Świt Ragnaroku? Raczej zmierzch Assassin's Creed: Valhalla
Jestem po 90h w Valhalli i kończę Oblężenie Paryża, a Ragnaroku już nie ruszę nie ma opcji.
Tak mocno zmęczyła mnie ta formuła swoją powtarzalnością, generycznością, długością i ogólnym zabugowaniem świata że nie tknę żadnego asasyna w najbliższym czasie.
Co prawda przed Valhallą przeszedłem Origins i Odyssey ale tak podobnych do siebie gier jak ta trylogia jeszcze nie widziałem.
Zgadzam się w pełni z autorką je@#!ć te ich dodatki, jeżeli nie zmienią formuły to już do tej serii nie wracam.
Dodam jeszcze że w sumie Origins najbardziej mi się z wymienionych podobało ze względu na całkiem dojrzałą fabułę i postać Bayeka. Kassandra też wypadła dobrze w moim odczuciu.
Warto wspomnieć że Valhalla jest robiona przez zespół odpowiedzialny za Origins i czerpie przestarzałe rozwiązania z egipskiego starszego brata pomijając te dobre z Odyssey. Co jest dla mnie słabe bo gry pod jednym szyldem powinny rozwijać się a nie cofać technologicznie.
Jestem pod wrażeniem, trzeba było kilkunastu generycznych gier z jednej serii, żeby w końcu stwierdzić, że wszystkie są robione od sztampy.
Jestem po 90h w Valhalli i kończę Oblężenie Paryża, a Ragnaroku już nie ruszę nie ma opcji.
Tak mocno zmęczyła mnie ta formuła swoją powtarzalnością, generycznością, długością i ogólnym zabugowaniem świata że nie tknę żadnego asasyna w najbliższym czasie.
Co prawda przed Valhallą przeszedłem Origins i Odyssey ale tak podobnych do siebie gier jak ta trylogia jeszcze nie widziałem.
Zgadzam się w pełni z autorką je@#!ć te ich dodatki, jeżeli nie zmienią formuły to już do tej serii nie wracam.
Dodam jeszcze że w sumie Origins najbardziej mi się z wymienionych podobało ze względu na całkiem dojrzałą fabułę i postać Bayeka. Kassandra też wypadła dobrze w moim odczuciu.
Warto wspomnieć że Valhalla jest robiona przez zespół odpowiedzialny za Origins i czerpie przestarzałe rozwiązania z egipskiego starszego brata pomijając te dobre z Odyssey. Co jest dla mnie słabe bo gry pod jednym szyldem powinny rozwijać się a nie cofać technologicznie.
wyszorowałam szczoteczką do zębów fronty mebli w kuchni, umyłam podłogi
I to wszystko swoja szczoteczką do zębów ? Widze ze dbasz o higiene jamy ustnej ;)
Nie grałem w Valhallę, ani tym bardziej w to Dlc - ale podejrzewam że mi się spodoba. Obecnie skończyłem wszystkie części do Orgins włącznie (za wyjątkiem platformówek) . Wszystkie poprzednie części bardzo mi się podobały (jedne mniej, inne więcej). Mam już od roku kupioną Odysseję, ale czeka na swoją kolej, aż odpocznę od Orgins - u mnie taki odpoczynek średnio trwa pół roku lub dłużej. Po co o tym piszę ? Odnoszę wrażenie, że część osób gra bo musi i dlatego tak męczy się tym graniem - nudzi itp.
Odnośnie ceny - Assassin's Creed: Odyssey wersję ultimate kupiłem za niecałe 100zł w sklepie Ubisoftu - więc jeżeli się komuś nie śpieszy, to pewnie i ten dodatek będzie po pewnym czasie w jakiejś promocji znacznie tańszy. A jeżeli ktoś się "przejadł" podstawką, to po co się śpieszyć ?
Odniosłem wrażenie że dużo tu narzekania, aby tylko ponarzekać - no ale niektórzy chyba tak mają ;).
Nie grają bo muszą. Po prostu są fanami danego uniwersum i łudzą się że może tym razem będzie tak jak kiedyś.
