Kupiłam jedną grę, dostałam cztery. Fire Emblem: Three Houses to kolos
No brawo GOL :-) Piszecie ostatnio o samych moich ulubionych grach. Elden Ring, recenzja Tales of Arise, teraz taki zgrabny tekst o Fire Emblem Three Houses. Wpiszcie sobie jeszcze jeżeli możecie w kalendarz Xenoblade Chronicles 3 na wrzesień i już jesteście moim ulubionym portalem gamingowym ;-)
Gra zacna, miodna, wciągająca i faktycznie świetnie pasuje do Switcha. Osobiście mam też dedykowane 3DSy XL na wcześniejsze FE Awakening i FE Fates Conquest.
Three Houses jest faktycznie kolosem, zdecydowanie największa i moim zdaniem najlepsza odsłona Fire Emblem. No i fajnie, że w końcu pojawił się Felieton o czymś innym niż tematy na czasie.
Też dopiszę swoje pochwały dla tej gry. Ilość godzin ile ta gra oferuje jest prze ogromna. Warstwa szkoły, fabuły, postaci i wielu naprawdę nieprzewidzianych zwrotów w grze zachwyca co chwilę. Jedna z moich ulubionych gier na pstryczka. Dla kupujących jedynie ostrzegę że gra na bardzo dużo tekstu po angielsku i jeśli ktoś ma problem z tym językiem to może się męczyć.
Jak się spojrzy na tematy związane z polecanymi jrpg'ami z ostatnich lat, to praktycznie w każdym temacie i na każdym forum nieraz nawet połowa ludzi poleca właśnie FE: Three Houses.
Sam bym się za nią zabrał ale ja po prostu nie znoszę gier stricte taktycznych. Dla ludzi którzy jednak lubią rozgrywkę tego typu ten tytuł powinien znajdować się na sam szczycie listy "do ogrania".
Nic nie powinno, kazdy decyduje sam o swoim zyciu.
To jest gra którą bardzo chciałbym pokochać, ale przez to że jest turową strategią zwyczajnie nie potrafię, kupiłem ją jakoś krótko po premierze, zagrałem jakieś 20 godzin i mimo że świat, postacie i cała otoczka gry mnie oczarowały, tak od walk się odbiłem, nudziły mnie. Nie tyczy się to tylko i wyłącznie tej gry, mnie po prostu strasznie nudzą turówki, nie ważne czy to rpg pokroju Divinity lub strategie jak Cywilizacja czy Endless Space, po max godzinie muszę wyłączyć bo zasypiam, a potem nie potrafię już wrócić. Obiecałem sobie, że jeszcze kiedyś wrócę do tej gry, ale już tyle czasu w nią nie grałem, że teraz jakbym wrócił pewnie już bym się nie odnalazł i musiałbym zaczynać całość od nowa, a i tak jak tylko najdzie mnie na tę grę ochota, to po chwili przypominam sobie te walki, no i odpuszczam.
Wpiszcie sobie jeszcze jeżeli możecie w kalendarz [...] i już jesteście moim ulubionym portalem gamingowym ;-)
- jeżeli widzę coś takiego, to ja już nie mam pytań - poziom łatwego przekupstwa - grand master....
Ciekawe, ilu takich jeszcze jest....
A wypowiedź, którą skomentowałem, była prześmiewcza? No, ale ty na pewno wiesz lepiej.
Poluję na jakąś promkę dla tej gry od lat... Ale że nintendo to niemal ciągle mamy premierową cenę.
Mam przegrane dopiero parę godzin ale gra wygląda cudownie. Three Houses ma w sobie coś z Persony, obie gry dzielą sie na etapy szkolne, rozwijania więzi z postaciami i walkę.
Jedny minus na jaki, poki co, udalo mi sie natrafic to male czcionki w trybie handheldu ale i tak jest to gra dla której warto kupic Switcha.
Wreszcie coś na jakimś poziomie. Była to jedna z moich pierwszych switchowych gier i bawiłem się przy niej świetnie. Niestety doszedłem do takiego momentu w fabule, że przeciwnik łoji mi skórę. Za ten stan rzeczy odpowiada pewnie fakt, że za mało grindowałem misje poboczne na wczesnym etapie gry. Misji pomimo wielu prób nie udało mi się skończyć. Może kiedyś zdecyduję się na przejście gry od nowa nową ścieżką.
Panie GOL proszę dać autorce jakiś bonus świąteczny, bo ratuje wasz nędzny poziom.
