Zawsze się zastanawiałem co jest wyzej w hierarchii, Tommy Hilfiger czy Calvin Klein.
Dawniej mialem wrazenie, ze CK sie bardziej ceniło, ale teraz widzę ze praktycznie jest identycznie, a nawet Tommy bywa drozszy niekiedy
Slyszalem, ze to tak naprawde ta sama firma robi ubrania zarówno TH jak i CK, ale czy to prawda to nie wiem
btw jaka firme (glownie zalezy mi na koszulkach, bo one się najszybciej niszcza) polecacie, tylko nie za miliony monet(zaden tom ford bo to jest ponoc prawdziwe premium i pewnie kosztuje krocie), cos po prostu troche lepszego od H&M itp najlepiej z malo widocznym logiem
Same shit. Tabuny cebuloków (łącznie ze mną) turlają się w wymienionych outfitach. Gro to podróbki ale marki są najpopularniejsze.
edit@ pewnie te same szwalnie w Bangladeszu jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie.
CK to mi się kojarzy z impreza pod remiza na wsi (Armani też). Koszulki trochę droższe spoko jakości karla lagerfelda polecam, fajny mają materiał taki "miękki" i długo to zachowują.
Mi to bardziej na CK wygląda ale jeśli się mylę to 13 multikont mnie znajdzie... a potem mi wybaczy
Jedne i drugie wytrzymują max rok. Często nawet szybciej pojawiają się małe dziurki.
Nosiłem TH, CK, czy Ralpha Laurena, ale najdłużej trzymają mi się t-shirty Marc'o Polo i je najczęściej zdzieram na co dzień.
Dodatkowo plusem jest to, że logo zwykle jest dyskretne i nie krzyczy "Pacz! Jo żech je Calvin Klein!", jakby to dzisiaj miało na kimś zrobić wrażenie...
hymm no tu się nie zgodzę, bo mam 3 koszulki TH i 3 koszulki CK i to od dawna, próbę czasu znoszą wysmienicie, chociaz ja tez nie mam tak, ze czesto chodze w tych samych.. Ogolnie koszulek mam ze 30 jak nie wiecej, wiec rotacja jest spora
Ogolnie to jezeli chodzi o dziury to w sumie raz w zyciu mialem dziure w koszulce, t-shirt byl bodajze z house'a czyli sieciowka
No widzisz- u mnie notorycznie pojawiają się dziury. Albo pod pachami (gdzie materiał się dodatkowo niszczy od antyperspirantu), albo na całej powierzchni małe dziurki od degradacji bawełny.
Tylko że u mnie koszulki są naciągane bez przerwy. Często zmieniam koszulkę w ciągu dnia, więc najczęściej każda którą mamy jest noszona i prana przynajmniej raz w tygodniu.
Wszystko robione w tej samej fabryce pod Shenzen za dolara od sztuki plus transport plus sto dolarów za naszywkę firmową
Chciałeś powiedzieć szwalnia CK mieści się dwa piętra wyżej nad szwalną Hilfigera w tej samej azjatyckiej fabryce :P
Miałem t-shirty z Carry (ale to faktycznie dawna jakość) które wytrzymały w bardzo dobrym stanie 10-12 lat i dopiero się ich pozbyłem. W sumie tylko dlatego że się już skurczyły od prania no i ściągacze przy szyi zmieniły się w harmonijki.
Teraz basic z Carry nadal starcza mi na 3-4 lata. No ale ja za 300-400 zł kupię takich 10, a nie trzy... :zresztą podobnie mam z innymi sieciówkami - house, Reserved też dają radę, no ale tam jest towar różniej jakości, trzeba brać co dobre...
Inna sprawa że koszulek mam też ze 30 i inne noszę w domu, inne w zimie czy na jesieni pod swetry i koszule, a inne w lecie (jakieś kolorowe wzorzyste itp.)
