Pewnie nikogo to nie będzie obchodziło, ale chciałem to gdzieś napisać, a GOL wydawał mi się ostatnim (jak nie jedynym) miejscem na taki temat. Lada moment stuknie mi 30 lat. Gram w gry mniej więcej od 2001 roku. I wbrew temu, co przez cały czas myślałem - chyba naprawdę zacząłem "wyrastać" z gier. Od 2 lat po prostu nie chce mi się grać w gry. Jeszcze w 2016 roku taki stan rzeczy był dla mnie czymś absurdalnym. Potrafiłem spędzać przy PS4 i PC-cie po 2-3h dziennie na samym graniu utwierdzając się w przekonaniu, że tak będzie zawsze. Że nigdy mi się to nie znudzi i że zawsze będzie dawało mi to taką samą frajdę. Niestety, myliłem się. Byłem wielkim fanem serii Wiedźmin oraz Gothic. Każdą część przeszedłem co najmniej 3 razy. Przy każdym takim przejściu expiłem na potęgę tłukąc wciąż te same potworki, maksowałem swoją postać, robiłem wszystkie questy poboczne i zaglądałem w każdy zakamarek mapy. Bywało, że przez bite pół roku potrafiłem przechodzić kolejny raz jedną część. Teraz nie potrafiłbym się nawet do czegoś takiego zmusić. Ostatnie gry, jakie przeszedłem i dały mi jakąś satysfakcję typu "no, było warto ukończyć tę grę" to gry od Naughty Dog i Quantic Dream na playstation. Od tamtej pory nie odczuwam nawet chęci dalszego grania. Spróbowałem kilka razy włączać parę nowych gier (m.in. Far Cry 5 albo Horizon Zero Dawn), ale sprzedałem je równo szybko jak kupiłem. Później sprzedałem konsolę uznając, że tak będzie lepiej, bo od dłuższego czasu tylko stała i się kurzyła. Następnie kilka razy próbowałem zmusić się do zagrania w coś na PC (w stare klasyki jak i kilka nowych tytułów) ale dosłownie za każdym razem po takiej sesji przytłaczała mnie świadomość: "Kurcze, mogłem jednak porobić coś innego np. obejrzeć jakiś film, serial lub zobaczyć coś na youtube zamiast siedzieć na krześle przy biurku i na siłę grać". Szczerze mówiąc to nawet czuję niechęć do tego siadania przez monitorem. Od pewnego czasu przeczuciłem się całkowicie na laptopa i możliwość położenia się na łóżku. Złapałem się nawet na tym, że już bardziej pasuje mi włączenie takiego prymitywnego "zabijacza czasu" jak tetris na Nintendo 3DS, albo Angry Birds na smartfonie, niż normalnych dużych gier.
Czy was też coś takiego dopadło? Jeśli tak to w jakim wieku? Dziwne uczucie, kiedy po latach jedna z największych pasji wygasa i zostają jedynie wspomnienia z lat kiedy to naprawdę sprawiało przyjemność i było się w stanie ciupać po kilka godzin dziennie.
Raczej niezależnie od wieku.
Po prostu zmęczenie materiału.
Ja średnio co 5 lat mam odpoczynek od grania na rok, dwa
Ja miałem tak raz przez rok gdy skończyłem szkole i zaczynałem dorosłe życie w nowym miejscu. Na szczęście przeszło. Gra się nie tyle co kiedyś ale jest spoko.
Prawdziwi gracze grają całe życie. fejki mówią że to była zajawka za gowniarza lub pykaja tylko czasem w Fifę.
Prawdziwi gracze grają całe życie. fejki mówią że to była zajawka za gowniarza lub pykaja tylko czasem w Fifę.
Bylo dodac ile masz aktualnie lat bo mowienie o doroslym zyciu w kontekscie ukoczenia szkoly sredniej to smiech na sali majac zalewie 18-19 lat. Ciekawe czy za 15 lat bedziesz nadal o byciu prawdziwym graczem i graniu przez cale zycie. Bo brzmisz jak ktos kto nie ma pojecia ze z wiekiem priorytety i zainteresowania sie zmieniaja.
