Jak otwarty świat skrzywdził moją ukochaną serię gier
Tytul idealny dla Evil Within :(
jedynke skonczylem ponad 20 razy. dwojki nawet drugi raz nie chce sie zaczynac
Ja osobiście, ten tytuł mogę odnieść do produkcji From Software. O ile kocham trylogię Dark Souls i spędziłem w niej setki godzin, tak Elden Ring mam serdecznie dosyć po 40 godzinach.
Mam podobne odczucie, wprowadzenie do Elden Ring otwartego świata "rozwodniło" rozgrywkę, nadal gra się fajnie, ale mniejsza skala serii Dark Souls dużo bardziej mi odpowiadała, była bardziej skondensowana i czuć było, że projektanci mieli więcej czasu na dopieszczenie lokacji i eksploracja była ciekawsza.
Niestety to prawda i to bardzo bolesna.Może zaczną w końcu prace nad Bloodborne 2.
A tam takie gadanie. Dobra gra, nie wiele straciła, a i zyskała. Ale wszystkim na raz nigdy nie dogodzi.
Gears 5 wyglądało jakby drugą połowę gry robili w jakimś pośpiechu.
Co widać po samej jej strukturze. Gears 5 ma zaledwie 4 akty, z czego ostatni ma zaledwie 2 rozdziały.
Dla porównania:
• Gears of War 4 – 5 aktów, od 4 do 6 rozdziałów
• Gears of War: Judgment (People Can Fly) – 7 aktów, od 6 do 8 rozdziałów
• Gears of War 3 – 5 aktów, od 5 do 7 rozdziałów
• Gears of War 2 – 5 aktów, 6 rozdziałów (akty 1-4), 5 rozdziałów (akt 5)
• Gears of War – 5 aktów, 5 aktów, od 6 do 8 rozdziałów.
A tymczasem – jak wspomniałem – Gears 5 ma zaledwie 4 akty z króciutkim finałem, mocnym cliffhangerem i przede wszystkim właśnie sztucznie wydłużającymi pół-otwartymi lokacjami, które i tak niczego tak naprawdę nie wnoszą.
Fabularnie najlepiej było w akcie 2. Do tego momentu gra miała niezłe tempo i ciekawe wątki w historii. Następnie kompletnie z tyłka akt 3, który wyglądał jak coś wsadzone na siłę. Tak aby było.
Mam nadzieję, że kolejna odsłona będzie powstawać dłużej, będzie miała lepszy story writing, odświeży w jakimś stopniu formułę, ale też mocnych rewolucji i zapewni wciąż miodną rozgrywkę.
W Gears 5 ten otwarty świat jest quasi otwarty, mamy niewielką mapę, kilka dodatkowych zadań i tyle. Jak dla mnie, jest to świetne urozmaicenie i wprowadza powiew świeżości do serii. Przy piątce bawiłem się świetnie, tak samo dobrze jak przy mojej ukochanej trójce.
Z całą serią spędziłem kilka tysięcy godzin, zaczynałem w 2006 ogrywając pierwszą część na nowo zakupionym Xboxie 360, bawiłem się wyśmienicie, później z wypiekami na twarzy czekałem na kontynuacją, w którą zagrywałem się miesiącami. Jak przyszedł czas na trójeczkę, to byłem oczarowany i zakochałem się w tej części, katowałem multi przez baaardzo długi czas. Później przyszedł czas na część 4, tutaj już było słabiej, oczywiście gra ładniejsza, płynniejsza, ale fabularnie stała niżej niż pierwsza trylogia, ale jednak grało mi się przyjemnie, bohaterowie to nie to samo co Marcus z ekipą, ale dało się polubić JD i Kait, bardzo mi się spodobało jak w piątej części twórcy rozpisali postacie, kapitalnym pomysłem było oparcie historii na Kait, która świetnie w tej roli wypadła.
Niedawno odświeżyłem całą serią, nawet z Judgment, które jak było słabe tak pozostało, ponownie bawiłem się wyśmienicie.
Tyle się mowi, że tylko dzieciarnia i gracze ze zbyt dużym czasem na granie w życiu chcą open world, ale do twórców to jak grochem o ścianę
Uświadom sobie jedno: twórcom zwisa czy to "dzieciarnia", czy nie. Tabelka w Excelu wyraźnie pokazuje, że na open worldach mają większy zysk. Jakby z tego zysku nie było, to by nie robili.
Wiadomość z ostatniej chwili: mówienie nie zmieni branży; głosowanie portfelem tak. I druga wiadomość: ta dzieciarnia za hajs rodziców "kształtuje" rynek. Najwyższy czas to dostrzec
Tak, ale Wy ciągle się z tym godzicie, jak marionetki, a potem płacz, że gejming umiera . Oczywiście ja też naleźę do tej grupy płaczących, ale w pojedynkę nic nie zdziałam :P
No popatrz, Ubi czy EA od lat moich pieniędzy nie oglądają, bo nie podoba mi się w jakim kierunku idą ich tytuły (czy to coroczne porcje kolejnych FIF od EA, czy kolejne otwarte światy Ubi), od mikrotransakcji trzymam się z daleka, a tu jednak się okazuje, że ktoś pociąga za moje marionetkowe sznurki.
