Jest jakiś folklor związany z zakupem minibusa? Mówię tu o autach pokroju vivaro, scudo, vito i pochodne (poza reno - mam uraz do tej firmy do końca życia)
Z osobówkami to wiadomo, że Niemiec gonił do granicy.
Ale busy to taka odmiana, która z zasady jest "do tłuczenia". Czy da się bez mechanika w ogóle wybrać dobry egzemplarz? Na co zwracać szczególną uwagę? Sam się na tym nie znam, nie wiem czy wtryski to jeszcze powtryskują, czy już trzeba regenerować, itp. Przy okazji czy są jakieś marki na rynku, które lepiej omijać? Preferuję wersję furgonową, lub "mieszaną", raczej typowa osobówka mi nie jest potrzebna do szczęścia.
Masz na myśli używane?
Filozofia się nie zmienia. Przede wszystkim sprawdzenie auta z jakimś porządnym mechaniorem. I nie bać się przebiegów. Jeżeli auto było prawidłowo serwisowane.
Jak sie sam nie znasz to bez mechanika ani rusz. A i tak gwarancji nie ma. Nastawiasz sie na auto 2-3 letnie czy 10+. Przy aucie starszym licz sie z kosztami na start. Inaczej sie nie da. Poza tym jak w kazdym aucie - nie jest pytanie co sie popsuje - tylko kiedy?
Oczywiscie zawsze warto doczytac - szczegolnie jezeli mowimy o aucie paro letnim. Sa modele lepsze i gorsze. W aucie X dany silnik jest awaryjny, w aucie Y gnije zawieszenie itd. itp.
Tak, używane. Żal by mi było ponad 100k na nowego busa, który wytłukę na drogach i sprzętem w środku.
Choć i tak oscyluję w granicach 50k....no ale 50 to nadal nie 100 :-D
Powiem co wiem po moich doświadczeniach sprzed kilku lat.
50k?
Opis dotyczy Renault Trafic:
Za 50k to będzie okolice 2015 roku - dla mikrobusu 8/9 osobowego. (fotel pasażera można wymienić na podwójny, albo można było - w poprzedniej generacji - dotyczy to zarówno wersji van, brygadowka i wersji mikrobus) - ma za kabiną 2 rzedy okien - i łącznie 3 rzędy siedzeń.
Brygadówka - to 5/6 osobowe - ma 2 rzędy siedzeń - i rząd okien - ostatnie miejsce na okno - jest blaszane. Brygadowki są tańsze od mikrobusów.
Van - to 2/3 osobowe - 1 rząd siedzeń i reszta blacha - wersja tańsza od 2 poprzednich.
W poprzedniej generacji wymontowanie drugiego i trzeciego rzędu siedzeń - to było 10 minut roboty, a wszystkie haczyki na zabezpieczenie towaru były we wszystkich wersjach - więc przerobienie mikrobusa na vana - to była chwila. (tylko okna trzebabyło zabezpieczyć). Słowem - mikrobus jest wszechstronniejszy, a jak go w danym momencie nie potrzebujesz... - to spokojnie da się go za +/- 200 pln za dobę komuś wynająć (moje tak kilka wakacji objeździły).
Modele bliźniacze (nadwozie to samo, różne wyposażenie i silniki):
- Fiat Talento
- Renault Trafic
- Opel Vivaro
- Nissan Primastar.
Części są zamienne między tymi samochodami. Jak idzie o kwestię jakości wyposażenia to w 2010 (poprzednia generacja) to wyglądało tak:
Primastar > Vivaro > Trafic.
Więc do przewozu towaru i najmniej kosztowne "zniszczenia" będą w traficu.
W tych samochodach są 2 wersje długości - krótsza i dłuższa. (różnica w pojemności bagażowej i... możliwościach parkowania - długa nie wszędzie się mieści). Dłuższa jest droższa.
Z rzeczy na które należy zwrócić uwagę - klimatyzacja - albo musi być fabryczna, a jak ktoś dołożył - to upewnić się, że jest przeznaczona dla właściwej wersji (klima dla VANa nie wychłodzi mikrobusa - albo nie wyrobi wcale, albo chłodzić będzie tylko z przodu). Jak dokładana - upewnić się, że zostały poprowadzone kanały na kolejne rzędy siedzeń.
Z silnikami - nie mam pojęcia na co patrzeć. Musiałem regenerować wtryski i po pewnym czasie zaczep linki skrzyni biegów się rozsypywał (to upierdliwe w dojechaniu do domu, ale proste w naprawie). Więcej się tam w zasadzie nie sypało (w poprzedniej generacji).
Odnośnie VW Transportera - poniżej - miałem jako samochód zastępczy przez jakiś tydzień... I nie widziałem tam możliwości szybkiego wymontowania siedzeń. Wyposażeniowo i w strefie komfortu - był bardzo fajny!
