Najdziwniejsze osiągnięcie w RDR2, ma je mniej niż 1 procent graczy
Tak się akurat składa że gram w RDR2 i staram się o platynę. 1 filmik z poradnika, z PSNProfiles i okazuje się że trofeum jest banalne i żmudne a nie trudne. Do zrobienia już w drugim rozdziale. Zoolog i Zaleźć za skórę nie wymagają wszystkich zwierząt ale tu nie będę tłumaczył bo spoilery, też już mam te dwie "trofki" zdobyte. Na początku czwartego rozdziału jest misja która pozwala na dopełnienie listy ale znów, nie będę tłumaczył bo spoilery ale da się.
spoiler start
Zależało mi żeby to zrobił Artur
spoiler stop
Ten probowal i mu nie poszlo :) szkoda niedzwiedzia..
https://www.rp.pl/swiat/art36507221-rosja-niedzwiedz-zabil-mysliwego-ktory-go-zabil
Jedno drugiego nie wyklucza. Przykładowo w tym RDR2 już zrobiłeś wszystko, co fabularne, ale gra ci się świetnie i ciągle ci mało, to osiągnięcia zawsze stanowią jakieś rozwiązanie, żeby zostać z daną grą jeszcze przez jakiś czas, mając jakiś cel.
Albo szczególnie w rozmaitych erpegach. Myślisz, że już wszystko w grze zrobiłeś, wszystko wiesz, patrzysz w osiągnięcia i się okazuje, że np. nie miałeś pojęcia, że jakąś misję dało się wykonać inaczej, niż zrobiłeś, albo w ogóle jakieś misje przeoczyłeś. Czy jak masz swój określony styl gry, to osiągnięcia mogą zachęcić do spróbowania czegoś innego i grania inaczej, niż zazwyczaj.
Oczywiście jest druga strona medalu. Nie ma sensu się męczyć z osiągnięciami typu "kliknij robala 1000 razy" (jest takie osiągnięcie w The Night of the Rabbit), albo "zbierz 500 flag/piórek/kamyków/czegokolwiek" tylko po to, żeby zdobyć platynę.
Nie wiem z czym masz problem Mówco, niech sobie każdy gra w taki sposób jaki chce. Jeden będzie miał ochotę zajrzeć pod każdy kamyczek i zdobyć każde osiągnięcie, inny postawi na speedrunning i ukończy przykładowo Fallouta w 5 minut. Jeżeli zarówno jeden jak i drugi czerpie frajdę i satysfakcję, to o co chodzi?
Ja zazwyczaj pomijam bezsensownie żmudne do odblokowania, ale staram się zaliczyć wszystkie które da się zdobyć bez konieczności spędzania setek godzin na powtarzaniu jednej czynności, nawet jeśli to wymaga zagrania raz jeszcze w daną grę - niech za przykład posłuży tu oryginalny Mass Effect (nie LE) gdzie trzeba było przejść grę co najmniej 3 razy żeby odblokować wszystkie osiągnięcia, głównie ze względu na achievementy dotyczące przejścia większości gry w towarzystwie danego kompana. Jeżeli gra jest naprawdę dobra i się człowiek wciągnie, to tak jak Jerry wspomniał, to daje dodatkową motywację do zagrania może w inny sposób, może doświadczenia czegoś innego - zwłaszcza w RPG-ach można natknąć się na inne dialogi, czy nawet rozegrać dany quest w trochę inny sposób jeżeli ma się określonego NPC-a w drużynie.
No ale okej załóżmy że każdy robi to co chce więc nie wnikam w to głębiej, ale i tak przykre to jest. Mój przyjaciel siedzi już latami tylko w Gothicu 1 bo tak mu się ta gra spodobała i nie ogrywa nic poza tym. Smutne to jest po prostu. Nawet nie ma z typem o czym pogadać.
Tak jak mówi kolega wyżej gra fabularna jest po to żeby przeżyć epicką i emocjonującą historię, a nie żeby nabijać nic nie znaczący ciąg znaków.
Kiedyś w TWD zabrakło mi jednego osiągnięcia no i cóż trochę mi było smutno ale nie jest to powód żeby wracać do tej samej gry i znowu ją zaliczać.
ale po co maxować daną grę? To jest strata czasu tymbardziej że tyle dobrych gier jest do ogrania. Nic tylko współczuć spoceńcom.
Jeszcze raz powtórzę, skoro komuś maxowanie gry sprawia satysfakcję i dobrze spędza przy tym czas, to czemu się go czepiać? Tak samo jakbyś powiedział że speedrunning jest bez sensu, w stylu "zapłacił za grę kwotę X i nawet się nią nie nacieszył, bo lecąc prosto do końca gry ominął 90% zawartości, wyrzucił kasę w błoto".
