Nie dają spać albo denerwują w ciągu dnia głośną muzyką lub bieganiem i skakaniem dzieciaków?
Druga sprawa, która mnie ciekawi to czy wy też słyszycie sąsiadów tak jak ja? Nie wiem czy to wina budownictwa czy po prostu tak jest, ale ja mam wrażenie że oni są w moim mieszkaniu. Słychać rozmowy, chodzenie, kaszel wszystko....
Nope. Ale blok dobrze wygłuszony. Dzieciaki musza piętro wyżej wariować na całego, bym mógł je usłyszeć jak jestem cicho, ale nawet najmniejszy szum je zaglusza.
Wyjątkiem jest łazienka, bo się wentylacją niesie, jak się dzieciaki drą w kąpieli, ale to ledwo zauważalna niedogodność.
No właśnie zawsze się zastanawiam w jakich wy blokach mieszkacie, że to tak niesie. Ja całe życie mieszkam w bloku i owszem, zdarzy się, że coś słychać, ale na pewno nie aż tak jak piszecie. Nawet jak dzieciak sąsiadów uczył się grać na perkusji, to bardziej było to słychać z klatki schodowej niż w mieszkaniu. Nie wiem, pewnie faktycznie kwestia budownictwa.
Druga rzecz - dobrze mieszkać wśród emerytów. Fakt, że są wścibscy i głusi, więc telewizory chodzą raczej głośno, ale przynajmniej nie ma imprez do samego rana i tyle dzieciarni drącej się pod oknem.
Da się usłyszeć jak piętro niżej sąsiedzi drą mordę pod kiblem i niesie się wentylacja.
Jak sąsiedzi mieli dzieci które chodziły do szkoły muzycznej to słyszałem jak ćwiczą ( po czasie przestaje się to słyszeć i nie zwraca uwagi).
Lata temu większe imprezy czy śpiewanie sto lat o pierwszej w nocy tez utrudniało życie od czasu do czasu.
Obecnie jak mam otwarte okna to bardziej niesie się dźwięk z obwodnicy oddalonej o kilka km wieczorem niż dźwięki życia sąsiadów.
Kiedyś miałem totalnie patologiczne sąsiedztwo. Chlanie, bójki. Czasy gdy nawet policja łomot dostała.
Teraz spokój. Lubię posłuchać jak się ruchają. Ale sąsiadka która najbardziej jęczała już się wyprowadziła. Szkoda.
Druga rzecz - dobrze mieszkać wśród emerytów. Fakt, że są wścibscy i głusi, więc telewizory chodzą raczej głośno, ale przynajmniej nie ma imprez do samego rana i tyle dzieciarni drącej się pod oknem.
Potwierdzam. W bloku niby nie mieszkam ale wynajnowałem pokój u takiej emerytki i było cicho. Jej sąsiedzi na tej samej klatce też emeryci. Ona słuchała TV przez słuchawki. Ale ogółem było cicho.
Ogólnie w bloku było spokojnie i cicho. Blok stał z 6 kilosów od centrum miasta.
Już tu kiedyś pisałem w podobnym wątku. Generalnie bocznych sąsiadów słychać słabo. Za to tych z góry to już bardziej. Przerabiałem przez rok 4 pato bachorów więc wiem jak się potrafi nieść po suficie bieganie, skakanie, jazda jakimiś zabawkami. Tu pewnie dużo też zależy od tego jaką nad nami mają podłogę. Jeśli panele albo nie daj Boże płytki na całym mieszkaniu tu usłyszymy każdy krok. Jak jakiś dywan to sporo wytłumi. Generalnie jak się trafi na słabych sąsiadów to potrafią dać w kość, a można też trafić na takich którzy żadnych hałasów nie generują.
Nie mieszkam od lat w bloku, ale tamci sąsiedzi wkurzali mnie mniej niż obecni z podmiejskiego osiedla domków jednorodzinnych.
- Namiętne napierdzielanie disko z pola tak by i dalsi sąsiedzi mogli raczyć się kunsztem muzycznym wykonawców.
- Darcie japy do 1 w nocy
- Interwencje milicji bo się leją/libacja/drą papę
- Wywalanie gruzu i innego budowlanego syfu na ulicę
- Publiczne wychowywanie potomstwa kiedy ojciec mówi do syna (na oko 10letniego): weź k**wa spie***laj bo ci zaraz j**ne
- Jesienią/zimą/wczesną wiosną utylizacja plastików przez spalanie ich w piecu, przez co mamy żółty dym.
- Jeżdzenie po drogach osiedlowych jak po autostradzie, sporo młodych z dziećmi spaceruje a ci jeżdzą 50.
- Ukradzenie mi kosza na odpady biodegradowalne, które były rozdawane za friko tylko trzeba było wniosek wypełnić, za każdy kolejny trzeba było płacić, chcieli mieć dwa więc ukradli.
- a najgorsze dla mnie to to, że w chwili boomu GoT, kupili malamuta którego trzymali na "wybiegu" 3m x 4m bez trawy, budy, wody czy jedzenia ani też milimetra cienia i zostawiali go na cały dzień, potem 10-15min "spacer". Jedna z osób dorosłych jest mamą na pełen etat więc nie było mowy o tym że psem nie miał się kto zająć, to był ich wybór. Jak się znudził to go pojechali uśpić. Tych smutnych oczu zwierzaka nie zapomnę nigdy.