Chyba od początku pojawienia się bardziej zaawansowanej technologii od konia, koła i wozu czyli pierwszych maszyn parowych i pozniej elektrycznych, ludzkość zaczęła się interesować na poważnie tym czy jesteśmy sami we wszechświecie.
Im szybciej sie nasza cywilizacja rozwijała i pojawialy sie coraz bardziej zaawansowane przyrządy do obserwacji nieba, tym jeszcze bardziej zaczelo nas to pytanie nurtować.
Dzisiaj już praktycznie nie ma dnia aby astronomowie nie informowali świat o nowych egzoplanetach krazacych wokół innych gwiazd niż Słońce.
To oznacza ze w każdej Galaktyce większość gwiazd powinna posiadać swój własny układ planetarny.
Jednak wciąż nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy sami we Wszechświecie.
Jest mnóstwo teorii dlaczego tak jest. Większość powie ze odległości pomiędzy gwiazdami i tym bardziej pomiędzy Galaktykami są zbyt duże aby można było zauważyć ślady obcej cywilizacji.
Ze na większości planet nie występują dobre warunki do pojawienia sie życia.
Ze być może kiedyś istniały jakieś cywilizacje technologiczne ale już dawno wymarły a ich układy planetarne są martwe i zniszczone po śmierci ich słońc.
I tych teorii jest sporo ale ja mam swoją która dla mnie wydaje taką najbardziej prawdopodobną.
Może jednak Wszechświat jest jeszcze zbyt młody na to aby cywilizacje technologiczne były na porządku dziennym?
W sumie to Wszechświat jest jeszcze młody ma dopiero niecałe 14 miliardów lat i będzie istniał jeszcze przez setki bilionów lat!
14 miliardów lat wydaje sie dużo ale są obiekty które istnieją od momentu kiedy pojawiły się pierwsze galaktyki. Np gwiazdy tzw pomarańczowe karły mogą istnieć nawet przez 50 miliardów lat zanim zgasną.
I być może to my jesteśmy jedna z tych pierwszych cywilizacji technologicznych we Wszechświecie?
Być może nie w każdej galaktyce takie cywilizacje istnieją a co dopiero zdolne do podróży międzygwiezdnych?
Być może dopiero to nastąpi za 100 miliardow czy nawet bilion lat gdzie większość galaktyk sie ze sobą połączy tworząc gigantyczne miliony razy większe od drogi mlecznej super galaktyki z setkami trylionami gwiazd.
Może dopiero wtedy w takich galaktykach pojawienie sie cywilizacji technologicznych będzie tysiące razy bardziej powszechne niż dzisiaj?
Wydaje mi sie ze na Wszechświat jest jeszcze w wieku przedszkolnym aby życie i cywilizacje występowały w nim powszechnie.
To jest bledna hipoteza, zobacz ile ludzkosc osiagnela przez glupie 10 000 ostatnich lat. Juz nie bede mowil "przez 100", bo do maszyny parowej tez musialo doprowadzic krzesiwo z ogniskiem.
W mojej ocenie w starozytności kosmici odwiedzali ziemie, moze nawet podrasowali nieco ten gatunek. Tak narodzily sie niektore religie, ktore - choc tak rozne - dzis dosc zgodnie opisuja tamte wydarzenia.
No właśnie w religiach parę rzeczy jest wspólnych, nawet w tych, które nie zerżnęły od drugiej. Np wiara w reinkarnację, jest chyba w większości religii, pod różnymi formami.
Już tu są!
Wierzysz w te liczby typu miliardy, biliony lat podawane przez NASA i popularyzowane przez Discovery?
To akurat zostało obliczone z dość dużą precyzją przez mądrych ludzi.
Oczywiście że nie wierzę w obliczenia naukowców z najlepszych uniwersytetów świata, wolę posłuchać prawdy głoszonej przez ludzi w internecie.
A po co ty być ich w ogóle chciał spotykać? Liczysz, że cywilizacja, która opanowała już technologię pozwalającą na podróże międzygwiezdne wysyłałaby swoje statki w celu innym niż ekspansja? Powinniśmy skakać z radości na myśl, że tu w pobliżu nikogo nie ma, albo jeszcze nas nie znaleźli.