Jeśli chodzi o wytrzymałość to można kupić coś przyzwoitego tez w mniej ,, prestiżowych ,, sklepach. Dobrej jakości t-sherty jest bardziej mięsisty i ma minimalny dodatek jakiejś elastyny. Te w popularnych sieciówkach tez są ale sporo droższe od standardowych Z drugiej strony droższy sklep nie gwarantuje jakości.
Szmatka i szmatka.
Jak chcesz coś w rozsąsniejszej cenie i lepszej jakości do patriotycznie kub coś Vistuli czy Bytoma.
Ja jestem zadowolony, jakość lepsza niż u tych medialnych szmatexów a i ceny trochę jednak niższe.
Wszystkie t-shirty i polówki z Vistuli po kilu praniach robiły mi się kwadratowe. Mimo prania w 30 stopniach. Po prostu materiał jest kiepskiej jakości i się kurczy. Z Bytomiem tego problemu nie ma.
W sumie z nie ma t-shirtów z Vistuli, więc nie wiedziałem. Mam od nich w zasadzie tylko swetry i koszule.
W sumie dobrze wiedzieć, bo T-shirty mam z Bytomu akurat i jestem naprawdę zadowolony.
Marka nie ma znaczenia. Wszytko robione jest w jednej, no może kilku zakładach produkcyjnych(tylko metki zmieniają). W związku z tym najlepsze ubrania są w Pepco.
Podobna jakość. Jeśli chodzi o koszulki typu basic to nie ma w zasadzie różnicy, nawet tańsze firmy robią podobne produkty. to są sieciówki jak u nas cropp czy house i o ile kupując np. płaszcz różnica w jakości będzie zauważalna, bo te polskie to syntetyki. koszulki bez nadruków to podobna jakość wykonania. Jeśli szukasz czegoś dobrego to zwróć uwagę na ubrania z wełny merino, np. firma lasting, 200 za koszulkę płacisz ale masz premium materiał also kiedyś przepłacałem za ralpha, lacoste, tommyego ale bez sensu. nawet jak kupisz koszulkę malfini wersja premiun z merino za 150 to będzie to lepsza opcja niż tommy, a przypominam ze ta firma znana jest z ciuchów reklamowych pod nadruki. Sam byłem zrażony do najtańszych produktów przez domieszki slabego jakościowo poliestru teraz patrzę na skład, płacisz za logo… sieciówki Ck tez kupisz w jakości premium ale i tak kilka razy tyle co za malfini z merino. EwentuLnie szukaj merino plus syntetyk ;)
Od dziecka Calvin Klein wydawał mi się taki wieśniacki (i gejowski), mimo że zdawałem sobie sprawę że to trochę droższa odzież. Ale najbardziej zawsze rozbrajały mnie te ich obcisłe gacie z tą białą gumą i napisem, a jeszcze bardziej mężczyźni co nosili je tak żeby to białe było powyżej spodni aby każdy mógł zobaczyć w czym nosi parówkę.
Natomiast co do Tommy Hilfiger nie mam zdania, mam jedne spodnie od nich. Nawet nie wiem skąd, ale jest to oryginał, wyglądają bardzo fajnie i są niezniszczalne. Mam je tyle lat i nic się z nimi nie dzieje, to takie materiałowe z dużą ilością kieszeni. I naprawdę są porządnie uszyte, nie tak jak w innych tego typu sklepach gdzie pełno nitek sterczy i środek jakby je szył nawalony szop.
Marka jak marka, trochę jak debatować o wyższości Mercedesa nad Audi bez doprecyzowania modelu, rocznika i parametrów.
Każda marka ma dobre ciuchy i wypuszcza tez sporo gownianych. W dużej mierze to przekonanie o imperatywie jakości, jest to siła marketingu i marki. Mam trochę ciuchow firmowych premium (ale nie jakoś wybitnie duzo) i niestety pod tym samym logiem mogą się kryć na przykład moje najlepsze i równocześnie najgorsze bokserki/tshirty itd.