Najlepiej szukaj czegoś z prywatnych rąk i najlepiej taki egzemplarz który nie służył jako wół roboczy z przebiegiem pół miliona. Co do marki to jest tego cała masa, generalnie to VW transportery były całkiem udane i żywotne, ale nie zamykał bym się tylko na jedną markę
Promyk - dzięki za garść informacji, choć większość z grubsza wywnioskowałem z różnych ogłoszeń.
Na jeden wyjazd od znajomego pożyczyłem osobowego scudo. Kanapy faktycznie wymontowałem, ale żeby całe wnętrze było bezpieczne to i tak bym musiał je dodatkowo jakąś konstrukcją wzmocnić, co mija się z celem a miejsca miałbym jeszcze mniej.
Wv transportery gdzieś mi chodzą po głowie, bo w odróżnieniu od całej reszty mają wg mnie jakąś taką beczułkową duszę i podobno nie do zabicia (ewentualnie caravele), tylko problem polega na tym, że przy okazji się cenią :-D w tej cenie do reszty aut roczniki w większości 5 lat starsze. Coś za coś.
Dokładnie, nie zawsze. Jeden na czterdzieści nie będzie wołem roboczym.
Pośrednio robię w transporcie, auta w firmie to busy i minibusy, więc coś niecoś potrafię powiedzieć.
Mercedes Vito - drogi w eksploatacji, awaryjny (szczególnie partia produkowana w Chinach). Nie widzi się ich w ogóle na drogach, więc o czymś to świadczy. Przeważnie używane przez domy pogrzebowe i duże rodziny, które nie mieszczą się w mini vany jak Sharan, Galaxy itp. Kilka lat temu chciałem sobie kupić Vito, do prywatnego użytku, ale wystarczy spojrzeć ile sprzęgło z dwumasą kosztuje i można podziękować. O słynnych mercedesowskich blachach nie wspominam, bo tutaj karoseria jest plastikowa :P
Opel Vivaro, Fiat Talento, Peugeot Expert, Renault Traffic to w zasadzie to samo, z tym że silnik Fiata po 50k kilometrów jest zarzygany olejem aż niemiło (podobno wady konstrukcyjne). Jakbym miał wybierać z tej czwórki to szedłbym z Traffica. Mimo że słyszy się o problemach z silnikami, DPFami, AdBlue itd.
VW Transportery to zawsze były dobre samochody, szczególnie automat DSG. Z tym że blachy są porównywalne do legendarnego Mercedesa, a trafić niekręcony i niezajechany egzemplarz jest jeszcze trudniej niż w reszcie stawki.
Fiat Scudo. To to samo co starsza generacja Peugeota Experta, ale z lepszym silnikiem. Jedyny minus to konieczność wymiany płynu do DPF (nie pamiętam już co ile km, ale bardzo drogi). Zdecydowanie autko warte polecenia.
Generalnie celowałbym w wersje L1H1 Fiata Ducato, albo Renault Mastera. Jeśli za duże, to może Fiat Scudo lub Fiat Doblo. Z tym że ten ostatni jest najmniejszy z całej stawki jeśli chodzi o ładowności i gabaryty. Silnik 1.6TDI lub 1.4 benzyna, jeśli jeździsz po mieście (inaczej to straszny muł).
edit: A co do samodzielnego zakupu: ja bym się bał bez znajomego mechanika. Mój sprawdzał wszystkie parametry na kompie, min. turbiny, EGR, wtryski; robił test uszczelki pod głowicą, oglądał zawieszenie od spodu i czy nie było jakichś wycieków z silnika. Można też było dzięki temu fajnie zejść z ceną :)
Najgorsze, że właśnie nie mam za bardzo znajomego mechanika. Trzeba będzie zapłacić, tylko wtedy też nie wiadomo, czy powie prawdę, czy aby nie będzie chciał na własne naprawy naciągnąć....
Sam też możesz trochę rzeczy sprawdzić. Jazda próbna, czy samochód nie ściąga do boku, czy dobrze hamuje. Dalej wizualnie sprawdzić silnik czy nie ma wycieków oleju, opony czy nie są popękane, klocki i tarcze w jakim są stanie (na internecie masz dużo przykładów jak wyglądają zużyte). Mechanik przydałby się głównie do oceny spraw silnikowych, ewentualnie sprawdzenia łożysk w kołach i do blacharki.
Auto na firme bierzesz pomyśl o leasingu, kupisz teraz za 100k i sprzedasz po paru latach, znajomy tak robi i nonstop jeździ nowymi autami w cenie 4-5 latka.
