Fragment nowego podręcznika do HiT:
„Mój flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich żądania były dla mnie kłopotliwe. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem” – to wspomnienia jednego z przywódców ruchu studenckiego 1968 r. Daniela Cohna-Bendita.
https://www.rp.pl/edukacja/art36540051-pedofilia-w-podreczniku-promowanym-przez-ministra-czarnka
Oto promowany przez PiS na wszelkie możliwe sposoby podręcznik, w którym na wielu stronach znajdziemy przekłamania, ignoranckie opinie i zwykłą nieprawdę.
https://www.youtube.com/watch?v=O4IQ2mwN85Q
Powiem krótko: wstyd. A wstydzić powinien się nie tylko autor razem ze swoimi rządowymi adoratorami. Wstydzić powinni się również ludzie przyzwalający z radością na to, żeby tego rodzaju obskurancka banda nieuków, która nie ma zielonego pojęcia o metodyce i psychologii rozwojowej, mogła w ogóle wywierać jakikolwiek wpływ na kształcenie młodych ludzi.
Skandal. I oni mają czelność mówić o ochronie polskich dzieci przed pedofilią. Tak samo, jak nie potrafią ich uchronić przed łasym na dziecięce tyłki klerem, tak samo tutaj wybija skrajna degeneracja tego środowiska politycznego. Ale halo, odkrycie medialne PiS, Jakimowicz, był zamieszany w handel dziećmi.
I co? I nic, 30%+ w sondażach pewne, jak to, że słońce rano wstanie.
Tak samo, jak nie potrafią ich uchronić przed łasym na dziecięce tyłki klerem, tak samo tutaj wybija degeneracja.
Najciemniej jest pod latarnią. ;) Przypominam, że Biały Kruk, czyli wydawnictwo, które publikuje podręcznik do HiT, jest przede wszystkim kuźnią wielu dzieł o charakterze religijnym. Polecam zakładkę "Wiara":
https://bialykruk.pl/ksiegarnia/
Zabawny zbieg okoliczności - 2 minuty różnicy w powstaniu wątków. :D
Ważne że lewaka obrzydzą. I pokażą ze Niemcy z Partii zielonych i SPD są źli. A czy to pasuje do wieku? W sumie pierwsza liceum to już 16 lat, więc nawet legalnie wolno takim uprawiać seks... :)
Inna sprawa że to chyba prawdziwe cytaty i fakty z jego życia, piszą o tym nawet na wiki.
Tego pajaca z AGH? Nie, dziękuję. Ciekawe czy na historii zna się tak samo jak na serialach fantasy i prozie Tokarczuk
No właśnie w ogóle nie gada o historii. Bo ten podręcznik ma mało historii w historii, a znacznie więcej ideologii i sraczki opiniowej.
Straszne to gówno co pis wyprawia od sporego już czasu, niestety prawa demokracji debilami będą rządzić debile :P
Cokolwiek zrobi PiS, cokolwiek zniszczy czy ukradnie, dla ludu to będą swojaki, takie co pogoniły elity, rozprawiły się z Żydami, masonami, cyklistami, gejami i zgniłym Zachodem. Putin jednak nie zaciera rąk, myślał wszak, że to Ukraińcy są najbliżsi Rosjanom, tworzą z nimi jeden naród. Jakże się zdziwił, gdy okazało się, że Ukraińcy chcą na Zachód, a najbliżej Rosjan są Wolacy, z bliźniaczo podobnymi "wartościami" i z równie mocną niechęcią do demokracji pluralistycznej oraz z cichym marzeniem by nastała partia jedynie słuszna i władza mocno trzymająca wszystkich za mordy. Indoktrynujące i podsycające ciemnotę podręczniki szkolne to nie tyle początek procesu, ile jego fundament.
Zacznijmy od tego, że od tego, że cytat z Cohna-Bendita jest prawdziwy. I że całe to szemrane środowisko 1968 r. należy nazwać po imieniu.
Zrobił to dobrze Pasolini (przy swojej wrażliwości oraz z tamtej perspektywy):
http://pasolinipuntonet.blogspot.com/2012/07/nienawidze-was-drodzy-studenci-pier.html
Doniesienia o podręczniku prof. Roszkowskiego pojawiają się już od jakiegoś czasu. Wyrwane z kontekstu cytaty mogą być częściowo (i tylko częściowo) krzywdzące, a oburzenie po lewej stronie nieobyczajnym cytatem jest mocno zabawne.
To tyle, jeżeli chodzi o oczywistości, które warto odnotować.
