Choroby toczące branżę gier - 7 grzechów głównych wydawców
Choroby toczące branżę gier
Mowy o sprzedajnych, nieobiektywnych i "wazeliniarskich" mediach nie ma?
Cool...
Ja bym do lekceważenia PC dodał jeszcze karygodny przypadek pierwszego Dark Souls. Gra wyszła na premierę w stanie obiektywnie NIEGRYWALNYM i do dzisiaj nie została naprawiona (jedynie moderzy doprowadzili ją do jako takiego stanu grywalności). A gdy w 2018 roku (6 lat później!) pojawił się dużo lepszy port (zwany remasterem), to co zrobił wydawca? Zdjął oryginalną grę ze sklepiku Steam, a jej nabywcom udostępnił nową wersję... w promocyjnej cenie! Tak jest, najpierw ich oszukał, sprzedając im zepsuty szrot, a wiele lat później, gdy zdecydował się wreszcie uprzątnąć ten bajzel, postanowił sprzedawać oszukanym klientom płatnego patcha.
Te choroby lub grzechy wynikają głównie z bezdennej głupoty większości graczy. Oni wspierają wszystko to co złe no i tak wychodzą takie kwiatki.
Mikromegatransakcje, DRM, który jest tak powszechny w cyfrowych platformach dystrybucyjnych(również bardzo popularnych) co sprawiło, że dzięki całkowitej cyfryzacji gry znacznie podrożały, a prawdziwe promocje zdarzają się rzadko (nie mylić z tymi częstymi i regularnymi promocjami, one mają na celu sprowadzenie ceny do normalnego poziomu i nic więcej).
Preordery również nie uławiają sprawę, ludzie kupują niedokończone produkty, a potem się dziwią, że dostają niedokończone produkty.
A jeszcze gracze masowo kupują wszelkie DLC na premierę, co tylko popycha producentów do pocinania i wydawania pociętych części jako DLC podnosząc tym samym cenę pełnego podstawowego oryginału z pociętą zawartością o ponad 2-4x więcej.
Ja bym do lekceważenia PC dodał jeszcze karygodny przypadek pierwszego Dark Souls. Gra wyszła na premierę w stanie obiektywnie NIEGRYWALNYM i do dzisiaj nie została naprawiona (jedynie moderzy doprowadzili ją do jako takiego stanu grywalności). A gdy w 2018 roku (6 lat później!) pojawił się dużo lepszy port (zwany remasterem), to co zrobił wydawca? Zdjął oryginalną grę ze sklepiku Steam, a jej nabywcom udostępnił nową wersję... w promocyjnej cenie! Tak jest, najpierw ich oszukał, sprzedając im zepsuty szrot, a wiele lat później, gdy zdecydował się wreszcie uprzątnąć ten bajzel, postanowił sprzedawać oszukanym klientom płatnego patcha.
Te choroby lub grzechy wynikają głównie z bezdennej głupoty większości graczy. Oni wspierają wszystko to co złe no i tak wychodzą takie kwiatki.
Mikromegatransakcje, DRM, który jest tak powszechny w cyfrowych platformach dystrybucyjnych(również bardzo popularnych) co sprawiło, że dzięki całkowitej cyfryzacji gry znacznie podrożały, a prawdziwe promocje zdarzają się rzadko (nie mylić z tymi częstymi i regularnymi promocjami, one mają na celu sprowadzenie ceny do normalnego poziomu i nic więcej).
Preordery również nie uławiają sprawę, ludzie kupują niedokończone produkty, a potem się dziwią, że dostają niedokończone produkty.
A jeszcze gracze masowo kupują wszelkie DLC na premierę, co tylko popycha producentów do pocinania i wydawania pociętych części jako DLC podnosząc tym samym cenę pełnego podstawowego oryginału z pociętą zawartością o ponad 2-4x więcej.
Choroby toczące branżę gier
Mowy o sprzedajnych, nieobiektywnych i "wazeliniarskich" mediach nie ma?
Cool...