Tymczasem UBIkacja już dawno myśli tylko o odcinaniu kuponów a nie o ambitej fabularnie i technologicznie grze.
Światełkiem nadziei jest zapowiedziany Rift który ma skondensować nieco grę żeby mie była takim rozwodnionym tasiemcem ale nie uwierzę dopóki nie zobaczę.
Przejdź Odyssey i Valhallę nawet po przerwie tak jak chciałeś i gwarantuję Ci że się zmęczysz tą sklonowaną formułą
Ja odpowiem autorce: To są dodatki dla osób które śledzą fabułę teraźniejszą oraz szukają informacji o ISU. I ten dodatek daje dużo w tym temacie – być może powróci JUNO (tak tak była w tym dodatku lecz nie w formie dosłownej – znanej z poprzednich gier;), potwierdzenie kolejnej rasy która była przed ISU.
Via Tenor
potwierdzenie kolejnej rasy która była przed ISU.
W AC Origin podczas eksploatacji grobowców napotykałeś transmisje z przyszłości Isu (empiryczną prawdę) wtedy było wspomniane o tej dodatkowej rasie. Natomiast w dodatku już w sposób bezpośredni mówi się o tajemniczej rasie „elfów”, która wygineła przed ISU. Dodatkowo główny artefakt którego szukamy działa inaczej niż artefakty ISU znane z innych gier AC. Nawiasem mówiąc cała mitologia w tej grze to alegorycznie przedstawienie wojny/losów Isu tuż przed katastrofą TOBA podczas której w/w wyginęła i tak te wizje należy traktować.
Juno niestety zginęła między grami, w komiksie z ręki syna Desmonda. Wspominają o tym w Oddysey, o synie też w któreś części była wzmianka
Jest tak jak piszesz natomiast kluczem do ewentualnego powrotu jest artefakt z tego dodatku - Salakar i sposób w jaki działa ;) a w samym dodatku występuje Juno choć pod innym imieniem dopasowanym do mitologi;)
Ja śledziłem. To było dobre lore w duchu Danikena (no z pewną różnicą) i trzeciego prawa Clarke'a.
Sorry, ale te retcony brzmią mocno fanfikowo. Ciężko mi się tym jarać, gdy jedyne, na co stać twórców, to nawarstwianie Prekursorów i dodawanie elementów fantasy. Pozostanę przy pierwotnym stanie świata sprzed Origins.
Tyle godzin z AC (jestem na Origins ale ciężko idzie...) i pierwsze słyszę o czym Wy tu... Fabuła w AC jest od początku dość mocno pokręcona, żeby nie powiedzieć, że pokraczna ale gorzej, że jest na siłę. W pierwszych częściach jeszcze jakoś miałem wrażenie, że jest z rozgrywką mocno połączona a teraz jak gram w Origins to cóż... gra sobie, opowieść sobie (zresztą tak beznadziejnie prowadzona, że nie umiem powiedzieć czy fajna czy nie, właściwie to nie mam pojęcia co tam się dzieje i o co chodzi).
A jakieś ISU to w ogóle pierwsze słyszę.
Z wypowiedzi zakładam, że grasz od pierwszych części i naprawdę nie kojarzysz takich postaci jak na obrazku. One występowały nawet w fabule "historycznej".
Podstawka wprowadziła dużo, natomiast dodatki są marnym zapychaczem.
spoiler start
Wątek Basima zapewne dopiero Rift ukaże (bo nowa część może sobie pozwolić. dodatek to musisz ograć podstawową wersję)
spoiler stop
tak to dodatki wprowadzają następujące nowości o Isu
spoiler start
Gniew Druidów: byli sobie Isu w Irlandii jako Tuatha Dé Danann
Oblężenie Paryża: tu mamy rozwinięcie o świętym Dionizym (więcej o artefakcie z dodatku do Unity Dead Kings)
Świt Ragnarok: że Reda (gość od mikrotransakcji) to najpotężniejsza postać w serii AC (taki komentarz obecnego Ubisoft)
spoiler stop
Nie ma w tym głębi czy kreatywności, bo tą ostatnią zużywają na nowe sety broni i pancerzy w "sklepiku".