Osobiście unikam raczej ubrań z bardzo wyraźnie zarysowanym logo, irytuje mnie nawet niewielki gracz polo. Mam wrażenie, ze tego typu ubranie to jest dziś nieodłączny atut zadłużonej klasy średniej, która musi sobie budować markę. Ja już na szczęście wypisałem się z tego wyścigu poprzez zwycięstwo i dziś nosze zwykle koszulki Jack&Jones, które wielokrotnie reklamowałem na tym forum jako świetna jakość w przystępnej cenie.
Edit: A odpowiadając na pytanie w wątku to mój głos idzie na Calvina Kleina. Do Tommy’ego Hilfigera mam uraz od kiedy miałem kolegę, który przeliczał wartość ludzi na liczbę ubrań z charakterystyczna flaga w garderobie. Poprzysiaglem sobie, ze nigdy w życiu nie kupię niczego od tej marki, która wydaje mi się buracka, no i trzymam się tego postanowienia.
Edit2: jedyna marka premium, której jestem w miarę lojalny są buty Lacoste - ale może dlatego, ze po prostu kosztują tyle co przeciętne Adidasy. Oczywiście Lacoste tez potrafi wysmażyć koszmarny model buta, ale ogólnie ich lubię i już z 10 par kupiłem przez ostatnich 15 lat.
Tak jak wspomniał Loon nie można porównywać globalnie, bo i jedni i drudzy mają zarówno perełki jak i wtopy. Mam polo od Ralpha które skurczyło się po dwóch praniach wg zaleceń, a mam t-shirt z big stara który po 5 latach wygląda jak nowy. Z niskobudżetowych wyrzymałościowo przyznam szczerze że u mnie w garderobie króluje Cropp, mam do dziś kilka koszulek które gdyby nie to że są stare to spokojnie nosiłbym wyjściowo, a nie do koszenia trawy bo wyglądają jak nowe. Na ich tle wszystkie House'y, Reserved'y, New Yorkery czy RIP Reportery to jeden wielki badziew. Teraz z racji permanentnego HO potrzebuję 10x mniej ciuchów więc co jakiś czas kupi się coś lepszego ale szczerze to nic mnie do tej pory nie porwało chociaż na Versace czy LV to jeszcze ze dwie podwyżki trzeba będzie poczekać, ale półka TH/CK/Lacoste nie porywa jednoznacznie w żadnym aspekcie.
Przestałem kupować mainstreamowe ubrania bo i tak z jednej szwalni z Bangladeszu czy Chin pochodzą.
Nawet w markecie można znalesc przyzwoite spodnie, bluzkę za niecałe 100 zł.
Tylko od czasu do kupuje coś drogiego.
Dwa tygodnie temu bluzkę lnianą i to był strzał w dziesiątkę! Nie ma nic lepszego na lato niż naturalna lniana tkanina!
Mimo upałów nie pocę się. Bluzka przyjemnie nawet mnie lekko chłodzi.
Przy lnie, bawełna to zwykle gówno. Len jest bardzo wytrzymały i lniane rzeczy są na lata, jak sie oczywiście wie jak o nie dbać.
Na lato polecam ciuchy z lnu. Len tez ma swoje wady a do takich można zaliczyć ze sie gniecie.
Ale coz taka ma naturę ale zalet ma dużo, dużo więcej!
Tommy Hilfiger czy Calvin Klein... Co za różnica ?
Przecież te ciuchy będą zaraz droższe od mebli.
generalnie mam ubrania i ck i th i nie roznia sie niczym od reserved itp, poza tym ze sa 3 razy drozsze.
zostaje przy Reserved dlatego
Oj cos prezesy slabo, slabo.
Myslalem ze poza garniturem Armaniego nikt tutaj nic nie zaklada, a sie okazuje ze wiekszosc ubiera sie w Pepco.
Ubrania “corporate” to glownie Moss/Next, reszta to TKmaxx.
W mainstrimowe marki nie celuje, a jak sie cos trafi to wlasnie z TKmaxx.
Ani do sklepu TH, ani do CK celowo na zakupy nie wchodze.
Kupiłem kilka koszulek Fruit of the loom. Zobaczymy jak będzie po praniu, na razie ok. Żadne Klajny ani Hilfigery nie są mi potrzebne.