A czego spodziewasz się skoro u nas Gamersgate, którego pokłosie do dzisiaj są odczuwalne, gdzie opowiedzenie się po niewłaściwej stronie może skutkować utratą pracy (cancel) nawet dzisiaj, przeszło bez echa?
Zresztą EGM wspomniał i nie było to odebrane dobrze przez starych „kolegów po fachu"...
Lekceważenie wersji PC w porównaniu do mikrotransakcji, gier jako usług, nieskończonych gier na premierę i mediów growych to jakiś margines a nie żadna choroba branży. 5 słabych portów na tysiąc to nie jest jeszcze jakiś dramat. A i tak często nawet ten "słabszy" port na PC wygląda lepiej i działa lepiej niż wersja konsolowa. Co w takim razie można powiedzieć o wersji konsolowej?
Choroby toczące branżę gier
Największa choroba tocząca tę branżę to sprzedajne media, wszelakie "growe" serwisy oraz pseudo-dziennikarze/redaktorzy.
Największa choroba tocząca tę branżę to sprzedajne media, wszelakie "growe" serwisy oraz pseudo-dziennikarze/redaktorzy.
Nawet gdyby te zjawiska były rzeczywiście powszechne (a nie są), to dlaczego mielibyśmy je zaliczać do największych chorób? Owszem, tendencyjne teksty mogą wprowadzać potencjalnych nabywców w błąd, ale w czasach game passów, refundów i powoli powracających dem (przynajmniej na konsolach) sugerowanie się opiniami innych jest coraz bardziej marginalne (niektórzy wręcz wieszczą śmierć recenzji, uważając je za bezużyteczne).
Nawet gdyby te zjawiska były rzeczywiście powszechne (a nie są), to dlaczego mielibyśmy je zaliczać do największych chorób?
- Zawyżone oceny w recenzjach sugerujące, że dane gry są warte ogrania, kiedy są to po prostu buble z ładną grafiką.
- Fałszywe oraz nierzetelne recenzje robione nie pod graczy, a pod współpracę.
- Okłamywanie czytelników (w tym potencjalnych kupujących) o świetności danej gry.
- Ciągłe robienie hype na dane gry, a potem obwinianie za to graczy.
- Robienie z growego dziennikarstwa zwykłego ścieku.
(niektórzy wręcz wieszczą śmierć recenzji, uważając je za bezużyteczne).
Dla mnie recenzje to taki wspólny i najwyższy odzew od "graczy" (tak recenzent danej gry powinien być co najmniej graczem) na daną grę. Jeżeli jest kiepska to recenzja powinna mówić, że jest kiepska, a nie na odwrót.
Największa choroba tocząca tę branżę to sprzedajne media, wszelakie "growe" serwisy oraz pseudo-dziennikarze/redaktorzy.
Nawet gdyby te zjawiska były rzeczywiście powszechne (a nie są)
Nie są? A to co?
https://www.gry-online.pl/recenzje/battlefield-2042-recenzja-dla-kazdego-cos-multiplayerowego/z038da
- Zawyżone oceny w recenzjach sugerujące, że dane gry są warte ogrania, kiedy są to po prostu buble z ładną grafiką.
Zdarzają się, ale to z całą pewnością nie jest powszechne zjawisko.
- Fałszywe oraz nierzetelne recenzje robione nie pod graczy, a pod współpracę.
A masz na to jakieś dowody?
- Okłamywanie czytelników (w tym potencjalnych kupujących) o świetności danej gry.
Jakieś przykłady?
- Ciągłe robienie hype na dane gry, a potem obwinianie za to graczy.
Co rozumiesz przez "robienie hype"?
- Robienie z growego dziennikarstwa zwykłego ścieku.
Na przykład?
Nie są? A to co?
https://www.gry-online.pl/recenzje/battlefield-2042-recenzja-dla-kazdego-cos-multiplayerowego/z038da
No i czego to ma dowodzić?
Największa choroba tocząca tę branżę to sprzedajne media, wszelakie "growe" serwisy oraz pseudo-dziennikarze/redaktorzy.
