Maciek wraca wspomnieniami do czasów całkiem bliskich naszym sercom.
Aż się łezka w oku zakręciła, jak wjechało stare intro tvgry. Czuć było w tych starych materiałach ten telewizyjny klimat, tak jak nazwa zobowiązywała. Gramy, przeglądy tygodnia czy relacje z targów growych. Kiedyś to było.
Gonciarz był jeszcze normalnym spoko gościem, a nie pozerem udającym kogoś kim nie jest.
Wonziu to umiał w materiały, dalej cieplutko wspominam jego Doom Starców ;).
Nie powiem, ale historia z ocena gry Spore EA przez GOL pozostawia duzy niesmak. Pewnie do dzisiaj tak jest i to dzial marketingu przymusza autorow tekstow do ocen. Najlepsze jest to, ze zaraz jakis z GOL wyleci i bedzie wciskal farmazony jacy to oni sa obiektywni przy wystawianiu ocen. Moze to i dobrze, ze przestaly sie tu pojawiac felietony o grach. Przynajmniej nie musimy czytac kolejenych reklam gier udajacych recenzje.Szczerze to im czlowiek starszy tym bardziej ma to 4 literach i zaczyna rozumiec, ze w dzisiejszych czasach uczciwosc, honor w pracy redaktorow to oksymorony.
Nie, autor tekstu nie wystawia oceny.
Pamiętaj, to „ocena redakcji”(całej - łącznie z osobami odpowiadającymi za kontakt z wydawcami)
PS. BF2024 7/10
Czasy, w których istniało coś takiego, jak zbiorowa ocena redakcji, bezpowrotnie minęły lata temu. Dziś recenzent wystawia ocenę według własnego widzimisię i jako redakcja nie ingerujemy w nią w żadnym stopniu. Historyjki o rzekomym wpływie marketingu na ocenę Spore'a traktuję z uśmiechem, bo zapamiętałem to inaczej. Inni ludzie w redakcji mieli inne zdanie niż Von Zay i wyciągnięto z tego jakąś średnią - taka przynajmniej była wówczas praktyka. Wtedy nawet nie mieliśmy działu marketingu jako takiego, to było 14 lat temu. Co Maciek usłyszał, nie wiem, bo wtedy nie zajmowałem się tekstami.
Pewnie do dzisiaj tak jest
Uwielbiam takie teksty. No właśnie tak nie jest, marketing robi swoje, my swoje. Jeśli ktoś myśli, że marketing przychodzi do nas i mówi "ej, ocena gry X musi być wyższa, bo coś tam", to gratuluję. Jest w tym tyle samo prawdy, co w stwierdzeniu, że ziemia jest płaska. "Przymusza" haha --->
https://www.youtube.com/watch?v=czv8vyIXAr0
Przymuszać nie przymusza ale jak się dostaje jakieś darmowe materiały od devsa albo zaproszonko na iwent to jednak przychylniejszym oczkiem się patrzy wtedy na grę od nich i nie wciskaj kitu, że nie.
Nikt nie mówi, że dostajecie ordynarnie przelewy ale są różne sposoby na kupienie sobie przychylności recenzentów.
"Nie wciskaj kitu, że nie"
Czy Tobie naprawdę się wydaje, że jakieś śmieci od dewelopera/wydawcy wpływają na ocenę gry? Żartujesz teraz, prawda?
Mityczne "materiały od devsa", haha. Wiesz, co z nimi robimy? Rozdajemy na eventach naszych (kto kiedykolwiek był w ostatnich latach na pikniku naszym, to wie, że można było wyjść z wieloma gadżetami), ewentualnie wystawiamy na WOŚP, jak tę skrzynię z Dying Light 2, czasem coś zostanie w redakcji w charakterze dekoracji. Nie mieści mi się w głowie, że ktokolwiek mógłby w ogóle pomyśleć, że jakieś śmieci mogą sprawić, że patrzymy przychylniej na grę. Masz tu skrin z rozmowy, który lepiej Ci zobrazuje, jak do tego podchodzę.
Zaproszenie na eventy? Przed pandemią odmawialiśmy 80% z nich, teraz ich w ogóle nie ma i jest święty spokój. Jak już gdzieś pojedziemy, to też gra interesuje nas najmocniej, a nie to, jakie atrakcje ktoś przygotuje. Mamy rok 2022, a nie 2002.
W ogóle bawi mnie to ciągłe pompowanie teorii, że sprzedajni dziennikarze patrzą przychylniej na coś, bo ktoś im coś da, albo gdzieś ich wywiezie. Dziennikarze są bardziej święci niż Ci się najwyraźniej wydaje, bo jak ich temat interesuje to ruszą dupę zobaczyć grę i nie trzeba im za to płacić, w przeciwieństwie do znanych youtuberów.
Widać to dobrze w wypadku batlefielda 2042, z recenzji za nic nie wynikała tak wysoka nota. Wyglądało to jakby recenzent, próbował grzecznie i niepozornie grę skrytykować ale tak by nie podpaść.
