ostatnio jak coś licytowałem na allegro, to po wrzuceniu mojej ceny licytacja z automatu wydłużała się o kilka minut, tymczasem dzisiaj zalicytowałem pod koniec aukcji i timer jakby się nie przesunął ani o sekundę, przez co przeoczyłem przebitkę (chyba jakimś automatem, bo gość musiał siedzieć przed aukcją do samego końca by się upewnić że wygra licytację...
Jestem wkurzony, pamiętam jeszcze czasy jak się czekało na ostatnie sekundy aukcji, by ustrzelić jak najkorzystniejszą cenę... A teraz trochę jakby ten system wrócił?
to różnica między zwykłym allegro a allegro lokalnie. na zwykłym nigdy nie było zmian i zawsze akcja kończyła się o wcześniej ustalonym czasie. natomiast na allegro lokalnie jest tak, że aukcja rzeczywiście się wydłuża jak się licytuje bodaj minutę przed końcem
przerąbane, nie wiem po co te odrębności w zasadach. Tylko zamieszanie wprowadzają. Widocznie przez ostatnie kilka lat brałem udział w licytacjach tylko na allegro lokalnie. Czyli jak rozumiem, te słynne programy "snajpery" aukcji allegro dalej działają jak gdyby nigdy nic?
Zwykle, stare allegro od dluzszego juz czasu robi wszystko, aby zniechecic do kupowania i sprzedawania na aukcjach. Stad pewnie takie a nie inne roznice miedzy 'lokalnie' a zwyklym.
Jak dobrze wszystko kojarzę to:
Teraz jest tak, że jeśli ja dam 1000zł na licytacji za coś co ma obecnie max 200zł (ty nie widzisz ile ma max- ile ktoś wpisał jako swoje max) to cena nie podskoczy do 1000zł. Ona będzie dalej poniżej, ale wyżej poprzedniej najwyższej oferty o ile ją przebiłem. Możesz klikać i podbijać sobie, ale póki nie przebijesz mojej najwyższej oferty- automat będzie brał twojalą propozycje + minimalną jednostkę podbicia, aż do 1000zł które wcisnąłem, że do takiej kwoty licytuje. I to działa dla wszystkich. W praktyce wygląda to tak, że kto wpisze wyższą kwotę maksymalną jaką chce zaoferować, niezależnie od czasu do zakończenia- wygra. Po prostu sprzedawca dostanie z pewnością NAJWYŻSZĄ ofertę jaka została do końca licytacji przedstawiona.
Na lokalnie od razu leci kwota jaką ktoś poda. Ale te przedłużanie aukcji irytuje.
Na zwykłym allegro to działa tak od zawsze.
Po prostu sprzedawca dostanie z pewnością NAJWYŻSZĄ ofertę jaka została do końca licytacji przedstawiona.
A to trochę... bzdura.
Snajper wrzuca ofertę kilka sekund przed końcem licytacji. Załóżmy, że jest kilku licytujących na końcu - wygra ten co oferował najwięcej, ale użycie snajpewa uniemożliwi sondowanie (sprawdzanie przez sprzedającego ile kupujący dał max i podbicie do maksimum) czy uniemożliwi psychologiczny efekt "a jednak te kilka zł mogę dołożyć" i nie wywinduje ceny w kosmos.
Allegro stało się platformą głównie dla firm i zwykłych kupujących z tych firm. To nie ten sam portal co kiedyś, gdzie było można coś normalnie sprzedać i wylicytować przedmiot od kogoś prywatnie. Teraz przebić się w gąszczu wyróżnionych przedmiotów firm, gdzie ogłoszenia od zwykłych zjadaczy chleba są cały czas zrzucane na dół na każdej karcie jest irytujące i mocno zniechęca. Pamiętam jak wiele rzeczy licytowałem jeszcze w czasach szkolnych, głównie gry czy konsole, komórki, części komputerowe, muzykę, filmy czy książki. Tyle że zawsze miałem szczęście że kończyły się w czasie lekcji czy przerwy, a że były to czasy kiedy serwis mobilnie mocno kulał i internet w telefonach nie był tak powszechny było to utrudnione.