To co w takim razie powiedzieć o legionach graczy wydających miliardy na piksele w mikrotransakcjach, czy review-bombardujących gry zaniżając im oceny, bo ta nie wyszła na platformę, którą mają w domu lub coś źle zrozumieli czytając na szybko posty w internecie..? :)
Na to, że jakaś gra jest grą usługą, albo że ma słaby port nic nie poradzisz jeśli chcesz pograć w tą gierkę.
Recenzji, skoro wiesz, że są stronnicze, możesz po prostu nie czytać... A źródeł informacji na temat jakiejś gry w dzisiejszych czasach jest masa.
"Zdarzają się, ale to z całą pewnością nie jest powszechne zjawisko.
- Fałszywe oraz nierzetelne recenzje robione nie pod graczy, a pod współpracę.
A masz na to jakieś dowody?
- Okłamywanie czytelników (w tym potencjalnych kupujących) o świetności danej gry.
Jakieś przykłady?
- Ciągłe robienie hype na dane gry, a potem obwinianie za to graczy.
Co rozumiesz przez "robienie hype"?"
Jak ktoś zadaje takie pytanie to albo ma w uj niskie IQ albo trolluje. Nie karm trolla, a na niskie IQ też nic nie poradzisz.
O Battlefieldzie nie mam pojęcia, bo mnie ta seria w ogóle nie interesuje, natomiast co do CP2077 to pamiętaj o manipulacji ze strony RED'ów, którzy udostępnili mediom dużo lepszą wersję PCtową, ukrywając przed światem konsolowy szrot.
Racja, jak ja śmiem pytać o argumenty i dowody oparte na faktach? Ale ze mnie troll!
Bo to wcale nie jest tak że słabe porty, czy niedokończone, niedopracowane gry łączą się z klapkami na oczach recenzentów, którzy rzucają im ocenami z przedziału 8-10 tylko dla tego że to duży wydawca AAA... Elden Ring to fatalny port? 9/10 niemal ideał, Cyberpunk zabudowany? 9/10 doskonały, AC United niegrywalny? 9/10 drobne błędy, Skyrim z minusem za fabułę, oraz masą bugów? To Bethesda, przyzwyczajcie się 10/10, itd.
Może zacznijcie leczyć tego raka, a nie piszecie artykuły jaki to nie jest problem i wina wydawców, samemu nie dostrzegając że dajecie temu przyzwolenie, tylko po to żeby na tym zarabiać... bo chciwość to też grzech, choć tu to bardziej wygląda jak korupcja.
Lekceważenie wersji PC to mocno naciągany punkt. Zresztą nawet autor miał problem żeby wskazać kilka pozycji które o tym problemie świadczą bo poza Elden Ring musiał posiłkować się Batmanem sprzed sześciu lat. FIFY i NBA to trochę inna sprawa bo celowo wersje PC są ograniczone aby miały niskie wymagania i więcej osób je kupiło.
To był problem może w erze PS360 gdy olewano porty na PC albo robiono je byle jak. Obecnie PC jest istotną platforma o czym świadczy fakt że np gry Sony czy wiele innych które wcześniej nie były dostępne teraz otrzymują konwersje.
A wracając do Elden Ring to trzeba uczciwie przyznać że to nie do końca jest wina jedynie From Software. Wersje pecetowe obecnie borykają się z problemami które stwarza DirectX 12. Stuttering to bardzo częsty problem gier które z niego korzystają i nawet najlepsze studia nie zawsze potrafią sobie z tym poradzić.
ale w DS1 też mogłeś grać na klawie i myszce jak wyszedł na PC po raz pierwszy
Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów
Zero zaskoczenia, że słowa nie ma o Cyberpunku, grze o kilka poziomów wyżej jeżeli chodzi o zapowiedziany a dostarczony produkt, niż tytuły sugerowane przez autora. Battlefield jaki by nie był, to był taki jak go zapowiedzieli i nawet stan techniczny nie był tragiczny. NMS i owszem, nie dostarczył tego co obiecał a raczej to co dostarczyli było dalekie od tego co sobie gracze wyobrażali + słaby technicznie + brak niektórych funkcji, tyle że to był indyk robiony przez malutkie studio.
