Ewan McGregor zmienił zdanie na temat trylogii prequeli Gwiezdnych wojen
Prequele to dobra historia, ale słabo opowiedziana. Sama konstrukcja historii jest interesująca, ale takie rzeczy jak drętwe dialogi czy niektóre decyzje fabularne mocno uprzykrzają odbiór.
Po tych ostatnich Crapach 7-9. To nawet Christmas Special z gotującym chewbaca to dzieło sztuki.
I to samo bedzie z 7-9. Jak pojawią się nowe filmy to ludzie stwierdza, że squele nie był w sumie takie złe
Nie ma szans. Skywalker Odrodzenie to taki festiwal idiotyzmów, że zjada wszystkie części razem wzięte.
Sequele zapoczątkowały złotą epokę SW. Te filmy są wspaniałe. Prequele ssą tak samo jak w dniu premiery 1999r. Kto tam był ten pamięta.
To samo było mówione odnoście prequeli
Tylko, ze nie było. Prequelom zarzucano głównie przeciągnięte nudne dialogi, słaba grę i irytującą kreację Christiansena, dłużyzny, które niewiele wnosiły. Zarzuty względem sequeli są zgoła inne i tutaj głównym problemem jest tragiczna jakość od scenariusza, przez choreografię, grę aktorską, nieścisłości, brak pomysłu na całość, wtórność, słaba ekspozycję itd.
Prequele to dobra historia, ale słabo opowiedziana. Sama konstrukcja historii jest interesująca, ale takie rzeczy jak drętwe dialogi czy niektóre decyzje fabularne mocno uprzykrzają odbiór.
Epizod 3 poza kilkoma bolączkami to naprawdę udany film, jeden z lepszych w serii zresztą.
Aczkolwiek reszta tej trylogii to jednak badziewie i tyle. Pomysł na filmy był dobry, ba, nawet świetny, ale Lucas spaprał sprawę.
a ja tam do dziś pamiętam ekscytację jaką czułem w trakcie ikonicznej walki z Epizodu I, kiedy ją widziałem po raz pierwszy. Epic.
Prequele to były średnie filmy z ciekawymi pomysłami na rozwinięcie lore, wizji galaktyki i samych bohaterów. Problemem było tam głównie aktorstwo, które było tak drewniane, że zainspirowało to Piranhę Bytes :P Zaś sequele to są okej filmy kompletnie bez większego pomysłu na siebie i dlatego właśnie nie będą zapamiętane
Nie problemem było drewniane aktorstwo tylko drewniane dialogi. Prequele miały naprawdę dobrych aktorów, no, ale ciężko im było wykrzesać coś z grafomanii typu "nie lubię piasku"
Dokładnie, Portman, McGregor czy L. Jackson to jest pierwsza liga aktorska, po prostu dialogi były beznadziejne. Z gówna bata nie ukrecisz.
Pomimo tego prequele >>>>> trylogia Disneya
Pierwsze Gwiezdne Wojny zapisały się trwale w popkulturze i były przełomowe jak na swoje czasy, choć sama historia nie jest jakaś wybitna.
Prequelom trudno było dorównać takiej legendzie. Ale dzisiaj teksty z nich stały się tak memiczne, że można mówić o pewnym sukcesie. Będą to pamiętane filmy i choć momentami drewniane, to wspomina się je z rozrzewnieniem, ogólny wydźwięk jest pozytywny, opowiedziały oryginalną historię, poszerzyły uniwersum.
A sequele? Ktoś jeszcze o nich pamięta, tworzy memy? Niespójne, odgrzewane kotlety. Bez wizji, bez polotu, generyczne kino akcji.
Prequele są dobre fabularnie, są spójne i przedstawiają jedną, całą, historię.
Jasne, mają wady. Lucas nie potrafi pisać dialogów, ale dalej to spójna historia. Mimo swoich wad. Mi się bardzo dobrze ogląda prequele.
Trylogia Disneya (bo w żadnej definicji sequelami to to nie jest) nie jest spójna ani z oryginalną trylogią, ani z prequelami, ani nawet ze sobą. Postacie to jakieś wydmuszki bez charakterku, historia jest głupia, pozbawiona sensu, niespójna z lorem i ze sobą samą... Taki bardzo, bardzo kiepski fanfic.
Jak mu zapłacili odpowiednio to zmienił zdanie. Żadna filozofia. Każą mu skakać po planie w stringach to będzie skakał.
Ja tam bardzo dobrze wspominam i chętnie wracam do Pomrocznego Widma i Zemsty Sików. Co prawda pierwsza część cierpiała na kiepskie efekty z pola bitew, dziś to bardzo słabo wygląda już. Ale jeśli chodzi o muzykę i odbyte walki pomiędzy Jinem z Kenobim przeciwko Maulowi to po prostu ta część wciąga wszystkie pozostałe nosem. Klimat większości miejscówek też był bardzo udany, podwodne miasto kolejne wspaniałe miejsce czy Naboo.
https://www.youtube.com/watch?v=m2GA07iW8q0
Ma racje, gdy wychodziły prequele byłem dzieciakiem, oczarowanym gwiezdnymi wojnami, byłem młody wybaczałem wiele błedów, bo dostawałem coś w zamian lepszego, epicką historie o kosmosie, epickie walki, pierwszy raz widziałem coś takiego(nie znałem wtedy nawet oryginalnej trylogi), gdy wyszedł epizod 3 to byłem już całkiem sfiksowany na punkcie tego świata, dlatego postanowiłem obejrzeć oryginalną trylogie, która mnie zawiodła, to są kompletnie inne filmy, ciężko być fanem obu trylogii jednocześnie
No a co ma biedak powiedzieć?
Wiem, że zagrałem w najgorszych gniotach które zamordowały markę na 15 lat ale teraz będzie lepiej? Daję słowo?
Nie wiem w ogóle kogo ten serial obchodzi?
Powinni zrobić coś o postaciach z 7,8,9. Rozbudowywać postacie z DOBRYCH filmów a nie jechać na nostalgii maleńtasów którzy nie są wstanie przyznać, że to co tworzyło ich dzieciństwo to niestety nie było dobre kino.
Powinni zrobić coś o postaciach z 7,8,9. Rozbudowywać postacie z DOBRYCH filmów