W Three Houses mam przegrane już ponad 150h i bardzo lubię tą grę. Jednak dla mnie największym minusem(który odkryłem już po około 20h przy pierwszym podejściu) jest poziom trudności.
Normal to tak naprawdę easy i po krótkim czasie walki nie stanowią żadnego wyzwania.
Hard to normal, ale i tutaj pojawia się problem, że po pewnym czasie przeciwnicy nie stanowią już większego wyzwania, choć jest o niebo lepiej niż na 'normal'.
Nie próbowałem Maddening ale z opisu wynika, że po prostu nasze jednostki dostają mniej expa ale nie zmienia to AI przeciwników, więc tak naprawdę po za wydłużaniem(już i tak czasami długich walk) niewiele to zmieni na późniejszych etapach gry.
W obu przypadkach wybrałem wersje 'classic' co sprawia, że staramy się chociaż odrobinę dbać o swoich uczniów a nie rzucać ich jak mięso armatnie.
Dla odmiany skupię się na wadach.
Gra robi się powtarzalna do bólu w oko 1/3 pierwszego przejścia gry. Jedno przejście gry to 19-21 miesięcy, w każdym miesiącu wykonujesz te same czynności. W każdym masz ze dwie scenki i jedną bitwę fabularną. Efektywnie jakieś 5% czasu coś się dzieje, reszta identyczna w każdym miesiącu. Dodatkowo z owych 19-21 miesięcy każdego przejścia gry pierwsze 12 jest identyczne dla wszystkich ścieżek fabularnych i nie do ominięcia.
Sztywny podział na miesiące jest fatalnie połączony z narracją: pojawia się jakieś nagłe niebezpieczeństwo po czym... czekasz miesiąc by na nie zareagować. Podobnie z misjami pobocznymi. które są 'nagłe' ale mogą poczekać i trzy miesiące na wykonanie; nie ma też problemu by w jeden dzień być na przeciwległych końcach kontynentu.
Podział fabuły na 4 osobne wątki ma wredny skutek uboczny: by uniknąć spojlerów między 4 ścieżkami, prawie wszystko pozostaje niedopowiedziane. Całkiem niezłe są relacje między postaciami pobocznymi, ale można je wszystkie zobaczyć najdalej podczas drugiego przejścia gry.
Poziom trudności: jeśli się nie uważa na całkiem skomplikowane mechaniki, można mieć ogromne problemy na najniższym. Jak widać z postów powyżej, można też się wynudzić na najwyższym.
Ten tekst to znak, żebym w końcu usiadł do tego Fire Emblem. Grę dostałem w prezencie ze dwa lata temu i mimo że uwielbiam taktyczne RPG, to akurat byłem wkręcony w coś innego i jakoś gra spadła w kolejce...
Czas odkurzyć kartę i sprawdzić czy gra jest warta tych wszystkich zachwytów.
FE wciąż ma ten absurdalny sposób kolejności ruchu: najpierw wszyscy z Twojej dużyny, potem wszyscy z przeciwnej?
Strasznie głupie rozwiązanie. Bardzo lubię turówki, ale przez ten system odbiłem się od Awakening zupełnie.
Typowy GOL. Był już tu taki jeden, co to pisał o Cyberbugu że to "trzy różne gry w jednej". Podobnie jest z Three houses. Różnica tkwi w paru ostatnich rozdziałach, przy czym chyba najbardziej rozbudowana jest ścieżka Niebieskiego Lwa. No ale grunt że tytuł chwytliwy i kliki wchodzą.
Wolał bym jedną grę, zamiast 4, ale w szerszym pakiecie językowym uwzględniającym np. mój kraj.
Ja poczekam z zakupem ja te grę kupię wraz premierą Fire Emblem Warriors: Three Hopes w wrzaz Three Houses
Ja się wszymam się zakupem tej gry JA kupię grę wraz premierą Fire Emblem Warriors: Three Hopes wrzaz Three Houses
Polecam wszystkim
Mikołaj Gaweł ????????
Chciałbym szczerze podziękować autorce artykułu - Pani Aleksandrze. Dzięki tej publikacji postanowiłem spiąć poślady i spróbować przejść nieszczęsny fragment, który niezwykle skutecznie sprowadzał mnie do parteru. Kilka godzin prób, ale opłaciło się, bo w końcu się udało. Dziś jestem świeżo po skończeniu tego świetnego tytułu. To zdecydowanie najlepsza gra na Switcha w jaką do tej pory grałem.
Gdyby nie ten artykuł prawdopodobnie gra nie byłaby przeze mnie wznowiona do dziś.
<3