Bo u mnie było tak... nijako że tak powiem. Tamten rok to był rollercoaster emocji i czasem ciężko było to psychicznie wytrzymać, a w tym tak naprawdę nic mnie ciekawego (oprócz Covida:-P) nie spotkało. Pierwsza połowa roku jeszcze była ciekawa choć nic tego nie zapowiadało i pozytywnie ją wspominam, ale druga była tak nudna, że już teraz nic z niej nie pamiętam, a przecież było to tak niedawno.
Także mam nadzieję, że chociaż wy zaliczyliście już ten legendarny "powrót do normalności". Ja chyba muszę jeszcze trochę poczekać. Ale następny rok szykuje dla mnie dużo wrażeń, także mam nadzieję, że następny Sylwester będę obchodził w dużo lepszym humorze, czego przy okazji też wam życzę:-D.
Ja się borykam z nerwicą aczkolwiek wygrywam :)
Generalnie patrząc na świat nie mam co narzekać na życie na wschodniej flance naszego kraju .
Wiele rzeczy przewartościowałem - ktoś ze znajomych zmarł na nowotwór , ktoś inny z nim walczy i nie jest w najlepszej formie - inaczej patrze już na wszystko .
Spędziłem bardzo udane wakacje w Zakopanem. To był jedyny plus 2021 roku. Poza tym ? Miałem "ciekawe przygody" związane z pracą a pod koniec złapał mnie COVID (w poniedziałek koniec kwarantanny). Tak więc oceniam negatywnie dosyć.
U mnie ok, choć to był bardzo trudny rok, straszliwie mnie przeczołgał marcowy Covid. I ten Covid mój osobisty trochę determinował wszystko co się działo potem.
W pracy ok, w życiu bardzo ok, trochę martwie się o zdrowie bliskich. Nie udało mi się tez nigdzie wyjechać na wczasy poza dwoma kawalerskimi w Sopocie.
Słabo, w sumie przez ostatnie parę lat każdy kolejny rok był dla mnie gorszy od poprzedniego. Utknąłem w jakiejś pętli z której nie potrafię się wydostać i coraz bardziej mnie to pogrążą i pozbawia radości z życia. W przyszłym roku spróbuję może jakichś środków antydepresyjnych, bo czuję, że to już jest ten moment, że nic innego nie zostało.
Wszystkim życzę wszystkiego dobrego, i żeby kolejny rok był lepszy.
Prawdopodobnie najgorszy rok w moim życiu. Depresja strasznie namieszała w moim życiu zawodowym i towarzyskim, a niestety jej końca nie widać. Wątpię, aby kolejny rok był w jakikolwiek sposób lepszy.
Super. Nie zaczęło się może od trzęsienia ziemi, ale było coraz lepiej, aż w końcu w ostatnich dniach nastąpiła kulminacja szczęścia. Przyszły będzie jeszcze lepszy :-)
Chyba od bycia nastolatkiem nie miałem w głowie na koniec roku myśli ''hej, to był udany rok''
Kijowo.
Na początku było dość miło i przez pierwszą połowę roku nie miałem się do czego przyczepić to w środku nastąpiło moje pierwsze zerwanie przez co moja nadwrażliwa psychika chyba nazbyt ucierpiała i po pół roku nadal mi ciężko.
Mógł być lepszy gdyby to mój brat zwrócił mojego kompa na czas, i tak przez kilka miesięcy zbyłem zmuszony siedzieć na starym.
Ale przynajmniej dobrze że nic z niego nie usuną bo bym się wkurzył jakby przepadły moje modele z blendera.
Dla mnie 2021 był całkiem udany i w ogóle nie poczułem Covida ani problemów z nich związanych.
+ docenili mnie w pracy i zmieniłem stanowisko;
+ dużo nowych i całkiem udanych znajomości na Tinderze czy Badoo;
+ zdobyłem ponad 20 górskich szczytów, w tym 12 do Korony Gór Polski;
+ byłem na 5 koncertach, w tym jeden festiwal Summer Dying Loud;
+ byłem na 3 meczach piłkarskich, w tym pierwszy raz na stadionie w Zabrzu;
+ w końcu odwiedziłem Wielkopolskę i byłem w pierwszej stolicy naszego kraju.
- nie byłem ani razu na meczu hokeja;
- trochę kiepsko z finansami mimo nowej posady;
Pomijając pandemię i to co z ludźmi i społeczeństwami robi, to pierwsza połowa roku była wręcz super, a druga fatalna, również ze względu na problemy zdrowotne.
Do dzisiaj mijał bardzo dobrze, pół godziny temu okazało się, że jelitówka która po jednym dniu przerodziła się w zwykłe przeziębienie jest tak naprawdę covidem, dzięki 2021...
Idę swobodnym kroku w swoim kierunku. Mogło być gorzej i mogło być lepiej.
Znakomicie. W pracy świetnie, życie prywatne świetnie, wszędzie wzrost dobrych rzeczy. Mam nadzieję że następny będzie jeśli nie lepszy, to choć podobny.
Mimo paru bardzo przykrych wydarzeń to był najlepszy rok mojego życia, nie zleciał tak jak poprzednie w mrugnieciu oka i mam wrażenie że dobrze go wykorzystałem. Kolejny zapowiada sie jeszcze lepiej.
