Może powstać Diuna 3; Denis Villeneuve o przyszłości serii
"Diuna" bez "Mesjasza" rzeczywiście sprawia wrażenie dość dużego niedopowiedzenia. Dopiero bowiem w "Mesjaszu" dowiadujemy się DLACZEGO Paul tak bardzo obawia się bycia dyktatorem-Muad Dibem. Przebłyski do czego rządy Paula mogą doprowadzić, Villeneuve umieścił już w pierwszej części filmu, ale to zupełnie nie ta skala. W wizji-śnie z Fejdakini salutują mu na Kaladanie, płonie też stos ciał. Tymczasem w "Mesjaszu" mowa o miliardach zabitych na setkach planet, prawdziwej hekatombie wynikłej ze świętej wojny. Paul w pewnym momencie używa porównania do Hitlera. I Villeneuve, jako typ z obsesją na punkcie książek, na pewno doskonale zdaje sobie sprawę, że trochę nie ma sensu czytanie samej tylko "Diuny". Polecam lekturę, bo "Mesjasz" jest dość krótki, właściwie to sprawa wrażenie, jakby Frank Herbert zapomniał dopisać (jakże istotny!) epilog.
"Diuna" to zwykły i żałosny skok na kasę.
Podzielone, poszatkowane.. teledysk w częściach. Godne pożałowania.
Nie wiem jak da się to 'coś' oglądać bez wcześniejszego przeczytania książki Herberta czy choć obejrzenia "Diuny' z 1984 roku.
I żeby nie było tylko narzekania - wygląda ładnie choć czerwia w 'starej' wersji były bardziej 'przekonywujące'.