34 mam aktualnie. gram już z dzieckiem :D
Ja mam 30 lat i tak samo się ekscytuje grami jak te 15-20 lat temu. Oczywiście nie gram w nic na siłę. Lepiej ograć wiedźmin czy ulubiona serię po raz dziesiąty niż się męczyć z jakąś gra, bo " nie ma w co grac" , albo jest sezon ogórkowy. Dużo też daje posiadanie własnej rodziny. W tedy tylko szukasz tej godziny czy dwóch, żeby sobie popykać.
jestem w podobnym wieku i mam identycznie.
kiedys frajde sprawialo granie mi nawet w najwieksze gówna, zeby tylko postrzelac do czegoś (kocham strzelanki) a teraz od dawna nie moge trafic na nic ciekawego na pc co sprawiłoby mi frajde. ostatnio grywalem w Shadow Warrior 2 , dying light i war is mine i momentami szczegolnie przy 2 pierwszych aż męczyłem się grając w to... kiedys to bylo nie do pomyslenia.
troche lepiej mam z ps4, bo to dla mnie nowosc ale na pc cos ostatnio mam kryzys. trwający juz ze 2 lata. Wyjątkiem jest Gwint, w ktorego grywam codziennie.
plus jest taki ze zamienilem gry na zycie towarzystkie i sport. teraz konczy sie sezon zimna i zaczyna wiosna, wiec grac bede jeszcze mniej
Tak gdzies w okolicach 30tki. Diablo III to ostatnia gra, nad która udało mi się solidniej przysiąść i przejść do końca cała kampanię. Teraz zdecydowanie bardziej wolę gry planszowe ;)
Prawie 40 na karku, gram od 5 roku zycia i dalej swietnie sie bawie. Po prostu nie gram w kazde g jakie wyjdzie i raczej unikam przereklamowanych szrotow AAA(aaaaaaa).
Ostatnio kupilem Elden Ring na fali hajpu i... rozczarowanie. Od tamtego czasu wbilem platyny w Battlesector, Godfall i Horizon. Teraz natomiast bawie sie w Tank Mechanic Simulator czy jakos tak.
A jak z filmami/serialami, tez ci sie znudzily w tym samym czasie?
Moze to zalezec od wielu rzeczy.
Byc moze chodzi tutaj o klasyczny syndrom urodzaju? Czyli za duzo wszystkiego jest teraz. Kiedys mniej bylo wszystkiego i bardziej sie czekalo i docenialo rzeczy.
Mam podobnie, jakos obojetnie podchodze do ostatnio gierek. Ale jak R* zapowie GTA6 to bede sie jaral i rezerwowal wolne w pracy zeby ciupac w to non stop :D
Kiedyś myślałem, ze mi przejdzie i nawet się trochę odsunąłem od tego na jakiś czas. Teraz w sumie chyba śledzę to bardziej niż kiedyś, chętnie wracam do starych tytułów…
40 lat (no prawie) na karku i dalej granie mi sprawia radochę :)
Jednak ja mam że w niektóre gry mogę tłuc do skutku - bywa że i 1k godzin ( i sprawiają radochę ) ale po czasie następuje stop i szukam nowej :)
W momencie gdy zauwazylem, ze skupilem sie na ilosci, a nie jakosci gier, ktore posiadalem. A bylo to dobre 12 lat temu. Latwosc pozyskania gier w cyfrowej dystrybucji byla tego powodem. Zrobilem jednak rachunek sumienia i dzisiaj, bedac w wieku 41 lat, na nowo ciesze sie grami. Tytulami skrupulatnie wyselekcjonowanymi tak, aby spelnialy moje oczekiwania.
44 lata, i granie to w dalszym ciągu moje największe hobby. Głównie offline i na easy, bo tak lubię i nie muszę niczego nikomu udowadniać. Czasem gram więcej, czasem mniej, ale skoro dalej z gier nie wyrosłem, to chyba już nidgy nie wyrosnę :)
W moim wypadku było to już dobrze po 30-stce. Dalej uważam, że granie jest fajne i nie ma w nim nic złego jeśli ktoś wybiera to jako świadomą formę rozrywki/relaksu. Ja sobie kilka lat temu uświadomiłem, że zacząłem traktować "sukcesy" i osiągnięcia odnoszone w grach jako substytut życiowych sukcesów, np. zawodowych. Dziś wolę pocisnąć nad jakimś projektem zawodowym czy czymś co w dłuższym terminie pozwoli mi się rozwinąć, czerpiąc satysfakcję z sukcesów w tych obszarach. Osiągnięcia w grach dają szybki boost do endorfin, ale w dłuższej perspektywie nie przyczyniają się do niczego.
stosunkowo wcześnie, gdzieś po skończyłem 25lat i na pewno nowe gry nie dają mi takiej radości ile stare. Czasami się pyknie w jakiś tytuł ale to już nie ten funn co kiedyś.