Przede wszystkim nasuwa się smutna refleksja, że gdyby w Polsce rządziła partia autentycznie konserwatywna, to podjęłaby próbę zbudowania programu nauczania oraz napisania podręczników na lata, a może i dekady. Gdyby zajął się tym inteligentny konserwatysta, to napisałby podręcznik w sposób umiarkowany, inteligentnie rozkładający pewne akcenty, ale unikający zarzutu bycia ideologicznym siepaczem tej czy innej strony. Efekt pisania takich podręczników jak Roszkowskiego? Podręcznik zrobi krótkotrwałą karierę będąc obiektem drwin, a następnie trafi na śmietnik, nomen omen, historii.
Czytałem jakiś czas temu "Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej" Roszkowskiego i sytuując się po tej samej stronie ideologicznych debat co autor stwierdzam, że była to jedna z gorszych książek przeczytanych w tamtym czasie. Strumień świadomości i zbiór uproszczonych poglądów na rzeczywistość oraz komunałów w książce, która miała być w zamierzeniu esejem na temat kryzysu cywilizacji.
Inna sprawa, że samo istnienie przedmiotu "Historia i teraźniejszość", na tyle na ile rozumiem ideę, jest w moim odczuciu przejawem choroby naszych czasów, czyli kształtowania tzw. "opinii publicznej" - czyli za przeproszeniem - gówno wiem, gówno czytałem, ale pogląd mam wyrobiony w każdym temacie. Zamiast ślęczeć nad opasłymi tomami książek do historii dostanę bryka, który mi powie co mam myśleć na każdy temat bez zaprzątania sobie głowy szczegółami. Już się szykuję na podobne smaczki, jak do władzy dojdzie lewica.
Co na to prawica? Nie zaprzątajmy sobie tym głowy! vide: obrazek ---------->
Zacznijmy od tego, że od tego, że cytat z Cohna-Bendita jest prawdziwy. I że całe to szemrane środowisko 1968 r. należy nazwać po imieniu.
Owszem. Ale czy w podręczniku dla młodzieży jest miejsce na cytat dotyczący majstrowania pięcioletnich dzieci przy rozporku dorosłego? To decyzja podjęta w duchu konserwatyzmu?
Wyrwane z kontekstu cytaty mogą być częściowo (i tylko częściowo) krzywdzące
W filmie, który przywołałem, znajdziesz rzeczone cytaty razem z kontekstem (czy też, jak mówią czasem językoznawcy, "kotekstem", otoczeniem słownym). Łatwo sobie wyrobić opinię. Tym bardziej że omawiane fragmenty podręcznika są dostępne.
Inna sprawa, że samo istnienie przedmiotu "Historia i teraźniejszość", na tyle na ile rozumiem ideę, jest w moim odczuciu przejawem choroby naszych czasów, czyli kształtowania tzw. "opinii publicznej" - czyli za przeproszeniem - gówno wiem, gówno czytałem, ale pogląd mam wyrobiony w każdym temacie. Zamiast ślęczeć nad opasłymi tomami książek do historii dostanę bryka, który mi powie co mam myśleć na każdy temat bez zaprzątania sobie głowy szczegółami.
Dokładnie takie same wnioski znajdziesz w wypowiedzi "lewicowca" z filmu. :)
Co ciekawe, dla Roszkowskiego "teraźniejszość" kończy się na 1979 roku. I to jest dopiero HIT.
Bukary
Owszem. Ale czy w podręczniku dla młodzieży jest miejsce na cytat dotyczący majstrowania pięcioletnich dzieci przy rozporku dorosłego? To decyzja podjęta w duchu konserwatyzmu?
Przecież już się wypowiedziałem, robienie takich wrzutek do podręcznika jest groteskowe. O preferencjach Bendita dowiedziałem się z 15 lat temu czytając starą Frondę (nie mylić z nową). Nawet znalazłem ten numer - https://rhema.pl/wiecej_n.php?28942,t=Fronda+nr+38+Poza+Ko%C5%9Bcio%C5%82em+nie+ma+zbawienia
Cohn Bendit obok Zizka, Salija i Oriany Fallaci. Zarzucanie takimi treściami młodzieży, która w założeniu ma znać WOS na poziomie podstawowym jest niepoważne, a cel takiego działania jest oczywisty. Przy czym nie odwoływałbym się w tym wypadku do epatowania młodzieży seksualnością, bo ten argument w ustach liberałów brzmi wyjątkowo fałszywie. Rozsądne byłoby wypracowanie społecznego kompromisu (pomarzyć dobra rzecz) odnośnie tego, żeby nie uprawiać w szkołach indoktrynacji wszelkiego autoramentu. Jestem przekonany, że na dłuższą metę, taki kompromis, gdyby się utrzymał i zyskał jakaś gwarancję, byłby bardziej korzystny dla strony konserwatywnej.