Popatrz na to z perspektywy historii ludzkości. Im bardziej rozwinięta jest nasza cywilizacja tym mniej agresywni się stajemy. I tak np. przy odkryciu Ameryki Europejczycy poszli jak po swoje ale obecnie w przypadku odkrycia ludów endemicznych stajemy na głowie, żeby im za bardzo nie przeszkadzać...
Dlaczego więc zakładasz, że ewentualna bardziej zaawansowana cywilizacja na pewno byłaby agresywna? Może również przerobiłaby ciężkie lekcje typu atomówka i zimna wojna po czym nauczyła się, że współpraca daje lepsze rezultaty?
A może wręcz jakaś traktuje nas jak takie endemiczne plemię i obserwuje z oddalenia uważając, żebyśmy się przypadkiem nie skapnęli?
Gdyby ludy endemiczne mieszkaly na terytorium wielkosci ameryki, siedzialy na gigantycznych zlozach paliw kopalnych, rzadkich mineralach i metalach, to myslisz, ze nadal by o nich dbano? W najlepszym przypadku wyladowaliby w rezerwacie, a najpewniej w imie nauki podboj i eksterminacja tych, co sie stawiaja.
Teraz, jak jakis ludek zyje sobie w Amazonskiej dzungli zdala od reszty swiata, to mozna udawac, ze sie o nich dba. Gorzej, kiedy stana na drodze lesnej wycinki.
To nie do końca prawda. Jasne, gdyby trafiła się nagle wyspa albo kontynent z ogromnymi złożami to zaraz pojawiłaby się pokusa dobrania się do tych zasobów. Ale są spore szanse, że nie odbywałoby się to metodami siłowymi. Wiele nacji już przekonało się, że więcej można osiągnąć poprzez ekonomię niż wojsko i istnieje prawdopodobieństwo, że właśnie po takie środki by sięgnięto. Nie twierdzę w tym miejscu, że ta współpraca ekonomiczna byłaby fair ale jednak nie byłby to typowy podbój. Wystarczy zerknąć na to, co się dzieje w Afryce. Kontynent jest wciąż pełen surowców przez co o wpływy konkurują tam w zasadzie wszystkie mocarstwa (zwłaszcza USA i Chiny) ale jednak głównym używanym środkiem są inwestycje...
Z resztą nawet gdyby przyjąć, że jedyna forma dopadnięcia się do surowców to podbój zbrojny... popatrz tak: Ziemia nie jest jakoś szczególnie wielką planetą. Trudno również oczekiwać, że Ziemia posiada jakieś szczególnie bogate zasoby surowców w porównaniu z bilionami innych planet we Wszechświecie. To by oznaczało, że w skali kosmosu żyjemy na zadupiu... no i wracamy do możliwości tego, że jakaś bardziej zaawansowana cywilizacja może nas obserwować jako swoisty eksperyment "społeczny".
No średnio bym powiedział. Wystarczy mała iskra, i się pozabijamy ;) Jesteśmy non stop agresywni. Tylko na razie, na mniejszą skalę. Człowieka z innym łatwo skłócić, i rozwój, nie ma z tym nic wspólnego.
Dlaczego więc zakładasz, że ewentualna bardziej zaawansowana cywilizacja na pewno byłaby agresywna?
Bo istnieje sporo więcej przesłanek, żeby takie coś zakładać. I też popatrzmy na to z perspektywy historii ludzkości, tylko trochę z innej strony. Ludzie jako dzisiejszy gatunek istnieją według najbardziej prawdopodobnych danych ok. 200 tys. lat. Obecnie nie jesteśmy jeszcze w stanie polecieć na najbliższe nam planety. A ile surowców już przeżarlismy w tym czasie? Jak bardzo zdegradowaliśmy planetę i jak bardzo się rozmnożyliśmy? I jeśli przyjąć, że gdzieś istnieje cywilizacja, która rozwijała się w podobny sposób, a jest już na etapie podróży międzygwiezdnych, to trzeba sobie uświadomić przede wszystkim jedną rzecz: najprawdopodobniej jest już to cywilizacja stara. Cywilizacja, która istnieje tak długo, że pewnie boryka się już z problemami surowców, ekologii i miejsca do życia. Nie ma tak naprawdę wiele powodów, żeby wierzyć, że rozwój technologii pozwoli rozwiązać takie kwestie w sposób wystarczający, żeby nie trzeba było szukać mniej zdegradowanych miejsc. Nawet z naszej ziemskiej perspektywy, chyba wiekszość naukowców, która się tym zajmuje zgodzie twierdzi, że kolonizacja kosmosu jest nie tylko naturalnym krokiem rozwoju technologicznego, ale tak naprawdę warunkiem koniecznym, aby ludzkość mogła przetrwać w długiej perspektywie czasu. Z kosmitami byłoby najprawdopodobniej tak samo.