Spokojnie, ja jestem juz po 30 i tez to przechodzilem. Wlasciwie nawet teraz mam ciche dni, a konsolki sie kurza. Dopadl Cie przesyt duzymi tytulami, chec do grania wroci z czasem sama. Ja tez czasami wole o grach czytac niz w nie grac ;) Mam tez inny pomysl, ktory podzialal w moim wypadku. Polecam sprobowac czegos calkowicie nowego, moze to byc seria badz gatunek, ktory Cie dotad nie interesowal. Ja takim sposobem zapoznalem sie z seria Yakuza, w ktora normalnie bym pewnie nie zagral i to byl strzal w dziesiatke. Teraz bede probowal soulsow, bo to dla mnie tez cos swiezego. Nas, graczy starszej daty, ciezej dzis przykuc i zaskoczyc wiec trzeba eksperymentowac. Z wiekiem i stazem stalismy sie wybredni :)
Ja zauważyłem, że to zależy dużo od tego na jakim jesteśmy etapie w życiu. Jeśli mamy stagnacje, tzn ujowa praca ujowy związek lub brak, to po 30 zaczynamy się zastanawiać dokąd zmierzamy. Spędzanie wówczas czasu przy komputerze nie daje żadnej satysfakcji. Co z tego, że w grze osiągasz wszystko jak w życiu lipa.
Jakoś 25. Ale potem musiałem pójść do roboty, moje życie zmieniło sie w pasmo nieszczęść i udręki, więc ratunku zacząłem szukać znowu w grach. I jakoś to działa do dziś.
Nigdy. ;) Miałem jedynie małą przerwę od nowości gdzieś na początku millenium, grałem wtedy w same starocie, ale ogólnie zajawka nie przeszła od 1985/1986 roku.
Też tego doświadczyłem, jakoś na koniec liceum. Od tego czasu zdarzało mi się wracać, ale do konkretnych gier, w które grałem w przeszłości, nowości nie ogrywałem od BF4. Teraz chciałem kupić PS4 i nadrobić trochę zaległości, ale jakoś nie wyszło. Pewnie na premierę GTA6 wrócę.
A to dobry temat bo się nad tym zastanawiałem wczoraj, że względu na to że właściwie w nic nie gram od grudnia. W DL2 spędziłem jakieś 15godzin po premierze ale szybko mi przeszło i nie zamierzam wracać. Próbowałem w tym czasie wrócić do Valhalli i Fallouta 4 ale to pierwsze pomimo ponad rocznej przerwy i bycia fanem tego nowego cyklu AC, jest po prostu cholernie wtórne a przy F4 jakoś nie radzę sobie z instalacją modów :D Nawet taki football manager gdzie przy serii spędziłem spokojnie tysiące godzin przez lata wydaje mi się teraz po prostu nudny. Może czas najwyższy :-)
Inna sprawa jest też taka że mam jakiś tam mały kryzys życiowy a dwa że w sumie w MOJEJ OPINII nie ma w co grać z nowości, w tym roku czekam tylko na Starfield i TDU3 a później? Gry które mnie interesują to kwestia kilku lat do wydania ich, wiedźmin, tes, gta. Cykl wydawniczy gier się bardzo wydłużył i jakoś nic mi nie wypełnia luki powstałej przy tym że trzeba 10lat czekać na nową edycję ulubionej serii
Jakoś w zeszłym roku w wieku 25 lat. Przyczyniło się do tego kilka aspektów jak zdiagnozowana depresja oraz problemy z pracą, które bardzo mi zatruwały głowę. Na szczęście teraz się układa, ale gry nie wróciły. Był jakiś mały renesans od jesieni do tegorocznej zimy, ale w tej chwili ograniczam się tylko do gier symulacyjnych czy city builderów. Przerzuciłem się na inne hobby, ale liczę że granie ostatecznie znowu zacznie mi przynosić radochę.
Ponadto zauważyłem, że jednak grałem o wiele bardziej i chętniej parę lat wcześniej gdy ograniczałem się jedynie do premier, które kupowało się w pudełkach i odgrywało na konsoli, która była jedyną platformą do grania. Teraz przy kilku sprzętach w domu, pierdyliardowej ilości gier z wyprzedaży cyfrowych i abonamentów to człowiekowi się paradoksalnie po prostu odechciewa.
Gdzieś między ukończeniem szkoły średniej a wbiciem trzeciej dychy na karku.
Swoje dołożyły zmiany na rynku handheldów - kiedyś Nintendo DS, Sony PSP czy klasyczny GameBoy a dzisiaj jedna maszynka Nintendo z ultra drogimi grami i małym zróżnicowaniem. Meh. Na PC też nie lepiej - niby są indyki ale nadal nie doczekałem się gier inspirowanych pewnymi klasykami czy koncepty.
