Filmy, których wstydzili się aktorzy
Connery widać żałował udziału w filmie ale sam film - jak wiele z czasem - ma swój cichy status kultowego i ja osobiście bardzo go lubię.
Zielona latarnia...
Dobrze, że Deadpool zastrzelił Reynoldsa zanim ten zdążył wystąpić w tym gniocie.
A czy Jan Frycz wstydzi się i żałuje udziału w Wyjeździe integracyjnym ? tam gdzie ganiał w sukience.
Udało im się wtedy zrobić komedię gdzie główną emocją było zażenowanie zamiast rozbawienia
A czym innym niby może się pochwalić? Nowy Batman to kropka w kropkę taka sama postać jak Edward. Przez 3 godziny prawie się nie odzywa, łazi tylko smutny, w tle leci Nirvana, a recenzenci się podniecają jakie to jest mroczne. To zwykła dziecinada, bardziej mroczne były filmy Nolana i to bez podkreślania tego w każdej scenie. Pattinson nie miał tu nawet wiele do roboty. Każda scena, w której robi coś więcej niż wzdychanie i chodzenie ze spuszczoną głową razi po oczach sztucznością animacji komputerowej. To samo można powiedzieć o tłach. Krótko mówiąc, mnie bardzo rozczarował ten nowy Batman.
Jeśli chodzi o Pattinsona to polecam "latarnika". Zagral z Williamem Defoe i to jest sztos film ;)
Chyba w każdym innym filmie poza „Zmierzchem" wypadł lepiej tylko ten szrot ciągnie się za nim jak smród, co widać po komentarzach tutaj gdy tylko jest wzmianka o nim.
Ja się dobrze bawiłem na zielonej latarni. Ale może to dlatego że lubię tego aktora.