Ghostwire: Tokyo bestsellerem na Steamie
Gra może nie jest wybitna i z czasem wkrada się powtarzalność w walkach, ale za to posiada wspaniale odwzorowane okolice Shibuyi, a w swojej treści nieraz mocno odwołuje się do porblemów współczesnego japońskeigo społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że "weeby"/"mangozjeby" się rzuciły i gra im się podoba.
Mnie to cieszy, bo dobra sprzedaż tego tytułu zwiększa szanse na trzecią część Evil Within.
Jaka duża gra nie ma rekordów na premierę na steam? A no tak Elex 2 ale to było wiadome coraz mniej osób chce grać w drewno enty raz z rzedu.
Co do samej gry dobrze sie przyjęła bo mozę twórcom Evil Within potrzeba pieniędzy na większy projekt. Sam Arhon w recenzji podkreślał ze gra jest bezpieczna (stety/niestety)
Elex 2 to nie jest duża gra. Budżet tej gry jest mniejszy od niejednego indyka.
14000 to śmieszna liczba w porównaniu do najlepszych premier. Tylko dwa razy lepiej od takiego Elexa 2 i osiem razy gorzej od Cyberpunka.
Ognisty Cieniostwor -> podaj mi indyka z podobnym budzetem, szacowanym na okolo 1.5 miliona.
z ciekawosci, nie odbieraj tego jako atak.
Część osób również gry średniobudżetowe nazywa mylnie indie. Według takich kryteriów 99% obecnych gier byłoby indykami, a tak nie jest.
Widziałem wpisy, gdzie średniobudżetowe Hellblade: Senua's Sacrifice i Kena: Bridge of Spirits też niektórzy nazywali indykami. Jak to w ogóle ma się do rzeczywistości i tych prawdziwych indyków produkowanych za grosze bez żadnego wsparcia wydawcy zalewających Steam, które najczęściej wyglądają jak gry z lat 80' lub samego początku lat 90', bo stylizowane na retro, ale z obecnymi rozdzielczościami panoramicznymi i dodanymi efektami z blibliotek dx11.
Kena i Hellblade mają swojego dużego wydawcę, więc nazywanie ich indykami to błąd, ale taki Frostpunk jak najbardziej jest indykiem. 11bit studios to nadal w pełni niezależna firma, która sama tworzy i wydaje swoje gry, a to, że ich budżet wraz z rozwojem firmy się zwiększył nie ma żadnego znaczenia.
11bit studio jest na giełdzie od 2013, a w 2017 (rok przed Frostpunkiem) zatrudniali 101 osób (3x więcej niż Piranha Bytes). Myślę, że to raczej nie jest indie developer (bo w nazwaniu studia "indie/niezależnym" chodzi o to, że są oni niezależni od dużej firmy... 11bit studio to właśnie taka całkiem duża firma).
Część osób również gry średniobudżetowe nazywa mylnie indie.
Spotkałem się nawet ze stwierdzeniem "teraz każda gra to indyk albo AAA" i nie wiem czy niektórzy żyją pod kamieniem czy nie znają definicji.
Na giełdzie są, ale formalnie nie są zależni od nikogo. Sami produkują swoje gry i sami je wydają. Zresztą nie tylko swoje, bo 11bit jest też wydawcą indyków.
Ja za to spotkałem się ze stwierdzeniem "indie AAA". Jakby się zastanowić, to gry 11bit właśnie do tej definicji pasują.
Co do Piranha Bytes, to oni nigdy nie byli niezależni. Zawsze stał nad nimi jakiś inwestor, który finansował tworzenie ich gier i zajmował się ich wydaniem.