O stacjonarnych konsolach nawet nie chcę mówić co by nie wywoływać wilka z lasu. Wystarczy mi to co działo się w okolicy premiery TLoU2...
Obecnie traktuję granie w podobny sposób co inni traktują oglądanie telewizji - bez hype'u, szału i jedynie by odfrunąć myślami gdzieś indziej. Czasem jednak wezmę na ruszt coś bardziej treściwego czy rozruszającego szare komórki.
Czasem gram w starocie (tutaj nostalgia nie gra roli) albo i nowości, głównie indyki o ile moja karta graficzna da radę.
Jedyna gra w którą gram do dzisiaj to STALKER z modami. I także jedyny FPS który dzisiaj trawię mimo, że kiedyś grałem w nie godzinami...
Też miałem moment kiedy myślałem że nie wrócę już do grania bo obowiązki itp. Nie graj na siłę, zrób sobie przerwę. Ja miałem tak samo. Pojawił się Pray i wróciłem znowu do grania. Zanim kupię jakąś grę to czytam, oglądam recenzje i nie gram w każdą nową grę która się pojawi. Zastanawiam się nad kupnem gry nawet kilka miesięcy zanim wydam pieniądze. Polecam taki tryb grania.
Kwestia indywidualna ja grałem do 22 lat później przerwa 6 lat - dzisiaj gram więcej z roku na rok i czuję , że będe grał jeszcze więcej .
Oczywiście dla mnie dużo to jakieś 6-8 godz tyg.
W żadnym, mam 31 lat i od nie żartuję 6 roku życia, (Pegasus) gram z takim samym zapałem jak zawsze.
Teraz ogrywam GTA IV.
No dobra jest jedna zmiana z wiekiem, teraz patrzę głównie na fabułę.
Mając prawie 27lat gram nieco mniej i ja pewno w lepiej dobrane tytuły, ale samo granie wciąż przynosi frajdę :)
I jesteś zadowolony z takiej zmiany? Sam przymierzam się właśnie na zakup PS5 zamiast kolejny upgrade komputera.
Mam podobny plan. Moze to pomoze wrocic mi do grania, przynajmniej okazjonalnie ;P
Ja przeszedłem w 2018 roku z PC na ps4 pro - przez 15 lat (różnie grałem w tym okresie ) całyc czas jakieś zmiany , skończyłem update PC na 1060 6Gb za 2000 tys złotych ....
Granie na PC jest OK , ale wiąże się z tym mase czasu straconego .
Tyle tych sterowników , aktualizacji , launcherów , ustawień a jak życie pokazuje wychodzą potworki na których nawet najnowsze karty tną ... a to ramu za mało a to procesor za słaby co kilka lat coś bez końca a podzespoły PC drogie .
Odkąd złapałem PS4 pro odżyłem - siadam , włączam , gram - nie była to Multi kulti mega bomba 4 k ... ale wystarczyło podłaczyć to pod LG oled i takie RDR2 w 2018 było przepiękne ... ograłem wszystkie gry od sonego , bez crashy i innych rzeczy , które były zmorą na PC.
na premierę złapałem Xboxa series X i ten już mnie oczarował..... do wygody grania doszedł Quick resume(coś niesamowitego w grach single ) - bardzo szybko na konsoli instant ON pobierają się wszelkie możliwe aktualizacje więc siadasz i grasz jak masz dwie godz to grasz 2 godz - przy PC urządzeniu mulifunkcyjnym ... sporadycznie ale jednak włączasz , odpalasz np steama ... aktualizacja... poźniej odpalasz gre , aktualizacja .... jak masz szybkiego neta to ok ale jak masz jakies 10 mb/s to tracisz czas.
Nowe konsole ten problem rozwiązują - siadasz i grasz tak jak pisałem .
na PS5 czekam i zrobię tak samo jak z PS4 , kupie w 2024 na święta i już będzie kilka mega gier od niebieskich w niższej cenie i lepiej zoptymalizowanych .
Na chwile obecną Xbox Game Pass daje graczowi mega tylko trzeba być graczem tzw różnogatunkowym.
Jedyny jednak minus jaki zaobserwowałem na konsolach a grałem na PS4 w desperados 3 , divinity original sin 2 czy na X w wasteland 3 to to, że gry RPG z rzutem izometrcznym czy rtsy/strategie/city buildery itp są średnio przystosowane do pada - tutaj jednak mysz i klawiatura są idealnym zestawem.
Dla graczy tych gatunków uważam ,że jednak PC będzie wygodniejszy .
