Macie tak, ze po paru glebszych nabieracie ochoty na ponapieprzanie w jakas konkretna gierke?
Ja tak mam z Heroes of the Storm. Po paru piwach od razu wlacza mi sie na niego ochota.
Troche czesciej umieram, ale frajde mam o wiele lepsza niz na trzezwo. :)
edit: interpunkcja!
Często gram na fazie, najbardziej uwielbiam grać po kilku piwkach w Fall Guys, jestem najlepszy :D Nawet platynę z osiągnięciem wygraj 5 razy pod rząd wbiłem właśnie po pijaku.
Raz w życiu spróbowałem delikatnie podchmielony zagrać w F1. Szybko zrezygnowałem, jak się okazało że za cholerę nie mogę pojechać na swoim poziomie, byłem wolniejszy, popełniałem błędy, po prostu kaleczyłem. W sumie był to ciekawy eksperyment, którego jednak nie będę raczej powtarzać :)
Via Tenor
Bardzo dobrze wspominam posiadówy z kumplem przy kuflu i Gwincie w Wiedźminie Czy, idealne kombo rywalizacji, muzyki i klimatu.
Kiedyś miewałem tak z Path of Exile ale po osiągnięciu pewnego celu (który wymagał masy grindu albo niesamowitego szczęścia - chodzi o pewne lusterko) mi przeszło.
Co najwyżej popykam w jakiś tryb (np. tower defence, tutaj zwane Blight) w serwerze dla każuali (Standard) i tyle.
W różne gry gram po paru piwkach, ale jak za dużo się wypije to z tego grania nic nie ma. Staje się problematyczne, dlatego trzeba uważać.
Może to nie alkohol, ale też gra na fazie, więc zalicza się do tytułu ;D
Lubię po dobrym lolku przysiąść sobie do gier typu Cities Skylines, Planet Zoo, Planet Coaster czy nawet do FM'a :)
Zawsze byłem ciekawy jak to jest grać podchmielony w jakiegoś CS'a albo R6 i jakie statystyki wtedy będą. Ale że piwerko odpalam tylko w towarzystwie i rzadko kiedy przed kompem to jakoś nigdy nie miałem okazji.
Raz tylko odpaliłem formułkę, ale wtedy trochę za dużo wypiłem i wzrokiem nie nadążałem za tym co się dzieje na ekranie. Szybkie są te bolidy:-P.
Nigdy nie gram na trzeźwo i w dzień, bo to bezsens. Zero immersji
A czy granie po kilku głębszych to nie jest czasem jak granie na czitach!
Alkoholu nie piję ale na fazie lubię grać, najlepiej tytuły multiplayer albo niezbyt angażujący singiel
Hehe, lubie :) Wlasciwie to flaszka dobrej lychy badz rumu jest juz u mnie nieodzowna czescia asortymentu gracza na weekend, ale czesciej zdarza mi sie grac po magii anizeli po alkoholu. Mozna tez laczyc obie przyjemnosci, ale trzeba uwazac zeby nie przestrzelic ;) Oczywiscie najwiecej gram na trzezwo i mimo lecacych lat nadal sprawia mi to mega frajde.
Kolego, zmień czarodzieja, bo ta magia, którą wciska to chłam skoro możesz grać.
Sam sobie jestem czarodziejem :) ekspertem w dziedzinie magii oraz alchemiki ;)
Kiedy gram sam to raczej nie bardzo, czasem jakieś sesyjne piwko czy dwa dla uprzyjemnienia wieczoru ale ciężko tu raczej mówić o jakiejś "fazie".
Co innego kanapowe granie z kumplami, kiedy wszyscy grający mają "bałagan na strychu" bywa zabawnie. A jakie gry? Pod tym względem jesteśmy zupełnie stereotypowym zestawem pijanych facetów napierniczajacych na konsoli: FIFA, Mortal Kombat, UFC, czasem jakaś ścigałka.
Nowy wymiar patologii - kiedyś jazda po kielichu, teraz granie :D Signum temporis...