4 dni pracy w tygodniu - twórcy Homeworld zmieniają zasady w studiu
System fajny jak się chce żeby pracownik pracował wydajniej ale niestety za ten 1 dzień realnie większość firm nie zapłaci i dodatkowe 4 dni w plecy w miesiącu odbije się na wypłacie.
Jeszcze czego. W tym przypadku powinno wkroczyć państwo i zamknąć ten biznes. Firma jest pewnie opłacana przez obce kraje żeby rozbijać walutę kraju gdzie pracują. Pracują mniej, zarabiają tyle samo. Odbije się to na większej inflacji przez co każdy będzie cierpiał. Rząd powinnien im dać ultimatum albo 160h w mięsiącu jak każdy albo zamykają im tą śmieszną firemkę. Społeczeństwo nie może sobie pozwolić, żeby inne kraje niszczyły jego walutę
To mial byc sarkazm? Bo nie jest. Ta wymagala by odpowiedniego kontekstu (ktorego tu niema) albo tonu glosu/wypowiedzi ktorego nie umiesciles raczej w opublikowanym tutaj poscie...
W rezultacie to brzmi jak (wcale nie nieprawdopodobny) atak zawistnego prostaka, ktoremu sie nie podoba ze ktos moglby "pracowac mniej" niz on sam.
Chociaz po pierwsze ci ludzie raczej i tak beda ciagnac duzo ponad 40 godzin w tygodniu, a po drugie argumenty tutaj przytoczone sa tak debilne ze ciezko to jakos skomentowac. Czym sie niby rozni pracowanie mniej i zarabianie tyle samo od zarabiania wiecej? Ludzie zarabiajacy wiecej "tworza inflacje"? Czyli venezuelczycy zatabiaja wiecej niz ludzie w norwegi?
Wiec albo sa to twoje faktyczne poglady i jestes idiota, albo cwaniakujesz "sarkazmem" bez podstawowej wiedzy/inteligencji wymaganej do stosowania tego jezykowego narzedzia czyli tez jestes idiota.
Ps. I wiem, moze moja wypowiedz jest dosc prostacka, ale to ty rozpoczales dyskusje w takim wlasnie tonie...
To co przedstawiles powyzej to nie sa podstawy ekonomi. To nie sa nawet podstawy ekonomi. Zabobony i gusła - moze, gdyby dodac cos stylu. Ukoncz podstawowke moze, a potem sie wypowiadaj w kwestiach ekonomicznych...
Pies mijego sasiada, ktorego kiedys potracilo auto, powodujac mocne intelektualne spowolnienie lepiej ogania ekonomie niz ty, patrzac na kompletne pierdoly ktore tutaj powypisywales. Jestes tym dla idioty ktory przyslowiowe g* wie o ekonomi, kim owy idiota jest dla osoby cokolwiek kompetentnej. WSTYD!
Jeśli dobrze kojarzę, to Hiszpania i kraje Skandynawskie, wymuszają, by miesięczna wypłata nie uległa uszczupleniu, przy przejściu na krótszy dzień pracy. Skoro faktyczna ilość wykonanych zadań się zgadza, to jest to jak najbardziej uczciwe podejście. Tak powinno być w pracach wymagających kreatywności. Te dodatkowe 8 godzin pracy niewiele pomaga, kiedy przez połowę tego czasu siedzisz przed monitorem i zastanawiasz się co w ogóle zrobić. Na najwięcej pomysłów wpada się w czasie wolnym, "przypadkowo".
Ale te kraje dalej mają 40h tydzień pracy. Tylko że zamiast po 8h x 5 dni siedzisz w pracy 10h x 4 dni. Więc w tygodniu pracujesz tyle samo godzin to i wypłata ta sama.
Aaa, to może mi się coś pomyliło. Słyszałem kiedyś o zmniejszeniu wymiary godzin w tygodniu, ale może to nie tam.
4 dni w tygodniu sam bym chętnie przyjął, ale po 10h a nie 8h, żeby hajs się zgadzał.