I wiem, ze do tego się redakcja oficjalnie nie przyzna bo to by się równało z znalezieniem się na czarnej liście. Bo kopie recenzenckie przed premierą są dużo ważniejsze od tych bibelotów bo to recenzje przed premierą robią wyświetlenia między innymi. Ogólnie ten sam problem miało hollowood, gdzie często na pokazy przedpremierowo zapraszano tylko tych krytyków, co do których zakładano choć minimalna przychylność.
Oczywiście te naciski na pewno nie dotyczą wszystkich tytułów, zapewne tylko tych głośniejszych, bo naciski przy każdej okazji szybko by się rozpłynęły. Stąd pomniejszy tytuł od EA pewnie można zjechać bezkarnie, ale dużą premierę to się obrażą. Problem dotyczy tez większości branży bo to widać nie tylko u was, ten rozjazd pomiędzy oceną a treścią recenzji.
GOL jest firmą wartą pewnie dziesiątki milionów. Ktoś kto sugeruje, że za kilka reklam, smyczy, konkursów oni zrezygnują ze swojej niezależności jest zwyczajnie głupi
Największym rakiem we wzajemnych kontaktach na linii redakcja - wydawca zawsze byli ludzie, a nie pieniądze, bo w przypadku recenzji tych nie było nigdy. Nikt nikomu nie płaci bezpośrednio za faworyzowany materiał na naszym portalu, za zieloną ocenę itd. Gdyby tak było, na drugi dzień przeczytałbyś o tym newsa na GOL-u, bo nic nie kliknęłoby się lepiej. Jeśli jakiś tekst jest w ogóle zamówiony (na ogół luźne artykuły publicystyczne), to jest to wyraźnie w tekście oznaczone. Lata temu były w Polsce takie osoby, które próbowały wpływać na nasze działania w różny sposób. Wiesz jaki był tego rezultat? Zawsze była kosa i mieliśmy to gdzieś, bo murem stało za nami szefostwo. Były obrazy majestatu, było odcięcie od zleceń reklamowych, niektóre naprawdę grube. Przeżyliśmy bez problemu.
Jeśli chodzi o dostęp do materiałów przedpremierowych, to jest trochę inaczej niż piszesz. To wydawcy zależy na tym, żeby o grze się pisało, żeby zrobić dużo szumu, bo oni mają swoje targety, które zrealizować trzeba. Sporo naszych kolegów po drugiej stronie irytuje się wręcz, że pisać o niektórych grach nie chcemy. Nam zależy oczywiście, jeśli temat jest nośny (wiadomo jak to działa), ale nie płaczemy, że ktoś nam nie dostarczy kopii gry 5 dni przed recenzją. 15 lat temu byłby to jakiś problem, dziś na pewno nie.
EA w Polsce to wirtualny byt od dawna. Nie jestem pewien czy jest to nadal aktualne, ale w Polsce z ramienia EA działa tylko jedna osoba i zajmuje się influencerami, EA całą komunikację redakcyjną ogarnia przez zewnętrzną agencję - nawet nie znamy tych osób, bo nigdy się z nimi nie spotkaliśmy. Nie wiem na co zasługiwał Battlefield. Czy ocena była za wysoka? Być może. Recenzję pisał fan serii, ufamy Michałowi na tyle, że wie co robi i nic się w tej kwestii nie zmieni(ło). Nie piszemy recenzji żeby dopasować się do kogoś, tylko po to, żeby przedstawić w nich nasze własne odczucia dotyczące tytułu. Czasem z oceną "trafimy", czasem nie. Był, jest i będzie o to ból dupy, niezależnie od tego w którą stronę akurat popłyniemy. Wszystkie serwisy mają tak samo. Bywa.
I wiem, ze do tego się redakcja oficjalnie nie przyzna bo to by się równało z znalezieniem się na czarnej liście.
Byliśmy na takowych parę razy, bez znaczenia.
Wiecie, to trochę jak z influencerami. Żaden poważny influencer nie weźmie do reklamy produktu, którego nie przetestuje, i nie poleci go swoim odbiorcom. Jak dostanie coś gratis, bo jego adres jest w bazie danych, to w 90% przypadków to się nawet nie znajdzie na Instagram Stories, a co dopiero jako super polecajka, bo ktoś coś dał mu za darmo. (Zaznaczę, że nie bez powodu napisałem "poważny influencer", ale wiadomo, tych jest garstka).
GOL, bądź co bądź, też jest poważnym portalem i żadne dodatkowe bibeloty na pewno nie mają wpływu na ostateczną ocenę. Ba, domyślam się, że woleliby dostawać samo pudełko z grą. Z mojego doświadczenia te gadżety potem są kompletnie bezużyteczne i rzadko kiedy firma wpadnie na coś, co jest faktycznie użyteczne i warto sobie to zostawić.
