Martha Is Dead | PC
Bardzo dobra gra z niezwykle sugestywnym i gęstym klimatem
Nie do konca wiem jak tą historię interpretować, bo widzę dwa rozwiązania, ale moze to i dobrze..
Gra to tzw symulator chodzenia, ale o dziwo w ogole mi to nie przeszkadzało i nie czułem znużenia, powiedziałbym nawet ze bawiłem się lepiej niz przy innych wielkich lutowych premierach AAA, historia byla tu na pewno ciekawsza niz w horizonie, ze o dl2 nie wspomnę.
Robienie fotek jest niezwykle fajne(co jakis czas znajdujemy nowe klisze), tak samo II wojenne Włochy (proste, ale przepiekne miejscowki) których pewnie nie zapomnę do konca zycia, tak samo jak niektore sceny... Za to Horizon juz mi jakos uleciał z głowy
Zaskoczyła mnie grafika, bo jak na indyka jest wyjątkowo dobra, zaskoczyły mnie tez napisy PL (choc tutaj musze przyznac, ze niekiedy sa zle zrobione)
Gra mi zajeła jakies 5-6h i mysle, ze to idealny czas dla takiej produkcji, a i sama cena jest bardzo przyzwoita
Juz dawno się złapałem na tym, ze czesto wole krótsze gry od tych na wiele godzin.
Wyjatkiem sa gry Rockstara, przy serii GTA czy RDR mógłbym spedzic milion godzin, gdybym tylko je mial :D
Martha is Dead to unikatowa produkcja, ktora zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. Pomijając sam aspekt thrillerowy to gra ma chyba najlepiej ujęty klimat II wojny światowej
Gra ma w sobie coś magicznego i tylko szkoda, ze malo kto w nią zagra
Gra powinna być po prostu thrillerem detektywistycznym z elementami horroru psychologicznego a nie zapisem postępującej psychozy, w którym na koniec okazuje się, że właściwie nie wiadomo kim sie jest, kto jest prawdziwy, co się stało, czy może nic się nie stało. Fatalny zabieg narracyjny do tak fantastycznego na pierwszy rzut oka pomysłu. Uchwycenie świata z dziewczęcego intymnego i wnikliwego punktu widzenia zasługuje na medal. Sceny morderczo brutalne są z zasady dwie i w zasadzie są po prostu zajebiste - po pierwsze nie są obrzydliwe dla samej obrzydliwości i mają za zadanie zobrazować pewną myśl (PRZEJĘŁAM JEJ TOŻSAMOŚĆ), a po drugie, no nie jest to jakieś aż takie niesamowite i reakcje tych głupków na twitchu czy youtubie są jak zwykle przesadzone.
Szkoda mi tej gry bo pomimo wszystkiego polubiłem Giulię i cały pomysł wydawał się czymś zgoła odmiennym i oryginalnym do momentu wyjścia z rodzinnej krypty, potem... Szkoda to komentować
Fakt, że fabułę gry można interpretować różnie. Aczkolwiek dla mnie wygląda to następująco:
spoiler start
Od początku była tylko jedna dziewczyna, która miała rozdwojenie jaźni, choroba rozpoczęła się/ nasiliła w momencie kiedy matka fizycznie i psychicznie się nad nią znęcała. Uwidoczniły się wtedy jej dwie osobowości, jedna cicha, uległa, bardziej akceptowana przez matkę -Martha, oraz skłócona, sprawiająca problemy i odrzucona przez nią Dzulia.
Impulsem do pozbycia się jednej z osobowości, stała się ciąża. Jedna z osobowości świadomie kochała się z jednym z partyzantów, natomiast druga o sprawach seksualności nie wiedziała nic. A do tego później poroniła. Stało się to przyczynkiem do rozprawienia się z jedną z osobowości. Na początku wkręciła sobie, że to matka ją zabiła, a ona będzie udawać tą 'lepszą'. Później wyjaśnia się, że sama to zrobiła, tyle że we własnej głowie. Pod koniec prawdopodobnie zabija matkę i trafia do szpitala.
spoiler stop
Wydaje mi się, że to się całkiem klei i nawet ten wątek psychologiczny jest ciekawie poprowadzony.
Minusem jest to, że
spoiler start
okazuje się, że wiele rzeczy zdjęcia, artykuły w gazecie, dialogi rodziców są przez większość gry wytworem umysłu Marth/ Dzulii, więc tak naprawdę gracz przez większość gry błądzi na ślepo - a na sam koniec uderza się go dziwnościami, nie udało się wpleść zgrabnie jakichś sugestii, że to co sobie roi dziewczyna rozjeżdża się z faktyczną rzeczywistością, chociaż w założeniu mamy cały czas perspektywę chorej, więc może tak po prostu miało być
spoiler stop
Mi ta główna fabuła się całkiem podoba, chociaż sama gra zostawia z niedosytem. Otoczka drugo-wojenna na dalszym planie tworzy fajny klimat, ale kiedy wplata się w działania naszej bohaterki, jakoś niezbyt mi się to klei, że dziewczyna z wielkimi własnymi problemami bawi się w szpiega. Brakuje też interakcji z rodzicami, biega się po pustym domu, a pewnych dialogów dowiadujemy się z notatnika - dziwnie to się prezentuje. Do tego, te przeciągnięte fragmenty z teatrzykiem lalek.
Pomysły i klimat świetne, ale całość wypada maksymalnie 'dobrze'.