Marvel nie da rady bez Thanosa. Nie wierzę w kolejny sukces na miarę Avengers: Endgame
Wypowiem się jako wieloletni fan MCU. Myślę, że Kang ma szanse by przebić Thanosa. Jego zajawka w Lokim jest świetna , zobaczymy jak jego postać rozwinie nowy Antman. Jestem dobrej myśli i wierzę, że za kilka lat multiwersalny finał przebije epickoscia ten z endgame. Za jakieś 8 lat się przekonamy:)
Będzie Kang a po nim Anihilus, Galactus, itp
Dla mnie, większym problemem jest brak superbohaterów:
Quicksilver nawet nie pokazał swoich możliwości, Czarna Wdowa nie żyje, podobnie Vision, Gamora być może wróci ale odejdą Strażnicy Galaktyki, Stark nie żyje ( a nawet nie miał sposobności walki ze swoim największym wrogiem, czyli z Mandarynem ), Cap odszedł, Czarna Pantera nie żyje a w kolejce czeka Hawkeye, Hulk, Thor, nowy Cap, Strażnicy Galaktyki, itp.
Starsi fani będą się wykruszać wraz z odejściem kolejnych bohaterów pierwszej i drugiej fazy, nowi dostaną nowych bohaterów ale i Oni zaczną tęsknić za oryginalnym Iron Manem, Captainem Americą, Thorem, itp. Sam jestem rozczarowany tym, jak krótko trwał okres Avengers - siedem lat i zespół wykruszył się na pierwszym, silniejszym wrogu. Dla mnie, największą wadą MCU jest brak re castingu i to się może na nich zemścić.
"podobnie Vision"
Biały Vision żyje i prawdopodobnie ma się świetnie.
"Gamora być może wróci ale odejdą Strażnicy Galaktyki"
Myślę, że po prostu skład się zmieni, a nie odejdą.
"Stark nie żyje ( a nawet nie miał sposobności walki ze swoim największym wrogiem, czyli z Mandarynem )"
Fejkowy Mandaryn został pokonany przez Starka. Prawdziwy Mandaryn został pokonany przez Shang-Chi.
"Czarna Pantera nie żyje"
Oczywiście, że żyje. Wychodzi część druga jego filmu.
"Quicksilver nawet nie pokazał swoich możliwości"
Tego akurat szkoda.
"Oczywiście, że żyje. Wychodzi część druga jego filmu."
Druga część filmu bez niego. Ktoś go pewnie zastąpi jako Czarna Pantera, ale T'Challa nie wróci.
Tylko że w multiverse są setki wariatów tych postaci. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby wskoczyli do akcji z innego świata.
Marvel ma to szczęście, że zarządza wszystkim Feige, który potrafi wprowadzać wszystko stopniowo i bez pośpiechu. Nadal mają w zanadrzu takie zaplecze postaciowe jak X-men i F4. Sam film wprowadzający tych bohaterów stanie się kasowym hitem. Nie wszystkie ich filmy muszą dobijać do miliarda. I od jakiegoś czasu widać pewne zróżnicowanie tonów poszczególnych filmów. A antagonistów to oni akurat mają pod dostatkiem, Thanos też się jeszcze pojawi nie raz ;)
Nie porównuj komiksów i filmów. Wątpię, że Thanos się pojawi bo po prostu szkoda czasu i budżetu na przywracanie go, kiedy mają jeszcze mnóstwo niewykorzystanych innych słynnych bohaterów i złoczyńców. Plus muszą jeszcze zapełnić luki po umarłych herosach. Wątpię, żeby Marvel i Disney chcieli poświęcać środki na przywracanie trupa :p
Ogólnie to sukcesy na poziomie Thanosa jak i ostatnich dwóch części Avengers są możliwe, ale potrzebna jest po prostu taka jakby mała przerwa przed powrotem największych sukcesów.