Pamietam jak kiedyś pisałem do GOL. To był krótki czas, bo płacili po krakowsku. Inna sprawa, ze chyba i tak najwiecej z serwisów stricte gamingowych. Ale nie chodzi tylko o pieniądze, możliwość publikowania na GOL była przede wszystkim przyjemnością i nobilitacją.
No i kiedyś zdycham sobie zaspany po imprezie, a tu telefon Verminusa czy grałem już w nową FIFĘ i co o niej myślę, bo sprawdzają czy recenzent nie popłynął.
Innym razem mnie obniżyli wystawioną ocenę o kilka proc. bo jakiś gamoń uznał, ze to za dużo.
Nie twierdzę, ze GOL to święta redakcja, bo nie dysponuje takimi dowodami, przez lata mówiło się o ich special relationship z Cenegą. Moim zdaniem zresztą to właśnie kampanie reklamowe mogłyby być głównym źródłem oddziaływania wydawców gier na serwisy. Prosta matematyka - złe o nas piszecie, idziemy się reklamować gdzie indziej. Ale pewnie byśmy sprawdzili oceny gier Cenegi z GOL-a i szybko byśmy znaleźli sporo surowych not negujących teorie spiskowe. A dziś każdy ma recenzje w dupie i tak.
Co do Spore to pamietam, ze to była gra, której moja hobbystyczna, amatorska redakcja wystawiła 5/10 i EA bez słowa przestało nam potem wysyłać gry do recenzji.
Oj panowie od teorii spiskowych i "dawania w łapę", bzdury wypisujecie. Dawno dawno temu pracowałem w dość dużym wydawnictwie z działki IT. Mieliśmy w zasadzie monopol na rynku w naszym ogródku. Nic tak nie motywowało dużych producentów oprogramowania i sprzętu jak totalne zaoranie ich w piśmie. Dwa, trzy miesiące negatywnych recenzji i złych okładek a firmy wyskakiwały z kasy jak szalone, ratując wizerunek reklamami, wysyłkami drogiego sprzętu "zwróćcie za miesiąc ale jeśli przetrzymanie dłużej (czyt. zostawcie sobie) to w sumie nic się nie stanie" itepe. Czy jakkolwiek dobre stosunki miały wpływ na oceny jakie wystawiliśmy? Żadnego. Więcej. Im bardziej wytykalismy wady tym poważniej nas traktowano i o nas dbano. Bo wiedzieli, że nie lecimy w brzydkiego pana a ludzie nam ufają. Przy układanych recenzjach, tekstach etc nie byłoby reklam i prób nawiązania lepszych stosunków bo i po co? Frajerzy przecież wykonali robotę za free.
Jeśli ktokolwiek uważa, że "dawanie w łapę" to jest jakaś reguła czy że ktoś bardzo duży postawi swoją budowana latami reputację za jakiś deal to...ma coś nie tak z głową.
Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że wbrew jakiejkolwiek logice ludzie bardziej ufają początkującym twórcom i małym firmom od tych dużych. O ile bowiem duża firma nie położy na szali swojej reputacji o tyle w przypadku małych to jest raczej kuszący temat, co można zaobserwować choćby na kanałach poświęconych grom na YouTube (o ironio często gęsto linkowanym jako "argument").
Ja rozumiem, że dużego łatwiej skrytykować itp. bo i zasięg większy a i każdy słyszał, ale ludzie, serio - myślcie. Firmy które "poszły na deale" albo się nie liczą, albo upadły, albo były od samego początku tworzone w tym modelu biznesowym i nie mają żadnego znaczenia dla opinii publicznej. Tak się po prostu nie robi.
Bardziej jednak od zarzutów o "branie w łapę" śmieszą mnie zarzuty o "za wysoka/za niską ocenę". Recenzja jest przecież publikacją stricte subiektywną. To co podoba się autorowi niekoniecznie musi podobać się odbiorcy jego tekstu. Po to jednak zostaliśmy obdarzeni mózgiem i po to nabywamy umiejętność czytania (a niektórzy nawet potrafią to zrobić ze zrozumieniem, chociaż to akurat coraz bardziej zanika), aby po zapoznaniu się z tekstem (a nie tylko oceną i skrótem wad i zalet) wyrobić sobie własne zdanie . Osobiście w przypadku GOLa, gdy jeszcze grałem, przez długi czas moje osobiste oceny pokrywały się z ocenami UV (no, prawie zawsze, była taka jedna gra od id ;)). Dlatego czytając jego teksty wiedziałem, że mogę zaufać jego osądowi. I wychodziłem na tym dobrze, za co dziękuję. Ale byli i tacy, z którymi się nie zgadzałem, gdzie ich zalety dla mnie były wadami i vice versa. No ale trzeba potrafić przeczytać coś więcej niż nagłówek. Recenzja to ten typ publikacji, który skłania do polemiki, piękna sprawa. I niestety jak przy większości pięknych spraw jeden lubi jabłka, drugi pomarańcze, a trzeci jak mu stopy śmierdzą.