Nie mam zupełnie nic do ludzi o różnych karnacjach i kolorze skóry ale /o ile nie jest to kitem/ to już chyba przegięcie. Poprawność polityczna zmierza po prostu na manowce. Proponuję rozpisać konkurs, który z białych /sorki/ aktorów mógłby zagrać np. pastora M. Luthera Kinga ?!
odczuwam w tym watku taki specyficzny mikroklimat, wiec wrzuce tylko pozornie niezwiazany obrazek...
.
Bridgertonowie to serial, opisywany jako "alternate history" i "historically inaccurate". Tyle w temacie.
Yup. I mam wrazenie, ze docelowa audiencja ma gdzies jakiego koloru skory sa bohaterowie... Wystarczy spojrzec jak wiekszosc kobiecin slinilo sie na widok glownego bohatera (tez czarny grajacy bialego lorda) z pierwszego sezonu :)
Jeśli w "alternate story" występuje jakaś postać która żyła naprawdę to powinna być w filmie takiego koloru skóry jaki miała.
Netflix już i tak zabłysnął w serialu Wikingowie, obsadzając w roli Jarla Hakoona (był białym mężczyzną) , ciemnoskórą kobietę. A tu serial opisuje sie jako "dramat historyczny". No dramat to to faktycznie jest.
Teraz jest tyle w temacie.
Po pierwsze, niezłe fotografie.
Po drugie czytałem, że była wtedy tendencja wybielania skóry i faktycznie mogła być brążowa.
odczuwam w tym watku taki specyficzny mikroklimat, wiec wrzuce tylko pozornie niezwiazany obrazek...
ktoś słabo się przyłożył do tego diagramu. Kobieta nie może być wysportowana i mieć jednocześnie nadwagi
Winston Churchil. Po lewej w rzeczywistości, po prawej aktor, który go zagrał w filmie. To nie żart.
Mysle, ze jednak zart. Moze wklej zdjecie z faktycznego filmu? Zrobie to za ciebie ->
Aktor nazywa sie Gary Oldman, przedstawiac mysle nie trzeba, i za te role wygral oscara. Film to "Darkest Hour", rowniez byl nominowany i nawet wygral jedna statuetke... za charakteryzacje :)
Niezle sie zblazniles :)
To lepiej tyle nie mysl :)
To Gary Oldman. I dmx napisał prawdę.
Jak coś to wygooglajcie sobie taki film True Romance młoty.
Lepiej byc mlotem niz dzbanem. Czego to ma niby dowiesc? Ze to mial byc sarkazm? Bo nie wyszedl.
.
W punkt :D
A tutaj druga żona Henryka VIII-Anna Boleyn
Ja zawsze powtarzam, że jeśli to jest nowa produkcja to niech tam będzie nawet 90% czarnych. Ale skoro to ma być historyczne lub coś co już było kiedyś stworzone np. Mała Syrenka to niech trzymają się faktów historycznych i oryginałów.
Dokładnie. Nie mam problemów z czarnymi charakterami. Nie wyobrażam sobie aby taki Blade był biały. Ale jeśli jakąś postać zostala stworzona lata temu jako biała, to niech tak zostanie.
Z jednej strony jest to trochę irytujące, bo przez lata w kinie raczej starano się upodobnić za wszelką cenę odtwórcę roli do oryginału, a teraz robi się inaczej w ramach jakiegoś trendu. Rozumiem przeciwników.
Z drugiej strony opór różnych kuców, których - jak odkryliśmy w ostatnich miesiącach - napędza na dodatek kremlowska propaganda grająca na konflikt społeczny, też jest trochę nieadekwatny do sytuacji.
Ja nie jestem jakimś wielkim fanem tego trendu, ale z drugiej strony wszyscy chyba rozumiemy społeczne i historyczne powody, dla których teraz trochę czarnoskórym rekompensujemy to i owo, można się irytować, ale zdrowiej chyba machnąć ręką.
Koniec końców nikt przecież nie ogląda Boleyn dla wrażeń wizualnych, tylko fabuły.
Masz taki sam pogląd jak np. planeswalker.
Ja np. Boleyn nie obejrzałem, bo aktor ma być dopasowany jak najbardziej do postaci historycznej.
Inna sprawa np. akcja filmu czy serialu dzieję się w takich czasach w USA, że Murzyni byli niewolnikami a na ekranie co innego, że taki człowiek ma spoko pracę i full wypas dom co w tamtych czasach taki to mógł być tylko służącym albo niewolnikiem i spać w stodole na sianie a nie w willi na złotym łóżku...
Serial Timeless bardzo mi się podobał. Jak przenosili się w czasie w różne epoki trzymali się historii.
Koniec końców nikt przecież nie ogląda Boleyn dla wrażeń wizualnych, tylko fabuły.