Jak widać Marvel oprócz kontynuowania historii starych bohaterów, stara się również stawiać na nowe postaci, które dla wielu widzów są po prostu zwykłymi "nołnejmami" (Shang-Chi, Eternals), no i tych postaci będzie chyba jednak więcej od znanych i lubianych herosów, więc musi raczej jeszcze trochę minąć, aż "wszyscy" je polubią i się jakoś z nimi zżyją. Natomiast domyślam się, że jak zadebiutują te sławniejsze postacie typu F4 czy X-Men to już coś zacznie ruszać z tematem.
No i to może tylko moje osobiste spotrzeżenia, ale myślę, że na razie problemem jest tu chyba to w jaki sposób Marvel zaczyna tę sagę o wieloświatach. Mam wrażenie, że z jednej strony nie chcą przesadzać, ale z drugiej strony chcą jednak już teraz pociągnąć ten "największy wątek". Z jednej strony mamy te bardziej skromne historie jak Hawkeye i Moon Knight, a obok nich afery między wymiarowe jak w NWH, Lokim czy ostatnim Strange'u. Niby to samo było w Sadze Nieskończoności, ale tam było tego trochę mniej jakby nie patrzeć.
No i ogólnie mam też wrażenie, że tak jak większość widzów tego nie zauważy, tak nieco bardziej "wymagający" fani mogą mieć poczucie tego, że stara formuła się wypala w jakimś stopniu i szkoda, że w większości te produkcje nadal są głównie dla rodzin. Cały czas są to bardzo fajne i przyjemne produkcje, ale coraz częściej jednak czuć tu zmarnowany potencjał. W moim przypadku Moon Knight był bardzo średni, bo nie wykorzystali tego, że dzięki niemu będzie można dać to uniwersum na nieco mroczniejsze tony, ot miałem nadzieję, że to będzie historia, w której główny bohater będzie działał głównie na poziomie ulicy (będzie walczył tylko ze zwykłymi bandziorami, bez większych zagrożeń dla świata), jednocześnie próbując sobie radzić z tymi swoimi problemami z psychicznymi i nie będzie wiedział czy Khonshu jest prawdziwy czy nie, a tak dostaliśmy "zwykłego" Marvela, gdzie od razu poszli z grubej rury z tymi bogami itd.
Fisk w Hawkeye też był zmarnowaną postacią. Można było go wykorzystać na tyle możliwości, a tymczasem bez problemu zlały go dwie baby i nie wiadomo w sumie czy wróci czy nie.
Ciekaw jestem jak wyglądać będzie Blade, ale nie liczę na coś wielkiego.
Szkoda, że Marvel i Disney w związku z "nowym początkiem" nie pokusił się i raczej się na razie nie pokusi o jakieś większe zmiany. Byłoby fajnie, gdyby oprócz tych głównych, "radosnych" historii daliby jakieś poboczne i bardziej brutaljniejsze oraz doroślejsze produkcje. Deadpool 3 będzie niby nadal w R, więc możliwe, że po tym coś ruszy w temacie, ale koniec końców boję się tego, że Najemnika będą mieli trochę gdzieś i będą starali się go unikać jak ognia w kontekście większego uniwersum.
To jest Marvel i moim zdaniem, powinni się odróżniać od mrocznego i ponurego DC, jak ostatni Batman czy filmy Snydera - gdyby Marvel poszedł w podobne tony to nie byłoby różnorodności. "Eternals" pokazał, że chyba nie tędy droga, choć mamy przecież "Falcona i Zimowego Żołnierza", mamy 'Moon Knighta", będzie "Daredevil", więc jest szansa na te bardziej przyziemne historie ale ogólnie MCU nie powinno iść w powagę, bo straci swój charakterystyczny styl.
Jak już pisałem, dla mnie największą wadą jest brak pierwszoligowych bohaterów, w zamian mamy ich substytut ( nowy Cap, nowa Wdowa, Kate Bishop, Iron Heart, itp. ).
