... a co tam, to już czwarta noc z kolei zarwana, przyzwyczajam się.
Swego czasu dużo się żaliłam na temat sąsiada-patola, nawet szukałam tutaj przepisu na tzw "bigos zemsty" i pytałam o radę, co zrobić. Rady były różne, w rozpiętości "przyzwyczaj się albo wyprowadź" aż po "zastanów się, czy to nie ty jesteś problemem".
Minęło ponad 5 lat lat, odkąd się nie wyprowadziłam, wykluczyłam również bycie problemem, bywały czasy lepsze i gorsze. Teraz akurat jest ten gorszy, bo od 4 nocy nie śpię normalnie, jest ciągły hałas, zakłócanie ciszy nocnej, w jakichś absurdalnych godzinach słyszę pukanie do drzwi bo wódka się skończyła i "pani, otwórz nam pani tem kratem" ("krata" - potoczne określenie drzwi zamykanych na zamek, oddzielających część mieszkalną od klatki schodowej z windą)
Wczoraj w okolicy godziny 15ej ulało mi się po raz pierwszy, słysząc kolejne pukanie i ten sam scenariusz, jakbym była w ukrytej kamerze i ktoś ciągle włączał "repeat". Po 3 niewyspanych nocach miałam dość na tyle, że wybuchnęłam momentalnie, darłam ryja na pół bloku i sypałam pogróżkami, że jeszcze raz, i nie będzie żadnej rozmowy, bo zamiast mnie pojawi się policja. Pomogło na... 3 godziny, bo znów pukanie do drzwi :D Dobrotliwie zignorowałam. Niestety w okolicy 0:30 sprawa zaczęła się rozkręcać, grzecznie acz stanowczo poinformowałam, że albo będzie cisza, albo za 5 minut będzie tutaj policja (no już nie wypadało mi drzeć ryja ponownie o takiej godzinie).
Zero efektu, a naprawdę baaardzo powoli liczyłam te obiecane 5 minut. Zrobiła się 1:15 i już wolniej nie umiałam liczyć, telefon na komisariat. Bardzo głupio mi było, dlatego od razu grzecznie spytałam, czy z taką sprawą to do nich, czy może na straż miejską, i ogólnie przepraszam ale próbowałam osobiście i nie dałam rady, temat jest ciężki i notoryczny. Dyżurny poinformował, że w takiej sytuacji wysyła patrol.
Patrol podjechał po 3 minutach.
Spodziewałam się... sama nie wiem czego, chyba jakiejś szorstkiej oficjalności, ew. focha z gatunku "czemu, głupia kobieto, zawracasz nam dupę w nocy", tymczasem weszło dwóch baaardzo miłych panów, porozmawialiśmy sobie chwilę o sytuacji po ludzku, nawet trochę pożartowaliśmy, weszli na "interwencję". Wyszli po 15 minutach i poinformowali mnie, że już powinna być cisza. "Ojej panowie, bardzo bardzo dziękuję! I przepraszam, że tak panów fatygowałam, ale naprawdę nie byłam w stanie uporać się osobiście.." "Spokojnie, taką mamy pracę. A jakby co, to proszę dzwonić, przyjedziemy tyle razy ile będzie trzeba".
Totalnie mam źrenice w kształcie serduszek i teraz nie mogę usnąć z podekscytowania. :D
I wiecie co? Od godziny NAPRAWDĘ jest cisza. :)
(w sumie to mi nawet szkoda że już nie ma pretekstu do zawezwania panów po raz kolejny :< )
Podsumowując, ja już się chyba w końcu nauczyłam, że zamiast płakać, lepiej działać. Robić cokolwiek, byle skrupulatnie i stanowczo.