Można sobie odpuścić dodatki, bo nic intrygującego nie wprowadzają
Jestem pod wrażeniem, trzeba było kilkunastu generycznych gier z jednej serii, żeby w końcu stwierdzić, że wszystkie są robione od sztampy.
Po części jednak masz rację. Oni nie mają kompletnie pomysłu jak dalej rozwijać serię i jali ma być jej koniec.
i nie cuchnęły tak klonem jak ostatnia trylogia.
Ty na pewno grałeś w starsze odsłony?
Jak dla mnie ludzie nie doceniają tego jak dużym krokiem na przód dla serii było Unity. Zmieniono silnik, system parkouru, cały zestaw animacji, zmodyfikowano walkę, poprawiono tłumy i wiele innych mniejszych lub większych elementów. Koniec końców Unity wyglądało i ogrywało się znacznie lepiej niż którakolwiek z poprzednich części, jednocześnie zachowując czy nawet zwiększając klimat "asasyńskości". Szkoda, że przez bugi na grę wylał się hejt i paradoksalnie stała się synonimem zastoju formuły mimo że była największą (nomen omen) rewolucją w historii serii.
Origins jest fajne, ale w gruncie rzeczy jest to typowy open-world z elementami RPG i nijak się ma do poprzednich części.
Najlepsze podsumowanie
Ja ograłem dotychczas tylko ac 2, ac broth i revel. Skończyłem w listopadzie 21 roku. Zmęczyłem się tytułem i odpoczywam od niego. Jednak w tym roku chcę zagrać w kolejną część.
Valhalla najwięcej zarobiła, więc ubi wyciąga kase póki może. Nie dziwię im się. Szkoda, że sporo osób "łapie" się na to i kupuje.
Na razie nie grałem w te większe nowsze odsłony, bo PC raczej za słaby. Jedynie w Origins mogę zagrać. Sporo widziałem. I ciekawi mnie, jak będę osobiście odbierał te gry. Jeśli zwykłe odsłony, mnie w cholerę nudziły po 30 godzinach. A nie były to super wielkie gry. Origins pewno ogram na 100% bo to jednak zmiana w serii. Ale po tym co widziałem dalej, to po odysei, będę pewno tym schematem wymiotował. Pomiędzy Origins a następną częścią, na pewno zrobię rok przerwy. A Valhallę ogram chyba z 2-3 lata po odysei. Wtedy nie będzie to, aż tak nudne. I to jest chyba dobry sposób na te gry. Żeby nie grać w nie szybko po sobie. Wtedy na te 30-40 godzin, będzie fajna zabawa. Wiem już na pewno, że po Valhalli, nie zagram w żadną grę z AC w otwartym świecie. Zobaczymy, czy te mniejsze odsłony, będą fajne. CHociaż wystarczy nie robić tych nudnych rzeczy. Po prostu przestać zbierać śmieci. Ale no cóż, zbieractwo w grach to już choroba ;D
Od dawna uważałem, że ta seria już od czasów Unity zeszła na złą drogę. Za każdym razem to samo tylko w innych barwach.
Przecenią na 50zł do się ogarnie ale za pełną cenę nie skorzystam. Podstawka i dlc mnie wymęczyło.
Ja coś powiem: Wiedźmina 3 przeszedłem dopiero za drugim razem. Zaczął mnie męczyć. Nie należę do osób, które muszą grę jak najszybciej przejść lub grać ciągle. Jak zaczynam się męczyć to przerywam ten tytuł i robię sobie przerwę. Wracam z nowymi siłami i znowu mam ochotę grać. To jest normalne.
Problem polega na tym, że w serii Assassin's Creed ma więcej powtarzalność niż w przypadku inne tytuły gry typu sandbox. Przynajmniej w Wiedźmin 3 ma ciekawsze questy niż w przypadku Assassin's Creed.
