Od jakiegoś czasu po obiedzie, włączam sobie na 30-40 minut telewizor, żeby odpocząć. No i często leci już tam akurat jakiś film, powiedzmy w połowie. Oglądam sobie i na początku nie wiadomo o co chodzi, ale powoli zapoznaję się z akcją i bohaterami. Oglądam i zastanawiam się, co tych ludzi doprowadziło do takich wydarzeń? Jak to możliwe, jaki był tego początek? Wpadłem na pomysł, żeby potem sobie na kompie odpalać ten sam film od początku i bawić się w takie retrospekcje. Zazwyczaj filmy zaczynają się spokojnie, przedstawiona jest codzienna rutyna, a ja już wiem co będzie dalej. Ciekawa opcja, trochę jak w serialu LOST.
Co o tym sądzicie? Ciekawy pomysł? W pewnym sensie to trochę taka twórczość własna. Nie trzeba tak każdego filmu oglądać ale od czasu do czasu można sobie taki seans zrobić.
Brzmi fajnie
Mam jeszcze lepszy patent - oglądanie TV przez sen. Odpalasz sobie TV np. na wieczór albo na noc do jakiegoś filmu i zasypiasz. I czasami jest tak, że te sceny z filmu ci się pojawiają w snach, tylko na inny sposób, robi się jakaś zupełnie inna fabuła, przy której umysł ci dopasowuje sny do tego co słyszy z TV. Wtedy z jednego filmu masz dwa :D