Miłość, seks i pandemia z kiepską oglądalnością, Patryk Vega stracił urok
W dalszym ciągu przeraża mnie to, że dla niektórych wypociny Vegi nazywane jest kinem...
Głowę głupotami też da się przeladowac, a Vega chyba myślał, że to końca mieć nie będzie.
Nie lubię jego (i nie tylko) polskich filmów bo ciągle przekleństwa, patologia i sceny erotyczne albo jakieś gwałty. Nie lubię jak polskie filmy pokazują wymyśloną patologią na wszystkich szczeblach w kraju. Jakiś czas temu oglądałem Drogówkę i nawet nie było to takie śmieszne czy poważne jak (wymyślona) policja robiła z siebie pajaców.
Z Vega jest ten problem, że jak widziało się dwa z jego nowszych filmów (powiedzmy te po 2016) to tak jakby widziało się wszystkie. Mogliby człowiekowi film w połowie zmienić i zajęłoby mu chwile zorientowanie się, że to nie to samo.
Pewnie są jakieś wyjątki ale nawet nie chce mi się ich szukać. Odnoszę wrażenie, że poza produkcjami kryminalnymi z początku jego kariery dalej to równia pochyla w dół tylko.
Z Vegą jest jak z GOLem. Megalomania i szkodliwe przekonanie o swojej nieomylności.