Ja generalnie boję się słów "kredyt", "leasing", zwłaszcza jak ostatnio 8 razy podnieśli ceny :D
Leasing wkładasz w koszty, do tego to tak naprawde zależy od prowadzonej działalności, obrotów etc. sprawdzenie warunków kosztuje tylko troche czasu, ale to jest opcja. Leasing wzięty z głową nie obciążający zbytnio to czysty profit, auto samo zarabia na raty, a raty możesz sobie ogarnąć pierwszą wpłatą.
Jak kupię za jednym zamachem to amortyzacja zdaje się to taki sam "koszt" w firmie. Nie bardzo umiem sobie wyobrazić, jak spłacanie większej kwoty wpłynie na większe zarobki :)
jak spłacanie większej kwoty wpłynie na większe zarobki :)
To zależy od wielu czynników moge ci podać prosty przykłady zalożenie to leasing 100 tyś na 3 lata koszt raty ok 2k PLN miesięcznie zakładam "z dupy" bo mi się nie chce sprawdzać dokładnie w internetach. Firma tzw produkcyjna która może ten hajs zainwestować w infrastrukturę, maszyny, zakup materiału itp dzięki czemu na dłuższą mete zarobi więcej biorąc w leasing niż wydając hajs na samochód.
Firma usługowa może np kupić kolejne auto bez inwestycj złotówki np podpisałeś umowę na transport czegoś z kimś na rok ofc zyski z tej umowy są większe niż koszty i na czysto masz powiedzmy 4k. Bierzesz leasing i masz z tego 2k miesięcznie na czysto wyłożenia złotówki. Jak się sytuacja spierd.... na maksa to zawsze można zrezygnować z leasingu.
Oczywiście ciężko tak sobie pisać scenariusze bo jak to w biznesie wszytsko zależy od prowadzonej działalności i skali. W przypadku jednoosobowych działalności bez zapewnionej pracy na dluższy okres to może być za duże ryzyko. Oczywiście tu wiele zależy od podejścia jedni wolą zarobić więcej inwestując hajs inni wolą zarobić mniej, ale nie wkładać ani złotówki na start.
No i należy brać pod uwagę jedno w leasingu masz bardzo często koszty ograniczone do eksploatacji, a przy 5+ letnim aucie bywa rożnie. Ktoś trafi świetnie, a drugi trafi śilnik do wymiany poz paru tyś kilometów. Przedzakupowe badania w ASO też nie gwarantują 100% pewności, bo można trafić na takich co znają auto i wzięli w łapę, a usterkę ukryli. Znajomy tak auto kupił i po miesiącu mu skrzynia padła automat i pa pa 20+ tysięcy, sprawa praktycznie nie do udowodnienia w sądzie.
Jakby nie patrzeć, te 100 trzeba wydać, czy jednorazowo, czy rozłożone w czasie. Leasing wiąże się z wieloma ciekawymi punktami. Poza tym teraz to niczego nie można być pewnym. Skąd ja wiem, czy jak za pandemii rząd z dnia na dzień nie zablokuje eventów z których żyję?
Zresztą mnie mentalnie nie stać na takie auto. Nawet jak potem sprzedam za 50, to i tak 50 musiałem wydać. Jak teraz kupię za 50, to może potem sprzedam za 20, to nadal 20 do przodu :-D
Zresztą w busach niespecjalnie chyba te nowsze roczniki coś przełomowego wnoszą w wyposażeniu, czy silnikach. Bajeranckie ledy fajna sprawa, czuć piniondz i w ogóle, ale cóż, życie.
Wiesz nowe auto dobrze wybrane i szanowane się nie psuje, co potrafi ładnie obiąć koszty, z drugiej strony kupowanie używanego bez dobrego speca często kończy sie sporym wkładem po zakupie. Kolejna sprawa leasungu nie muszisz brać w formie takiej że kupujesz ten samochód po zakończeniu umowy, możesz takie raty traktować jak koszty, ale tu zależy sporo od prowadzonej dziłalności, bo nie każdemu się będzie takie podejście opłacać. Najważniejsza sprawa to że nie wiąże się kapitału, a w wielu przypadkach taki kapitał "puszczony w ruch" potrafi ostro zwiększyść przychody w firmie.