Nie można ci odmówić młodzieńczego zapału do naprawiania świata i optymistycznej, choć naiwnej wiary, że jeśli będziesz wystarczająco głośno krzyczeć, to coś się zmieni.
Prawda jest niestety taka, że możesz zebrać 100 milionów graczy i możecie wspólnie skamleć pod niebiosa, ale jeśli nie pójdzie za tym głosowanie portfelem, to nikt na was uwagi zwracać nie będzie. Dopóki ludzie są gotowi płacić za otwarte światy i kasa się zgadza, nikt ze źródła zysków nie zrezygnuje, szczególnie w segmencie AAA.
A odnośnie tego, czy się z tym godzimy, tak, godzimy się, bo co innego mamy zrobić? Czy to się nam podoba, czy nie, jest masa ludzi, którym takie gry sprawiają przyjemność i za nie płacą. I co z nimi zrobisz? Jak "uratujesz" gaming? Zabronisz im kupowania open worldów, "dla ich własnego dobra"? Będziesz wmawiać im, że im się nie podobają, kiedy im się podobają, bo ty chcesz gry liniowe?
Pozwól, że podzielę się z tobą pewnym bardzo trafnym cytatem o naprawianiu świata "Nikt ci nie pomaga, gdy starasz się ratować świat; a jak ci się to uda, nikt ci nawet nie powie dziękuję.".
A mi te wieksze lokacje w Gears 5 wlasnie sie podobały, stanowiły jakies urozmaicenie w grze, która praktycznie ich nigdy nie miala
5tka dzisiaj nie robi takiego wrazenia jak trylogia, ale jest od niej lepsza
Gears 5 to najlepsza część serii, właściwie jedyna dobra z uwagi na w końcu sympatycznego głównego bohatera (tzn. bohaterkę), a otwarte mapy wyszły jej na dobre.
Via Tenor
No właśnie, że bardzo.
Ten kotek zmienił moje życie
Bo nie każda gra nadaje się na otwarty świat. Są gry, które zupełnie tego nie potrzebują.
Mi się już dawno przejadły otwarte światy. O wiele bardziej wolę gry liniowe jak TLOU albo God of War. grasz teo 25h~~ i masz samą sielankę bez zbędnego jeżdzenia i zbierania znajdziek, albo robienie durnych questów generycznych.
Oczywiście da sięzrobić dobry świat jak np w Wiedzminie 3, ale i tak jak już to wolę otwarty ale skondensowany świat. Np taki jak w Wiedźminie 2, albo Gothicu. Mniejszy świat ale nasycony zawartością. W Gothica albo W2 jak się grało to się po jakimś czasie znało calutką mapę na pamięć i to było super. A w w3 - minimapa - i na pałę jadę do pytajnika... nawet nie patrzę co mijam, albo którędy idzie droga, tylko na przełaj...
Otwarty świat trzeba umieć zrobić, aby gra na tym nie straciła. Do tego musi zawierać odpowiednie elementy i rozgrywkę, która do niego pasuje. Mniejsze poświaty typu Wiedźmin 1 czy Mass Effect oferują bardziej dopracowane i znaczące lokacje. To się przekłada znowu na jakość gry itp.
Mnie się ta gra bardzo podobała i nie czuję, że źle zrobili przechodząc na większe mapy. Gra miodna i liczę, że 6 część będzie podobna. Kwestia gustu
To samo było z otwartymi mapami Uncharted 4 i Lost Legacy, ale na szczęście bylo ich tak mało, że niewiele wpłynęły na ocenę (oczko w dół i to w zasadzie jedyny minus). Z kolei przez otwarte mapy w Metro Exodus, nie skończyłem w efekcie tej gry, czyli jedynego możliwego Metro, jakie wyszło.
Raz w roku przechodzę trylogie markusa. Jest to dla mnie jedna z najważniejszych serii gier.
Ta gra nie miała zbytnio fabuły, ale było czuć ten smutny wojenny klimat (żona dooma), gameplay na odstresowanie i świetna muzykę.
Gears 5 to rodzinna telenowela, płytkie postacie do których nie potrafiłem się nawet na siłę przywiązać i te pół otwarte tereny, które w dużej mierze są puste i do serii nie pasują.
Najlepsze co gears 5 przyniósł serii to odejście głównego reżysera z the coalition czy jak oni się tam zwą. Na 6 nie czekam ale mam nadzieje ze wyjdzie rimejk 2 i 3
Gears 5 gra się płynnie szybko mięsiście . Innymi słowy tak samo jak w wcześniejszych częściach . Ze swojej strony dodam że jedno słowo w tytule gry Gears 5 może oznaczać otwarty świat . A wcześniejsze gears of war 1 - 4 może według mnie oznaczać liniową grę.
