Dzięki krytykowanej na forum Definitive Edition w końcu miałem okazję zagrać na poważnie i nawet przejść GTA 3. Cieszę się, że do tego doszło, bo gra zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
Po pierwsze - to naprawdę niesamowite, że 21 lat temu udało się stworzyć sandboks, który poziomem kompletności przebija niektóre dzisiejsze produkcje. Ileż tam można zrobić, jak to wszystko doskonale działa, coś niesamowitego!
Po drugie - cóż za fantastyczny tribute dla GTA 1. Najwięcej czasu spędziłem w młodości przy o wiele bardziej uwspółcześnionym w formie Vice City. Tymczasem 3 nie odżegnuje się od elementów swojej przeszłości, Liberty City - szczególnie w pierwszej części gry - bardzo przypomina to znane z GTA 1, klimat portu, zadań z budek telefonicznych. Fajne połączenie.
Po trzecie - fabuła. Uboga, to nie jest wybitnie mocna strona tej gry, ale wierzę, że 21 lat temu nie było źle. Ostatnia misja z polowaniem na Catalinę jest naprawdę "hollywoodzka" i spektakularna.
Po czwarte - wspomnienia. Zapamiętałem tę grę jako prymitywny kawałek mgły i jeżdżenia po niewielkim mieście (pewnie nigdy nie wyszedłem poza pierwszą wyspę). Tymczasem wirtualny Manhattan urzeka swoim projektem, jest miejscem, w którym się chce być. Podobnie zapada w pamięć podnoszony most czy okolice lotniska. Teraz wreszcie GTA 3 zapisze się w mojej pamięci.
Po piąte - definitive edition. To dzięki niej mogłem wreszcie przejść GTA 3. Myślałem, że pogram 3 godziny i potem ruszę do ukochanej Vice City. A tymczasem, dzięki odświeżonej grafice, trochę Vice City miałem tutaj. Mknąć rozpędzonym Banshee przy rytmach Flashback FM naprawdę wsiąkłem w ten świat, który przez 2 dekady wydawał mi się brudny, mroczny i niewarty uwagi.
Generalnie - to była dla mnie przez lata najmniej istotna odsłona GTA 3, a teraz udało mi się ją poznać i docenić. Czapki z głów dla Rockstara za stworzenie tak niesamowitej i grywalnej produkcji już 20 lat temu.
Przewiduję: kęsik przyjdzie przyklasnąć, parę osób przyjdzie zbesztać, bo nie możesz się dobrze bawić.
Te wątki już się stają nudne, możesz równie dobrze dzielić się spostrzeżeniami na podforum danej gry.
"możesz równie dobrze dzielić się spostrzeżeniami na podforum danej gry." No nie może,bo tam nikt go nie zauważy,i mu epenis nie urośnie odpowiednio mocno.
GTA III zawsze było moją najmniej ulubioną częścią tej trylogii ale dzięki remasterowi doceniłem ją bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Najlepszym GTA był dla mnie San Andreas, ale to Vice City miał najlepszy klimat. Może to dlatego że jestem miłośnikiem retro klimatów.
Mam sentyment do trójki bo to pierwsze GTA w jakie grałem i spędziłem w tej grze mnóstwo czasu 20 lat temu na piracie natomiast po przeczytaniu twojego wywodu odnoszę wrażenie, że trochę pod wpływem chwili patrzysz na GTA 3 przez różowe okulary. Owszem, jest to gra rewolucyjna i absolutny kamień węgielny pod kolejne sandboksy 3D natomiast z perspektywy dzisiejszej jest to niesamowicie uboga i prymitywna gra.
Dopiero San Andreas faktycznie stało się sandboksem pełnoprawnym gdzie poza misjami faktycznie mamy co robić.
To jest gniot i po 20 latach można powiedzieć, że przy pierwszej Mafii to nawet nie stało.
Tyle, że niestety pierwsza Mafia gameplayowo odstaje dużo, ale to dużo mocniej niż GTA 3 czy Vice City. Co innego jeśli chodzi o historię...
Nic nie odstaje, z thompsona szyje się tak samo zacnie jak 20 lat temu. W gta 3 nie można nawet kucać! sic! A pisanie, że mafia 1 i 2 jest gorszą grą od GTA3 to trzeba mieć jakiś niedowład mózgu. GTA to zwykła gra arcade, miała dobre momenty, lepsze samochody czy miasto ale same misje i gameplay ze strzelaniem jest po stronie Mafii. Wystarczy porównać odrzut czy dźwięk broni w Gta a w Mafii.