No właśnie najśmieszniejsze w tym jest to, że jest wielu naiwniaków sądzących, że pracować będą mniej, ale zarabiać tyle samo. Ba! Wincyj! XD
Typowo polska metalnosc. Developerka to nie zbieranie borowek. Dobry developer w godzine wypracuje wielokrotnie wiekszy zysk niz slaby w 10. Zwlaszcza w mediach, gdzie produkuje sie raz a sprzedaje sie kilka milionow kopii. To tak jakby ktos pozbieral koszyk truskawek, i sprzedalo sie tego kilkaset ton, paru innych gosci tez pozbieralo po koszyku i swiatowy rynek nasycony = wszystkie truskawki zebrane, firma ma wieksze zyski od dochodu narodowego malego panstwa a potem szefo "polaczek" przylatuje odrzutowcem i chce im placic 4 zeta(? nie wiem ile tam sie teraz placi) od koszyka... poniewaz jak idzie o wlasna kieszen to przeciez mamy kapitalizm ale pracownikom placimy wedlug magiczno-komunistycznych taryf?
Polska akurat jest krajem w którym produkcja żywności jest nieopłacalna, lepiej pośredniczyć i sprowadzać żywność z zza granicy.
Z tym zbieraniem owocow chodzilo mi o koncept, pewne uproszczenie - struktora produkcyjna panstwa polskiego ma zerowe znaczenie...
Ps. A do do polskiej mentalnosci, to oczywiscie nie chodzi mi tez tutaj o jakas narodowa pseudo genetyke, tylko skutek kultury komunistyczno-feudalnej, wciaz zywej wsrod wielu osob z pokolenia obecnie nadreprezentowanego w biznesie. Janusze sa we wszystkich nacjach, ale tylko niektore promowaly ich z powodow ideologicznych.
System pracy 8h 5 dni w tygodniu to system z poprzedniego stulecia i nadaje się bardziej do fabryki niż do usług.
Generalnie lepszym wskaznikiem jest wypracowywany zysk. Umawiasz się z szefem, ze wypracujesz w roku tyle a tyle i jak to osiągniesz to twoja sprawa, czas sobie sam regulujesz.
Urzędnicy? Płacić od ilości załatwionych od A do Z spraw i obsłużonych petentów.
Za nadwyżki płącić podwójnie.
Lekarz? Po wyleczeniu pacjenta, mechanik dopiero jak naprawi dobrze auto itd.
Siedzenie na dupie pańszczyzny jest wysoce niewydajne, już lepiej, zeby ten pracownik miał wolne jak nie pracuje wydajnie i miał czas wolny by wydać kasę, co byłoby lepsze dla gospodarki, niż więzienie ludzi 8h w jednym miejscu przed komputerem.
Ja sam jestem wydajny maks 2-4 godziny, resztę próbuję jako tako przetrwać. Wolałbym 4 zapieprzu, niż 8h straconego czasu.
W Polsce mentalność pracodawców jest w późnym PRL, musiała przyjść pandemia, zeby niektórzy zobaczyli, że da się pracować zdalnie.
4 dniowy dzień pracy? Może za 100 lat jak nas Unia zmusi. Takie rzeczy tylko w IT gdzie trzeba więcej się bawią niż pracują, a cały świat płaci im rachunki (koszmarnie drogi software).
Jak firma wymaga tylko 4 dni pracy a płaci tyle samo co inne wymagające pięciu to jest znacznie atrakcyjniejsza bez podnoszenia kosztów a jak jeszcze w te 4 dni strata do pięciu będzie mniejsza niż 20% to zysk podwójny
Jest jeszcze aspekt konsumpcyjny, dodatkowy dzień sporo ludzi spędzi na zakupach albo innych rozrywkach napędzając gospodarkę
System spoko, tylko trzeb zwrócić uwagę na to, ze ktoś musi to wyliczać, ktoś to musi sprawdzać. Biurokracja by się mocno rozrosła, gdyby każdy był indywidualnie wyliczany. No i jeszcze pytanie, jak pensja byłaby wyliczana dla osób sprawdzających pracę innych. Czy dostawaliby premię za wykrywanie oszustw, lub błędów? Jeśli nie, to kładliby na to lachę, jeśli tak, to mogliby dopuszczać się nadużyć. Wtedy musiałby zostać powołany kolejny urząd, to kontroli kontrolerów.
Na wielu stanowiskach IT mozna sie na cos takiego juz zalapac. ~3 dni w tygodniu klasycznej pracy etatowej, a potem mozna sobie dobierac zadania z puli, z zastrzezeniem ze jak firmie sie zdarzy "stanac w ogniu" to bierzemy tyle zadan ile jest potrzeba zeby ja przez kryzys przecisnac.
