Lokacje w Mass Effect 5 mogą być bliższe tym z Andromedy niż z trylogii
Na słowo "sandbox" przeładowuję flintę.
Niech już nie kombinują znowu i nie wrzucają za dużo grzybów w barszcz, bo wyjdzie im Andromeda 2. Niech się skupią na historii, bohaterach (oby był Shepard) i grywalności, a nie tym ile będzie dróg do celu.
Jeszcze tylko brakuje zbieractwa jak w Far Cry od 3 w górę, i gra będzie na dobrej drodze do zanudzenia graczy na śmierć.
Chyba nikt nie wątpi w to że Dragon Age 4 i nowy Mass Effect będą identycznie zrobione jak Inkwizycja i Andromeda (ogromne przestrzenie na których nic nie ma, znajdźki i questy jak z MMORPG). Obecne Bioware w którym nie ma już chyba żadnych pracowników z czasów świetności nie potrafi robić innych gier.
Dla mnie bomba, zwiedzane lokacji w Andromedzie było bardzo przyjemne.
Ale nie wtedy kiedy trzeba było po raz kolejny pokonać tę samą trasę. To było potwornie nudne.
tam nie było nic przyjemnego, takiej nudy to od czasów inkwizycji nie doświadczyłem
Bez przesady. Aż tak nudne to nie było. Nie był to ME1,2 czy 3. Zagrałem w ME1 5 razy ,ME2 trzy razy, ME3 dwa razy. Andromedę zagrałem dopiero pierwszy raz rok temu. Uważam że gorsze, ale nei jest złe :P
Mam nadzieję że tym razem się przyłożą i wydadzą dużą lepsza grę niż Andromeda.
Według mnie niech będzie jak najmniej z Andromedy. Co prawda otwarte lokacje są fajne. Generalnie Andromeda sama w sobie nie była słabą grą, ale w porównaniu do Trylogii była słaba. Najbardziej tam kulała fabuła, nie wciągała tak jak we wcześniejszych częściach. Widać teraz, że BioWare nie spieszy się by wydać kolejną grę, i dobrze. Może dostrzegli to gdzie robili błędy, gdzie rozjechali się z tym co przyniosło im sukcesy w pierwszych produkcjach. Przynajmniej ja mam taką nadzieję odnośnie nowego Mass Effecta i Dragon Age.
Czy jeśli da inkwizycja mi się nie podobała to jest sens grać w me andromeda?
Bo opinie o tej grze są różne
Cześć, naprawdę nie warto. Byłem wielkim fanem gier BioWare z okresu 2003-2012 ale jakoś nie umiałem się zabrać za Inkwizycję i Andromedę. W czasie pierwszego lockdownu nadrobiłem obie pozycje. Inkwizycja miała ciekawą fabułę i bohaterów, ale sterowanie, sposób zwiedzania świata był rozczarowujący. Świat wydawał się pusty, w singlu trzeba było grindować, żeby się dostać do trudniejszych lokacji... Ale Inkwizycja i tak była o wiele lepsza od Andromedy. Andromeda pozbierała wszystkie najgorsze rozwiązania z Inkwizycji + ma beznadziejną, nieciekawą fabułę, miałkiego protagonistę i mało ciekawych bohaterów pobocznych. BioWare zrezygnowało z jakichkolwiek DLC do Andromedy, przez co czuć, że kilka wątków zostało urwanych. W Andromedzie są tylko 2 nowe rasy, światy wyglądają bardzo podobnie, mimo różnej flory te same zwierzęta... Naprawdę nie polecam. Wątpię, że będzie trzeba było nadrabiać Andromedę przed ME5. Pozdrawiam.
Andromeda to bardzo słabe rpg z bardzo słabymi postaciami, zadaniami i fabułą, ale za to być może najfajniejszym strzelaniem i poruszaniem jak na grę rpg. Inkwizycja nie miała takiej złej fabuły i postaci były nawet spoko, za to gameplay na kompie masakra (na padzie to było wciąż niedopracowane ale było to w sumie bardzo fajne połączenie starych rpg 2d z nowszymi grami action rpg). Zwiedzanie świata i śmieciowe questy w obu grach udręka
Odbiłem się od Inkwizycji głównie przez okropne sterowanie. Myszka/klawiatura to udręka, na padzie może trochę lepiej, ale kompletnie nie siadło mi to i dałem sobie spokój po paru godzinach niestety. Niestety, bo fabuła wydawała się ciekawa, ale po prostu nie dałem rady.