Powiem więcej, wchodzimy w naprawdę trudne, "ciekawe" czasy. Aż by się prosiło, żeby stworzyć taki kodeks podstawowych, wspólnych wartości jak: nie indoktrynujemy dzieci i młodzieży, nie uprawiamy partyjnej propagandy w Telewizji Publicznej, dbamy o wolność słowa (precz z cancel culture), wspólnie bronimy integralności terytorialnej (nakłady na armię), dbamy o niezadłużanie przyszłych pokoleń i zrównoważony rozwój (nie dyskutujemy o tym czy globalne ocieplenie występuje, tylko jakim kosztem sobie z nim radzić, walczymy z patodeweloperką oraz betonozą), nie kwestionujemy kanonu kulturowego, w którym jest miejsce i dla Gombrowicza i dla Sienkiewicza. Sporo by się znalazło przykładów, ale już sobie podaruję, bo to i tak nie ma sensu). Dzięki temu mielibyśmy silniejsza wspólnotę na trudne czasy, a tak mamy co mamy.
Dokładnie takie same wnioski znajdziesz w wypowiedzi "lewicowca" z filmu. :)
Nie wiedziałem, ale wcale mnie to nie dziwi, sam wrzuciłem wcześniej tekst Pasoliniego, żeby dać odpór pokoleniu 68. Szkoda życia na powtarzanie komunałów zgodnych z linią partii (i nie tylko partii).
Co ciekawe, dla Roszkowskiego "teraźniejszość" kończy się na 1979 roku. I to jest dopiero HIT.
Zawsze to lepiej, niż gdyby miał się kończyć na 2022, szczególnie że Roszkowski Antonim Dudkiem nie jest :)
Powiem więcej, wchodzimy w naprawdę trudne, "ciekawe" czasy. Aż by się prosiło, żeby stworzyć taki kodeks podstawowych, wspólnych wartości jak: nie indoktrynujemy dzieci i młodzieży, nie uprawiamy partyjnej propagandy w Telewizji Publicznej, dbamy o wolność słowa (precz z cancel culture), wspólnie bronimy integralności terytorialnej (nakłady na armię), dbamy o niezadłużanie przyszłych pokoleń i zrównoważony rozwój (nie dyskutujemy o tym czy globalne ocieplenie występuje, tylko jakim kosztem sobie z nim radzić, walczymy z patodeweloperką oraz betonozą), nie kwestionujemy kanonu kulturowego, w którym jest miejsce i dla Gombrowicza i dla Sienkiewicza. Sporo by się znalazło przykładów, ale już sobie podaruję, bo to i tak nie ma sensu).
Całkowicie się z tym zgadzam. Taki ponadpartyjny pakt (w dziedzinie edukacji) zawarto wiele lat temu w Finlandii. Efekty dobrze dziś widać.
Niestety, na coś takiego nie ma szans, choć niektóre partie (Hołownia) występują z tego rodzaju propozycjami. Ani PiS, ani (prawdopodobnie) PO nie są tym zainteresowane.
Hajle Selasje -> Chyba po raz pierwszy się z Tobą zgadzam :P
W ten sposób napisany podręcznik będzie miał dokładnie odwrotne działanie - dawno nie widziałem tak topornej propagandy w jakimkolwiek podręczniku. Nawet momentami zbliża się do poziomu TVP... Jakby w MENie byli jacykolwiek inteligentni ludzie, nawet należący do skrajnej prawicowej konserwy, w try miga by zblokowali ten podręcznik - narobi on prawicy mooocno do tyłu...
O Hołowni nie będę się wypowiadał, bo nie odpowiadałoby to tonowi moich wcześniejszych wypowiedzi :-) W każdym razie absolutnie nie zanosi się na szukanie tego, co łączy, a nie tego, co dzieli, ponieważ nikomu się to nie opłaca - ani politykom, ani spolaryzowanym dziennikarzom, publicystom oraz "liderom opinii" (ha-ha!). O wyniszczającej logice wojny polsko-polskiej wiele już napisano i powiedziano, chociaż raczej na marginesach, a nie w mainstreamie. Natomiast z punktu widzenia obiektywnych okoliczności zewnętrznych dawno nie było równie dobrego powodu, żeby jednak zbudować w Polakach coś w rodzaju ducha republikańskiego - na czymś więcej niż wzgarda wobec Rosjan rzecz jasna. Zaznaczam, że nie chodzi mi tutaj o wpadanie w fałszywe tony i udawanie, że co do wszystkiego się ze sobą zgadzamy; wydawałoby się jednak, że pewne rozwiązania, jak właśnie PAX, a przynajmniej zawieszenie broni w oświacie, dawałyby poczucie pewnej kontynuacji oraz stabilności, które wyszłyby na dobre wszystkim - bo ostatecznie w odniesieniu do większości z nas sprowadza się to do problemu - na co zostanie narażone moje własne dziecko w polskiej szkole? Godzę się na to, że będę kształtował światopogląd swojego dziecka wyłącznie w domu, ale czy godzę się na to, że w szkole będzie prezentowany światopogląd, który uważam za szkodliwy? Myślę, że większość rodziców ma wystarczająco dużo utrapień wychowawczych, że można im oszczędzić dodatkowego wojowania ze szkolnymi programami nauczania.
