Witam forumowiczów,
na wstępnie dodam że jestem okropnym analitykiem i wszystko co podejmuje musi być skutecznie przemyślane. Pytanie kierowane do osób które przechodziły przez podobną sytuację, otóż do sedna pracuje w firmie ponad 4 lata, trochę osiągnąłem (awans ), trochę wywalczyłem (podstawa). Charakter mojej pracy jest bardzo ciężki pod kontem psychicznym (miesiąc w miesiąc ciśnienie itd), praktycznie nie pamiętam kiedy wychodziłem z pracy i w wolnym czasie o Niej nie myślałem często przenosiłem też flustracje po pracy na drugą osobę, dodatkowo czuje się już bardzo wypalony nie czuje żadnej przyjemności z pracy, już kilka razy zastanawiałem się nad zmianą pracy ALE zawsze zatrzymały mnie finanse które myśle że były na dobrym poziomie i przyzwyczajenie do otoczenia.
Uznałem teraz że chyba w końcu czas na zmiany bo życie tak się potoczyło że niedawno przeszedłem przez "rozstanie" i tak się złożyło że dostałem propozycję od znajomego miesięcznego wyjazdu aby zwiedzić 5 Państw (swoją drogą czuje że jeżeli nie pojadę to stracę przygodę życia, a do tej pory byłem za granicą jedynie w pracy).
Oprócz tego w tle niby mam dwie propozycje pracy (słownie brzmi to dobrze bo nawet lepsze warunki finansowe - branża podobna ale całkowicie inny charakter pracy) - tylko to też biorę sobie 5 przez 10 bo po znajomości czasami coś nie wypada.
Co do mojej sytuacji życiowej to jest stabilna, jakieś tam oszczędności też mam, sytuacje z mieszkaniem też stabilną.
Jest tu ktoś, kto może cokolwiek doradzić? Biorę pod uwagę też przebranżowienie się ale za bardzo nie wiem w jakim kierunku zmierzać (jestem osobą mocno techniczną, szybko uczę się obsługi jakichkolwiek programów, czy obsługi czegokolwiek).
Trochę nie za bardzo rozumiem gdzie tutaj jest problem.
Tkwisz w toksycznej pracy, chcesz ją zmienić to ją zmień - koniec wątku.
Jeżeli zaś pytasz się, czy lecieć "na przygodę" czy też pracę w kraju/jednym miejscu, to z doświadczenia mogę tylko powiedzieć że tak naprawdę praca w różnych krajach męczy niesamowicie - bariery kulturowe i podejście do pracy potrafią wyniszczyć mentalnie, szczególnie jeżeli masz lecieć do Indii lub Korei.
Bardziej chodziło mi o to czy ktoś miał podobną sytuację, i jak u Niego to wyszło :) mimo wszystko jakieś obawy są.
Hmm, dość ciekawa historia ze względu na to że całkiem podobnie się u mnie ostatnio potoczyło życie, właściwie to poza propozycją wyjazdu gdzieś tam z kimś tam to brzmi to tak samo.
Cóż, nienawidziłem swojej pracy gdy dawałem z niej wypowiedzenie, bardzo się cieszyłem że kończyłem tą przygodę na początku roku. Miałem coś niby dograne za nie najgorszą kasę ale przede wszystkim bez żadnego ciśnienia, prosta luźna praca po znajomości - nie pykło. Do tego gdzieś tam między doszły sprawy prywatne które mocno namieszały. Zacząłem szukać pracy, w ciągu miesiąca (chwała okresom próbnym!), byłem w dwóch miejscach z których uciekłem bo było tragicznie. Z perspektywy czasu, zacząłem troche inaczej myśleć, praca z której zrezygnowałem z nie dawania rady wcale nie była taka zła tylko ja się gdzieś nakręcałem i nakręciłem ale tam życie było prostsze, wszystko wiedziałem, wszystko było zrozumiałe. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, ponoć, staram się nie żałować decyzji bo coś tam się już dzieje w miarę pozytywnego ale czasem może wystarczy jakiś solidny dłuższy nawet bezpłatny urlop żeby odsapnąć... a może to tylko te parę doświadczeń z tych miejsc z których się szybko zawinąłem. Przyznam że strasznie mnie irytuje jak młodsi ode mnie ludzie mnie czegoś uczą a to bywa i tak w nowych pracach ;) Zwłaszcza jak tak naprawdę ci ludzie mają dużo mniejsze doświadczenie tylko no znają już "ten" konkretny system i udają ekspertów a po kilku dniach jak się człowiek wdroży to nie wiedzą co się dzieje ;)
Z drugiej strony, jakbyś nie spróbował to by dalej się nic nie zmieniło i dalej byś się "męczył" :) A tak, tak jak piszesz kroi się coś pozytywnego, mam nadzieje że za parę miesięcy odezwiesz się w wątku że było warto :)
Ja bardziej podchodzę do tego wyjazdu jak do czegoś gdzie w końcu odpocznę sobie psychicznie.