Nie rób se jaj, w GTA 3 zresztą podobnie jak w Vice City i San Andreas już w dniu premiery strzelanie było marne czego praktycznie nie czuć, a na konsoli z automatycznym namierzaniem to już kompletnie jakieś nieporozumienie.
Tak samo prowadzenie samochodów w porównaniu do Mafii to straszna bieda.
Dopiero GTA IV wprowadziło lepszy gameplay.
Tak jak napisał pieprz99 strzelanie w Mafii z takiego Thompson gdzie wypadają łuski, a w samochodzie zostają dziury po kulach to do dzisiaj nieosiągalny poziom dla branży, ale ładowanie w przeciwników z takiego Colta 1911.
W GTA pod względem gameplayu masz tylko więcej czynności ale co z tego jak to było fajne tylko przez chwile i to 20 lat temu.
Tyle, że ze względu na arkejdowość GTA 3 czy VC zestarzały się gameplayowo dużo lepiej niż Mafia, która faktycznie pod względem technicznym przewyższała gry Rockstara, ale w 2021 już nie robi to większej różnicy. W GTA auta są szybsze, lepiej się nimi manewruje, sterowanie postacią jest dużo płynniejsze, a strzelaniny to zwykłe ładowanie spustu przez co nawet dzisiejsi gracze raczej bez zgrzytu zęby dali radę by w to grać. Mafia jest w tej chwili strasznie, ale to strasznie toporna, a latająca we wszystkie strony kamera przy każdym odrzucie broni... no nie wiem może jak ktoś chce jakiegoś wyzwania to może, ale na dobrą sprawę jest to tylko męczące.
.jak ktoś chce jakiegoś wyzwania to może, ale na dobrą sprawę jest to tylko męczące
No właśnie dla takich jak ty powstały te samograje, żadnego wyzwania, żadnej adrenaliny. Kiedyś przynajmniej musiałeś się postarać żeby w GTA przejść misje, teraz w DE nie dość, że checkpoint(czyli nic nie tracisz w razie porażki) to jeszcze je ułatwili, że przechodzisz za pierwszym razem. Ludzie lecą na grafike jak gówno do muchy. Ja jednak odczuwam przyjemność gdy misja jest trudna. Ciekawe jak w DE zrobili ostatnią misje z SA ;) Też dodali tyle ułatwiaczy? Dla mnie te całe DE wygląda jak gra klikacz na komórki, i taka chyba jest. Dobrze, że w 3 części są jeszcze Rampage, przynajmniej wtedy można poczuć jakieś wyzwanie.
Lubię trójkę ale kiedy w rączki wpadło mi Vice City, to III poszła na bok. Co nie zmienia faktu że kupię Definitive Edition kiedyś tam jak stanieje właśnie dla trójki i VC.
Mam parcie na uniwersum 3D a na nowszych konsolach od Microsoftu nigdy nie było możliwości tego ograć.
I wcale Ci się nie dziwie, bo trójeczka to IMO nadal kawał niezłego kodu
Pamiętam jak jako dzieciaki pojawiły się plotki, że GTA ma być w 3d. To były piękne czasy...
Nigdy na dłużej nie wszedłem w trójkę, bo jako gówniarz priorytetem było Vice City, a potem San Andreas. Natomiast jeśli chodzi o Liberty City to uwielbiam IV, jej klimat gnoju, ubóstwa, beznadziejności i tego, że nawet jak coś jest ok, to zaraz takie nie będzie. Mocno depresyjna gra, zarówno przez klimat miasta, jak i jej fabułę. Aż bym se pyknął.
Pamiętam że próbowałem w nią grać na swoim piecyku i zyskałem więcej FPSów po kupnie karty dźwiękowej. Nie musiałem więc kierować kamery na ziemię dla dodatkowych FPSów...
Nadal lubię klimat gry ale nie wracam do niej - nie ma za bardzo co w niej robić a i misje potrafią dopiec. Do tego model strzelania jest słaby, szczególnie jak grało się w Mercenaries na PS2...
Wydaje mi się, że model strzelania i jazdy poprawili trochę. Ja generalnie nie jestem jakimś wybitnie cierpliwym graczem, nigdy nie byłem w stanie skończyć gier z serii GTA (poza V), a tu się udało. I to relatywnie szybko. Tak z kilkanaście, góra dwadzieścia kilka godzin grania na chillu myślę.