A bierze sie to z tad, ze 3 dni pracy w zawodach o 5+ cyfrowych wyplatach (co nie jest w IT jakies zadkie) wystarcza same w sobie na bierzace wydatki i jakies oszczednosci. Tylko trzeba brac pod uwage, ze pierwsze dodatkowe 16godzin pracy w takim schemacie nie wpada jeszcze (zazwyczaj) w nadgodziny, czyli stawka jest normalna pomijajac kwestje techniczne zlecenia (firma moze zaplacic np. kilka razy wiecej za zadanie XYZ bo jest trudniejsze ale tez wazniejsze czy przynoszace duzy zysk)
Ja pracuje przy odbiorze odpadów segregacyjnych i niby powinienem robić od 7 do 15 ale jak się wkurzę bo mi się nie będzie chciało robić to mogę robotę skończyć od 7 do 12 lub 13 ,
lecz problem w tym ze szefu nie chce bo muszą się godziny jakoś równać do urzędu że przepracowałem ): i nawet jak skończę to i tak najlepiej bym se poszedł do restauracji w czasie pracy i coś zjadł żeby chociaż godziny mieć więcej !
Jak robię szybko zle jak robię za wolno to nie zdążę i mi wysyp zamkną bo do 16 jest !
jak żyć :P
i kiedy wreszcie te automaty do segregacji wejdą porządnie do Polski ehh ... co te urzędasy robią ...
W Kanadzie paliwo jest po 1.63 za litr $ kanadyjskiego (1.20 Euro), płaca minimalna to 14.35 $ brutto to pracując te 4 dni w tygodniu mają prawie 2000 $ brutto więc mogą sobie kupić ok. 800 litrów ropy, gdzie Polak zarabia minimalną 2350 przy cenie ropy 5.26 zł za litr więc musiałby pracować prawie 8 dni w tygodniu żeby mieć taką "chudą" wypłatę jak Kanadyjczyk... oni by mogli pracować 3 dni w tyg. i by mieli lepiej niż my
Zależy od branży. Jedni mogą sobie na to pozwolić, inni nie za bardzo. Najbardziej takiego systemu, pewnie chcieliby pracownicy produkcyjny w dużych zakładach ale ze względu na ciągłość produkcyjną jest to praktycznie niemożliwe do wykonania, jak również ci, którzy są zmęczeni swoją pracą ale z jakichś powodów nie mogą jej zmienić A wypalenie zawodowe w końcu każdego dopadnie. Choć pod spodem tzw. „wypalenia” często kryje się coś innego, jak depresja czy inne emocje lub powoli rozwijająca się choroba. Ktoś nie ma dużo energii do pracy, działania, wypełniania obowiązków czy to w pracy czy poświęcając go rodzinnie czy „samospełnieniu” i wiąże to z tym, że za dużo pracuje lub coś w tym rodzaju ale to często jest zasłona dla czegoś dużo bardziej niepokojącego. Zależy od jednostki. W Polsce niejeden skakałby z radości, jakby mógł pracować 4h w tygodniu i pewnie sobie myśląc, że rozwiązałoby to dużą cześć jego problemów.
Wypalenie zawodowe informatykow:
- praca potrafi byc ekstremalnie nieciekawa/meczaca/monotonna/stresujaca, sam uzylbym slowa "miałka" do tego stopnia ze czlowiek po rekach calowalby gdyby mogl zamiast tego skrecac dlugopisy, na szczescie wynagradzaja to zarobki. A kiedy tego juz nie wynagradzaja, wypalenie szybuje (bo ludzie analizujacy crunch patrza tylko na zarobki, a co przeciez naprawde sie liczy to stawka godzinowa - co za problem wziasc 3 pelne etaty i tez zarabiac dobrze (i zeby nie bylo, 3 pelne etaty to 120h w tygodniu, czyli zostaje 48 wiec to nie jest wcale taka abstrakcja))
- czesto jest jej nieracjonalne ilosci i nie mowie o 10 godzinach u janusza tylko i takich ilosciach, ze hr musi odprawiac magiczne rytualy z prawnikami zeby uglaskac instytucje panstwowe (ktore przeciez same tez matka teresa nie sa)...
