Jeden z najpotężniejszych bossów w Elden Ring może po prostu wypaść z areny
Absolutnie nie warto psuć sobie takiej miodnej i epickiej walki z takim przesympatycznym :-o bossem.
Wielu bossów FS ma jakieś zaprojektowane cheaty dla tych, którzy nie dają rady, ale w tym przypadku nawet jeżeli ten sposób działa, to za dużo kombinowania. Radahn za szybko wraca na druga fazę, aby zdążyć dobiec we wskazane miejsce, trzeba by się tam ustawiać dużo wcześniej. Nie warto. Jak juz ktoś chce go "oszukać" to najlepiej ustawić się na koniu za nim, tak trzymać i walić go bez przerwy w tyłek. Biedak nie może się wtedy odwrócić :-)
Walka z bossem na koniu? I co jeszcze? Może summony dodatkowo. Jak ktoś ma chociaż odrobinę ludzkiej przyzwoitości, to walczy prawilnie i uczciwie.
Oj jak mnie śmieszą takie mądrości :-) Bez konia, bez summonów, bez magii, tylko melee solo się liczy :-o I to mówią zwykle ci, którzy zaraz dodają, że ER to nic nowego, takie Dark Souls 4. A po co twórcy dali graczom do ręki te zabawki, żeby się kurzyły. Nie, one są stworzone na różne okazje, różnych wrogów, różne scenariusze, różne style i różne preferencje graczy. To jest mistrzostwo ER. A każdy miszcz co walczy ideologicznie tylko melee solo bez konia i summonów - cześć i chwała! Ja mam za sobą 200+h, NG+ i grałem już na kilka różnych sposobów. Zabawa przednia i z głową.
PS Walka na koniu jest zwykle trudniejsza od walki na piechotę. Ale dobrą praktyką w ER jest walczyć z wrogami na koniu samemu będąc na koniu, to chyba logiczne :-))
Jak mam wroga na koniu i próbuję z nim walczyć na piechotę to zanim uderzę to w ogóle muszę doprowadzić do zwarcia, nawet po uniku po jego natarciu. Wrogowie na koniach są często więksi i mają bronie o dużym zasięgu np. wielkie halabardy. Można z nimi walczyć z ziemi, ale po co?
Pamiętasz pierwszego bossa na koniu w grze, zaraz po wyjściu w otwarty świat? Ja na początku gry, w pierwszych godzinach, mieczem z nim poległem, magią poległem, a wróciłem za chwilę na koniu i walczyłem sobie jak równy z równym. Ale np. z Ognistym Olbrzymem w end gamie pierwszym przejściu, którego wielu pokonuje na koniu, mi łatwiej i szybciej było na piechotę, trzymać się jego stopy i wykończyć w ten sposób, nawet jak kilka razy musiałem dobiegać :-)
Ale każdy w tej grze może grać po swojemu i szlifuje inne umiejętności, więc nie sugeruj się do końca moim zdaniem.
Jak masz ogarnieta postac i dobrego skilla, to kon tylko przeszkadza.
Jedynie wlasnie te pojedynki mount-mount sa fajne.
Ale tak jak mowie trzeba miec i damage i odpowiednie talizmany zalozone pod wroga zeby tymi atakami melle brac cos HP a nie laskotac i nie dostaeac oneshotow, ktorych wbrew pozorom jest w grze bardzo malo, ale trzeba miec rozwinieta postac i odpowiednie talizmany i bronie do walk.
A co się ze smokami dzieje to jest parodia przecież. Paradoksalnie chyba tylko ten na moście nie ma żadnych problemów. Ten co szkarłatną zgnilizną zieje to na wzniesieniu się zablokował i nie mógł ruszyć, kolejny biały wielki został zabity przez małego smoka, nawet nie zdążyłem się zbliżyć, a to już exp wlatuje. Ten z trzech sióstr odleciał i tyle go było widać. Mogli by chociaż jak wstawiają smoki to dać im wielki plac do działania, bo naprawdę łatwo się blokują.
Ale zdajesz sobie sprawę ze część smoków właśnie tak działa, ze zbijasz im trochę HP i one odlatują i nie wracaj, dopiero potem je znów spotykasz w innej lokacji i z nimi znów walczysz? Po prostu starcie z nimi jest podzielone na dwie fazy xD
Oczywiscie w opisie sposobu (i tak zawierajacego blad tlumaczenia, ale to GOL, przyzwyczailem sie) brakuje tak malo znaczacej informacji jak trudne i czasochlonne jest doprowadzenie Radahna do skraju jego gigantycznej areny.
Zanim to zrobisz to zdazysz go zabic siedemnascie razy.
Malenie sobie zostawiłem na ng+, ale każdy boss w tej grze to pryszcz. Bardziej ułatwić produkcji się już nie da. Wypuszczasz mimica i każdy leży.
Zdobywasz bluźniercze ostrze i każdy leży.
Najłatwiejsza gra ever.