Ta mechanika z RDR2 działała znacznie lepiej w „jedynce”
Poziom honoru w RDR2 wpływał na to jak zachowywał się Arthur w pewnych momentach fabuły. Byłoby bezsensem gdyby Morgan zachowywał się honorowo w cutscenkach tylko dlatego, że kiedy mordował i kradł nikt go nie przyłapał bo miał kawałek szmaty na gębie.
Bandana też, bo jak będziemy mieć ją na gębie w misji ataku na dyliżans z Micah, to ten stwierdzi, że Arthur może ją ściągnąć. Niektóre cutscenki zmieniają się w zależności od tego, czy chodzimy w kapeluszu czy nie. Wszystko dałoby się powiązać, wystarczyłoby to dobrze rozkminić. Honor jako współczynnik globalny mógłby być uzależniony od tego, czy ktoś zauważa jak zabijamy cywila czy nie. W zamian karę dostajemy zawsze.
Ale tu nie chodzi o kwestie techniczne a o logikę stojącą za systemem honoru. Jego zadaniem nie jest określać zewnętrznej opinii o Arturze tylko jego charakter. SPOILER dla przykładu - jeżeli mamy wysoki poziom honoru to zakończenie jest bardziej optymistyczne, muzyka jest trochę inaczej zaaranżowana, słońce świeci trochę inaczej niż przy niskim honorze. W skrócie - jeżeli gracz zachowywał się porządnie to główny bohater umiera spełniony a jeśli zachowywał się źle to śmierć Arthura jest znacznie bardziej ponurą bo dręczą go wyrzuty sumienia. Oczywiście że R* byłby w stanie zrobić to inaczej tylko że to by nie miało sensu. Honor nie jest miernikiem reputacji a sumienia głównego bohatera. W normalnym świecie też moralność danego czynu jest obiektywna i nie opiera się na tym czy ktoś nas zauważy czy nie.
Z ogólnym podejściem do tematu honoru się zgadzam, ale ta logika też kuleje, co doskonale widać przy okazji masakrowania stróżów prawa. Jeśli zabijemy jednego, to obowiązkowo dostaniemy parę minusowych punktów, ale jeśli jesteśmy ścigani, to już nie, bo stróżowie prawa stają się automatycznie wrogami. Historyjki o sumieniu brzmią więc fajnie, powyższy przykład jednak nie ma przy takich założeniach żadnego sensu.
Jego zadaniem nie jest określać zewnętrznej opinii o Arturze tylko jego charakter.
No niby nie jest, a jednak jest. Honor w RDR2 to właśnie nic innego jak globalna reputacja, czyli współczynnik Fame z "jedynki". Jak nie pamiętasz dlaczego, to sprawdź sobie, jakie masz nagrody za wysoki honor w grze. Zniżki w sklepach i nowe ciuchy - przekładając to na język gry, vendorzy będą Ci bardziej przychylni, jeśli jesteś honorowy, a skąd oni mają to wiedzieć.
Poza tym nie przeczę, że honor nie ma wpływu na kwestie fabularne - przede wszystkim zakończenie historii Arthura - ale jak popatrzysz na to szerzej, to okaże się, że w zasadzie jest to reputacja i nic ponadto. :) Skoro tą reputacją już jest, to można byłoby dokonać w tym temacie kilku zmian.
W takim razie głównym zarzutem co do systemu honoru w RDR2 powinno być raczej to, że stoi w rozkroku między byciem systemem moralności a reputacji. R* chciał najwidoczniej oddać w grze oba aspekty bez dodawania dodatkowej mechaniki bo to by mogło być nieczytelne dla niektórych graczy. Więc zdecydowali zrobić coś pomiędzy co siłą rzeczy niedomaga zarówno jako reputacja jak i system moralności. Pytanie tylko czy opcja, która ostatecznie znalazła się w grze jest optymalnym kompromisem między jednym i drugim czy położeniem każdego z tych tematów. A to już myślę jest kwestia gustu. Osobiście nie jestem pewien czy skoncentrowanie się na tylko jednym z tych aspektów i zrobienie go z pełną konsekwencją dałoby ostatecznie lepszy rezultat.
Jak nosiłem maskę to licznik kary wpadał na moje konto, a dodatkowo honor leciał na pysk.
Czytałem, że nie tylko maska ma znaczenie ale i ubiór. Jeżeli ktoś widział nas bez maski w danym przebraniu to potem nawet z maską nas pozna jeżeli nie zmienimy ubrania. Ile w tym prawdy to nie wiem.
Ale licznik honoru nie jest uzależniony od tego czy ktoś widział czy nie widział, to jest wewnętrzny wskaźnik bohatera opisujący jego charakter a nie to jak nas ludzie postrzegają.
Dlatego honor ci spadnie jak zabijesz konia w dziczy i nikt tego nie widział a wzrośnie jak gdzieś na odludziu wrzucisz do wody złowioną rybę. Nie dlatego, że ktoś cie polubi, tylko dlatego że to dobry uczynek i Arthur się z tym dobrze czuje.
honor ci spadnie jak zabijesz konia w dziczy
No trudno, a co mial robic biedny Arthur jak tam nie bylo zadnego seksu ?
honor ci spadnie jak zabijesz konia w dziczy
Fascynujące jak jedna literka może diametralnie zmienić znaczenie całej wypowiedzi.
Ja właśnie ogrywam i robię wszystko tak jakbym postąpił w realu licząc się z ewentualnymi konsekwencjami.
Chyba niepotrzebne są poradniki aby wiedzieć co jest dobre a co złe, prawda?
Wiem jaki los czeka Arthura choć to moje pierwsze podejście do gry(bo na konsoli dałem se spokój z kilku powodów negatywnie wpływających na odbiór i przyjemność z gry - strzelanie padem, 30fps i słaba grafika) ale czuję sympatię do tej postaci choć on sam powtarza npc-om, że nie jest dobrym człowiekiem.
Odpalilem sobie ostatnio RDR1 w ramach PlayStation Premium.
No niestety, gra w streamingu działała jak gówno - cięła, skakała, a grafika na PS3 emulowana na wielkim telewizorze to jedno z najbrzydszych doświadczeń konsolowych ostatniej dekady.
Mimo to, mimo tych wszystkich wad, te kilka kwadransów z jedynką uświadomiło mi jak wielkim gniotem, jak ogromną porażką i jak błędnym odejściem od filarów było RDR2.
Klimat, muzyka, gameplay jedynki to uczta. RDR2 ma wszystko gorsze, prócz - oczywiście grafiki.
Liczę na remaster RDR i wersję na PC, by gracze w Polsce mogli poznać najlepszą grę pierwszej dekady XXI wieku.
Podejrzewam, że mało kto przyznałby ów zaszczytny tytuł jakiemuś drewnianemu samograjowi z kowbojami.
Fajnie, ale co to robi w dziale z newsami? Dopiero po niecałych 4 latach od premiery RDR2 dowiedzieliście jak działają bandany? Zaczyna się sezon ogórkowy, więc będziecie w newsroomie spamować byle czym?