Cyberpunk nie dość, że nie dostarczył większości rzeczy jakie zapowiadali przed premierą, to jeszcze jego stan techniczny był - i dalej jest - tak tragiczny, że to jedyna znana mi gra, a na pewno jedyna znana gra AAA która wyleciała ze sklepu bo była kompletnie zepsuta a półtora roku po premierze nie jest lepiej.
No ale o GOTY tak nie można. O GOTY nie xD
Akurat punkt 4 zredagowałbym nieco inaczej.
Najgorszą plagą na rynku gier jest przeklęty DRM, który jak wiadomo, przynosi dość mierny skutek w zwalczaniu piractwa, za to skutecznie zwalcza wszelkie prawa konsumentów/klienta, także zmuszając uczciwych użytkowników do posiadania stałego internetu w swoim domu, tylko do tych rzeczy, które na zdrowy rozum nigdy nie powinny jego wymagać(single player, hot-seat, split-screen, multiplayer przez LAN, a także instalacja z lokalnych plików instalacyjnych)!
W tym punkcie zostało wspomniane o stałym wymogu bycia online, ale zostało pominięte równie szkodliwe, aczkolwiek bardzo niedoceniane zagrożenie dla dobra użytkownika jakim jest WYMÓG AKTYWACJI ONLINE, który powoduje brak możliwości instalacji offline oprogramowania z lokalnych plików instalacyjnych i tym samym skutecznie odbiera możliwość zrobienia kopii zapasowej i/lub korzystania z niej bez internetu.
Niestety, ale za to zjawisko jak i wiele innych opisanych w punktach tego artykułu, winę w sporej części ponoszą także sami użytkownicy/klienci, którzy na to wszystko pozwolili, kupując takie gry/oprogramowanie, zamiast głosować portfelem i tym samym skutecznie dać do zrozumienia wydawcom, że powinno się ich się traktować jak równoprawnych klientów, a nie jak mentalnych niewolników mających cierpieć za piratów(którzy się z nich śmieją).
Tu także poważnym problemem są zaślepieni fanatycy Steama/Epica, którzy nie potrafią i nie chcą zrozumieć jednej, prostej rzeczy - dystrybucja cyfrowa, jak i wszelkie jej dobrodziejstwa(takie jak wygoda instalacji i automatycznej aktualizacji, osiągnięcia, warsztaty itp.) mogą działać OPCJONALNIE oraz istnieć BEZ DRMu, przez co nie zmuszać nikogo do cyklicznego opłacania dostawców internetowych i zawierania z nimi umów.
A nawet to, że dostęp do internetu jest coraz bardziej powszechny, w żaden sposób nie usprawiedliwia jego idiotycznego wymogu do rzeczy, do których nigdy nie był ani nie powinien być potrzebny.
A co do tych, którzy zasłaniają się walką z piractwem, to dość wspomnieć, że istnieje sporo gier i oprogramowania, które od wielu lat nigdy nie zostały wydane w wersjach bez DRM, podczas gdy ich scrackowane wersje od dawna są obecne na stronach warezowych do pobrania przez piratów.
Jesteś w stanie wymienić grę, która wymaga połączenia online do grania, a która nie posiada sklepu online lub multi?
W jakich ty czasach żyjesz? Nawet gog tego wymaga jeśli pobierasz gry za pośrednictwem platformy. Także ubisoft connect czy jak teraz to nazywają, origin, steam i epic, battle.net. Jedynie gog pozwala na dużo większą swobodę i pozwala pobierać gry offline z bezpośrednio z strony gogu. Natomiast z resztą to tak cienko.
Np. dla steam wymagany jest internet przy tych grach: portale, half-life, orcs must die, skyrim(na pewno nie mają sklepu, a na pewno skyrim nie ma multi).
