Dwayne Johnson zagra w ekranizacji gry; to może być Call of Duty
Znów ten manekin, typ bokiem już wychodzi.
Co do filmu... By jeszcze COD miały jakąś fajną fabułę, seria nie może nawet stanąć koło Halo.
Ale jak zwykle to będzie film dla bezmózgów, crap jak od Papryka Vegety.
Jezu, znowu on. Niedługo mi z lodówki chyba ten gość wyskoczy jak będę sobie kotlecika wyciągał.
No i bardzo fajnie, jeśli będzie to dobrze zrealizowany film akcji/wojenny to jestem na tak. Szczególności z Rockiem, bo ogląda się go zawsze przyjemnie.
Arnie naszych czasow, niestety raczej nie zapisze sie na kartach historii w taki sam sposob.
A w sumie czemu nie? Arnie był najwyższej klasy utytułowanym kulturystą, który zmienił poziom kulturystyki, Rock był najwyższej klasy utytułowanym wrestlerem, który zmienił poziom wrestlingu. No i obydwoje zostali aktorami w najgłośniejszych produkcjach.
Chyba jedyny aktor, którego fenomenu nie rozumiem. Wiele się niby mówi o tej jego charyzmie na ekranie, a gdy oglądałem niektóre z jego filmów to ja nic takiego nie zaobserwowałem, widziałem jedynie kloc drewna i tyle.
Jeden z najsłabszych aktorów a tak popularny.
Nigdy tego nie zrozumiem.
Istnieje mnóstwo powodów, dla których zekranizowanie gry jest bardzo trudne, jednak jednym z kluczowych jest to, że strasznie trudno wymierzyć między wiernością oryginałowi a stworzeniem po prostu dobrego filmu. Przez długie lata z tym samym zmagali się adaptatorzy komiksów, dopóki nie stwierdzili, że będą czerpać tylko ogólne pomysły z oryginału a resztę wymyślać od podstaw.
I tak samo powinno się podchodzić do adaptacji gier. Przede wszystkim zastanowić się co jest takiego w danej produkcji co wyróżnia ją na tle innych. Potem wziąć kilka punktów fabularnych jako pomoc w pisaniu scenariusza. A na koniec napisać po prostu dobry scenariusz, który broni się sam w sobie, ale jednocześnie zachowuje pewnego "ducha" oryginału. Np. cały czas marzy mi się ekranizacja Assassyna w wersji Christophera Nolana, w której bierze główny wątek Animusa, fabuły rozgrywającej się na dwóch płaszczyznach oraz konflikt między siłami chaosu i porządku a następnie buduje z tego zamkniętą opowieść, która sama w sobie ma sens. Taki schemat zastosował Tomb Raider z 2018, chociaż moim zdaniem poległ na tym, że to co w grze było bardzo wyraziste i mocno zarysowane (przemiana Lary, ciężar przeciwności) było po prostu mdłe i nijakie.
Jak dla mnie akurat Call of Duty jest akurat beznadziejnym przypadkiem do ekranizacji ponieważ tożsamość serii leży w tym czego nie da się łatwo przenieść na ekran. Ani tam nie ma istotnych rozwiązań fabularnych (bo już się przez tą serię przewinęło wszystko) ani unikalnego settingu (była tam i IIWŚ i sci-fi). A sama efektowność skryptów nie wystarczy do przebicia się w medium, w którym działał Michael Bay i w którym istnieje Marvel... To już łatwiej by było chyba przenieść na ekrany Battlefielda bo tam wystarczyłoby napisać scenariusz usprawiedliwiający bitwę na wielką skalę z mnóstwem rozwalających się budynków, dodać główny motyw i już byłoby czuć oryginał.
Dwayne Johnson grający postać Marcusa "Lerch" Ortegi Hmmm... Dwayne Johnson lubi grać postacie typu macho więc postać Marcusa "Lerch" Ortegi by do niego pasowała zwłaszcza że ta postać w oficjalnym fandomie nie ma nawet życiorysu ! Call of Duty: Modern Warfare tak moim zdaniem będzie się nazywać film z Dwayne Johnsonem!!!
Film Call of Duty nie byłby taki zły, gdyby wiernie odtworzono fabułę np. Black Opsa 1.
Ale Johnson nie widzi mi się w takim filmie.
Poważny aktor w poważnej roli w poważnym filmie na podstawie poważnej gry.........
BUAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Gra to gniot, aktor to błazen, strach pomyśleć o filmie
No szeregowiec Ryan to to nie będzie
Ale możemy spodziewać się bajeczki dla gimbusów np. Szybcy i wściekli tank drift
szeregowiec Ryan
Podawać tego gniota jako przykład czegoś dobrego.