Ja nie mam problemów z powtarzalną formułą. Nie mam problemu z tym, jak podobne są do siebie Origins, Odyssey i Valhalla. Przyjemnie mi się grało. Ale na litość boską, jak można robić tak wielkie światy tylko po to żeby sztucznie wydłużać wszystko. Ta gra byłaby o niebo lepsza, gdyby świat był o połowę mniejszy, a może nawet więcej. Kupiłem Valhallę jakiś czas temu, nawet nie przeszedłem jeszcze kampanii, a dużą część świata mam w ogóle nie odkrytą, ale nie gram już od ok. 2 miesięcy bo nie mogę patrzeć już na to.
Dokładnie mam to samo napisać. Ja też nie mam problemów z powtarzalną formułą.
Inne gry są długie np. Hollow Knight czy Dark Souls 1, a nie są nudne, bo ciągle odkrywam coś nowego. W Assassin's Creed ciągle robię to samo i to sztucznie wydłużone. Ile można? Tym bardziej, że gra też jest za łatwa.
UbiSoft powinno się uczyć od Nintendo i Super Mario Oddysee, albo Legend of Zelda, bo tam w trakcie gry ciągle odkrywasz coś nowego i świeżego w gameplay. Albo chociaż od CD-Projekt i Wiedźmin 3, gdzie questy ciągle Ci zaskakują. Albo od Gothic 1-2 i Kroniki Myrtany, gdzie eksploracja mapka i wykonanie questy to sama przyjemność.
Super Mario Odyssey jest też o wiele łatwiejszy od Super Mario Sunshine i Super Mario 64. Casualizacja dotyczy całej branży. Co dekadę gry stawały się co raz prostsze.
Ciekawa eksploracja jak w Gothic 1 i 2 była wtedy wręcz standartem, że było to świetnie zrobione w konkretniejszych grach 3d różnych gatunków znanych z lat 1993-2005. Był nacisk duży na grywalność, kreatywność, wyzwanie, zróżnicowanie, unikalność, uniwersalność, by dana gra wyróżniała się. Gothic nie jest żadnym wyjątkiem i mało tego Piranha wiadomo nawet od kogo kopiowała różne pomysły. Przyznawali się, że między innymi od Core Design i Origin Systems.
AC 2 potrafił zaskakiwać gracza od początku do końca gry, bo stopniował wprowadzał poszczególne nowości w mechanice. Niektóre dopiero przecież, gdy byliśmy na etapie fabularnym drugiego miasta Wenecji, a zaczynaliśmy grę we Florencji. Nowe Asasyny natomiast już w początkowej fazie gry wykładają wszystkie asy na stół.
I widzicie, dlatego najlepszym odbiorcą AC są stare małżeństwa
Udajmy, że postacie są wyraziste i zapadają w pamięć; że fabuła jest przejrzysta, angażująca i dobrze poprowadzona
Mam wrażenie jakby ten tekst opisywał proces powstawania każdej recenzji przeciętnej gry AAA, w której jak mantrę powtarza się stwierdzenie "co prawda gra zawodzi w X ale jak się przymknie oko to jest nieźle" by potem wystawić jej magiczne 8.5/10 (7.5 jak jest bardzo źle).
Nowa formuła AC po 3 częściach jest już dużo bardziej wyczerpana niż stara po 9 odsłonach.
Stara formuła też jest beznadziejna. Ja po ograniu 3 części, w które grałem z bardzo dużym odstępem czasu mam jej serdecznie dość.
Swoją drogą to mam nadzieję, że Ubisoft nie wpadnie po raz drugi (a nawet trzeci, wyjaśnienie niżej) na kretyński pomysł jak przy Valhalli. O co mi chodzi? Otóż jak odpaliłem grę po raz pierwszy to w wątku współczesnym nagle otrzymuję, że zbliża się koniec świata, szukają czegoś tam, a ja takie "WTF!? Coś mnie ominęło? Przecież uratowałem Desmondem świat, co oni pieprzą.". A Odyssey ukończyłem jeśli chodzi o fabułę w całości. No i jak potem doczytałem, to ponownie jak w PoP z 2008 roku zakończenie było w DLC, którego nie ograłem. Chociaż jak wyżej kolega napisał o tym co jest w najnowszym dodatku to chyba mam żłudne nadzieje. Pięknie kurna, pięknie.