Ja na Endgame w sumie zakończyłem swoją wieloletnią przygodę z MCU. Obejrzałem wszystkie filmy i seriale (włączając w to netflixowe MCU) jakie wyszły do tamtego momentu, potem jeszcze w ramach sentymentu namówiony przez żonę obejrzałem na raty WandaVision i Spidermana 3 ze względu na powrót moich bohaterów z młodości... i to by było na tyle.
Widziałem reklamy tych wszystkich Lokich, nowego Capa, Hawkeye, Eternals, Shang-Chi itd. ale jakoś w ogóle mnie to nie wkręciło. Nie moi bohaterowie :) i nie ukrywam że już na etapie Endgame odczuwałem duże zmęczenie materiału i totalny przesyt tym uniwersum. Heh, pamiętam że był taki czas że co 3 miesiące trzeba było iść do kina na coś z MCU by się w tym nie pogubić.
Absolem - Zdziwiłbyś się, gdyż były już plotki o powrocie Thanosa - w końcu mamy Multiversum.
Gholume - Co z tego, że Stark pokonał pseudo Mandaryna, skoro nie walczył z prawdziwym? Poza tym, ten prawdziwy też mocno odbiega od komiksowego kanonu.
Pantera nie żyje na 100%, nie było re castingu do roli i mają go kimś zastąpić - Shuri już pewnie odpada, bo aktorka ma problemy, ponoć chcą nawet przywrócić do życia złola z pierwszej części, żeby ten został nową Panterą.
Dla mnie Marvel nie daje rady już od dawna, jeszcze za czasów Thanosa. Jak zaczęli wypuszczać pierwsze filmy w tej konwencji to były jeszcze do zniesienia jako nowinka. Ale widownia dojrzewa razem z filmami i dla mnie ich produkcje to obecnie naiwne, ogłupiałe bajeczki. Mało w nich podniosłości i powagi, a wszystko nasączone jest sosem śmieszków-heszków. Na mnie nawet finał pierwszej fazy MCU nie robi wrażenia bo trudno się tym emocjonować i przywiązywać kiedy na każdym kroku bohaterowie żartują sobie z zagłady świata i śmierci.
Z całym szacunkiem dla Twojej pracy, ale mi by się nie chciało nawet robić takiego tekstu. Rozbijanie i zastanawianie się nad tym uniwersum jest niczym zastanawianiem się nad uniwersum Psiego Patrolu. Rozważania nad dziecinną papką, w której jak dla mnie głównym złolem może być nawet burmistrz Humdinger, bo 8 latki i ich rodzice i tak zapewnią temu sukces finansowy.
Marvel nie potrzebuje udawanego mhroku i powagi, to nie DC, gdzie wszystko rozwiązuje patos, mrok, deszcz i ujęcia w slow motion. MCU wypracowało swój styl, który dojrzewał, bo pierwsza faza, poza Iron Manami była średnia, początek drugiej też, aż do 2014 roku i do premiery "Zimowego Żołnierza" i "Strażników Galaktyki". Od 2017 roku weszli na jeszcze wyższy poziom i moim zdaniem, wiele popsuła pandemia, bo mamy roczne opóźnienie, przez co trochę to się w kinie rozwodniło ale sukcesy Spider Mana i Strange'a pokazują, że cały czas jest popyt a we franczyzie cały czas jest duży potencjał.
...Ale co to ma za znaczenie? Filmy o superbohaterach tylko efektami specjalnymi stoją, nie ma znaczenia kto, kogo i dlaczego. Fabuła w tego typu produkcjach jest miałka i najwyraźniej taka ma być.
A tak nie jest? Ile już części Transformersów wyszło? Chyba ze 4?Jakby były klapą finansową, to nie robiliby kolejnych. Może po prostu skończyły im się pomysły i kolejna część musiałaby być zbyt ambitna? :)
Poza tym nie nazwałbym kinem superbohaterskim Transformersów. Tam są ludzie i kosmiczne roboty, nikt nie zakłada majtek na rajstopy (znaczy chyba, widziałem tylko jedną część), a to jest chyba wyznacznikiem.