No i po 5 latach to mam już przegląd praktycznie całego komisariatu, bo trochę tych patroli jednak się widziało. Dziś po raz pierwszy miałam okazję z panami rozmawiać bezpośrednio, bo pierwszy raz to ja "doniosłam". Bardzo fajne chłopaki. Gdyby nie fakt, że była 2 w nocy, zaprosiłabym na kawę. ;) To taka moja serdeczna rada dla tych, którzy np. jeszcze się zastanawiają, co chcą robić w życiu. Może Gęstochowa przeczyta i znajdzie swoje przeznaczenie.. :)
Ludzie nadal mają wielki problem,że dzwoniąc na policje DONOSZĄ. No sorry nie. Jeśli sąsiad jest... i nie idzie sie z nim dogadać,to bez rozterek dzwonie po bagiety, bo tam gdzie sąsiad wchodzi w moje życie z butami,to kończy się moja tolerancja.
I tak,i bagiety i straż reagują w nocy przeważnie bardzo szybko,i profesjonalnie,polecam firme.
Fajnie że ci pomogli. Według mnie policja to lenie śmierdzące i nic dobrego. Miałem z nimi kilka razy do czynienia i nigdy nie pomogli, a nawet gorzej bo zawszę robili pod górkę. Pamiętam jak chciałem zgłosić kradzież portfela to na komisariacie mówili mi że należy to zgłosić na komisariacie do którego przynależy dzielnica w którym odbyła się kradzież przez to musiałem zasuwać na piechotę 15km po czym na miejscu policjant poinformował mnie że ktoś mnie nabrał bo pisać zeznania można w każdym komisariacie widocznie się kolegom nie chciało. To tylko jeden przykład, a mam ich wiele znacznie mniej przyjemnych niż powyższy. Naprawdę chciałem wierzyć w tych ludzi, ale nie mogę. Trzymam się od nich z daleka i każdemu też to radzę.
Ludzie nadal mają wielki problem,że dzwoniąc na policje DONOSZĄ. No sorry nie. Jeśli sąsiad jest... i nie idzie sie z nim dogadać,to bez rozterek dzwonie po bagiety, bo tam gdzie sąsiad wchodzi w moje życie z butami,to kończy się moja tolerancja.
I tak,i bagiety i straż reagują w nocy przeważnie bardzo szybko,i profesjonalnie,polecam firme.
Gdyż Polacy to w większości donosiciele.
Chcesz powiedzieć że przeprowadziłaś się znowu do jakiegoś zbiorowiska patoli - mieszkania w płycie z lat 70.? Wtedy zdaje się stosowano ten patent z kratą na korytarzu...
Dobrze ze trafiłaś w środku nocy na miłych policjantów. Jeszcze większy cud, że interwencja pomogła :)
Krótko spałam, ale już mam "dzień zrobiony"! :)
Update sprzed chwili, do sąsiada wszedł jego bratanek, jedyna osoba która pojawia się trzeźwa w tej menażerii (i ma trochę rozumu, bo nawet mnie czasem pyta, czy u wujka spokojnie na co dzień) - wygonił gówniarza, który od poniedziałku tutaj waletuje i ostentacyjnie poinformował, że dzisiaj pojawi się dzielnicowy.
Gówniarz się trochę wystraszył i spytał, czy coś poważnego się stało - "grubo jest jak *^uj, wywalą go w końcu z tego mieszkania, bo sąsiedzi już mają dość".
Także warto było nie spać pół nocy.
Grave
jest duże zadłużenie na lokalu, niestety nie wiem jaki tam jest "status prawny", że po tylu latach, tylu awanturach i interwencjach, ciągle nie ma eksmisji
Pietrus
ależ ja się nigdzie nie przeprowadzałam i nie zamierzam, tak, to płyta z lat 70. i zasadniczo wszystko jest ok, poza tym jednym zapijaczonym darmozjadem, ale jak widać w końcu znalazłam furtkę i światełko w tunelu :)
znam ten ból, jak mieszkaliśmy z narzeczoną w bloku to też byliśmy jedynymi lokatorami, którzy zgłaszali problem z "trudnym" lokatorem mimo że mieszkało w pionie jeszcze 6 innych rodzin w tym samotna matka z małym dzieckiem bezpośrednio pod nim. Domyślam się, że u Ciebie było podobnie i jako jedyna, albo jedna z nielicznych chciałaś coś z tym zrobić gdy inni mieli to gdzieś? :)
NGD
aż dziwne że sypiesz takimi radami w czasach gdy modna stała się bezczynność i "niemożność dokonywania eksmisji z powodu pandemii"
No to ciśnij ich jak ci się chce, zbieraj podpisy od sąsiadów.