Jestem z serią od początku. Uwielbiałem każdą części i każdą główną odsłonę, ukończyłem i zdobyłem platynowe trofeum w każdej oprócz jedynki (bo tam po prostu trofeów nie było). Jednak ACIII było ostatnim asasynem, który był pełnoprawną kontynuacją. Wątki animusa były spójne, nieważne czy to Altair, Ezio czy Connor były w mniejszym lub większym stopniu powiązane i miało to ręce i nogi. Logiczne i sensowne wątki współczesne również były bardzo fajnie powiązane do momentu Black Flag.... Tutaj już wchodziły zawiłości w powiązaniach z ACIII czyli kto jest czyim ojcem, kto kogo zabił, kto jest czyim dziadkiem i w sumie też można by powiedzieć ok, to wystarczy sprawdzić sobie timeline i już wszystko wiadomo. Niestety Black Flag był pierwszą z serii grą gdzie fabuła była nijaka, miałka, elementy składały się do kupy na siłę i już wtedy było widać że coś niepokojącego dzieje się z serią, ale można powiedzieć że jedna słabsza fabularnie gra, ale trzymająca dalej poziom pod względem mechaniki nie wiele zmienia. Niestety potem było już tylko gorzej... Rouge z okropnym reUsem Assetów z Black Flaga, który był dany jako ochłap konsolowcom bo wówczesna generacja nie dawała rady już AC:Unity.... I właśnie... unity ukończyłem i jedyne co mi zapadło w pamięć to parkour, inny niż w we wszystkich asasynach i tych ostatnich i tych pierwszych i to tyle... Idiotyczna fabuła współczesna i ta z animusa nie klejąca się, mająca się nijak do poprzednich odsłon z wyjątkiem kilku elementów, do policzenia na palcach jednej ręki. Ac:Origins było powiewem świeżości, sprawiło że poziom trochę się podniósł... Niestety o ile mechanicznie wyglądało to bardzo dobrze, projekty lokacji były super to fabularnie znowu dostaliśmy idiotyczną opowiastkę która chciała w jakiś sposób wytłumaczyć skąd wzieli się asasyni... oczywiście przez kilkadziesiąt godzin misji fabularnych dowiadujemy się wzieli się z d... albo mniej więcej stąd że przy 3 ostatnich misjach jakaś laska poprowadziła swoją prywatną wendettę. AC Oddysey znowu mechanicznie spoko ale znowu widać kopię mechanik, można było wtedy powiedzieć że te były w miarę świeże więc nie przeszkadzało to tak. No i dochodzimy do Valhalli... gra, która przyciągnęła mnie klimatem i tym że lubię open worldy i ganianie za znacznikami... Znowu dostaliśmy słabą historyjkę, takie sobie postacie, najlepszy od czasów AC:III wątek współczesny (czyli kula u nogi całej serii), mechanicznie dalej to samo co poprzednie 2 odsłony ale z subtelnymi urozmaiceniami. 2 pierwsze dodatki do AC:Valhalla to jest porażka na całej linii... Męczące, niewiele wprowadzające, znowu z idiotycznymi historyjkami wymyślonymi na kolanie. I mamy trzeci dodatek, postawiony w zaświatach gdzie już w podstawce wątek, związany z Odynem był beznadziejny. Najwięcej czasu spędziłem z Valhalla (240h), najmniej z Origins (180h). W każdej z ostatnich trzech odsłon Asasynów w podstawki dało się jeszcze jakoś grać, niestety DLC za każym razem rozczarowują, może trochę mniej w AC:Oddysey ale nie ma dodatku o którym możnaby powiedzieć że jest warty zakupu.
te dodatki fantasy zawsze mają niższe oceny - "formuła się już wyczerpuje, ile można, znaczniki, powtarzalność, 100 godzin i nie wytrzymam ani jednej dłużej..." po prostu ubisoft mniej płaci na reklamy to oceny automatycznie gorsze. A później wyjdzie kolejne origins 4.0 (a żeby te gry były chociaż lepsze od origins, ale niestety coraz gorsze) i znowu będzie walenie w recenzjach - gra niesamowita, super, oszałamiający świat, na prawdę AC nigdy nie było w tak dobrej formie, proszę, uwierzcie..."