- i najwazniejsze, w IT pracujesz caly czas, bo caly czas musisz (powinnes) sie doszkalac, do tego dochodza nagle sytuacje, gdzie w innych branzach jest to problem firmy (wiec dba ona o zapobieganie mu i jego rozwiazywanie) a w IT mozna go po prostu przerzucic na pracownikow, wiec to sie robi
Ps. To tak jak z kamieniolomem, galerami, gulagiem - duzo bierzemy, malo dajemy wiec ludzie sie sypia, tylko ze w cyfrowym swiecie bardzo latwo zaciemnic sytuacje. Mozna zarabiac fortune jak znany "pan kotek", a jednoczesnie korzystac z specjalnych upustow i innych ulatwien z racji ciezkiego biznesu...
"- praca potrafi byc ekstremalnie nieciekawa/meczaca/monotonna/stresujaca, sam uzylbym slowa "miałka" do tego stopnia ze czlowiek po rekach calowalby gdyby mogl zamiast tego skrecac dlugopisy,"
Znam tylko jednego programistę, więc może to nie miarodajne, ale oni w ciągu 8h nawet 7h przed komputerem nie siedzą. Grają w bilard, rzutki, na parterze jakiś skłosz nawet mają, ale to tam zabawa dla bogatych, ja biedny wolę do człowieka odbijać a nie ze ścianą grać, w obecnej firmie to ze ścianą czasem rozmawiam.
Tylko czekac az ktos ambitnie postawi u siebie porodowke xD
A bardziej na powaznie, zawsze sam zastanawiam sie: to ile dokladnie czasu taki pracodawca spodziewa sie, ze bede spedzal w firmie?
Co do pracy informatykow, niektore zadania to praca typowo mrowcza - w jednym projekcie lista poprawek nie miescila sie w limicie wierszy exela a ty to chlopie ogarnij w 2 tygodnie ;p trzeba bylo napisac skrypt, zaimportowac w niego informacje na podstawie ktorej on stworzyl swoja liste "nad" poprawek i tymi sie zajac. Spokojnie wyrobisz wiecej niz 7 godzin, zwlaszcza ze wiem ze niektorzy po dostaniu czegos takiego po prostu klepali, rzad po rzadku poprawke 1, 2, 3 i tak kazdego dnia, i moze nawet uwineli by sie z caloscia nim wypalilo by sie slonce :)
Nie zeby rypanie jak non stop jak przy pracy fizycznej mialo jakikolwiek sens, bo czlowiek zlapie rytm to 10 godzin ciezkiej pracy fizycznej zrobi sie bez wiekszych problemow z posilkiem i przerwa czy dwoma, a przy czyms takim jak programowanie po 1-2 godzinach pracy non stop efektywnosc leci na leb na szyje i sensowny pracodawca pozwoli robic przerwy, bo to nie jest tak ze na papierosie z poczusiem i kawka ty nie myslisz, a na tym wlasnie polega praca w IT: NA MYŚLENIU.
Wracajac do tych udziwnien teraz, jesli faktycznie moze sie zdarzyc ze podczas crunchu trzeba bedzie siedziec w firmie calymi dniami, ostatnie co mnie obchodzi to to czy jest stol bilardowy czy inna modna pierdola (o, az mi sie przypomnialo: exponaty sztuki nowoczesnej udajace meble, z ktorych nie da sie korzystac), tylko czy jest infrastruktura potrzebna w takich sytuacjach, jakis pokoje sluzbowe z wygodnymi fotelami/kanapami, palarnia, kuchnia, knajpa, silownia, szatnia, nie firmowy internet (w sensie za firewallem), jakas zamykana skrytka. A juz kilka razy widzialem, "nowoczesne" firmy ktore wprowadzaly usprawnienia kosztem wlasnie infrastruktury - co oczywiscie skutkowalo pogorszeniem efektywnosci, co pracodawcy przypisywali rozpieszczeniu pracownikow nowymi zabawkami. Zbytnie "rozluźnienie" korygowali oni zaostrzeniem zasad, co zwielokratnialo negatywny wplyw problemow z infrastruktura i napedzalo dalszy spadek wydajnosci...
Wszystko fajnie, pięknie, ale pewnie płacić będą też tylko za te 4 dni XD