To zadłużenie to pretekst tak naprawdę, regulamin wspólnoty też pewnie zawiera rozwiązania w takich styuacjach
edit
Wspólnoty/spółdzielnie często dysponują lokalami zastępczymi.
Jesteśmy aktualnie najmłodszymi lokatorami w klatce (32 mieszkania) i także najmłodszymi stażem, problem istniał od dawna, ale sąsiedzi albo się przyzwyczaili, albo się boją (wielokrotnie słyszałam ten argument)
Mnie się w końcu przelała czara goryczy (co powinno mieć miejsce dawno temu, kto normalny jest w stanie znosić regularne libacje, kradzieże i dokonywać odkryć w postaci 200 dawek mety ukrytych w hydrancie?) - wbrew pozorom nie jestem osobą awanturującą się, wiele potrafię znieść, ale limit mi się wyczerpał i zamierzam konsekwentnie realizować plan, aż do celu. Albo się uda, albo umrę próbując ;)
współczuję, nie ma nic gorszego niż mieszkanie w otoczeniu upierdliwego sąsiada. Człowiek zamiast cieszyć się życiem to traci czas i nerwy na takie akcje, które często tylko eskalują konflikt i potem wchodzi Interwencja czy inna Uwaga i robią reportaż o spięciach sąsiedzkich, które ciągną się już tak długo, że żadna ze stron nie pamięta kiedy to się zaczęło :)
Generalnie na policjantów, strażników miejskich, pracowników pogotowia i innych funkcjonariuszy publicznych, którym ewidentnie nie chce się porządnie wykonać swojej roboty bardzo motywująco działa informacja, że za chwilę wyciągasz komórę i zaczynasz nagrywać przebieg spotkania. Owszem, początkowo będzie lekceważenie, zarzucanie jakimiś przepisami, że nie masz prawa, ale jak będziecie konsekwentni to bardzo dobrze zadziała. Polecam metodę.
Zazwyczaj z nagrań dostępnych w internecie kończy się to samoośmieszeniem nagrywającego :D
Wiem Bullziu że robisz to z sympatii, ale jednak chyba nie mógłbyś być fajnym Panem Policjantem :( :D
Megera - czy to ten upierd z poniższego wątku?
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15843190#post0-15844533
Nie nie, ale pisałam ten wątek z myślą o takich osobach - ja się nauczyłam na własnych błędach, że zamiast srac ogniem w swojej nienawiści do psów, warto czasem podjąć stanowcze kroki :)
Już się obawiałem, że to ten sam -)
Sorry, ale dlaczego tylko "Chłopaki, idźcie do policji" ? Kobiety przecież też przyjmują ;) Jak już chcesz tak radzić to swoją płeć też w to może wkręć. I w sensie, że Gesty miałby chcieć iść na krawężnika, latać po menelach o 2 w nocy bo by miał szanse sie z tobą kawki napić?
Jakbym pisała na dziewczynskim forum, to na pewno zwrocilabym się również do koleżanek, ale ile tu jest dziewczyn, dwie w porywach? :)
I po co to czepialstwo do kawki, gdyby zamiast któregoś z panów była równie sympatyczna i skuteczna pani policjantka, również byłabym zadowolona i kawy bym jej nie żałowała :D ale w sosnowieckiej policji chyba nie ma parytetu :(
Ot, przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie, dlatego nie szczędzę dobrych słów, i również korona mi z głowy nie spadła, że podziękowałam panom ładnie, miło im się zrobiło.