Czytam co się tam w dalekim acz rodzinnym kraju wyprawia, i nie wiem za co się łapać, bo w głowie to się już dawno przestało mieścić...
"Dramat", to mało powiedziane - to już jest tak ordynarna i niskich lotów próba... no nie wiem właściwie czego, prania mózgów? Bo koło edukacji toto nawet nie stało...
Nie mam słów, to przestanę gadać - nie wiem czy mnie to wszystko bardziej wkurza, smuci czy dobija, ale źle się dzieje w państwie polskim...
Posiadam podręcznik do historii wydany w 1968 i mam wrażenie, że jest mniej zakłamany niż ten od HiT-u. A przede wszystkim w swoim zakłamaniu nie obraża tak bardzo inteligencji czytelnika. Przykład: 17 września 1939. Można o tym było w ogóle nie wspominać, wtedy o dostęp do informacji było ciężej. Ale wciśnięto, jakby wstydliwie, między dwa akapity, pojedyncze zdanie: "17 września wojska radzieckie wkroczyły na wschodnie tereny Rzeczypospolitej, aby chronić miejscową ludność ukraińską i białoruską". Ani słowa o pakcie Ribbentrop-Mołotow, manipulacyjny opis, ale to jednak zupełnie inna skala niż twierdzenie, że w niemieckich szkołach uczą o "polskich obozach zagłady", albo długie czysto publicystyczne dywagacje o Strajku Kobiet.
Przedmiot, znaczy jego koncepcja, nie jest zły, bo młodzi ludzie nie mają pojęcia o historii XX/XXI wieku. I często lepiej znają przebieg wojen Hannibala niż wojny w Korei. Nie można jednak do takiego podręcznika dodawać ideologii. Zawsze powtarzałem że od ideologii są rodzice, nie szkoła. To że ów podręcznik napisał ktoś związany z wydawnictwem Biały Kruk jest równie złe gdyby napisał to jakiś kuglarz z partii Razem czy innej Komunistycznej Partii Polski.
Trzeba przyznać że jest grubo...
Nie wiem czy komuś HIT nie pomyliło się z katechezą...
Czy młodzi to kupią? :)
To jest naprawdę skandal, że coś takiego będzie dopuszczone do użytku. Jako JEDYNY podręcznik do tego przedmiotu. JEDYNY.
Zbiór przeinaczeń, kłamstw i skrajnie prawicowych opinii autora jako podstawa wiedzy przekazywanej nastolatkom.
PiS w pigułce.
Młodzi z miast tego nie kupią, wyśmieją, ale młodzi ze wsi i małych miasteczek, wychowani przez swoich propisowskich rodziców w duchu ichnich "wartości", będą to mniej lub bardziej świadomie, mniej lub bardziej refleksyjnie, chłonąć.
Nigdy, przenigdy nie lekceważcie siły propagandy i indoktrynacji, choćby nie wiadomo jak toporna by była. Prymitywna i zidiociała TVP doprowadziła do zwycięstwa pisowca w ostatnich wyborach prezydenckich. Bez tego Duda by tamte wybory przegrał, nie mam co do tego wątpliwości.
Sączy się więc powoli te wszystkie debilizmy do niewykształconych mas, o potrzebie denazyfikacji i potrzebie pogromu amerykańskich podnóżków i sługusów (w Polsce przymiotnik "amerykański" zastępowany jest przymiotnikiem "niemiecki"), o konieczności walki z ideologią LGBT realizującej wrogie Rosji interesy... i masy murem przy agresorze stoją, z czasem przekonują się do słuszności bombardowania przedszkoli, muzeów i bibliotek, w imię owej denazyfikacji i walki z niesłusznymi ideologiami.
Niby normalni ludzie, chodzący do eleganckich restauracji w centrum Moskwy, ale jednak sączenie jadu dzień w dzień, począwszy od elementarza dla dzieci, robi swoje.
