AC: Valhalla radzi sobie finansowo zdecydowanie lepiej niż Odyssey
Może dlatego, że Valhalla ma dużo więcej patchy i DLC w dodatku dużo bardziej rozciągnietych w czasie?
Pod względem gameplayu Valhalla jest duuużżżoooo lepsza. W odyssey najbardziej boli zjebany system levelowania, jak chcesz przejść grę to właściwie musisz robić każde zadanie poboczne, żeby nadgonić zadania fabularne levelem. Dodatkowo jeszcze jakiś kretyn wpadł na pomysł, że w grze o skrytobójcach nie będzie można zabić po cichu przeciwnika z wyższym levelem od postacji.
Dobrym pomysłem było też wywalenie większości znaczników z Valhalli, jeżeli chcemy zadanie, to sami musimy się znaleźć w jego pobliżu, dopiero wtedy pojawi sie znacznik. Nie jest to tak dobre jak całkowita rezygnacja ze znaczników, ale lepsze to niż zawalenie mapy jak w Oddyssey.
Pod względem gameplayu Valhalla jest duuużżżoooo lepsza. W odyssey najbardziej boli zjebany system levelowania, jak chcesz przejść grę to właściwie musisz robić każde zadanie poboczne, żeby nadgonić zadania fabularne levelem. Dodatkowo jeszcze jakiś kretyn wpadł na pomysł, że w grze o skrytobójcach nie będzie można zabić po cichu przeciwnika z wyższym levelem od postacji.
I dlatego tez, od momentu odblokowania slow-motion (jaki to level? 100?) gra sie DOKLADNIE tak samo przez kolejne 80-100 godzin. To juz chyba levelowanie aby moc zranic przeciwnika bylo ciekawsze niz levelowanie aby... uhh... zobaczyc inny numerek przy drzewku umiejetnosci?
System levelowania jest dibry na początku ale szybko orientujemy się że jest stworzony dla lemingów bo tak jak kolega
Zepsuty jest też system ekwipunku który absolutnie nie zachęca do wymiany sprzętu, ale z drugiej strony jak ma zachęcać jak elementów pancerza jest jak na lekarstwo. Osobiście gram z kapturkiem i mieczem który wydropiłem na początku gry i nie mam pojęcia dlaczego ta broń ma jeszcze rację bytu pod koniec gry. Strasznie słaba część również pod kątem fabularnym.
Jak mam być szczery to z trylogii najlepiej oceniam Origins właśnie za dojrzałą fabułę, a Odyssey szanuję za ładne krajobrazy. Valhalla nie ma ani jednego ani drugiego więc wychodzi na to że została sztucznie nadmuchana marketingowo. No i oczywiście wikingowie którzy nie wiedzieć czemu są tak popularni. Mitologia Grecka jest o wiele ciekawsza i bogatsza imo.
Wszyscy się mylicie, niezmiennie cała ta trylogia to jeden wielki syf, kopiuj wklej dno "fabularne" typu 5 fetch questów na krzyż i super mechaniki ubi, które właśnie mają wyłącznie na celu maksymalne przedłużenie rozgrywki i zmuszenie do robienia doświadczenia. Na głowę trzeba upaść by to robić zamiast po prostu odpalić trainera i sobie zrobić poziom jeżeli już ktoś bardzo musi bo jest tak uzależniony od tych gniotów.
No, ale to jest własne ubi wszystko obliczone na mikro, bo przecież SPRZEDAJĄ przyspieszacz, który dziwnym trafem sprawia uczucie, że się gra tak jak powinno, a nie robić jakiś marny syf pod xp, bo inaczej sztuczna blokada.
Jedyne co zrobili to grafikę i wielki świat, a tak jak mieli ludzi za durni, tak nadal mają.
Fajnie jakby Ubisoft wzorował się w swoich otwartych światach bardziej na Far Cry 5 - otwarty od początku cały świat, gdzie po prostu z czasem bohater staje się silniejszy (w sensie lepszy ekwipunek, mocniejsze ciosy, więcej życia itd.), ale nie ma bariery w postaci durnych poziomów i wszędzie dasz sobie radę, po prostu czasem musząc się bardziej wysilić.
Szkoda, Odyseja była o niebo lepsza pod każdym możliwym względem.
Taka Kassandra była jedną z lepszych bohaterek w serii i była naprawdę zabawna, natomiast Evior jest tak smutna, nijaka i zblazowana że głowa mała. Eivor może spokojniej dołączyć do listy najgorszych głównych bohaterów w serii zaraz obok Connora z AC3 i tej baby z Liberation której nawet imienia nie pamiętam bo tak nędzna była.