Andromeda - miałem dwa podejścia do tej gry. I dwa razy pokonały mnie nudne jak flaki z olejem lokacje oraz zagadki logiczne, których po prostu nie chciało mi się rozwiązywać... ME1-ME3 to gry świetne, Andromeda w porównaniu do nich kiepska.
Pewnie będę w mniejszości ale lubiłem lokacje w Andromedzie, dużo bardziej niż korytarze w ME2 i 3, czułem, że to kosmos. Szczerze to nawet puste lokacje w ME1 lubiłem, gdzie widać było ten gigantyzm wszechświata, elektroniczna muzyka też robiła robotę.
Za to zupelnie nie czuc ze to inna galaktyka. Przeciez tam mozna bylo tak popuscic wodze fantazji ze hej. A dostalismy generic galaxy #454654.
No ale za to kazdy mogl z kazdym, wiadomo... pryiorytety.
Przestańcie forsować ten głupi styl pisania artykułów co komu ma się podobać, co jest fajne a co nie, przestańcie forsować narrację. Rzygać się chce jak się to czyta. Każdy ma swoje gusta i tyle. Wolę jak ktoś pisze co mu się podobało bo wiem wtedy że jest zwolennikiem gry a nie marudą. Mi się wszystkie części podobały. W trylogię I Andromedę grałem parę dobrych razy. Mi się zajebiście podobała Andromeda, muzyka, eksploracja planet, odkrywanie smaczków, np na co ja nie trafiłem pierwszym razem przechodząc Andromedę to były walki z tymi dużymi robotami, to było naprawdę niezłe. Było co odkrywać na planetach, cała gra tak naprawdę była owiana aurą tajemnicy bo jest wiele rzeczy co nie zostało wyjaśnionych a to zaprasza do zrobienia kolejnej części i ja bym chciał by powstała kontynuacja Andronedy. W Andromedzie spędziłem dużo godzin. Bardzo jestem ciekaw co będzie w ME5.
Czym będzie ME5? Kolejną udaną grą Bioware, w której malkontenci będą narzekać na braki klimatu z trylogii i na głównego bohatera, który jest nikim w porównaniu do Sheparda.
Nie ma co ukrywać że Andromeda padła ofiarą trylogii, która zawiesiła poprzeczkę tak wysoko, że nie udało się jej przeskoczyć. Powtórzę po raz kolejny to co mówiłem już wielokrotnie, Andromeda to naprawdę dobra gra, ale jednocześnie słaby Mass Effect - który przez trzy części tak naprawdę stał fabułą, Shepardem, ciekawymi i wyrazistymi towarzyszami, z którymi naprawdę można było się utożsamić. Ponadto trylogia miała w sobie "to coś" co sprawiało że chciało się ją przejść kolejny raz, i kolejny, i raz jeszcze. Ja osobiście nie jestem w stanie policzyć ile razy przechodziłem te gry, na podstawie licznika godzin ME3 na Origin mogę założyć że we wszystkich częściach spędziłem łącznie ponad 3000 godzin. Natomiast Andromedę wymaksowałem raz, na co poświęciłem ok. 100 godzin, później próbowałem dwa razy zacząć nową grę, ale za każdym razem się odbijałem, po prostu mnie do niej nie ciągnęło. Nic zatem dziwnego, że fani serii oczekiwali podobnej jakości w kolejnej grze z serii, a zwyczajnie tego nie dostali. W Andromedzie zwyczajnie zabrakło tego, za co gracze pokochali trylogię. Nie zmienia to faktu że nadal jest to solidny tytuł, który najzwyczajniej rozminął się z oczekiwaniami ludzi. Idę o zakład, że gdyby nie było w nazwie "Mass Effect", gra została by zupełnie inaczej przyjęta, bo i oczekiwania i wymagania byłyby zgoła inne.
