Fanka Harry'ego Pottera odtworzyła twarze bohaterów książki z pomocą AI
Hermiona powinna mieć ciemny kolor skóry.
Tylko Voldemort wyglada akceptowalnie. Ciekawe dlaczego...
Malfoy na tym zdjęciu skojarzył mi się ze szkicami koncepcyjnymi z Dishonored. Jakby zrobiliby taką adaptację komiksową Pottera to chętnie bym kupił. :D
Ale jak to, sami biali?
Tutaj macie Hermionę zgodna z lore.
Kłamstwo!
Powiedz mi, czym różni się dla ciebie doświadczenie obejrzenia aktora czarnoskórego, od białego? Sam kolor skóry tak ci wadzi?
Różnica pomiędzy osobą z białym kolorem skóry, a osobą z ciemnym kolorem skóry jest taka sama, jak różnica między osobą szczupłą i grubą lub wysoką i niską. Ot, neutralny element identyfikacyjny. Gdyby gruby grał kogoś, kto z opisu powinien być chudy, komentarze byłyby identyczne. Jakie głupie usprawiedliwianie na krytykę by się znalazło? Fatshaming? Sama waga tak ci wadzi?
Nie jego wina, że ktoś na siłę próbuje wpisać tę różnicę w kontekst rasistowski. Z rasizmem nie ma to jednak nic wspólnego. Ludzie się różnią. Ktoś, kto ma 60 lat nie zagra nastolatka i nie ma tu żadnej dyskryminacji podczas castingu.
Twoje podejście to podejście teatralne, gdzie zawieszenie niewiary jest o wiele większe i facet może grać kobietę, ubierając maskę. Jednak teatr i film już dawno oddzieliły się na dwa inne media i w filmie liczy się immersywne oddanie wydarzenia.
Powiedz mi, czym różni się dla ciebie doświadczenie obejrzenia aktora czarnoskórego, od białego? Sam kolor skóry tak ci wadzi?
Pomijając ten wypadek.
Wszystko zależy od kontekstu.
W wypadu ekranizacji naturalnym jest, że fani oczekują postaci jak najbliższej książkowemu opisowi, choć nie jest tak, że to zawsze musi być spełnione by byli zadowoleni. Idealny przykład, Skazani na Shawshank. Ellis Boyd "Red" Redding był w książce rudym Irlandczykiem, jednak w jego role wcielił się Morgan Freeman. Dlaczego to się sprawdziło? W momencie pisania książki Irlandczycy byli grupa prześladowana w USA, a to właśnie należenie do uciśnionej mniejszości definiowało bohatera. Zmiana jednej mniejszości na inną w filmie, nie zaburzyła odbioru postaci. O ile wygląd się zmienił, tak tło postaci pozostało spójne, przez co sama postać pozostała wierna oryginałowi. Zwłaszcza, że gdy powstał film nikt o prześladowaniu Irlandczyków już niemal nie pamiętał, za to dyskryminacja czarnoskórych była w miarę świeża. Stad ta zmiana była naprawdę przemyślanym pomysłem. Jednak są takie ekranizacja, ostatnio dość liczne, gdzie zmiany etniczne bohaterów nic nie wnoszą. Nie muszą być przez to problemem, ale rozminięcie się z wyobrażeniami zawsze będzie budziło niezadowolenie.
Kolejnym kontekstem jest czas i miejsce akcji. Tutaj współczesne produkcje mają gigantyczny problem i mamy najgorsze oblicze tokenizmu. Otóż dzisiaj większość z nas żyje w miarę egalitarnym środowisku, w którym posiadanie znajomych różnorodnych etnicznie to nic nadzwyczajnego. Jednak nie zawsze przecież tak było. Umieszczając osobę czarnoskórą w jakimś kontekście historycznym (w tym historycznym fantasy) dobrze by było by ludzie reagowali w sposób wiarygodny, zaciekawieniem, zdziwieniem, agresją, lękiem itd. Wpływa to na spójność świata. Warto też mieć solidny background dla danej sytuacji a nie wepchnięcie diversity i już, bez pomyślunku. W wypadku produkcji historycznych jest to też groźne bo prowadzi do wypaczenia obrazu przeszłości. A nie powinniśmy zapominać o tym, że rasizm instytucjonalny to jeszcze nie tak dawno temu była rzecz powszechna.
Podobnie w wypadku światów fantasy, wiedźmin jest przykładem tragicznie wdrożonego diversity. Czemu? Bo jednym z głównych jego trzonów jest kwestia rasizmu. W książkach czy grach to czuć. W filmie wcale. Ten świat stoi pogardą i nienawiścią do tego co inne. No chyba, ze w filmie, to tam tak jest ale od czasu do czasu. Jeżeli twórcy chcieli rozbudować listę bohaterów o tych czarnoskórych to mogli zrobić to z głową, tak by ci spotykali się z typową dla pierwowzoru dyskryminacją. To byłoby nawet edukacyjnie dobre, bo można by jasno pokazywać, dlaczego dyskryminacja jest zła.
Tak więc, wszystko zależy. Dla mnie różnorodność jest dobra, ale tokenizm to zło. To wypaczenie dobrej idei stworzone przez hollywood i twittera jest chore i nic pozytywnego z niego nie wynika.
Coś nie tak z głową? Lekarza? Egzorcystę? Tworzysz problem gdzie go nie ma. Jeśli szukasz sensacji to wiedź że masz ją w każdym wizerunku Chrystusa który jest biały, a to jest bull shit.
Otóż nie przeszkadza czarny ani żaden inny aktor czy aktorka. Przykładowo - Tenet, film Nolana. Czy John David Washington jest biały? No chyba nie. Więc jakim cudem nikt się tego filmu nie czepia? Albo Blade'a? Otóż mój drogi, odpowiedź:
- Tenet to ORYGINALNY twór, nie bazujący na niczym. Autor mógł sobie zrobić postacie jakie chciał, obsadzić jak chciał
- Blade w komiksach jest czarny, gra go czarny aktor
I przechodząc do Hermiony i innych kretyńskich zmian - Hermiona BYŁA opisywana jako biała w książkach. To nie jest już przedstawienie postaci. Masz coś jasno opisane w książce, chcesz ją adaptować, to przedstaw ją tak, jak jest opisana, jakiś problem z tym? Oczywiście, że tak, bo doskonale wiadomo czemu takie zmiany są robione. Nie z powodów artystycznych.
PS: Rozumiem, że biały Blade jak dla ciebie jest też absolutnie w porządku i nie ma z tym problemu? I nie mam na myśli jakiejś zastępczej postaci o pseudonimie Blade, tylko Eric Cross Brooks.
Vernon Dursley (numer #25) wygląda jak typowy wąsaty janusz (nawet lepszy niż aktor grający w filmie jego rolę).
Natomiast niezbyt mi się podoba wygląd postaci Neville'a Longbottoma. Akurat w tym przypadku postać ta wygląda lepiej w filmie.
No i to pokazuje jak dobrze obsadzony jest Harry Potter, a nie jak te Netflixowe dziwadła.
zabawne to czepanie sie planeswalkera zamiast qvertego tutaj, skoro to ten drugi wali posta z dupy majacego na celu wywolanie gownoburzy.
Ktoś w redakcji znalazł skrypt kreujący twarze i tak się zajarał tym, że ciągle wrzuca newsy z tym... Już na stronie widziałem Wiedźmina, Harry Pottera i co jeszcze? postacie z anime? czekam...