Finalnie więcej czasu spędzam ogrywając tytuły na androidzie niż na konsoli. Np. teraz pykam w Univic - darmowy klon wspomnianej wczesniej Civilization. Z innych polecajek Door Kickers. Zwłaszcza, że jak patrzę na premiery gier konsolowych to nic mnie nie interesuje. Sprzedałbym ją w pizdu, ale za wiele za plejaka nie dostane a stwierdziłem, że jak ją teraz sprzedam to już sobie jej pewnie nie kupie więc leży w szafce :D Został mi laptop, ale na nim nic wielkiego nie odpale a już mi szkoda ładować kasy nowy sprzet bo mam przeczucie że i tak nie bede grał.
Brakuje mi takiej fascynacji grami jak pare lat temu, ale nie pamiętam kiedy jakaś gra mnie na prawdę tak zainteresowała żebym myślal, że musze w nią pograć.
Edit. a nie, na konsoli ejszcze w listopadzie grałem w "nowe" Diablo 2, ale doszedłem do drugiego aktu i zapomniałem o tym.
W wieku 29 lat. W sumie tak nagle, zaczęło mnie wszystko męczyć i nudzić. Są małe wyjątki, ale ogólnie, ma mwrażenie że r obię to na siłę, a nie dla przyjemności. Gry stały się dla mnie trochę obowiązkiem, anime i seriale też. Teraz mam już co nadrabiać( dwa lata temu, miałem wszystko na bieżąco z seriali i anime) Ale mi się za bardzo nie chce. Takie patrzenie bez zastanowienia się, byleby tylko coś leciało. OD zachorowania na Covid tak mam. To samo książki. Kupuję, ale nie czytam i zbieram na cięzkie czasy ;D A z wszystkim jest taki problem, że dużo rzeczy, jest do siebie podobnych. Po prostu wypalenie. Mało rzeczy zaskakuje. Gry się już tak nie rozwijają, efekty w serialach są już świetne, książki nie zmieniają schematów, anime denerwuje pewnymi rzeczami już. Czym będę starszy, tym pewnie gorzej. Bo ile można oglądać coś podobnego. A wątpię, żeby te media się rozwinęły. W grach jedynie VR może się mocno rozwinąć, żeby zaproponować coś świeżego. Reszta się nie zmieni, i według mnie, już jest maksymalnie rozwinięta. I będę wybierać same perełki. Bo jak mam mimo wszystko dalej to oglądać/ czy grać, to już tylko w najlepsze. Aktualnie mam listę, wszystko co wyszło do tego roku, napewno chcę obejrzeć i ograć, a wszystko od kwietnia tego roku, już niekoniecznie . Z wiekiem trzeba wybierać, co sprawia frajdę. A nie każda gra która jest dobra, sprawia rzeczywistą frajdę.
Granie nadal daje mi dużo radości. Problem w tym, że jest coraz mniej gier, które radość wzbudzają.
Tu bardziej chodzi o to że im więcej się gra i im więcej się gier przechodzi to każda następna gra za, którą się bierze człowiek to wydaje się podobna do poprzedniej. Ostatnio kupiłem sobie grę Darksiders III. W reklamach wydawała się fajna ale puki co nie widzę w niej nic nowego co bym nie widział w innych grach i zaczyna mi się nudzić. Tak się zastanawiam czy by sobie znowu nie zrobić dłuższej przerwy od grania.
Więcej chyba kolekcjonuję niż gram. Teraz mam taką fazę że już z trzy tygodnie nie gram, więcej oglądam filmów a zwłaszcza czytam. Gry przestały być najważniejszym hobby, pasją ale mam do nich największy sentyment, na pewno nigdy nie pozbędę się erpegów i gier z dzieciństwa jak Heretic czy Red Alert.
ja mam tak że chciałbym zagrać ale mi się nie chce grać w coś wymagającego, przez co w kółko wałkuje jakieś bezmyślne gry jak gta online czy fortnita.
Juz chyba z pół roku mam Mass Efekta Legendary i nawet z foli nie wyciągnąłem i tak mam kilka gier, w które bym zagrał, ale nie chce mi się myśleć podczas grania, wiec odpalam to co wymieniłem wcześniej.
Od czasu ery zdalnej, kiedy siedzenie przed kompem stało się obowiązkiem, a nie przyjemnością. I choć ta era u mnie już minęła, to nadal nie potrafię wrócić do starej przyjemności z gier. Znaczy się nadal ona istnieje, ale pojawia się dużo rzadziej, przez co potem są takie sytuacje gdzie fabularne gry przechodzę przez kilka miesięcy, choć kilka lat temu przeszedłbym je jednym ciągiem w kilka dni.