Młodzi z miast tego nie kupią, wyśmieją
jak im nauczyciel każe to kupią. Zobaczymy co z podręcznikiem od WSiP. Oby został dopuszczony. Roszkowski nie napisał podręcznika tylko manifest ideologiczny PiSu i Konfederacji. Nawet dla mnie, konserwatysty, zbyt dużo tam jest przekroczenia pewnych granic, nawet jeśli zgadzam się z większą ilością rzeczy w nim zawartych niż większość tu piszących. Historia nie może być jednak podlewana ideologicznym sosem. Ani w lewo ani w prawo.
"Przy założeniu istnienia Boga – a przecież nie ma żadnego dowodu, poza spekulacjami myślowymi, że Go nie ma – wszystkie kombinacje intelektualne marksistów i neomarksistów tracą jakikolwiek sens"
Jakim cudem kretyn, który coś takiego pisze, ma tytuł profesora?
Gdyby to jeszcze "uzasadnił" tezami Tomasza z Akwinu to bym nawet zagryzł zęby i machnął ręką, ale dopatrywanie się wszędzie neomarksizmu.....Na starość niektórym odbija.
Czym się, według oszołomerii, charakteryzuje ten mityczny neomarksizm? Natykam się w necie na to pojęcie, ale nigdzie nie znalazłem spójnej definicji (poza tą z wikipedii, której najczęściej używający tego pojęcia jako epitetu chyba nie znają)...
Czym się, według oszołomerii, charakteryzuje ten mityczny neomarksizm?
Neomarksizm to taki worek, do którego nawrzucano wszystkie zjawiska, które nie podobają się prawakom. Można powiedzieć, że pełni rolę dawnej "żydomasonerii".
UWAGA! Historia i teraźniejszość przeznaczony jest dla młodzieńców, a nie dla dziewcząt!
https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8475400,czarnek-hit-historia-szkola-przedmiot.html
Ciekawe, czy płeć piękna będzie zwolniona z zajęć.
Można się podśmiewać z lapsusu Czarnka, ale równie zabawne jest to, że - jak wnioskuję po treści artykułu - ani dziennikarz Radia Wrocław, ani powielający ten cytat redaktorzy (albo raczej generujący treści pracownicy) nie dostrzegli w tej wypowiedzi niczego kontrowersyjnego, chociaż - istotnie - aż się prosiło zaczepić ministra o to, czym w takim razie będą się zajmowały niewiasty.
UWAGA! Podręcznik otrzymał właśnie dopuszczenie od MEN-u. To już nie jest projekt. To się dokonało.
A prawicowi publicyści dołączyli do chóru krytyków podręcznika:
Odpowiedź Czarnka:
https://twitter.com/CzarnekP/status/1542973236161421313
Pamiętajcie: jeśli krytykujecie ten podręcznik, to zapewne jesteście postkomunistami i złodziejami. I pamiętajcie też: ludzie, którzy głosują na PiS, doprowadzili do tego wszystkiego.
No i najlepsza na razie recenzja podręcznika:
https://twitter.com/KrystPawlowicz/status/1542128612211564548
Ale nie macie wrażenia, że ten podręcznik to taki łabędzi śpiew oszołomstwa?
Tak, jak za komuny pokolenie moich rodziców otrzymywało dwie równoległe prawdy o Katyniu, tak samo szykuje się i tutaj ;).
W końcu debile wydają podręcznik, by z ludzi robić debili od najmłodszych lat. Tylko takie pytanie na szybko: Te cymbały ostatecznie zostawili ten fragment o pedofilii, czy usunęli?
Ogólnie sprawa podręcznika przypomniała mi artykuł arcybiskupa Jędraszewskiego, jakimś cudem tytułowanego jako profesor, który to swego czasu w swojej publikacji naukowej dotyczącej Chrztu Polski powołał się na kronikarza Kpinomira. Do tego zacytował i wymienił z imienia 7 pogańskich żon Mieszka: Całusławę, Biustynę, Błogominę, Udowitę, Pieściwoję, Rębichę i Pepichę. Fajnie tak na serio nie ogarniać primaaprilowego, oczywistego żartu. Analogiczny poziom dna.
I "recenzja" pióra historyka z UJ:
Wyimki:
Podręcznik stara się być innowacyjny, mamy bogatą szatę graficzną czy kody QR odsyłające uczniów do rozmaitych materiałów archiwalnych w sieci. Jednak sam podręcznik jest przeładowany tekstem (liczy sobie ponad 500 stron!). Odnoszę nawet wrażenie, że autor starał się w nim upchać jak najwięcej, nie mogąc się zdecydować na jakąś selekcję. - pisze Artur Wójcik, historyk UJ
Bardziej więc przypomina podręcznik akademicki, który w takiej formie sprawdziłby się na studiach wyższych, ale nie w szkole średniej (przypomnijmy: w zakresie nauczania podstawowego!).