Żyj i pozwól żyć innym :) Miej swoje zdanie na ten temat, ale nie wyrzucaj ludziom od "spoceńców", nie mów też że czyjeś podejście do gry jest przykre, tylko dlatego że Ty masz inne.
Gram tak i żyję. A nawet jestem szczęśliwy jak wyskoczy okienko zdobytego osiągnięcia.
Tak jak pisałem wyżej nic mi do tego ale nie popieram, bo można czas grania lepiej spożytkować i wynieść z tego jakieś mądrości większe lub mniejsze, niżeli nabijać jak maszynka cyferki i błyszczące świecidełka w formie odznak.
Dobrze że jeszcze podczas oglądania filmów nie wprowadzili jakiegoś systemu osiągnięć ale kto tam wie co nas czeka w przyszłości...
Wyrażamy opinię to wszystko. Nikt nikogo nie ściga za poglądy wyluzuj.
Nie zgodzę się z Tobą w jednym. Twierdzisz że czas gry można lepiej spożytkować, gdzie to jest pojęcie całkowicie względne i zależne od gracza. Tak jak dla Ciebie wbijanie osiągnięć jest tylko maszynowym nabijaniem cyferek, dla kogoś innego może być celem gry, który sam sobie ustalił. Koniec końców, gry komputerowe powstały po to żeby dostarczać rozrywki, a to się może stać na wiele sposobów, osiągnięcia są po prostu jednym z tych sposobów. Jeżeli Ty nie chcesz ich wbijać, bo uważasz że są zbędne, proszę bardzo droga wolna :) Zamiast tego odpal inną grę i ciesz się nią, obyś miał jak najwięcej frajdy :) A w tym samym czasie ktoś inny będzie sobie zdobywał achievementy i oby również miał taką samą ilość frajdy jak Ty.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
Wyrażamy opinię to wszystko. Nikt nikogo nie ściga za poglądy wyluzuj.
Jak najbardziej, wyrażamy swoje opinie i o nich dyskutujemy, przecież po to jest forum. Może nikt nikogo nie ściga, ale post Mówcy sugeruje jakby chciał kogoś wyśmiewać za zdobywanie trofeów i osiągnięć
Granie w gry fabularne dla trofeów i osiągnięć...
... które pewnie ci ludzie przeszli niejednokrotnie i osiągnięcia dają im powód by posiedzieć przy ich ulubionej grze dłużej.
I co z tego, że są inne gry na rynku skoro ludzie mają większą ochotę wrócić do swojej ulubionej gry niż próbować innych?
Kiedyś też ludzie siedzieli przy jednej grze dłużej (i nadal tak jest - patrz Gothic) przechodząc inaczej albo próbując różnych rzeczy...
Mimo wszystko spoko dyskusja. Pozdrawiam
Czy ja wiem czy można to podpiąć pod wyrozumiałość? Chodzi raczej o to, że uważam że każdy ma prawo grać jak mu się tylko podoba i to jest jego indywidualna sprawa, a mi nic do tego :) Na zasadzie wspomnianego już przeze mnie "żyj i pozwól żyć innym"
Dyskusja na poziomie zawsze jest u mnie w cenie :) Również pozdrawiam i dziękuję za cywilizowaną wymianę poglądów ;)
Czas stracony na coś co sprawia nam przyjemność, nie jest czasem straconym. Śmiem twierdzić że pod rozumowanie typu: to tylko nic nieznaczące osiągnięcia, można także podpiąć większość rouglike'ów. W większości tych gier fabuły tyle co kot napłakał, a całość rozgrywki opiera się na osiąganiu celów założonych przez twórców. Zupełnie jak trofea. A jakoś nikt nie krzyczy że ludzie przy tym czas marnują...
Twoje pytanie równie dobrze można odwrócić. Dlaczego nie rozkoszować się grami, które sprawiają nam największą przyjemność? Po co się spieszyć, pędzić, żeby jak najszybciej dany tytuł zaliczyć i mieć z głowy, Tym bardziej, że ciekawych tytułów jest tyle, że i tak nie mamy szansy przejść wszystkiego.
Na pewno nie namawiałbym nikogo do bezmyślnego klepania w kółko nieciekawej gry, tylko po to, żeby zobaczyć znaczek platyny, czy 100%. Ale jak komuś gra daje radość, to co w tym złego?
A to, że nie masz o czym rozmawiać z przyjacielem jest smutne, ale niekoniecznie wynika z tego, że grywa w kółko w Gothica. Może zwyczajnie już nie macie wspólnych tematów. Zdarza się.
Na konsoli Xbox One jest to 1%, a na PlayStation 4 – 3,78%.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/najdziwniejsze-osiagniecie-w-rdr2-ma-je-mniej-niz-procent-graczy/zb2251a
Skąd taka rozbieżność?
Co kłamiecie, że poniżej 1%? To dotyczy tylko PC-ta i Xboxa... Na PSie jest 3,78% czyli niecałe 4%, a nie 1%.