Mój brat miał coś podobnego. Ciągłe wyjazdy, nie było go nie raz w domu cały tydzień. Robi głównie w elektryce. Robota często od rana do wieczora. Czasami nawet i do późna w nocy. Często się przez to nie wysypiał. Stres go też męczył przez to często. Spiny w robocie też czasem były. Jak był sam to jeszcze dawał radę bo musiał dbać tylko o siebie. Jak założył rodzinę i urodziła mu się córka. To już zaczęło to być uciążliwe. Tak jak wspomniałem wcześniej jak był sam to dawał radę ale jak miał już rodzinę to przez tą robotę jeszcze bardziej się stresował między innymi z powodu że przez te wyjazdy nie miał wiele czasu dla niej.
Przez ten cały stres parę razy był u lekarza. W końcu lekarz mu doradził żeby zmienił robotę bo się wykończy psychicznie i po jakimiś czasie zmienił. Co prawda na coś podobnego ale jest mu lżej teraz.
Czy zmienić pracę to musisz sam o tym zdecydować, ja ci tego nie mogę doradzić. Jednak jak bym miał podobną sytuację, a miał pewność że znajdę gdzie indziej pracę to bym raczej zmienił, a nie ciągle się z tym męczyć.
Choć może po prostu tobie brakuje porządnego wypoczynku. Niekiedy ludzie tak mają że się stresują ale jak wezmą długi urllop i sobie porządnie wypoczną to wraca im chęć do pracy.
Może i brakuje ale mało która firma zgodzi się na miesięczny urlop, tym bardziej na moim stanowisku - lecz warto dodać że każda osoba która od Nas odeszła nie wyobraża sobie powrotu. Przez cały okres pracy robiłem coś myśląc "o firmie" dlatego chyba teraz czas się wyrwać, zwiedzić w końcu świata, odpocząć od codziennych problemów i zacząć coś od nowa :)
Ja ci powiem tak: Sam zmieniałem prace kilka razy ( +- 8 razy ) w jednej firmie pracowałem 3 lata w innej 4 lata w innych firmach tak od roku do dwóch albo rzuciłem pracę po kilku miesiącach. Ale za każdym razem szukałem czegoś lepszego aż do momentu, w którym teraz jestem i jestem mega szczęśliwy zarówno z Pracy, jak i zarobków oraz miłej atmosfery w pracy. Jak to mi dobra znajoma powiedziała , jak w jednej firmę drzwi ci się zamkną , tak w innej się otworzą. Jak nie masz 55 lat i nie mieszkasz w jakiejś małej miejscowości 100 KM od dużego miasta , to naprawdę szkoda twojego zdrowia i nerwów. Zmiany nie są takie złe , najgorszy jest ten pierwszy krok. Ja też się na początku zamartwiałem, że nie dam rady, ale to nie Prawda. Pracy jest od Groma
Jest tylko jedna rzecz która powinienes rozwazyc: czy za kilka lat bedziesz żałować, że nie spróbowałeś czegos innego?
Reszta to niewiadome. Kazda zmiana to niewiadoma. Po pierwszej poważniejszej zmianie pracy następne są łatwiejsze.