Mnie osobiście nowa faza zwyczajnie rozczarowała. Większość filmów i prawie wszystkie seriale były w najlepszym razie w porządku, a spora część zwyczajnie słaba, chociażby najnowszy Doktor Strange. Nie podobają mi się też kompletnie takie decyzje jak zwrot ku multiwersum, moim zdaniem jest na to zdecydowanie zbyt wcześnie. Dlatego też teraz Marvela oglądam bardziej dla konkretnych postaci i historii niż jak wcześniej także dla uniwersum. Chociaż jest kilka rzeczy, które wyglądają obiecująco, jak Thor 4.
Sukcesy? :) Hamburger jak hamburger, z czym by nie był to wciąż śmieciowe żarcie.
Przecież Thanos to pikuś. Znaczy jeden z największy wrogów. Ale ogólnie jest sporo większych(dosłownie) I może słabszych, ale mądrzejszych. Także tego. Zresztą pożeracz światów chyba będzie. Prędzej czy później. Chyba już było coś po napisach w jakimś nowszym filmie. Może nie w następne 4 lata. Bo tutaj wrogami będą raczej mniejsze postacie(scarlet Witch? chociaż nie nazwałbym jej małym wrogiem ;D) Ale jak wskoczy F4 to i Galactus . Potem X-meni. Także o to bym się nie bał. Co do Chin. No cóż, technologie. I to tyle dobrego o tym państwie. Głupia władza. A co do samych seriali. Kiedys takie super seriale zdechną. Prędzej czy później. Jak nie będzie super seriali, o dobrej jakości, to nie będzie kasy z nowych subskrybentów /.
Ekhem.... Dr Doom.
Póki co żadna adaptacja nie pokazała, jak istotny jest dla całego uniwersum.
No i od multiversum niedaleka droga do Secret Wars.
Marvel jako MCU się skończył dla typowego wizda i tyle. Oprócz fanów nikt nie będzie chodził na filmy, gdzie potrzeba znajomości miliarda seriali i miliarda poprzednich filmów-odnóg. To nie komiksy, które #nikogo. Bo dało się obejrzeć Avengers Endgame bez obejrzenia Kapitan Marvel, Strażników Galaktyki czy Doctora Strange'a ale znajomość ostatniego Thora czy Ant Mana i Osy była wręcz obowiązkowa. Jak Disney chce doić marvelowską krowę i mieć zyski od kogoś innego niż fani chodzący 10 razy na to samo to powinien iść w historie-antologie, czyli filmy, które spokojnie da się obejrzeć bez znajomości całego uniwersum ale mające jakieś tam smaczki czy nawiązania do MCU. Czyli generalnie iść drogą Final Fantasy, gdzie większość tych gier to własny mikrokosmos.
No bardzo się skończył https://www.boxofficemojo.com/title/tt9419884/?ref_=bo_se_r_2 Strange ma jak w banku co najmniej miliard, przez pierwszy weekend zarobił 450 mln, a Spider-man zarobił prawie 2 miliardy. https://www.boxofficemojo.com/title/tt10872600/?ref_=bo_se_r_5
O czym ty w ogóle piszesz?
Oni znowu zaczeli raczkowac. Pandemia dala sie we znaki i wiele projektow na tym ucierpialo. To fakt ze ulubieni superbohaterowie sa juz troche na marginesie lub odeszli. Jednak trzeba poczekac, az wprowadza garsc nowych interesujacych postaci, a nie te idiotyczne odbicia lustrzane, ktorych tak nie lubie (Thor - Jane Foster, Hulk - She Hulk, Iron Man - Iron Heart, Hawkeye - Kate Bishop)
Ja w ogóle mega jaram się na She-hulka. TO postać jakiej jeszcze na ekranie nie było i tylko trzymać kciuki by scenariusz był dobry
Wystarczy, że zrobią X-menów i Fantastyczną czwórkę- która jest już zresztą w planach- i będzie dobrze. Poza tym przecież wprowadzili Moon knighta, Eternals, Shang Chi no faktycznie same lustrzane odbicia.