Uczeń, który ma na głowie szereg innych zajęć i przedmiotów, może się taką “kobyłą” zniechęcić do poznania naszej historii najnowszej. Zwłaszcza, że dla wielu uczniów będzie to jedyne zetknięcie się z tą tematyką w swojej edukacji.
Drugim mankamentem podręcznika jest styl pisarski autora, który ma charakter wybitnie publicystyczny. W wielu miejscach odnalazłem sądy wartościujące dane wydarzenie historyczne, postać czy zjawisko społeczne. Tym samym autor odbiera uczniowi możliwość wyciagnięcia własnych wniosków.
Podręcznik, czego autor nie ukrywa, jest nasączony treściami religijnymi. Nie wiem, czy autor przekona uczniów do wizji świata, w której dobre jest tylko to, co głosi Kościół Katolicki. Z raportu opublikowanego w 2021 r. przez Katolicką Agencję Informacyjną wynika, że poziom praktyk religijnych wśród młodych Polaków w ciągu ostatnich 30 lat spadł o połowę. Autor podręcznika szkolnego nie powinien prowadzić swojej prywatnej krucjaty przeciwko tendencjom występującym w społeczeństwie, bo to nie jego rola.
Nie wydaje mi się również, aby w kompetencjach historyka znajdowało się wskazywanie konkretnego modelu rodziny czy analizowanie przyczyn kwestionowania obecności symboli religijnych w miejscach publicznych. Pomijając już aspekt światopoglądowy (do którego każdy ma prawo i nie powinien być przez nikogo wartościowany), to tematy niezwykle drażliwe. Zwłaszcza, że w wielu miejscach dywagacje autora są zbyt płytkie, a sądy powierzchowne. Uczeń powinien dowiedzieć się, że świat nie dzieli się tylko na osoby wierzące w istnienie Boga i ateistów.
Nie wiem również, czy do współczesnej młodzieży trafią eksponowane przez Roszkowskiego autorytety. Nie ma wątpliwości, że chociażby postać Jana Pawła II odegrała ważną rolę w historii naszego kraju. Jednak sposób przedstawienia tej roli jest hagiograficzny. Pamiętajmy, że podręcznik skierowany jest do osób, które nie mogą pamiętać pontyfikatu papieża, a kod kulturowy, którym operuje autor może być niezrozumiały dla współczesnego nastolatka.
Wydawnictwo, które wydało podręcznik, do tej pory głównie specjalizowała się w literaturze religijnej. Ten brak doświadczenia w tworzeniu treści edukacyjnej widać nie tylko w samej publicystycznej formule dzieła, ale także w braku interakcji z uczniem. Ogólne pytania kontrolne po zakończeniu każdego rozdziału to zdecydowanie za mało. Bibliografia uzupełniająca również cechuje klasyczne podejście do tematu.
W niedawnym felietonie dla tygodnika „Sieci”, Aleksander Nalaskowski porównał podręcznik Wojciecha Roszkowskiego do fenomenalnego skoku w dal Roberta „Boba” Beamona z Igrzysk Olimpijskich w Meksyku w 1968 r. Tak jak niegdyś Beamon, tak Roszkowski odskoczył daleko od rywali. Sęk w tym, że skok Roszkowskiego jest spalony. Każdy może to dostrzec sam, mimo protestu zawodnika.
Zastanawiam sie, czy prof. Roszkowski po raz kolejny wydał swoją książkę (napisał przyzwoitą historię Polski w zamierzchłych czasach jako A. Albert, potem wychodziła kilka razy pod innymi tytułami i różnie dzielona), czy w końcu napisał coś nowego?
O kurna, dzieci pochodzące literalnie z probówki, ze "sztucznej macicy"? Chyba przegapiłem jakąś epokową rewolucję w biologii...
Dobre komentarze :P
Wydaje mi się, że gość już nie pamięta skąd się biorą dzieci.
Audytorium z tego co widzę sama młodzież w wieku reprodukcyjnym
Patrząc na odbiorców jestem skłonny stwierdzić, że uwierzą. Ciekawe czy na koniec sprzedawał cudowne garnki z których ugotowane ziemniaki leczą raka.