Tak se. Niby dobrze bo miałem staż i pracę, grałem na Xboxie 360, nabrałem mięśni trochę w łapie i.... to tyle dobrego. Dużo popiłem, odkryłem geniusz Iron Maiden, Aces High to hit nad hity!
Złego było więcej, Wypadło dużo włosów i z głowy i z brody też niestety, urósł brzuch trochę przez żarcie jedzone do ćwiczeń, miałem staż i pracę, i one tylko mnie niestety utwierdziły w mizantropii i niedopasowaniu do ludzi. Spadł mi też telefon i zbił się przedni aparat.
Takie to życie.
Generalnie to bardzo okej. W pracy luz, stawka poszła w górę, w domu także w porządku. Zdrowie dopisuje. Choć rok minął szybko to nie mam co narzekać, pozdrawiam
z plusów:
- Przejechanie wzdłuż wybrzeża rowerem (Świnoujście-Hel)
- wypad w Góry i zdobycie Śnieżki
- kupno Plejaka i roweru
- załapanie dodatkowej fuchy na narodowym dzięki czemu oglądałem wszystkie mecze Polaków w eliminacjach na żywo
minusy zostawie dla siebie
pisałem w innym wątku ale że ten jest na temat to napiszę jeszcze raz.
Kiepsko, słabo....ale żyję. Dostałem dwa super prezenty - jeden na urodziny, życie. Drugi na święta, to co mnie zaatakowało póki co poszło precz....i mimo że leczenie trwa a "on" nadal może wrócić to będę mógł zyć jak wcześniej :)
Cieszcie się życiem, nie żałujcie sobie niczego! Nigdy nie wiecie co może was dopaść - ja zawsze byłem okazem zdrowia i sądziłem że nic mnie nie dopadnie. Myliłem się.
Niezły rok.
Stabilnie, acz może trochę za dużo stagnacji. Zdrowie w bardzo dobrym stanie, niezła praca i dość sporo luzu w niej.
Za to liczę na to że przyszły rok będzie naprawdę dobry.
Najgorszy rok w moim życiu. Rozwaliłem auto, marcowy COVID, śmierć bliskiej osoby, strata sporych ilości pieniędzy, nasilenie się problemów w rodzinie, utrata pracy i nie znalezienie nowej do teraz...
Żyć się odechciewa.
https://www.youtube.com/watch?v=6siVoWVEEUs&list=PL59318008ACA67F78&index=109
Lepiej zdecydowanie niż 2020, bo mam pewną pracę, kupiłem auto, i udało mi się sporo zaoszczędzić.
Generalnie nie było źle. Przez ten rok zmieniło się chyba najwięcej w moim życiu. Wszystko się zmienia. Oczywiście końcówka go ratuje :p
Jednak największe ze zmian są zapewne przedemną.
U mnie było ciężko, aczkolwiek ciekawie. Zmiana pracy i tej pracy nawał, bardzo duży postęp w budowie własnego domu, obyło się bez chorób, więc rok na plus. Bardzo dużo udało się nadgonić na budowie, więc jestem zadowolony. Jeśli nowy rok nie pokrzyżuje planów, to na przełomie wiosny i lata się wprowadzę na swoje. Oby tylko zdrowie dopisało, bo bez tego się nie zdziała nic.
W 2021 rok wchodziłem z Covidem wiec nie zapowiadało się nic dobrego...
W pracy bez zmian. Początek roku jakoś przeleciał, kupiłem mieszkanie, później było już gorzej. Rodzice zachorowali - w Wielkanoc walczyłem aby zabrała moja Mamę karetką, udało się znaleść miejsce w szpitalu.. niestety na drugi dzień była już reanimowana.. a w trzecim dniu zgodziła się dobrowolnie na respirator. Kolejne dni to stres i codzienne wydzwanianie do szpitala. Dziś cieszę się z ze los był na tyle łaskawy ze kolejny raz mogliśmy wspólnie spędzić święta - jest druga osoba w miejskim szpitalu która wyszła z pod respiratora -to było 19 długich dni + 49 w szpitalu. Maj był bardziej na plus, Żona odniosła sukces rozwalając aplikacje adwokacka. Lato zleciało udało się spontanicznie wyskoczyć pomoczyć jajka zagranica. Ogólnie to był ciężki rok. Pełen stresów zmartwień nadzieji i wielkiej radości ze wszyscy jeszcze możemy wegetować na tym świecie.. Oby kolejny był lepszy..
Via Tenor
A rok jak rok, nie ma co narzekać, nie ma co się cieszyć.
Najgorsze ze od jutra powrót do pracy, bo był urlop i się nie chce. Trzymajcie się tam wszyscy.
Zanim nie zniknie temat covidu to nie wróci u mnie to co było ;( generalnie bez zmian czyli świetnie ale przez te cyrki na świecie dużo się pozmieniało też na świecie. Poza tym jest też w głowie pewien niepokój związany ze zdrowiem najbliższych. Można sobie i innym życzyć tego samego aby w końcu ludzkość uporała się i zapomniała o tym chińskim syfie.
O ile do sierpnia było wszystko w porządku, tak od września moja psychika była coraz słabsza.