Przecież każda z tych gier jest tak samo zwalona od początku do końca. Dialogi - tragedia, fabuła - tragedia, postaci - jak z plastiku, flow gry - brak, gameplay - drewno i nuda, zadania - nuda, grafika - ładna tylko z daleka, powtarzalność - content na 5 godzin łącznie powielony w nieskończoność. Origins jeszcze było w miarę ciekawe bo oryginalny setting, więcej unikalnych lokacji i było czymś nowym dla serii, a i fabuła nie była tak tragiczna - to przez te kilka godzin można się było spoko bawić, no ale później to już masakra
Jeśli Was nuży ogrywanie całości gry nie możecie skupić się na głównym wątku i olać powtarzalne zawartości poboczne? Relacje z 1xx h grania w najnowsze Assasyny są dosyć masochistyczne.
Wydaje mi się, że w te gry trzeba po prostu "umieć grać". Dla mnie to zazwyczaj 60-80h na grę. Z czego 50% to wątek główny + ważniejsze misje poboczne a druga połowa to rozrywka typowo sandobksowa. Robione na przemian nie tylko nie nudzi ale wręcz wciąga i bawi. Niestety jeśli ktoś zaburzy proporcje i przez 200h czyści mapę to oczywiście, że może to się znudzić. Pytanie tylko po co to robi? Żeby później "zagrać" ofiarę? Ostatnio ogrywałem nowego GoW na PC i grałem bardzo podobnie, bo GoW bardzo skręcił w kierunku Assassynów. Trochę fabuły, trochę latania po mapie. I pod koniec zdałem sobie sprawę, że jest jakiś świat, w którym nie byłem (ten z mgłą trującą) i tam można zbierać jakieś odłamki... i totalnie mi się nie chciało. Nie wyobrażam sobie grania tam kilku godzin a potem narzekania, że "musiałem". Nie musiałem. Jeśli ktoś na siłę męczy się grą to jest po prostu... ale po co to tłumaczyć. I tak znajdą się tacy, co sobie gierką "krzywdę zrobią", by się wypłakać na forum.
W Valhali najbardziej wymęczył mnie wątek Asgardu, wymęczyłem go przy samej końcówce gry, więc wydaje mi się że do tego bym nie podszedł nawet gdyby rozdawali za darmo.
Mi się Odyssey podoba. Lubią tą eksplorację i pytajniki. W valhale jeszcze nie grałem ale wolę greckie klimaty.
W Valhalle zagram tylko jak bedzie na steam czyli na 90% nie, chyba ze na konsoli którą kiedyś kupie. . .kiedyś
Ac 1 byl wypas, ac 2 jak dla mnie lipa, dopiero brotherhood byl w miare ok. Pozniej black flag i rogue byly ok. Origins przez pierwsze 3 godziny byl ok, pozniej juz nie koniecznie. Odyseja - no coz, bitwy ok, reszta nudna. Valhala -niepotrzebnie o wiele za duza z systemem walki takim se i tymi powtarzalnymi animacjami finisherow - jak ja sie ciesze, ze zamiast kupna tej gry, kupilem gamepassa - inaczej bylbym bardzo wkurwiony, ze wydalem pienieadze na cos zachwalane w recenzjach co okazalo sie byc gorsze od ac 1(a napewno nudniejsze ) .... UBi albo zrobi calkiem nowegoa Ac opartego na calkiem innych mechanikach albo niech nie robi nic bo nasladowanie rpg nie wychodzi TEJ GRZE w ogole. HEAD ZE STRZALY TO head ze strzaly, zabija kazdego a nie, odejmuje 1/3 paska hp ktorego w ogole nie powinno byc - Ludzie to tylko mieso, ktore walniete mieczem 2recznym albo jakims mlotem ZOSTAJE PRZEMIENIONE W KOTLET - szczzerze ubi zabil ac robiac origins i kolejne nastepne
Ac 1 i black flag (no i moze rogue ) - jedyne assasssyny przy ktorych nie zalowalem wydanych pieniedzy..