Tak samo dla ubisoft connect gry online: assassins creed, need for speed i prince of persia(trudno mi powiedzieć czy pierwsze części mają sklepy i czy mają multi, pierwsze części były tak dawno temu. Na pewno pierwsze PoP były czyste).
I dla origin gry online: dead space, mass effecty(pierwsze części raczej nie miały multika, a effect chyba nie ma sklepu online).
Chyba, że znasz sekret odpalania gier bez internetu to proszę uprzejmie o udzielenie tej informacji, bo chętnie bym skorzystał.
To może teraz wysmarujecie taki artykuł o branży dziennikarstwa growego? Tylko obawiam się, że "7 grzechów" było by za mało...
Za wszystkie złe nawyki, które weszły w dna wydawców odpowiadają tylko i wyłącznie gracze. Do tego dochodzą coraz większe wymagania wobec nowych produkcji co podnosi koszty produkcji do jakiś horrendalnych kwot a tym samym poszukiwanie sposobów na ich odzyskanie. I wpadamy w błędne koło. Problemy istnieją, są poważne ale jednocześnie wcale nie takie czarno-białe.
Za wszystkie złe nawyki, które weszły w dna wydawców odpowiadają tylko i wyłącznie gracze. (...) Problemy istnieją, są poważne ale jednocześnie wcale nie takie czarno-białe.
No to zdecyduj się :-) Czy tylko i wyłącznie gracze, czy problem nie jest czarno-biały. Moim zdaniem wina leży po obu stronach, ale większy jej ciężar po stronie branży, bo to głównie wydawcy szukają sposobów na większy albo łatwiejszy zarobek, co przy bierności mas graczy prowadzi do różnorakich patologii...
Coraz więcej rzeczy ukrywanych przed światem, wprowadzanych po cichu. Sporo rzeczy takich zrobiono przy starcie tej generacji.
Dla mnie najgorszą rzeczą jest online to play na konsolach Microsoftu. Jakie było moje zdziwienie, gdy do instalacji i zagrania w grę singie musiałem mieć podpięty Internet by zainstalować grę z płyty. U konkurencji nie spotkałem się z żadną taką grą, która oferowała kampanie singiel, do której wymagany byłby Internet podczas instalacji. Niestety, ale chyba to ostatnia generacja, gdzie PS5 jaki jedyna konsola będzie pozwalać zainstalować grę bez Internetu. Szkoda, bo będziemy skazani na łaskę i nie łaskę wydawcy. Wystarczy, że odetnie serwery i tyle z naszej płytki.
Chłopie, to zależy od gry.
Btw. oczywiście gra jako usług i ch..., podany jeden przykład. Ja mogę dać 10 przykładów, że gra jako usługa jest czymś dobrym, bo cały czas produkt jest wspierany. I nikt nie zapomina o grze w miesiąc po premierze - przytoczony Guardian of Galaxy, Outriders itp. itd.
Nie zależy od gry, tylko od wydawcy czy upcha wszystko na płytach czy poleci w kulki. Skoro MS zrobił tak ze swoją czołową marką, gdzie gra to singiel, to zrobią tak z kolejnymi.
Halo to nie jest gra usługa, tylko zamknięta całość singiel. Nie interesuje mnie multi, a chciałbym pograć w singla, ale wielki MS mi zabronił. Nawet Cody można zainstalować bez neta i grać w singla normalnie. A przecież, to typowo gry multi. Nie zdziwiłbym się gdyby Starfild na Xboxie wymagał Internetu do instalacji. Przytakiwanie i mówienie, że to tylko jedna gra, skończy się tym co MS chciał już dawno zrobić - pełna cyfryzacja i ceny po 300zł za grę.
Choroba gier w dzisiejszych czasach to bubel w ładnym papierku chwalony przez media growe.
Nasza krwawica, w nadziei na rozrywkę idzie w piach. Po piętnastu patchach gra jako tako działa a ludzie przestają grać. To jest ku... śmiech na sali.