówienie że twórcy się pogubili jest trochę nie na miejscu skoro ogólnie ma pozytywne oceny, to raczej z tobą problem i z twoim gustem/podejściem. Film nie był rewelacyjny ale na pewno solidny, ma swoje minusy typu wciskanie żartów gdzieniegdzie na siłę, ale jeśli poprawią trochę balans tego co powinno być na ekranie, to jest ogółem świetny kierunek.
Tak, chyba dorośliśmy. Mam 29 lat i dopiero teraz rzeczy z 4 fazy uznaję za najlepsze. Pierwsze filmy były szare, tandetne, nijakie. Teraz dopiero są bardziej autorskie, kreatywne, są "jakieś" (choć spekulując po zarobkach filmów i to, że odpadł chiński rynek, niedługo mogą znów ukrucić zapędy twórców). Dla mnie nowy Thor to jeden z najlepszych filmów MCU, gdzie Taika pod płaszczem komedii ukrywa mocny dramat o bólu, stracie i cierpieniu. Sekwwncja w czerni i bieli jest bardzo kreatywna, bergmanowska.
"Eternals" to "Nomadland 2.0", doskonały i jedyny w swym rodzaju film gatunku Myth SF Fantasy. Dla starego fana Power Rangers, Neon Genesis Evangelion, którym jestem, jest to idealny film. Uwielbiam też twórczość Chloe Zhao, to, jak wplotła swą poetyckość i wrażliwość w ten film.
"Moon Knight" - akurat jestem fanem tej postaci. Sam serial to bardziej antyteza Marvela i znów, mocny dramat psychologiczny. 5 odcinek, poza scenami humorystycznymi z Taweret, to raczej rzecz nie dla dzieci i można pokazywać go na studiach z psychologii.
Nowy Strange to najbardziej kreatywna rzecz z MCU, coś na co, nie mogli sobie pozwolić przy pierwszym, "bezpiecznym" filmie. Kino w stylu "Martwego zła", które nie trafi do szerszej publiczności.
Nowy Strange to najbardziej kreatywna rzecz z MCU, coś na co, nie mogli sobie pozwolić przy pierwszym, "bezpiecznym" filmie. Kino w stylu "Martwego zła", które nie trafi do szerszej publiczności.
Ten żenujący spektakl jednak trafił do szerszej publiczności i nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy z niego robić jakiś przykład kina niszowego:
Z resztą opinii też się nie zgadzam, ale to temat na dłuższą dyskusję.
Moon Knight to ani dramat, ani psychologiczny. To akcyjniakowa komedia, tyle że bohater ma rozdwojenie osobowości. Całkowicie zmarnowany potencjał tej postaci, bo była nadzieja na coś w stylu Daredevila od Netflixa, a poszli w kierunku ratowania świata, bogów i śmiania się z osobowości fajtłapy.
płaszczem komedii ukrywa mocny dramat o bólu, stracie i cierpieniu.
Tak go ukrywa, ze trzeba się domyslac
BTW, Marcin Łukański dobrze pokazał, jak bardzo "kreatywny" jest nowy "Dr Strange":
https://www.youtube.com/watch?v=gP8ZNpKxLRo
Do Bukary Dajesz link do jakiegoś g... materiału, jakiegoś internetowego marudy,jak ty? Wypad koleś, mojej opinii nie zmienisz. Taki z Wami problem na tym forum, jak z tymi prawakami z kmf: "uuu... Jak mogę ocenić Moon Knighta 10/10, a Peacemakera czy Daredevila tylko 9/10???" Moja opinia, moja ocena, wypad ze swoimi linkami.
Arturo, nie wiem, z jakim deficytem rozwojowym mamy do czynienia w twoim przypadku, niemniej jednak powinieneś ważyć słowa.
Dajesz link do jakiegoś g... materiału
Kanał Marcina Łukańskiego jest w polskim internecie jednym z lepszych o tematyce filmowej. "Na Gałęzi" trafiło nawet do polecajek w licealnych podręcznikach. Można się z Łukańskim nie zgadzać, przywołując jakieś rzeczowe argumenty, ale kwitować jego wywód wulgaryzmem... Znak infantylizmu w rozkwicie. To, że nie masz pojęcia, o czym gadasz, mnie jednak nie dziwi.
Wypad koleś, mojej opinii nie zmienisz.
Mam w nosie opinie osób, które kreują się na znawców sztuki filmowej, a pozostałych dyskutantów uznają za niewyedukowany plebs. Z mojego doświadczenia wynika, że tego rodzaju gagatki to zazwyczaj żółtodzioby nieopierzone w swojej ignorancji, które wydział filmoznawstwa na jakimkolwiek uniwersytecie widziały jedynie na zdjęciach, zaś Alicję Helman spotkały tylko w mokrych snach.
Moja opinia, moja ocena, wypad ze swoimi linkami.
Twoja marna riposta, która polega na pielęgnowaniu chamstwa, a nie zawiera argumentacji odnoszącej się do zawartości przywołanego materiału, potwierdza wszystko, co napisałem powyżej. Zwłaszcza że Łukański w prosty sposób pokazuje, jak idiotyczny jest film, z którego próbujesz zrobić jakieś wartościowe dzieło sztuki o rzekomo innowacyjnym charakterze.
Do Zdzichu Moon knight to dramat psychologiczny w doskonałym stylu Indiany Jonesa z połączeniem mitologii. Nie komentuj, jak Ci nie pasuje moja opinia i wypad marudo.
Do Bukary Ten Łukasz to Twój chłopak, że tak go sponsorujesz ;) Czy robisz w Jego marketingu?
Kanał NaGalezi znam, 5 lat temu słuchałem jego materiału o BR2049 (zdjęciach Deakinsa). Może być to kanał prowadzony przez samego Boga, ale twierdzi on, że film jest g..., a ja twierdzę, że dla mnie i wielu wspaniały, to g
.. mnie to obchodzi i niech spada. Nie ja jestem infantylny, tylko Wy, tłumoki chcecie narzucić mi swoją opinię, aby uznał te filmy za g..., gdyż sami macie ból, nie napiszę czego. Tylko obrażać potraficie i wyśmiewać. Dzieciaki z Was.
PS Nie wiem, co to za Helman i g... mnie oma obchodzi ;) Bardziej ze Scorsesem czy Villeneuvem chciałbym się spotkać.
Nie ja jestem infantylny
Nie komentuj, jak Ci nie pasuje moja opinia i wypierdalaj stara marudo.
Nie wiem ile ty masz lat ale na wszelki wypadek spróbuję cię uświadomić, może nie ogarniasz. Dostajesz to co dajesz. Dajesz opinie, dostajesz kontropinie. Dajesz chamską gównoburzę, dostajesz to samo.
Nikt nie próbuje zmieniać twojego poglądu, bo nikogo on nie interesuje.
Do NewGrevediger Ja napisałem dobry komentarz, bez tzw. "chamstwa" (które jest obroną na Wasze wyśmiewanie mojej opinii) - to Wy, aroganci "atakowaliście", obrażać moją opinie. musi być Waza racja, Łukasz z Na gałęzi "święty", choć pod jego materiałem, ktoś go też dobrze punktuje :)
PS Już nie będę pisał na tym żenującym forum arogantów.