Valhalla jest tak strasznie bezpłciowa - gorsza grafika, brak dających się lubić postaci, drętwa i strasznie sztywna Eivor, praktycznie same lasy, krzaki i ruiny - brak charakterystycznych budowli, bezużyteczny kruk, bardzo słabe misje poboczne które na dodatek nie zapisują się więc jak nie usłyszysz albo nie domyślisz się co trzeba zrobić no to klapa, zdobywanie sojuszników w Anglii strasznie schematyczne (Randvi, ok. 5 misji, dramatyczny finał i z powrotem do Randvi), te zasrane snopy światła które sprawiają że czasami nic nie widać i nie widzisz gdzie trzeba iść, brak walki łodziami, okropnie nijaki główny motyw muzyczny (którego nawet zanucić nie potrafię a ten z Odysei wciąż potrafię mimo że ukończyłem ją ze 2 lata temu), nawet Asgard jest słabą namiastką Atlantydy z Odysei (bogowie nordyccy wyglądają tak bardzo przeciętnie, nie majestatycznie że aż śmiać mi się chciało jak pierwszy raz ich zobaczyłem, tak byłem zawiedziony).
Jedyną rzeczą jaką Valhalla zrobiła lepiej to to że była całkiem dobrze zoptymalizowana ale to głównie dlatego że jest brzydsza i jest wiele bardziej "martwa" tj. mniej npc, czy wrogich żołnierzy na raz.
Gigantyczny regres.
W mojej skromnej opinii to najgorsza odsłona Assassin's Creed w serii... Praktycznie żaden element tej odsłony nie przypadł mi do gustu:
- Drewniany model walki: Grając ma się poczucie, że ataki nie mają żadnej wagi. Uderzając przeciwników ma się wrażenie, jakby Eivor bił się z masłem. Ilość finisherów też nie powala a pojawiają się one z bardzo dużą częstotliwością.
- Infantylna fabuła: Generalnie to zgadzam się z opiniami, które były przed premierą, że raczej nikt nie chciałby grać gwałcicielem itd., ale z drugiej strony zabijanie kapłanów w czasie najazdów na klasztory powoduje desynchronizację itp. no i ogólnie mam wrażenie, że wikingowie zostali przedstawieni jako takie w sumie spoko chłopaki, co chcieli wyzwolić Brytyjczyków spod władzy ich okrutnych królów. Najlepiej do tego typu kwestii podeszły wczesne sezony Wikingów i Upadek królestwa.
- Brak angażujących aktywności pobocznych: Dla niektórych to zaleta, ale przyznam, że wolałbym questy z prawdziwego zdarzenie niż te oznaczane na niebiesko world eventy.
- Bronie, zbroje i e - sklep: W podstawowej grze jest bardzo mała różnorodność odnajdywanych pancerzy. Ratuje to nieco DLC z druidami, ale cześć z pancerzy zawartych w DLC jest żywcem wycięta z poprzednich odsłon. W e - sklepie natomiast jest już znacznie więcej pancerzy niż we właściwej grze (na szczęście te w sklepie wyglądają "jak z odpustu" dlatego nawet nie kusi kupić). Kolejną wadą pośrednio z tym związaną jest peleryna, która w magiczny sposób sprawia, że łuk, kołczan oraz twoja broń staje się czasowo niewidzialna.
- Długość: Gra (a raczej główny wątek fabularny) jest po prostu za długi.
Kontrowersyjna opina - Oddysey (i Black Flag) najlepsza!
Hmm, ostatnio gdzieś czytałem, że opłaca się robić długie gry, że Ubi bardzo dużo na tym zarabia i raczej nie ma zamiaru zmieniać taktyki. Tekst mówił o tym, że ludzie traktują takie gry jako część codziennej rutyna, wchodząc po pracy na godzinę do gry, wykonując jakieś czynności i niekoniecznie grę kończą. (CD Action to było? ). Czyli dla casuali długie gry są OK, zapłacił dużo i dużo dostał w zamian, dla gamerów niekoniecznie, gdy w kolejce stoją kolejne tytuły.
Jeśli chodzi o 30% większe zainteresowanie valhallą niż odysey to:
- pandemia na pewno miała na to wpływ,
- w następnym roku po premierze odysey (czyli w 2019) było więcej premier top gier niż w tamtym roku
- widocznie świat vikingów jest bardziej popularny niż grecja (był serial, filmy o vikingach)
- lepsza promocja gry niż poprzedniej odsłony
Jeśli chodzi o wzrost 70% przychodów względem odysey to:
- pandemia miała na to wpływ,
- droższe ceny gry (kryzys) to i większe zyski
- nie było wiele gier do grania, więc ludzie kupowali to
- były "niezłe promki", m.in. kuponom epic
Artykuł chyba po to aby wzrosło zainteresowanie grą bo ma słabe oceny lub bo zbliża się nowy dodatek. Przecież widać, że ubi co raz gorzej "przędzi" i zaczyna się powolny upadek.