W przypadku problemów warto też sobie wygooglować na YT "easy way" na zrobienie niektórych misji, wtedy robią się naprawdę banalnie proste.
Październik 2001, PlayStation 2 i Trinitron... piękne czasy.
To czy grałeś w remaster nie ma tu żadnego znaczenia, bo ostatecznie liczy się fakt, że po 20 latach poznałeś tę grę i świetnie się przy niej bawiłeś. Jeśli to właśnie ten remaster cię do tego zmotywował, to jednak coś dobrego z niego wyszło.
Dla mnie absolutna perła i choć Vice podobało mi się bardziej, to trójkę darzę większym sentymentem. Cieszę się twoim szczęściem.
Trójka na premierę robiła ogromne wrażenie, do dziś lubię w nią pograć. Ale szczerze, po zagraniu w chociażby VC, ta gra wydaje się strasznie biedna, brakuje choćby motorów, czy samolotów, mało broni, brak mapy (co chyba dodali w tej edycji odświeżonej), pojazdy nie mają modelu zniszczeń i pewnie jeszcze by się coś znalazło.
Z tych gier 20 lat temu dwie zapadły mi w pamięci jako absolutnie fenomenalne adaptacje gier 2D w 3D.
Skoro tu piszę, to wiadomo, którą była pierwsza. A drugą był Prince of Persia: Sands of Time (nie grałem nigdy w PoP 3D, co nie zmienia faktu, że Piaski Czasu są następcą Księcia, może nie pierwszą, ale to niczego nie zmienia).
Wracając do GTA, w III spędziłem znacznie więcej czasu niż w Vice City (na tej części zakończyłem przygodę z GTA). W tej pierwszej jak już wszystko było porobione, to wchodziłem sobie by po prostu pojeździć po mieście czy porobić dymy w dzielnicach, w których byłem spalony. Gra zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
W Vice City też się świetnie bawiłem, w nią też sporo pograłem i też odwiedzałem dla zabawy, ale już nie tak intensywnie, jak poprzednią część. To już była ewolucja, a nie rewolucja.
Ostatnio przeszedłem GTA 3 na PS2 (czyt. najlepszą wersję :P) i przyznam, że sam rdzeń gry praktycznie wgl się nie zestarzał bo na dobrą sprawę nawet takie gry jak RDR2 dalej są luźno oparte o tą rozgrywkę (nawet jeśli została ona poprawiona przez kolejne części i gry gta-podobne). Oczywiście w samym Liberty City nie ma ta za wiele do roboty poza misjami, ale ogólny ciąg coraz to kolejnych zleceń potrafi wciągnąć niesamowicie. Ponadto uważam, że trójeczka ma chyba najprzyjemniejszy model jazdy ze wszystkich trójwymiarowych odsłon GTA.
Wiadomo, że wszystkie kolejne odsłony i klony tej serii, praktycznie wszystko robiły lepiej, ale to właśnie trójeczka jest tym kamieniem milowym i przy okazji genialną kapsułą czasu. 2001 rok, kineskopik albo monitor z dupą, na której leży babcijna serwetka, niedawna premiera Matrixa, a Przemek z sąsiedniego bloku nawala ze swojej wieży Thomsona najnowszą składankę Energy 2000.
https://www.youtube.com/watch?v=Mn7ku4_zOWg&t=722s&ab_channel=LosGTARadio
Lepiej, lepiej, ale jak tak sobie przypomnę Saint's Row czy Mafia II, to GTA III jest lepszą od nich grą ;)
Akurat Saints Row to wręcz synonim sandboxa, w którym poza misjami jest też sporo do roboty w otwartym świecie (czego nie można mówić o GTA 3) choć sam klimat moim zdaniem jest wyjątkowo bezpłciowy. Mafia 2 to jednak bardziej gra liniowa niż gra z otwartym światem :P
Ja wróciłem do San Andreas i byłem załamany. Zupełnie inna mechanika niż w współczesnych grach, pełno błędów ale takich projektowych. Chwilę trwało zanim się przestawiłem.
Pamiętam jak nie miałem własnego komputera i grałem u kumpla w GTA 2. To było coś. Kilka lat później miałem nowiutki komputer i kolega pożyczył mi GTA 3, które u niego nie chciało działać. Jakież było moje zdziwienie gdy je uruchomiłem!