Więc przyjmowałem prostą taktykę, zastanawiałem się ile maksymalnie chcę wydać na daną rzecz i wbijałem taką kwotę. Oczywiście ona nie była widoczna, tylko lekko wyższa od poprzedniej lub ceny wyjściowej. Potem wracając do domu siadając do komputera zawsze byłem pod wrażeniem jak większość rzeczy wygrywałem licytując tylko raz. Co prawda cena zawsze była podbita, czasem nawet na granicy tego co sobie założyłem ale 90% rzeczy udawało mi się tak zdobywać bez stresu i przeżywania. Choć domyślam się że dla niektórych pewnie bywało to mocno irytujące gdy cały czas wpisywali wyższe kwoty i nadal byłem na prowadzeniu.
U mnie dokładnie tak to wyglądało, zalicytowałem 10 sekund przed końcem (mając nadzieję, że aukcja wydłuży się o te 10 minut a współlicytujący zapomni o aukcji i przegapi przebitkę) i jakież było moje zdziwienie, gdy praktycznie z automatu zostałem przelicytowany. Ja nigdzie nie widziałem opcji "wpisz swoją cenę maksymalną".
Tym bardziej mnie to wkurza, że mam wrażenie że ten drugi licytujący kupił ten produkt by odsprzedać drożej bo cena była naprawdę okazyjna.
Licytacje na lokalnie to szrot ;/
Ale ludzie siedzą i licytują. Ja 2min przed końcem mam alarm i wtedy siadam licytować. Pewnie inni ludzie licytację czaili i wygrał jeden jak okazyjna cena.
W takim razie chyba kupujesz w licytacjach coś od święta, bo nikt normalny nie licytuje 10sek przed końcem aukcji przebijając ofertę o przysłowiową złotówkę, bo to jest głupie i praktycznie nigdy nie zaowocuje wygraną.
Serio myślisz, że jak w trwającej aukcji jest "aktualna oferta xxx zł" to osoba prowadząca w licytacji nie rzuciła sobie większego zapasu, zwłaszcza gdy komuś serio zależy żeby wygrać? :)
bo tak właśnie powinno się licytować, z tym że max 5 sekund przed końcem licytacji, żeby nie dać możliwości się przebić komuś kto jest w stanie więcej zaoferować.
Podepne sie : Czy na allegro przy sprzedaży używanego produktu dopuszczone jest wstawianie tylko grafiki/zdjęcia ze strony producenta?
Na olx taka oferta jest usuwana.
Podepnę się bo w sumie mi ciąży jedna rzecz też ostatnio ; Dlaczego w epoce, gdy zdawało by się że niemal co druga osoba ma iphone'a lub high endowego smartfona, na allegro/olx jest taka ilość aukcji, gdzie ktoś robi chyba zdjęcia mikrofalówką? W każdym razie jakimś przedpotopowym shitem, gdzie na zdjęciach nie można się dopatrzyć często jakichś ważnych obtarć/mikrouszkodzeń produktu. Czasem odnoszę wrażenie, że jak ludzie chcą coś sprzedać to celowo wyciągają z szafy jakiś przedpotopowy telefon by cyknąć kilka niewyraźnych zdjęć...
Są tak niechlujni, że nawet ze wspomaganiem nie potrafią wykonać zdjęcia. O kadrowaniu i edycji nie ma co gadać.
Najczęściej z takimi osobami nie idzie nic ustalić, nie dbają o rzeczy więc omijam takie aukcje
W każdym razie jakimś przedpotopowym shitem, gdzie na zdjęciach nie można się dopatrzyć często jakichś ważnych obtarć/mikrouszkodzeń produktu
Tak.
Bo każdy ma smartfona albo lustrzankę za 5000 zł aby Aragorn II łaskawie mógł dostrzec każdą ryskę UŻYWANEGO towaru.
Często ta ryska przesądza, czy towar kupuję, czy tez nie. Jestem kolekcjonerem m. in. starych gier i chciałbym np. żeby się fajnie prezentowały na półce. :)
Ja kupiłem dziesiątki rzeczy z aukcji gdzie zdjęcia były specjalnie robione tak by omijać skazy i braki (nawet od firm). Kontakt bardzo słaby i cały czas utrzymywane zdanie, że stan bardzo dobry itd. Paczkę się odbiera i okazuje się, że sprzedający to chyba niewidomy, a zdjęcia to faktycznie odkurzaczem zrobił.
To jest akurat plus, bo masz większą szansę na kupno czegoś po niższej cenie