Dawno temu kiedy bylam na studiach przed UW protestowala banda 70 latek -przeciw antykoncepcji i aborcji.Krzyczaly-MY CHCEMY RODZIC.Widac w pewnym wieku zainteresowanie prokreacja rosnie
I to są właśnie autorytety Czarnka i pisowskiej bandy. Skoro nauka to dla nich ZUO, nic dziwnego, że wszystko się w tym kraju sypie.
Oj tam, jemu pewnie o surogatki chodziło, to był skrót myślowy!... Jak u Mikkego.
To straszne, że tego rodzaju pseudonaukowiec przewodniczy w ogóle jakimś instytucjom w Polsce:
A ojciec Tadeusz poleca, więc musi być dobre:
moze to i dobrze im więcej głupot ten pis zrobi tym szybciej ludzie się obudzą, wiadomo że te stare dziady co na nich głosują, dla nich już jest za późno oni są straceni,
ale ludzie młodsi którzy mają jeszcze mózgi w końcu ogarną, jaką głupotą nienawiścią i chciwością ci ludzie się kierują, ze niszczą im przyszłość i kraj.
Wiem, że to nie jest wątek o Odrze, ale zanim przejdę do podręcznika Czarnka (profesora) chcę zadać jedno pytanie: czy ktoś chce szybko zarobić 1 mln złotych?To jest nagroda za wskazanie sprawców skażenia w Odrze.
O tym kto jest trucicielem było już głośno w Oławie i wszyscy o tym wiedzą również z władzami miasta i policją włącznie :
https://www.tuolawa.pl/artykul/25957,to-pokazuje-bezradnosc-systemu-w-jakim-obecnie-zyjemy
Co się tyczy podręcznika Czartka i wypowiedzi kurator Nowak mam parę pytań:
1.Kto pozwolił na druk tego szmatławca w którym pisze się o ludziach w ten sposób: Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci(mowa o dzieciach z in-vitro)?
2. Czy ludzie, którzy nie zgadzają się z treściami tego podręcznika są niepolskimi Polakami(wg kapłana z Torunia)?
3. Czy dyplomy uzyskane na lewackich uniwersytetach są ważne i które to są lewackie uniwersytety (wypowiedź Nowak)?
1.Kto pozwolił na druk tego szmatławca w którym pisze się o ludziach w ten sposób
Drukować można wszystko. Cenzura nie obowiązuje. Pytanie powinno brzmieć: kto dopuścił to odrażające "dzieło" do użytku w szkołach? Odpowiedź: ministerstwo PiS-u.
Czy ludzie, którzy nie zgadzają się z treściami tego podręcznika są niepolskimi Polakami(wg kapłana z Torunia)?
Tak, według Rydzyka to nie są prawdziwi Polacy.
Czy dyplomy uzyskane na lewackich uniwersytetach są ważne i które to są lewackie uniwersytety (wypowiedź Nowak)?
Są ważne tylko w teorii. W praktyce to bezużyteczne świstki papieru, które zaświadczają wyłącznie o genie animalnym. Co zaś do lewactwa na uniwersytetach: jego poziom jest tym większy, im dalej posuwamy się od Torunia.
Oj, będzie grubsza afera (jakby Roszkowski narobił ich dotąd mało), bo okazuje się, ze MEN dopuścił do nauczania podręcznik, w którym autor popełnił autoplagiat (ponoć jest takich kwiatuszków więcej).
https://twitter.com/cwzpod/status/1558823868634218497
Roszkowski napisał jedną niezłą książkę (bardzo dawno), potem ciągle leciało copy/paste.
Pod względem prawnym niby wszystko jest w porządku, ale pod względem etycznym... Autoplagiat to wykroczenie przeciwko naukowej rzetelności. A przecież mamy do czynienia z podręcznikiem szkolnym, który powinien być "kryształowy", gdy idzie o tego rodzaju kwestie.
Serio: czego ta banda nie dotknie, to spieprzy.
Bukary pod względem prawnym nie jest ok, zostało złamanych kilka artykułów Konstytucji oraz teksty mają charakter przestępstwa co najmniej z artykułu 216kk .
No ale w sensie prawa autorskiego jest OK.
Co innego jednak umowa z wydawnictwem - wydawanie już raz opublikowanego tekstu, gdy zamówiło się nowy? No ale to sami swoi, więc oni na pewno dobrze o wszystkim wiedzieli...
Jesli pominemy liczne klamstwa plus oszczerstwa ktore same w sobie powinny trafic do prokuratury to skonczymy na licznych przykladach slawetnej mowy nienawisci.
Szanowny autor, wydawcy i promotorzy tego "dziela" powinny sie spowiadac przed prokuratura ale to jest Polska wiec sa "autorytetami moralnymi".