Okładka newsa ma niesmacznie rasistowsko zachecac do klików… wstyd.
Kang ma szansę być nieporównywalnie większym koksem niż był Thanos, zobaczymy jak zostanie przedstawiony w Ant Manie bo to tam ma zadebiutować. W Lokim nie spotkaliśmy Kanga tylko jeden z jego wariantów, jak sam o sobie mówił: jeśli ja jestem zły poczekajcie jak poznacie moje warianty. Dodam, że TVA czyli organizacja którą założył używała Kamieni Nieskończoności jako przyciski do papieru co już świadczy o mocy jaką posiada
Thanos Marvela to bohater nie łotr.
Chciał dobrze i nic dla siebie.
Przeludnienie to bieda, głód, wojny i cierpienie.
Widać to wszędzie gdzie brakuje zasobów, a ludzi kupa. Na tym pasożytuja cwaniaki zwani przedsiębiorcami/spekulantami i powodują, że życie na ziemi stało się piekłem, zamiast rajem.
Thanos to był bohater, jak dopiął swego to nie wziął nic dla siebie, a kamienie zniszczył.
Nie ma co się bać takich, co chcą rządzić światem, ani nawet nawet tych, co zwyczajnie chcieliby zniszczyć świat. Najbardziej przerażający są ci, którzy świat chcą zbawiać i potrafią się posunąć do każdego s***syństwa, bo uważają, że ich "misja", ich "szczytny cel" to usprawiedliwia.
Więc nie, Thanos nie był bohaterem, tylko socjopatą, który dążył do "wybawienia" świata po trupach, zupełnie się nie przejmując jakimikolwiek konsekwencjami.
Przecież ten plan był strasznie krótkowzroczny, kilka pokoleń (czyli w skali kosmicznej nic) radosnego rozmnażania się i wszechświat wraca w to samo miejsce. ; p
Thanos Marvela to bohater nie łotr.
ahahah.. o matulu.... Prawie kazdy twoj post jest glupi, ale widze sie sie rozkrecasz.
Pomine juz ze w komiksach na ktorych sa te filmy (niby bo tak naprawde to niezbyt) oparte, robi to co robi z czystej egoistycznej i absolutnie socjopatycznej zachcianki zaimponowania babie.
W samych filmach doprowadza do zaglady prawie calej rasy (uciekajacy asgardianie), tylko po to zeby zdobyc jeden kamien.
Bohater.
Thanos to socjopata z kompleksem boga.
Ja się przesyciłem Marvelem. Niby fajnie się to ogląda, ale po n-tym filmie inne robią się schematyczne, właśnie dlatego tak polubiłem Wojnę bez granic.
Marvel trochę zapędził się w kozi róg. Część z najpopularniejszych postaci odeszła i zastąpiono je mało ciekawymi (nazwijmy ich) substytutami. Falcon zamiast Kapitana średnio mi się widzi. Ci, którzy zostali, czyli m.in. Doktor i Pająk dają radę w swoich filmach, ale sami nie pociągną MCU. O Kapitan Marvel chyba wszyscy już zapomnieli, a serialom brakuje tej pompatyczności kinówek.
Na prawdę obsadzili murzyna jako Kanga? Przecierz te dowcipy piszą się same. We wuz Kangz n shiet.
Już nawet nie chodzi o murzyna, bo da się wrzucić dobrego, natomiast to coś, co tu dostaliśmy wołało o pomstę do nieba. Potencjalny główny zły, ma zamieszać w fabule, ma stanowić okno do czegoś większego, siedzi w katedrze, w której przed chwilą o mało co Panna Minutka nie doprowadziła nas do zawału i... dostajemy jakiegoś bujającego się, wesołego rapera bez łańcucha, który rozmawia z "Lokimi", jakby siedział na przesłuchaniu do jakiegoś gangsta street crew.