Serie Gears uwielbiam, znakomicie się bawiłem nawet w tych odsłonach uznawanych za słabsze jak Judgment.
Gears 5 to genialna odsłona, dla mnie to powrót do jakości pierwszej trylogii. To powiedziawszy muszę przyznać że te sekwencje "openworldowe" były kompletnie niepotrzebne.
Znakomity dodatek do części piątej "Pogromcy Uli" wrócił do liniowej rozgrywki, mam więc nadzieję że ten trend zostanie utrzymany w kolejnej części.
Z sekwencjami openwordowymi sie zgodzę natomiast nazwanie dodatku "Pogromcy Uli" świetnym to juz nadwyraz powiedziane. Postacie tam ssą na hardzie. Nie ma podjazdu do teamu Delta z części 1-3 albo do Baricka z dlc Gears 3. Zgraja randomowych postaci, ktore nie budza u mnie wgl sympati. Najgorszy ten rudy cep. Kegan to wgl. jakas pipa bez charakteru, a ta Lahni to niby taki kozak ze skrzywiona gębą, ale ani tam mocniejszych momentow gdzie jest op ani humoru jak przy cole. Taka karyna co leci na kacu ze wszystkimi.
Czekam na Remake części 2-3.
No cóż, każdy ma prawo do odbierania tych postaci na swój sposób, jednak zdecydowana większość recenzentów ma zupełnie odmienne zdanie.
Postacie w dodatku są świetne. Ewidentnie są stworzone bardziej wiarygodnie niż bohaterowie głównej serii, nie są grubo wyciosaną mieszanką patosu i okazjonalnych humorystycznych one linerów (nie twierdzę że mi to w głównej serii przeszkadza, jest to gra akcji z prostą fabuła więc takie postaci pasują).
Chemia między trójką protagonistów jest świetna, przełamuje trochę klimat patetycznego sci-fi na rzecz bardziej humorystycznych motywów, mnie to pasuje.
No i wizualnie ten dodatek wymiata.
Wiesz, tutaj to nie kwestia samego, otwartego świata, bo poprzednie części też miały otwarty, gdzie mogłeś pójść prawie wszędzie, ale twórcy dość naturalnie ograniczali cię zabójczością przeciwników na danym obszarze. Problemem trójki była wielkość tego świata, gdzie już nie wszystko dało się zrobić ręcznie, więc już nie było tak, że po pewnym czasie nie musiałeś zerkać na mapę, żeby wszędzie trafić, bo każde miejsce było charakterystyczne i po samym wyglądzie wiedziałeś, gdzie jesteś.
No i oczywiście również kwestia wypełnienia tego wielkiego świata czymś do roboty, więc poszli w ilość zadań, a nie w jakość. Weźmy choćby zostanie czeladnikiem w Khorinis i zadanie od kowala: przynieś mi broń orka. Mogłeś znaleźć orka i go zabić (a raczej dać się zabić), znaleźć martwego orka a przy nim broń, albo powiedzieć, że ork to cholernie trudny przeciwnik i wtedy gość zmieniał ci zadanie na pozbycie się bandytów (ale wciąż mogłeś zrobić to z orkiem, albo oba). Czy wejście do Khorinis: kup glejt, albo podaj się za zbieracza ziół, albo kup ubranie parobka, albo zwyczajnie przypłyń morzem.
Wiadomo, że nie każde zadanie w G1 i 2 tak wyglądało i było też sporo bardziej liniowych, ale z trójki już sobie nie przypominam ani jednego w tym stylu.
Tez zapoznalem sie z ta seria niedawno a zaczelo sie od Gears Tactics ktore bardzo mi podeszlo. Mam nadzieje ze powstanie kontynuacja.
Czwarta część to była tragedia, ale 5 już była dobra, powrót do najlepszych części, chociaż te otwarte przestrzenie są bez sensu, strasznie mącące dobra gre
To prawda.
Geara 1-4 plus Judgment ukonczone, a przy piatce wymiekłem jak trzeba bylo tyni saniami po zmarzlinie jezdzic i szukać ukrytych przejść.
Najnowszy Halo tez nie dalem rady przez ta wielka mapę (znudzila mnie).
Kto wpadl na to, żeby psuc dajac sandboxowe rozwiazania do tak dobrych gier?
Te gry prosza sie o akcje ala Uncharted, a nie jakies ganiania kilometrami po pustych planszach szukajac gdzie jest ten punkt wejścia.
Popsuli te gry.
Dla mnie, a jestem fanem serii otwartość aż tak nie przeszkadzała. Najbardziej brakuje klimatu i wyrazistszych postaci w nowszych częściach, do tego niektóre maszkary roju do ubicia jakoś mi nie pasują, nie to co stara dobra szarańcza.
Mimo wad czekam na 6stkę.
W dodatku fabularnym 'Hivebusters' są bardziej zamknięte lokacje względem pierwszy części Gears.