Moze Gestochowie też by milej w życiu było, gdyby znalazł zawód gdzie przy okazji napotka trochę ludzkiej życzliwości? :)
Jakiej życzliwości, na podwórku/osiedlu byłby opluwanym krawężnikiem który spisuje i wystawia mandaty za przejscie nie po pasach czy brak maseczki. Już lepiej listonoszem zostać.
Czytajac taki watek, czlowiek docenia ze mieszka w klatce z normalnymi rodzinami
w sumie to mi nawet szkoda że już nie ma pretekstu do zawezwania panów po raz kolejny :<
Ściana nie bierze jeńców.
Żyję na wsi zabitej dechami 100 ludzi, ale, że na każdej polskiej wsi musi być taka rodzina zjebów i debili, to i my takich mamy. Z jednej imprezy, gdzie faktycznie było głośno wzywali 3x patrol, w końcu Panowie wleźli na posesję, spisali uczestników. Potem przyszedł mandat 500zł dla właściciela posesji, z listą świadków zdarzenia, chcesz, to się odwołuj.
Nie, nie przyszli się dogadać, impreza jedyna w roku w ciepłą sierpniową noc, urodzinowa.
Jak się nie da dogadać (tzn ta nasza owa 'rodzinka' nie próbuje się z nikim dogadać, tylko dzwoni), to gdy tylko jest głośno, to należy dzwonić, tak na przyszłość. Któreś zgłoszenie, jak straszenie nie pomoże, to w końcu przylepią im mandacik. No chyba, że patolnia nie ma z czego zapłacić, bo już jest kompletnie zżulona i mu to dynda i podrze mandat przy policjantach. To wtedy nie zrobisz nic. Ewentualnie zadzwonić po innych panów i maskę oklepać.
Policja ma taką dość niewdzięczną pracę, że musi przyjechać na każde wezwanie. Tutaj już panowie policjanci są zrezygnowani i mają dość jak słyszą nazwisko na O. :D Ale niestety nic z tym nie mogą zrobić. Pojadą na interwencję do zjebów i czas w pracy im zleci. Nie bój się, wcale im nie jest smutno z tego powodu.
he? sorry, ale opisywać sytuacji to kompletnie nie potrafisz.
Przeczytałem ten tekst dwa razy i nadal nie wiem czy to na was były donosy czy to wy zgłaszacie libacje u sąsiadów:
"Z jednej imprezy, gdzie faktycznie było głośno wzywali 3x patrol,"
a pozniej:
"gdy tylko jest głośno, to należy dzwonić, tak na przyszłość"
Jako żywo wygląda na materiał sponsorowany PiSslicji Suwerentelskiej. Czyżby braki kadrowe jak w seminariach?
https://www.youtube.com/watch?v=QQL3i4OZEVw
Chwileczkę co sie dzieje? Ten wątek poszedł w nietypowym jak na GOL kierunku.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15843190
No cóż trzeba działać.
Panowie z poczuciem humoru próbują miłej integracji z sąsiadką, a kończy się to wizytą policji i pewnie mandatem. Innym sąsiadom jakoś to nie przeszkadza. No typowa osiedlowa męczydupa, której wszystko przeszkadza.
wybuchnęłam momentalnie, darłam ryja na pół bloku i sypałam pogróżkami, że jeszcze raz, i nie będzie żadnej rozmowy, bo zamiast mnie pojawi się policja.
Jeszcze biega po kamienicy i w niekontrolowanym amoku zakłóca życie sąsiadom. Może trzeba się zastanowić nad tym kto tak naprawdę jest tutaj problemem?
Należy współczuć jedynie sąsiadom. Skoro nie potrafisz żyć we wspólnocie to proszę się wyprowadzić na wieś.