Odkad zaczalem grac to prawie zawsze w cos tam pykam. Bywaly okresy gdy przestawalem sledzic rynek ale nadal gralem w WoWa albo innego multiplayera ze znajomymi. Chyba tylko raz mialem tak, ze nie gralem w nic prawie przez rok. Duzym przelomem bylo Pillars of Eternity - to pierwsza gra single player od lat, na ktora czekalem i bawilem sie w niej b.dobrze. Mniej wiecej w tym czasie wyszlo tez Heroes of the Storm i okazalo sie, ze moj dobry wieloletni kumpel tez gra. :P z HotSem utknalem na bardzo dlugo... szkoda, ze to juz martwa gra bo bardzo dobrze wspominam ten czas. Myslalem wtedy, ze rzeczywiscie wyroslem z gierek i teraz bede juz tylko gral okazjonalnie z kumplami... ale cos mnie tknelo i sprawdzilem kilkuletniego juz Batmana: Arkham City bo zapamietalem, ze Asylumum w 2009r zrobilo na mnie spore wrazenie i to byl strzal w 10. Potem byl MGS5, Far Cry 4 (moj pierwszy FC w zyciu), Wiedzmin 3 i Divinity: Original Sin II - od tamtej pory czyli jakos od 2017r. - odkrylem dla siebie granie na nowo.
Sledze newsy z branzy, sa gry na ktore czekam i raczej jestem na biezaco. Nie ogrywam jednak duzo premierowych tytulow. Nie zaliczam tez gier seryjnie byle tylko miec odhaczona kolejna pozycje na liscie. Wrecz po przejsciu jednej musze zrobic sobie przerwe na zlapanie oddechu, czesto w jednej z kilku gier multiplayer ktore mamy w rotacji ze znajomymi... Jestem graczem nieregularnym ale mysle, ze dozywotnim.
Jeszcze wam dopowiem że u mnie to kupno Xboxa 360 mnie jeszcze mocniej zmusiło do grania. Konsole rządząz mówię ja stary pecetowiec.
Gra w GTA siedząc wygodnie na pufie to jest to.
W wieku 23 lat, kiedy miałem PS4. Później sprzedałem PlayStation na rzecz Xboxa, gdzie doszła wsteczna kompatybilność i to było to. Miałem i nadal mam masę zaległości w tytułach, ale stopniowo zacząłem nadrabiać to na czym mi najbardziej zależało.
Zauważyłem, że bardziej dają mi frajdę tytuły online ale dobrą fabułą także nie pogardzę.
Od jakiegoś czasu mam Series X i w taką Forze Horizon 5 pograłem kilka godzin i mi się znudziła, za to z przyjemnością wracam do Battlefielda 4 oraz 1 i zacząłem ostatnio więcej czasu spędzać przy konsoli ze względu na GTA Online w wersji nextgenowej. Do tego mam ludzi do grania więc jest po co odpalać konsolę.
Na życie nie narzekam, jest okej. Praca jest, związek jest, pieniądze też jakieś tam są - na wszystko co chcę to mam więc nie wiem czy ma to jakieś przełożenie na granie, ale na pewno to już nie jest to co kiedyś, gdy miało się poniżej 20 lat. Gram głównie w weekendy i to też kilka godzinek max, a tak to Xbox służy mi do oglądania youtuba i innych pierdołów. Mimo wszystko cieszę się że nadal są jakieś tam chęci do grania i staram się je pielęgnować od czasu do czasu, nie chciałbym stracić całkowitego zapału, bo jakby nie patrzeć to w grach siedzę ponad 20 lat od komputerów po różne konsole i byłoby po prostu szkoda to stracić
nie chciałbym stracić całkowitego zapału, bo jakby nie patrzeć to w grach siedzę ponad 20 lat od komputerów po różne konsole i byłoby po prostu szkoda to stracić
Co to znaczy "stracic"? Przeciez nikt Ci tego funu juz nie zabierze, po prostu teraz przerzucasz sie na cos innego, takie zycie ;)
Stracić w sensie, że nie chciałbym zaprzestać grania, może źle to ująłem.
Czasami to nawet nie chce mi się siadać do biurka, ale to też zależy od dnia i całe szczęście, że jednak zamiłowanie do hobby chociaż po części wróciło ;)
Chciałbym by mi się chciało grać bo dobrze to wspominam. Teraz to dla mnie strata czasu, wolę grać ale na gitarze, iść na siłownię, gdy byłem "kawalerem" to uganiać się za sukienkami, a najlepiej za tym co pod sukienką. Piękne czasy.
Realnie odechciało mi się grać tak na poważnie jakieś 10 lat temu w wieku ~26 lat.