Nie wiedziałem czego się spodziewać, ponieważ nie miałem internetu, ale przejście na pełny trójwymiar wbiło mnie dosłownie w fotel. Ta gra była przełomowa pod wieloma względami. To dzięki niej doczekaliśmy się wielu naśladowców w postaci Saints Row itd.
Ktoś może rzec, że Driver 2 wyszedł rok wcześniej, ale on nie dawał takiej swobody. Nie wspominając już o tym, że przy GTA 3 prezentował się archaicznie.
Remaster również mi się podobał. Jest mniej ponury. Za to ładniejszy. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o więcej zmian w mechanice. Tak czy inaczej odświeżenie zaliczam na plus.
Przez to, że jest mniej ponury to właściwe całkowicie jest pozbawiony tego brudnego-matrixowego klimatu, który został wręcz idealnie ukazany w pierwowzorze. LC w remasterze jest tak sterylne, że sprawia wrażenie miasta zbudowanego z klocków Lego.
Ciężko żeby Driver nie odstawał skoro te gry dzieli generacja i nigdy nie miał być tym czym jest GTA. Swoją drogą do dziś się zastanawiam jaki był powód rezygnacji z wersji ps2 na rzecz ps1. Zapowiadało się ambitnie... pewnie skąpy budżet i pośpiech wydawcy.
GTA w remasterach utraciło część swojego niepowtarzalnego stylu i designu, Rockstar genialnie obszedł ograniczenia konsoli dzięki zastosowaniu filtrów i efektów, z którymi te gry do dziś są kojarzone.
Zresztą ciężką pracę wykonaną przez GSG doskonale podsumowuje ten screenshot ->
Po tytule bez kitu, myślałem, że to Gęsty założył. Skończ już to pierdololo i przyznaj się, że Ci się nudzi w zyciu.
Oj dajcie mu już spokoj,i tak trzeba się cieszyć.że nie zalewa nas dziesiątkami "artykułów" ze swojego portaliku że kupiłem mieszkanie na kredyt,i nie wiem jak żyć ,bo to byłaby dopiero masakra. O grach można jeszcze poczytać. Nie jest źle.
Ale wątków na podforum gry nikt ciekawy nie czyta
A kim według Ciebie są "ciekawi" ludzie, chętnie sie dowiem. Świetne podejście, gratulacje...
Sama prawda. Pamiętam opad szczęki przy przesiadce z GTA 2 do 3. Kumpel też miał, ale miał takiego kompa, że musiał grać tylko na kamerze z góry, takiej jak w 2.
Fabuła słabiutka, jeszcze taka starodawna, nie filmowa, ale klimat nie podrabialny w oryginale. Lubię te mroczniejsze GTA, 4 kocham.
GTA 3 jest świetne, brakowało mi żeby bohater gadał, no i brak motocykli i helikopterów
Jezeli idzie o gta, to mozna powiedziec, ze jestem jaroszem.
spoiler start
Liczy sie tylko gta 2, inne to fekalia.
spoiler stop
GTA 2 to moje pierwsze GTA, i ciągle najbardziej ,,GTA-wskie". Szalone itp. coś co zatraciły kolejne części.
Dla mnie spadkobiercą dwójki jest seria ,,Saints Rów".
Zgadzam się z Gęstym!
Aczkolwiek może nie że "gardzę" GTA3, VC, bo zagrywałem się dużo w "epoce" ;) SA już mniej, jakoś mnie aż tak nie bawił. 4 i 5 już nie dotknąłem...
SA jakoś mnie odpycha tym klimatem gangsterskim, VC odpycha cukierkowoscią.
E39
[link]
GTA 2 to juz bylo grubo posrane, pamietacie misje z przerobieniem ludzi na hot-dogi? https://www.youtube.com/watch?v=eWU_LuDiIzI
No pewnie. W zasadzie to podejrzewam, że to jedyna misja jaką większość pamięta, bo pozostałe niewiele się od siebie różniły ;-P
Skoro zszedł kawałek tematu na GTA 2 to może o ścieżce dźwiękowej, ktoś coś ? ;) Słuchając jakiś czas temu na YT kawałków ze starych GTA natrafiłem na kawałek który miał być w GTA 2 ale nie dodali go ostatecznie w premierowej wersji: https://www.youtube.com/watch?v=Gs_r6ZBn40s
Ile razy próbowałem się w GTA 2 do więzienia dostać...
Swoją drogą GTA London też było fajne.
GTA2 - jak już wiedziałeś gdzie jest czołg to gra stawała się jeszcze lepsza :D