Byle nie sandbox.
Sandbox zabil Andromede, a wcześniej Dragon Age Inkwizycje i przez niego nie ukonczylem tych gier, a poprzednie bardIej korytarzowe części ukonczylem nawet po dwa razy.
Tu sie gra dla fabuly, walka to dodatek, a nie odwrotnie.
Można było iść klasycznie tyle, że np. Wiedźmin 2 liniowy nie odniósł takiego sukcesu jak open world Wiedźmina 3 (ich skok technologiczny był ogromny). Prędzej czy później braki techniczne by dopadły np Andromedę 2.
Dla mnie i tak Andromeda to udana gra i jak się zagra w remaster Mass Effect 1 to jest 10x lepsza jakość mimo wszystko.
Inkwizycja: Ja padłem przez nadmierny grind i zły system perków/rozwoju postaci. Tak była całkiem spoko gra i mody by ją uratowały. Nexus tylko działa w manualu (trochę mi się nie chce) pomógłby set/kolekcja modów (nie znalazłem, nie szukałem poza Nexusem)
Gram sobie w Andromedę i tak szczerze nie rozumiem aż tak wielkiego oburzenia na ten tytuł, wybitny nie jest, ale przyjemny.
Są tak dobrze zrobione elementy, które warto wziąć do nowej części, jak zwiedzanie planet.
Chodzenie po wielkich, pustych mapach i zbieranie jakis smieci, plus spawnujacy sie przeciwnicy generuje ( u mnie) taka nudę, ze po 10 takich planszach 11 juz po prostu nie chcę, wolę juz recykling malych plansz jak w Dragon Age 2, a idealnie bylo w trylogii Sheparda, robiłeś swoje i spadłeś do innego systemu, misje max 30 minut i lecisz dalej z fabułą.
Inkwizycja chciala byc MMO, a Andromeda w sumie nie wiem czym, ale mapy miala 10x za duze i zbieractwa tez sporo.
Do tego brak napiecia, od samego poczatku mialem gdzieś co tam sie dzieje i nie czulem zaangazowania.
Jest jak piszesz ich gry to open world'y wydają się puste. Dopisałbym jeszcze klaustrofobiczne, kameralne i nierzeczywiste - czyli wszystkie cechy zacofanego silnika. jRpg i gry na Unity często łączą podane cechy. Muszą nadrabiać straty w postaci stylu.
Dla ich gier wystarczyło to co jest w Mass Effect 1, bo i tak mieli open worldy tylko z mapką, która wczytywała lokacje. To jest nawet czasem zalecany styl - zwłaszcza dla dłuuugich podróży. Jeśli miasto A jest zaraz przy mieście B to jest to trochę zbyt gówniany open world (np. Gothic, Outer Worlds, trochę mniej już Elden Ring).
Zbieractwo w tych ich grach nie ma zbyt sensu - trochę jakby do wytworzenia jednego pistoletu/miecza trzeba było cały pociąg surowców, wyczynów - zwłaszcza w Dragon Age Inquisition poległo, ale jakoś lepiej wspominam fabułę i mapkę. Grind w Andromedzie - chyba oprócz głupiego kopania minerałów było ok.
Napięcie w Andromedzie było mniejsze w niż Mass Effect 1-3, ale tak - ale jak się ogląda Star Treka itp to wcale nie było źle. Rzeczywiście przebarwili trochę klimat na bardziej cukierkowy i projekt universum i ras na Andromedzie trochę zbyt płytki, zbyt mało przemyślany. Jak większość Star Treka.