W sondażu OKO.press zapytano Polaków, co sądzą o słowach prezydenta. Okazało się, że 51 proc. ankietowanych z mniejszą lub większą pewnością uznaje, że Bóg i Matka Boska przyczynili się do zwycięstwa polskiego wojska.
Jeszcze lepiej niż sądziłem. Ponad połowa tego skretyniałego społeczeństwa wierzy, że Maryjka rozstrzygnęła Bitwę Warszawską.
Pozostała część artykułu wcale nie jest mniej zabawna:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,28796861,wiadomosci-tvp-o-1920-r-matka-boza-ukazala-sie-dwa-razy.html#do_t=38&do_g=5&do_s=A&do_w=46&do_v=306&do_st=RS&do_sid=719&do_a=719&s=BoxNewsImg5
To po co nam te czolgi i samoloty, kotre chce kupic MON? Wiecej mobilnych ołtarzy!!11one
najlepsze w tym polskimzoo to jest to, ze pisiory wiecznie jecza na zdeprawowany i zdegenerowany zachod, a sami sprowadzaja do nas caly ten fajans z zachodu. tam tez juz maja fajne ksiazeczki edukacyjne namawiajace 12 letnie dzieci do rozmnazania i eksperymentowania ze soba.
Kolejna organizacja protestuje:
Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec rozpowszechniania w polskich szkołach książki Wojciecha Roszkowskiego (1945-1979. Historia i teraźniejszość. Podręcznik. Klasa 1. Liceum i technikum).
W publikacji tej autor zarzuca ateistom uznawanie rzekomo „nielogicznych” twierdzeń o nieistnieniu Boga oraz wyrażanie przekonań o charakterze wiary religijnej (wg Roszkowskiego wiara ta ma dotyczyć tego, że Bóg nie istnieje).
Twierdzenia ta godzą w dobre imię osób bezwyznaniowych, odrzucających przekonania religijne. Zwracamy uwagę na to, że:
dowodzenie, że coś nie istnieje, np. kwadratowe koło, nie jest „nielogiczne” zarówno w sensie zgodności ze schematami prawidłowego wnioskowania, jak i w znaczeniu prawdziwości wniosków;
obowiązek dowodu ciąży na tym, kto twierdzi, że coś istnieje; ludzkość nie zna żadnego poprawnego logicznie i zgodnego z rzeczywistością dowodu na istnienie Boga; próby sformułowania takiego dowodu w obrębie religii chrześcijańskiej, począwszy do Anzelma z Canterbury przez Tomasza z Akwinu po Kartezjusza czy I. Kanta, włącznie z tzw. „zakładem” B. Pascala, nie są żadnymi dowodami i nie sposób uznać je za poważne argumenty na rzecz istnienia nieempirycznego, a zarazem ingerującego w rzeczywistość empiryczną nadnaturalnego stwórcy, kierownika i sędziego świata, rozdającego ludziom przepustki do szczęśliwej nieśmiertelności;
powoływanie się jako uzasadnienie wiary w Boga na święte księgi, np. Biblię w chrześcijaństwie i judaizmie czy Koran w islamie, ma taką moc dowodu na istnienie Boga, jak wiara w krasnoludki na podstawie istnienia książek o krasnoludkach;
to właśnie religia, jako wiara w duchy i cuda (byty metafizyczne i zdarzenia nieempiryczne), jest domeną rozważań odległych od logiki jedynego uznanego za wartościowy od czasów oświecenia sposobu poznawania świata, tj. nauki;
ateizm nie jest wiarą, a tym bardziej nie jest wiarą o charakterze religijnym, czyli wiarą w byty nieempiryczne i zdarzenia nadnaturalne, ale właśnie odrzuceniem wiary w jakiekolwiek istoty tego rodzaju (bóstwa, bogów, Boga, anioły, szatany itp.) oraz zdarzenia niezgodne z prawami fizyki lub biologii.
Ponadto natrętna indoktrynacja religijna płynąca z ww. książki jest próbą wpływu na światopogląd dzieci bezwyznaniowych, świadomie wychowywanych przez rodziców z dala od wierzeń i przesądów religijnych. W ten sposób treści tego „podręcznika szkolnego” są sprzeczne z art. 48 Konstytucji RP, który mówi, że „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Żądamy wycofania podręcznika ze szkół jako sprzecznego z polską Konstytucją. Ponadto oświadczamy, że dołożymy wszelkiej możliwej pomocy rodzicom, którzy zdecydują się na pozew wydawnictwa o naruszenie dóbr osobistych osób wyznających światopogląd ateistyczny.
Mam 42 lata i już poważnie myślę nad znalezieniem poważnej oraz dojrzałej kobiety.