To zalezy, jak bardzo wg kogos odgrywana postac historyczna powinna "zgadzac sie z oryginalem". Ja na ten przyklad raczej bym sie nie skusil na film o Margaret Thatcher sportretowanej przez, dajmy na to, Hinduske, badz tez Japonke :D
Tak tak. Od jakiegoś czasu tak rozumują pewni ludzie. Rekompensujmy, zmieniajmy, aktualizujmy itp. bzdury. Dzięki temu mamy takie kurioza jak "warningi" zamiast ostrzeżenie, w żużlu. Mam się pytać o kosiarkę czy auto u "mojego dilera" a nie sprzedawcy. Nie ma już kuponów, bonów czy talonów bo mamy "wouchery", Były kursy np. kwiaciarstwa, teraz to są kursy florystyczne a do knajpy zaprasza mnie tablica z napisem "mamy kanapki lunchowe", o wielkich napisach na szybach sklepów SALE - nie wspomnę. Rośnie nam pokolenie idiotów co to np. angielski zna lepiej niż język polski ale Morskiego Oka na mapie Polski szuka na Pomorzu i tyle w temacie :/
Taki znak czasow, a sproboj podniesc glos i skrytykowac to Cie zjedza... ciekawe kiedy te madre glowy zauwaza, ze sami robia czarnym krzywde. Pozwole sobie tutaj zacytowac Craiga:
„Dlaczego kobieta miałaby grać Jamesa Bonda?” - odpowiedział pytaniem na pytanie. „Dla kobiet i osób innej rasy niż biała powinny być pisane po prostu lepsze role, ale inne niż James Bond” - stwierdził.
No akurat James Bond to jest rola przechodnia, więc nie rozumiem czemu nie mogłaby jej zagrać kobieta. James to nawet jest imię nadawane czasem kobietom.
Nie wiem, nie spotykam sie z kobietami o meskich imionach. Zreszta Bond nie ma tu zadnego znaczenia, jest postacia fikcyjna i moze go grac kazdy. Bardziej chodzi o druga czesc cytatu, ktora trafnie uderza w problem poruszony w watku.
No akurat James Bond to jest rola przechodnia, więc nie rozumiem czemu nie mogłaby jej zagrać kobieta.
Bo pomimo przechodniości roli bohater ten wzorowany na książkowym posiada pewien zestaw cech typowo męskich, choćby fakt, ze jest kobieciarzem.
Świetny przypadek mamy w kinie przygodowym, nikt nie próbował robić z Indiany Jonesa kobiety, po prostu stworzyli Larę Croft. I to się sprawdziło, zadziałało. Postaci podobne, Lara jest inspirowana Indianą, ale jest jednak od niego różna. Dało nam to w kinie różnorodność. Próba przepisania pewnej ustalonej w kulturze postaci na taką o odmiennej płci w 9 na 10 wypadków kończy się słabo bo zamiast skupić się na stworzeniu wiarygodnej, ciekawej, dobrze napisanej postaci twórcy musza kombinować jak wpasować ją w dnie, nie zawsze pasujące do siebie ramy, przez co wypada to sztucznie.
Problemem tutaj nie jest niechęć części ludzi do inkuzywności, nie jest tez sama chęć obsadzenia większej ilości kobiet i osób z mniejszości etnicznych w rolach. Problemem jest tchórzostwo i lenistwo twórców, którzy chcą z jednej strony odbębnić tokenizm i powrzucać te osoby do filmów a z drugiej boją się lub nie chcą się na tyle wysilić by napisać dla nich oryginalne i ciekawe role. Zamiast tego wolą uprawiać recykling tych już sprawdzonych i osadzonych w naszej pamięci.
Widzę, że udzielają się w tym wątku konta, które zostały dzisiaj założone. Co za przypadek...
No przypadek, mozna sie rozejsc. Nie szukaj sensacji.
Nie wrzucaj mnie tez do jednego worka z tym ruskim trollem powyzej.
Ah ten nietolerancyjny Netflix, zamiast kogoś z rudej mniejszości woleli wsadzić do serialu zwykłą murzynkę. Trzeba zbojkotować ten twór, w idealnym świecie nie ma miejsca na nietolerancję rudych!
Dobrze, że ładna ta czarna chociaż. Choć i tak nigdy tego nie obejrzę, jest zbyt dużo ciekawszych filmowych dzieł bym się miał przejmować jakąś nieznaczącą rolą w nic nieznaczącym serialiku.
Takie czasy niestety, jakby ludzie nie kupowali takich bzdur, to by nie robili.
Na szczęście nie ma jeszcze przymusu oglądania tych ciężkostrawnych papek.
A jakie to ma znaczenie? To serial fabularny, a nie dokument.
Ale w czym problem? To naprawdę świetny serial i pokazuje alternatywna historie, w której czarnoskórzy zostali wyzwoleni.
No masz, następny nawiedzony ;)
Nich sobie czarnoskórzy będą wyzwoleni i niech wszyscy będą wyzwoleni. Niech kobiety maja penisy i odwrotnie. Mnie to nie obchodzi.
Ale serial pokazując alternatywną historię, przedstawia prawdziwą postać historyczną która czarnoskóra nie była. Niech alternatywna historia nie przekłamuje prawdziwej historii i będzie ok.
Wyobrażasz sobie film Czarna Pantera w której główną postać gra np Mark Whalberg? Wtedy to dopiero byłby lament. To cholerna poprawnośc polityczna działa w jedną stronę i to zaczyna się już robić niebezpieczne.
Ale serial pokazując alternatywną historię, przedstawia prawdziwą postać historyczną która czarnoskóra nie była.
I co z tego? To serial fabularny, a nie dokumentalny. To tak jakby mieć ból dupy, że postać Makbeta w "Tronie we krwi" Kurosawy, zagrał Japończyk.
Jak mi się nie podoba, to nie oglądam. Bicie piany. Ich kasa i mogą kręcić,.co chcą.