Dlatego konflikt jest dużo bardziej prawdopodobnym scenariuszem, niż oświecona, dobra rasa obcych, która przylatuje, żeby wspomóc nas w rozwoju i wszystkim się z nami podzielić.
To prawda, że ilość surowców na naszej planecie jest ograniczona. Trudno jednak powiedzieć to samo w skali Wszechświata. Szacuje się, że w samej Drodze Mlecznej jest ponad 100 miliardów planet a obserwowalnym przez nas Wszechświecie znajduje się jakieś 125 miliardów galaktyk. Przy bardzo uproszczonym rachunku dawałoby to jakieś 12.5 tryliarda planet - nierzadko znacznie większych niż Ziemia.
Kontynuując: przytłaczająca większość z nich jest niezamieszkana a więc znajdujące się na nich zasoby są nietknięte. Myślę, że możemy przyjąć że taka bardziej zaawansowana cywilizacja raczej nie potrzebowałaby surowców pochodzenia organicznego takich jak ropa - w końcu nawet my przy obecnym poziomie wiedzy potrafilibyśmy takie substancje zastąpić (tyle, że to się nie opłaca). To by znaczyło, że większosć tych planet jest latającymi magazynami zasobów.
Można więc w tym momencie zadać proste pytanie: po jaką cholerę ktokolwiek miałby poświęcać własne środki na walkę o zasoby naszej planety jeśli mógłby po prostu odbić parę tysięc lat świetlnych, wbić chorągiewkę i kopać z nieruszonej planety do woli? A biorąc pod uwagę, że sami zużywamy większość zasobów Ziemii to tymbardziej jest to słabe złoże.
Oczywiście mogłoby dojść do konfliktu, gdybyśmy polecieli na planetę, gdzie ta chorągiewka ufoków już jest. No ale jak na razie to ledwo potrafimy dolecieć na Marsa. A to oznacza, że nie stanowimy absolutnie żadnej konkurencji w wyścigu po zasoby.
Czyli atak oznaczałby konieczność uruchomienia jakiejś tam armii i podjęcie walki. Nawet jeśli technologicznie byliby nas w stanie zmiażdżyć od ręki to i tak byłby to spory koszt... no i ryzyko partyzantki. Popatrz na to, ile Amerykanów kosztowała obecnośc w Afganistanie i jak szybko Talibowie byli w stanie się odbudować. W zamian za niemal zerowe złoża zasobów.
Teraz tak: ja w żadnym momencie nie zasugerowałem, że jakaś oświecona rasa miałaby nam cokolwiek dawać za darmo. Co to to nie. Coś by chcieli w zamian. Podobnie ludzie wykorzystują słabsze nacje/plemiona i nie muszą tego robić siłowo. Nawet kiedy jakiś kraj inwestuje w innym to robi to z myślą o WŁASNYM interesie. Chiny nie pompują biliardów dolarów w Afrykę z dobrego serca tylko po to, żeby zbudować sobie dodatkowy rynek zbytu. Dlaczego ta prosta zasada ekonomii miałaby nie zadziałać na styku cywilizacji?
Nawet gdyby ufoki faktycznie traktowały nas jako takie "endemiczne plemię" na zadupiu to i tak nie robiłoby tego z dobrego serca. Tak samo jak my nie chronimy ostatnich plemion ot tak. Tu również zachodzi swoista wymiana wiedzy, bo na ten przykład naukowcy mogą obserwować pewne mechanizmy społeczne i dzięki temu zwiększać ogólny poziom wiedzy o psychice i mechanizmach stadnych. Może więc gdzieś siedzi sobie grupa ufoków i kombinuje "ty, a co by było jakbyśmy im rzucili banana?" :P
Long story short: nawet przyjmując scenariusz wojny o surowce i tak wychodziłoby, że prawdopodobieństwo pojawienia się ufoków, którzy zastosowaliby wobec nas dla strategię spalonej ziemii jest raczej niewielkie. :)
To nie jet tylko mój tok rozumowania, podobne tezy głosił (tylko mądrzej) np. Stephen Hawking, a on się na kosmosie znał raczej lepiej niż ja.