Andromeda była bardzo dobrą grą, która została zabita w dniu premiery przez hejt z tyłka bo ludzie zobaczyli śmieszne filmiki na youtubie z dziwną mimiką postaci i gdzieniegdzie koślawe animacje. Z drugiej strony ludzie spodziewali się po tej grze nie wiadomo czego, spodziewali się gry na poziomie oryginalnej trylogii albo lepszej. Tymczasem Andromeda jest w wielu aspektach zupełnie inną grą niż pierwsze trzy odsłony, z dużo luźniejszym klimatem i mniejszą ilością wojskowej pompy itd. To nie jest gra o wojskowych idących na wojnę, to jest gra o odkrywcach i podróżnikach. Nowe postaci musiały się mierzyć z legendami typu Garrus, Wrex czy Liara; naprawdę ciężko byłoby im wyjść z tych porównań obronną ręką. Możliwe, że dzięki kiepskiemu przyjęciu gry nigdy nie będzie im dane nawiązać do swoich legendarnych poprzedników, którzy mieli całe 3 gry na przekonanie do siebie wszystkich. Chciałbym przypomnieć bo może niektórzy zapomnieli ale w ME1 Joker, Tali czy nawet Garrus i Liara to nie były jeszcze jakoś super porywające postaci. Dopiero z biegiem czasu te postaci się rozwiały i stawały się kultowymi. Gameplay w Androemdzie? Zdecydowanie najlepszy w serii, tu nawet nie ma gadać. Problemem tej gry nie jest sam w sobie otwarty świat. Swobodna eksploracja planet to było przecież coś czego mocno brakowało w ME2 i ME3. Z perspektywy czasu Mako i eksploracja niezbadanych światów w ME1 to było naprawdę coś dobrego. I dobrze, że to wróciło. Dzięki temu powrócił fajny klimat eksploracji kosmosu, który w oryginalnej trylogii był obecny tylko w jedynce. Problemem było jednak to, mieliśmy w tej grze zbyt dużo śmieciowej zawartości. Sam projekt światów był naprawdę niczego sobie, lepszy niż w Inkwizycji ale problem z wypełnieniem tych światów ciekawą zwartością pozostał. Często pojawia się także zarzut, że w grze mieliśmy tylko dwie nowe rasy a przecież nowa galaktyka. Taki zarzut to nic więcej niż brak wiedzy i/lub ignorancja. W Andromedzie nie mamy do dyspozycji całej galaktyki. Cała akcja gry dzieje się tylko w jednej gromadzie położonej na obrzeżach galaktyki Andromeda. Ile ras zamieszkiwało jedną gromadę w naszej galaktyce? No jedna maks dwie.
Ogólnie chodzi mi o to, że podchodząc do Andromedy nie należy się spodziewać kolejnego Mass Effecta na miarę trylogii Sheparda. Wtedy można się w tej grze nieźle bawić, nie narzekając na każdym korku że wszystko jest gorsze niż w poprzednich częściach. Tak, Andromeda to jest najgorszy Mass Effect ale to nadal bardzo dobra gra.
Andromeda była bardzo dobrą grą, która została zabita w dniu premiery przez hejt z tyłka bo ludzie zobaczyli śmieszne filmiki na youtubie z dziwną mimiką postaci i gdzieniegdzie koślawe animacje
No i ludzie mieli chyba trochę racji bo można takie rzeczy wybaczyć jakiemuś studiu mało doświadczonemu a nie studiu doświadczonemu jak bioware
Z drugiej strony ludzie spodziewali się po tej grze nie wiadomo czego, spodziewali się gry na poziomie oryginalnej trylogii albo lepszej.
Każda kolejna gra studia powinna być coraz lepsza a nie gorsza
legendami typu Garrus, Wrex czy Liara;
w ME1 Joker, Tali czy nawet Garrus i Liara to nie były jeszcze jakoś super porywające postaci.
W późniejszych częściach też, postacie w ME 1-3 nie były jakoś super wykreowane i dużo gorzej napisane od kultowych postaci z kotor czy baldur gate, a podobno w andromedzie jest dużo gorzej
Swobodna eksploracja planet to było przecież coś czego mocno brakowało w ME2 i ME3. Z perspektywy czasu Mako i eksploracja niezbadanych światów w ME1 to było naprawdę coś dobrego. I
Dla mnie to całe eksplorowanie gry pojazdjem to była najgorsza część gry ME1 i dobrze że zrezygnowali z tego w 2 i 3
Tak, Andromeda to jest najgorszy Mass Effect ale to nadal bardzo dobra gra.
Mass effecty to dla mnie średnie gierki
Bawiłem się dobrze przy nich, ale to było nic wybitnego
Strach odpalać andromede skoro to najgorszy ME