Pod względem gameplayu i fabuły obydwie części znajdą swoich przeciwników i zwolenników. Ale ogólnie myślę, że jest to dużo prostsze. Setting. Zwyczajnie wikingowie >>> starożytna grecja.
Mi tam się też w Valhallę lepiej grało, ale obydwie gry zostawiłem długo przed końcem bo rozgrywka jest po prostu zbyt kopiuj wklej. Najdłużej grałem w Black Flag ze wszystkich asasynów. Ale to dlatego, że pirackich gier jest bardzo mało.
Ograłem prawie wszystkie Assasyny prócz Black flag i Unity .
Najbardziej śmieszą mnie argumenty typu: drewniany model walki, infantylna fabuła, brak angażujących aktywności pobocznych, bronie, zbroje, długość gry, słaby bohater - w odniesieniu do Vallhalli. Przecież to się odnosi do prawie każdego AC i argumentowanie akurat tym, że Vallhala jest gorsza od Odyssey, jest po prostu śmieszne, równie dobrze można w druga stronę. Natomiast fakt lepszych wyników finansowych jasno świadczy, która część AC
bardziej spodobała się graczom i nie ma co zaklinać rzeczywistości.
Poczułem się wywołany do tablicy, także pozwól, że zdradzę Ci sekret i powiem, że istnieje coś takiego jak subiektywna opinia. Powiem więcej - każdy z wymienionych aspektów można krytykować w każdej grze, w której takie elementy występują.
A co do tego, że gra podobała się dużej liczbie graczy i że się dobrze sprzedała ma w magiczny sposób sprawić, że osoby, które od tej gry się odbiły nagle ją pokochają?
Ja od około dwóch tygodni gram z ukochaną w Odyssey i jesteśmy oczarowani. No ale my jesteśmy entuzjastami starożytnej Grecji. Co kto lubi. Niby tak ludzie psioczyli na grind, słabą walkę itd, a póki co(mamy 20lvl) nie czuć żadnego grindu, lvl'e to wskakują jak szalone, a walka jak walka. Gramy na normalnym poziomie trudności. Mam też Origins i Valhallę, ale póki co to Odyssey mnie wciągnął najbardziej. Valhalla mnie trochę zawiodła klimatem. Sądziłem, że więcej czasu spędzę tam jako wiking w mroźnych, nordyckich pustkowiach. Tymczasem większość gry spędza się w anglosaskiej Anglii, której klimat kompletnie mi nie leży. Także uważam, że nie ma lepszego, czy gorszego Assassina. Wszystko jest kwestią tego, co kto lubi, bo Origins, Odyssey i Valhalla to takie odpowiedniki ostatnich Far Cry'ów - wszystkie takie same, tylko realia inne.
Z grindem sytuacja wygląda następująco
Jeśli próbujesz zrobić jedynie fabułę nie ruszając pobocznych zadań i nie bawiąc się w szorowanie znaczników to będziesz musiał grindować by podbić lvl postaci do tego wymaganego przez zadania
natomiast jeśli robisz wszystko co się da to nie ma takiego problemu
druga sprawa jest taka że nie ma go też do póki nie chcesz ulepszać statek i jednocześnie zachować sobie na całą grę jakiś zestaw sprzętu (który wtedy również musisz ulepsząć), wtedy pojawiają się problemy z kasą i materiałami które również trzeba wtedy grindować.
Valhalle męczyłem przez 47 godzin (poziom mocy 113) i odinstalowałem, kiedy dotarłem do gniewu druidów. Gra mnie trochę wynudziła w przeciwieństwie do Odyssey, w której spędziłem 150 godzin. Spędziłem w Odessey tyle godzin, bo Grecja była magiczna (chociaż mogłoby być więcej mitycznych stworzeń, potworów i przygód).
Może jeszcze Valhalli dam szansę, ale nie dziwi mnie sukces finansowy tej gry, bo na rynku brakuje gier - wychodzą same szajsy w większości jakieś chore strategie, pokręcone RPG, klony zeldy czy inne szajsy w rzucie izometrycznym (wtf kto w to gra!?)
Przez kulawe gusta graczy rynek jest pusty i dlatego gracze rzucają się na każdy growy ochłap.