Zresztą w busach niespecjalnie chyba te nowsze roczniki coś przełomowego wnoszą w wyposażeniu, czy silnikach
Przede wszystkim wnoszą "ekologię", więc oprócz tankowania paliwa trzeba zalewać też AdBlue. :D Wyposażenie w niektórych autach, nawet bez dodatkowych opcji, nie odbiega dziś za bardzo od osobówek. Czujniki martwej strefy, kamery/czujniki cofania, podgrzewane fotele, nawigacja, czujniki ciśnienia w oponach i inne duperele.
oprócz tankowania paliwa trzeba zalewać też AdBlue
który ostatnio też skoczył w cenie :D
Bez jaj. Ile chcesz tego Adblue zalewać? Nie będziesz go chyba konsumował osobiście ;)
twostupiddogs
Tak szczerze to nie wiem ile się tego leje. Do tej pory mam diesla z 2011, do niego nie ma adblue, mam obecnie drugie "młodsze" autko z 2019 na benzynę i tam żadnych udziwnień nie ma. Znajomy jeden ma citroena c8 z dieslem, dolewa coś przy każdym tankowaniu od dpf. No i mój dpf raz musiałem dać do czyszczenia, pewnie przy drugim bym go wyciął w cholerę :D
Zresztą mnie mentalnie nie stać na takie auto. Nawet jak potem sprzedam za 50, to i tak 50 musiałem wydać. Jak teraz kupię za 50, to może potem sprzedam za 20, to nadal 20 do przodu :-D
Z tymi busami zrobiło się... ciekawie. Ich ceny nie spadają, a wręcz rosną.
Sprzedałem co miałem 2 lata temu. Wtedy warte było 25k od sztuki. Teraz? Dokładnie te same samochody są warte około 35k...
Wszystkie auta tak skoczyły, ale raczej nie ma co się nastawiać, że tak będzie cały czas. Ja swojego też sprzedam za ile kupiłem, albo i lepiej. Po 2+ latach jeżdżenia :) tzn nie wiem za ile sprzedam, ale patrząc po ogłoszeniach, to nie powinienem przynajmniej stracić.
Tyle tylko, że właśnie z racji, że skoczyły ceny wszystkich aut (w sumie to wszystkiego), to i tak wychodzi na "zero".
Upnę sobie wątek, bo zakup się mocno materializuje.
W zasadzie wybór mam pomiędzy Traficiem a Vivaro, monitoruję sobie ogłoszenia tychże w zakresie cenowym jako-tako mi odpowiadającym (40-60k). Kilka sztuk zeszło w tym czasie. Jakiś tam wybór jest w obu modelach. Jeszcze trafiłem jedną nieco ponad budżet Toyotę Proace. Raz jechałem za tym busikiem, zasuwał aż miło, miałem ciężko go gonić! Mamy w rodzinie jedną toyotę, w zasadzie nic przy niej nigdy nie robione. Tyle, że malutką osobówkę, więc zupełnie co innego. Ale sam nie wiem... raczej to nie są tanie auta.
W tak zwanym międzyczasie jechałem osobowym Traficiem, przy czym też kolegi z branży i generalnie same zachwyty. Widziałem też wnętrze, dużo łatwo wymiennego, "chamskiego" plastiku - zupełne przeciwieństwo Scudo, którym jak wspominałem jeździłem. Niektórzy powiedzą, że to duża wada, bo mniejszy komfort itp. ale z drugiej strony dla mnie zaleta, bo łatwiej wymienić czy nawet zdemontować, a jednak może kiedyś te fotele się przydadzą. W Scudo jednak dywaniki, welurki czy co tam, chyba bardziej narażone na zniszczenia i trudniej wymienialne. Przy czym nie żeby to też jakieś luksusowe było :) ale miałem takie dywaniki/ścianki w innym aucie i szybko to niszczeje.
Mam tu ogromny dylemat w którym kierunku pójść. Ceny są praktycznie takie same pomiędzy blaszakiem a osobówką. Renaulta się boję jak zarazy. Jeszcze zagadałem do jakiegoś typa pod eventem, który też podjechał traficiem, co prawda zabudowanym na chłodnię, ale generalnie też był zadowolony. Głupia sprawa bo nawet za bardzo nie mam (nie wiem) gdzie szukać jakichś rzetelnych informacji. Od handlarzy wiadomo, że niczego się nie dowiem.
Mam nadzieję, ze zastanawiasz się nad Vivaro B, nie A, A to kompletne dziadostwo, do tego części już nie ma a jak są to drogie. Pracuję akurat w serwisie Opla, w życiu bym A nie kupił :D B ma ten problem, że jeden przewód z turbo bardzo smakuje kunom, a kosztuje 1200 zł...
Aż musiałem sprawdzić co to te A i B, ale tak, A w ogóle nie rozważam, tylko B wchodzi w grę. Na C raczej mnie mentalnie nie stać :-D
Wszystko zależy który silnik w nim siedzi. Trzeba by poszukać na forach motoryzacyjnych co o danej jednostce piszą.
Wiem że ten jest z dobrym silnikiem:
RENAULT TRAFIC, data budowy 06-07-2010, 66 kW / 90 PK, 1995cc. CPTA (TSI).
Tylko z tego rocznika z niskim przebiegiem jest ich już mało. Ten silnik pół miliona km powinien zrobić, ale reszta - zawieszenie, sprzegło itd... po 300 tys. już poleci.