Od tego czasu raz na miesiąc coś z dziewuchą na padach na laptopie jakaś platformówka czy inne Fall Guys.
W wieku 14 lat... Ciężkie te życie. Prawie wcale nie gram. Miesięcznie zazwyczaj wcale. Jak na minecrafta ktoś wejdzie to sobie pobuduję :) Radości ani trochę nie ma jak kiedyś. Kiedyś grając w Pegasusa czy PS2 to była frajda :D. Później mając GPD WIN Max w wieku 17 lat pograłem jakieś 70 godzin i było nawet fajnie- ale dalej to nie ten poziom radości. Także mniej więcej od tych 4 lat radości już prawie nie ma, chociaż zdarzy się moment dobry, ale nie często i mogę to policzyć na palcach jednej ręki.
34 lata i nadal gram, ale max 2-3 godziny dziennie ew oglądam jakieś pierdoły. Kiedyś potrafiłem 12h na kompie siedzieć ale już mi zbrzydło, częściej wole obejrzeć jakiś film na kompie wieczorem.
Hmmm, kilka dekad już żyję na tym świecie i... gdy zdam sobie sprawę że gry nie dają mi tyle radości co kiedyś to dam znać.
Oczywiście że gram mniej niż grałem jako nastolatek, córka, żona, praca jakby nie patrzeć to elementy absorbujące czas więc 5 - 6 godzin codziennie zmieniło się w 2 godziny zdecydowanie nie codziennie, ale uwielbiam moje dwie godziny jak zawsze. A na premierę Elden Ring wziąłem urlop i nawałem jak dzik w sosnę i mam zamiar w sobie pielęgnować tego nerda dopóki będę w stanie pada utrzymać.
Wiadomo, ze jak zaczyna się dopiero przygodę z grami to jest najfajniej, bo to coś swiezego, nieznanego i tak jest praktycznie ze wszystkim
Swiat też w młodym wieku, wydaje się piękny i wspaniały, a czym jesteśmy starsi tym bardziej zdajemy sobie sprawe, ze nie do konca tak jest
Czy mnie gry kiedyś znudziły? Na pewno były momenty, ze mialem przesyt lub po prostu nic nowego, ciekawego nie wychodziło, wiec skupiałem się na czym inny, gdyby jednak wyszło coś ciekawego to bym sie jarał jak nastolatek
W tym roku jest poki co mega bieda z grami, wiec powracam sobie do starszych gier i sprawia mi to mega frajde, choc ostatnio troszkę mam wlasnie przesyt
Przeszedłem na początku roku Max Payne 3, Dishonored (1 i 2), HL2, Alana Wake'a, LA Noire i chyba Dead Space 2 (choc to moglo byc pod koniec zeszlego roku) i bawiłem się w tych grach duzo lepiej niz przy tegorocznych premierach
Dla mnie złota era gamingu to wlasnie lata PS3/X360, gdzie co miesiac bylo pełno premier AAA, wtedy moglem grac dniami i nocami
Co do wyrastania to raczej nie ma czegos takiego, sa po prostu tacy ludzie, ktorym sie upodobania zmieniaja, albo tacy którzy sa bardzo zajeci sprawami osobistymi i rzucają hobby w kont, ale zazwyczaj do niego kiedys powracaja
Nie mam czegoś takiego, rocznik ‘94; jedyna roznica jest taka że mam więcej stresujących okresów w życiu względem okresu dziecięcego/początków studiów a gdy sie stresuje to nie mam kompletnie ochoty na granie czy ogólnie jakąkolwiek rozrywke. Ale w tych „lepszych” okresach dalej jak dorwe sie do jakiegoś dobrego tytułu to nie moge sie oderwać.
Z wiekiem trzeba przebudowywać nasze oczekiwania względem gry i ma to wpływ sporo czynników. Najważniejsze to dostępność i mnogość opcji do wyboru. Kiedyś się grało w to co dawali, teraz łatwo się kupuje to co chcemy, a jest spora konkurencja. Po latach rodzą się w nas prawdziwe indywidualne wymagania względem gier, których mogliśmy jeszcze w sobie nie odkryć i stąd pojawia się ten problem braku satysfakcji z grania w gry. Po prostu dobieramy złe gry. Na miejscu osób, które mają problem z czerpania zabawy z gier bym poeksperymentował z gatunkami, których się nie ogrywało do tej pory. Można też się skupić na gatunkach gier, które już wiemy że nam się podobają i nie kombinować w stylu "o nowy assassins creed wyszedł to trzeba przejść", a potem się gracze dziwią że nie są zmotywowani do skończenia gry.
Z 12 lat temu , a teraz szczególnie
No różnie bywa z tą grą.