Uznaję to jako jeden z najgorszych (o ile nie najgorszy) casting w MCU i najgorszy ostatni odcinek seriali.
Wystarczy na finał sprowadzić Tonego z innego wymiaru i WSZYSCY pójdą do kina :)
Btw ja bym widział jako ostatniego "Boss'a" Knulla. Bardzo mroczna i przepotężna postać przesiąknięta złem. Może trochę za silna do walki, ale pewnie dało by radę to obejść.
A na ostatni finałowy projekt Secret Wars!
Tak, powrót Tony'ego byłby mocny, choć wątpię, czy Downey Jr. na to pójdzie, ma już swoje lata i chce robić inne rzeczy.
Co do Knulla - musieliby trochę dopracować jego charakter/motywację, żeby była bardziej angażująca. W komiksach były rozczarowaniem i trochę płytkie. Natomiast mitologia i wizerunek oraz otoczka - były sztosem, fakt, to mógłby być najmroczniejszy złol Marvela. Tylko mówię - parę rzeczy do poprawy. No i przydałby się Venom do tego ;)
Mówisz o oryginalnych Secret Wars czy tych Hickmana? Ja bym chciał Secret Wars poprzedzone Time Runs Out, gdzie z bohaterów wyłazi wszystko, co najgorsze, ale i tak próbują ratować sytuację.
Niestety ale forma spójności filmów i robienie z tego długiego serialu powoli zaczyna się wypalać. Tutaj potrzeba nowych charakterów w całkowicie innej formule niż poprzednie filmy. Każdy film powinien się wyróżniać swoim stylem, a nie być robionym tak samo. Dodatkowo Disney'owska ręka właśnie powoli robiła krzywdę jeśli chodzi o krwawe aspekty. I jakoś nie widzę nowego Wolverine'a, który będzie tak samo krwawy jak w komiksach albo np. Punishera. Wszystko będzie znów przefiltrowane przez Disney'a.
Bardzo lubię oglądać filmy MCU ale powoli zaczynam odczuwać znudzenie.
Nic nie trwa wiecznie. W końcu trzeba zrobić reset, albo klasycznie doprowadzić studio do upadku.
W Lokim dostaliśmy naprawdę powierzchowne wprowadzenie Kanga, z oceną postaci należy poczekać do drugiego sezonu albo do kolejnego Ant-Mana, gdzie też ma być złoczyńcą. Chociaż to już zapala u mnie lampkę ostrzegawczą - Thanos w Infinity Saga pojawiał się wielokrotnie, ale pierwszoplanowym złoczyńcą stał dopiero na sam koniec, a tutaj tak od razu w jednym filmie solowych postaci ma już grać pierwsze skrzypce? Zresztą, pojawiają się już głosy że to nie on będzie głównym złym, a Celestialsi. Mnie martwi bardziej inna rzecz. Nowym głównym bohaterom brakuje charyzmy oryginalnych Avengers. Nie to, że aktorzy nie potrafią grać, to ich postacie nie są tak ciekawe jak ci poprzedni.
Z postaciami to prawda. Marvel pokazał już najpopularniejszych bohaterów więc teraz poprzeczka wzrośnie wielokrotnie żeby Ci pomniejsi mogli chociaż dorównać spuściźnie Avengersów.
Dave Bautista zaś musiał publicznie kajać się za to, że określił Tajwan mianem państwa, bo przecież to część Chin.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/marvel-nie-da-rady-bez-thanosa-nie-wierze-w-kolejny-sukces-na-mia/z221de6
nie Dave tylko John Cena
Cały tekst można podsumować krótkim "sraty taty". MCU przecież miało się skończyć i wypalić już po Avengers 2012.
Czyli poprawność polityczna nakazuje jednak usuwanie z filmów wątków LBGTQ i pójście na rękę państwom totalitarnym.
Najlepszym mainstreamowym złoczyńcą w historii jest jednak Joker.