Mnie to dopadło już kilka lat temu dlatego od tamtej pory gram tylko w dobre i wciągające (ciekawe) gry. Dawniej zagrywałem się w Fify, NFS, różnej maści gry MP jak CoD, BF, Apex itd, a teraz skupiam się na dobrej fabule i tyle. Jak gra jest denna to leci z dysku po 30 min jak np Elden Ring. Niby 10/10, gra roku itd ale nie dla mnie. Może spróbuj wyszukać coś co lubisz jak np seria Total War albo Europa Universalis IV, a może jakiś dobry FPS.
Dzisiaj mam 32 lata i gram z radością ale jak wyżej tylko w dobre gry.
W tym roku 40. Od 2-3 lat bardzo wybiórczo i raczej w starsze tytuły. Wyjątkiem są kilkutygodniowe sesje w WoT (ale to chyba ze względu na stan posiadania). Zanim pierwsze się urodziło, dostałem PS4 od żony i w sumie przez ciążę ograłem Wieśka 3. Od tamtej pory leży i się kurzy. Błyskawicznie wyrzucam to co się nie podoba na wstępie.
Zależy. Pierwszy raz w 2006 (18lat) i 2007 (19lat) roku, bo mój PC nie dawał rady, ale od 2008 (20lat) przy zakupie nowego temat odżył na nowo, aż do roku 2012 (24lata). Potem zaczął spadać. Teraz nawet jak mam ochotę, to nie mam kiedy...
W 2013 roku miałem to samo. Potem rok przerwy i zakup PS4. Chęć do grania znowu wróciła. Teraz gram już dużo mniej i całkowicie wyeliminowałem granie w gry gdzie wygląda to mniej więcej tak:
- Fajny prolog
- To teraz idź i wyzwól 10 wiosek, przejmij 20 obozów i zdobądź 20 level
- Wtedy będziesz mógł ruszyć dalej z fabułą.
Zamiast tego wolę gry gdzie nie trzeba rozbudowywać postaci ani bawić się w tysiące questów. Idealne są dla mnie gry typu
- The Last Of US
- The Last Of US 2
- Until Dawn
- Crysis
- Call Of Duty
- Seria Metro
- Seria Uncharted
- Heavy Rain, Detroid, Beyond Two Souls
- Seria GTA
Właściwie wszystko co ma elementy typowego RPG już u mnie odpada na starcie. Szkoda mi na to czasu.
Po ukończeniu szkoły średniej gdy już nie było tylu osób by się z nimi dzielić tematem gier.
Teraz pozostaje najbliższa rodzina.
Każdy etap w życiu ma plusy i minusy.
Ja jeszcze z rok temu miałem niechęć do grania i odpalałem gre na pół h czasami i wyłączałem konsolę. Teraz aktualnie nie mam mozliwosci zeby grać, jedynie gram moze z kilka godzin w miesiacu i chetnie bym sobie pograł nieraz dłużej. Także jak człowiek ma na zawołanie to się nie chce grać bo sie nudzi. Ale z tego się nie wyrasta na pewno :D
Ja lubię grać kiedy jest zimno, deszczowo i w okresie jesienno zimowym. A tak ogólnie to wolę np pojeździć na rowerze czy wybrać się gdzieś na wycieczkę np w góry czy nad morze.
Cały czas gram jak wariat - choc przyznaje - od wielu wiecej tytulow "odbijam sie" po paru - parunastu godzinach. Kiedys "konczylem" statystycznie wiecej gier.
Mam 30 lat na karku, i nadal lubię grać w gry :D Zupełnie nie czuje wypalenia
Inna sprawa że mam do ogrania coraz mniej gier ze względu na mój komputer, nowsze tytuły mogę tylko podziwiać na youtubie
Nie polecam "oglądać gier na yt". Niszczysz sobie fabułę i klimat. Po prostu lepiej zapisuj sobie w co chcesz zagrać i zbieraj kasę na lepszy sprzęt albo kupno konsoli o ile nie zależy Ci na super grafice, klatkach i umiesz grać na padzie.
Z wiekiem na pewno stałem się bardziej wybredny w co chcę grać, a tym samym nie sięgam już po wszystko jak leci z segmentu gier AAA.
Można znaleźć masę świetnych indyków ze świeżymi pomysłami na rozgrywkę, które na nowo pobudzają przyjemność z odkrywania ciekawych produkcji.
No i mmorpg za sprawą społeczności są typem gier, które zawsze mnie wciągną, bo żadna singlowa pozycja nie zapewni takiego poczucia imersji, jak właśnie interakcje z innymi ludźmi w danym świecie.