I to nie chodzi tylko o surowce, ale także wpływy, ekspansję, zwyczajne różnice, i mnóstwo innych rzeczy. Jeśli nie wydarzy się jakaś katastrofa, to ludzkość będzie wkrótce wkraczać powoli w erę lotów na inne planety. I już zaczyna się cichy wyścig zbrojeń, bo na każdego znerdziałego naukowca przypada kilku wojskowych, polityków, lobbystów i zwykłych szarych obywateli, którym zależy, żeby to akurat ich flaga i strefa wpływów pierwsza wylądowała na nowym terenie. A to są społeczeństwa, które od tysięcy lat żyją obok siebie, wyglądają podobnie, ich organizmy działają w ten sam sposób i potrafią się dogadać w tym samym języku. I teraz wyobraź sobie, że spotykają się dwie cywilizacje, które różni najprawdopodobniej wszystko. Jak niby można zakładać, że to w końcu nie skończyłoby się konfliktem?
Jeśli ktoś chce wierzyć, że byłoby inaczej to spoko, na razie to i tak pozostaje w sferze domysłów, ale ja się tam cieszę, że póki co potencjalny kontakt z obcymi nie nastąpił i mam szczerą nadzieję, że za mojego życia to się nie wydarzy.
Owszem. Jest bardziej Humanitarnie. Ale bez różnicy, czy się zarzynamy, czy uwalają nas ekonomicznie. Skutki mogą być podobne, ludzie będą się sami zabijać, albo i tak coś pęknie, bez podżegania. Po prostu braki w sklepach zrobią swoje.
@ Wrzesień
No właśnie, tylko że problem z tym, mają ludzie którzy są źli, albo się boją. Ja nie mam nic przeciwko inności. A trzy piersi bym przytulił ;D Zawsze coś mają do innych, ludzie ograniczeni, politycy, wojskowi.
Lolek1990 -> To co podaje NASA i świat naukowy wydaje się bardziej logiczne niż plaska ziemia która okrąża płaskie słońce.
Nie twierdze ze w innych Galaktykach nie ma cywilizacji technologicznych, bo np Galaktyce Andromedy szansa na ich istnienie jest znacznie większa niż w Drodze Mlecznej ze względu na dużo większa liczbę gwiazd.
U nas jest około 400 miliardow gwiazd a w Andromecie jest ich bilion.
W Drodze Mlecznej 70% gwiazd to czerwone karły i naukowcy twierdzą ze na planetach krążących wokół nich w strefie która teoretycznie nadaje się do zamieszkania są małe szanse na zaistnienie życia biologicznego. A nawet jakby to się stało to ze względu na ich naturę, ktora jest bardzo burzliwa, takie gwiazdy mogłyby jednym wybuchem zniszczyć atmosferę ich planet.
Dopiero żółte i pomarańczowe karły sa gwiazdami sprzyjającymi do powstania życia jeśli ich skaliste planety są w ekosferze.
Nie wiem czy są jakieś dane dotyczące jakie typy gwiazd dominują w Andromedzie i innych galaktykach ale wydaje się ze jest podobnie co w naszej.
Być może my faktycznie jesteśmy obecnie jedyna technologiczna cywilizacja w Drodze Mlecznej.
Może Wszechświat jest zbyt młody i musi dojść do zderzeń ze sobą kilku czy kilkunastu Galaktyk aby tych żółtych karłów i pomarańczowych było znacznie więcej niz tylko kilka procent w Galaktyce.
Z jednej strony myślę, że aby powstał taki gatunek jak nasz musiało się na to złożyć wiele przypadkowych czynników i to cud iż w ogóle istniejemy ale z drugiej strony wszechświat jest tak byczy, że niemożliwym wydaje się jakobyśmy byli jedyni. My możemy być tą bardziej prymitywną cywilizacją a istnieją o wiele bardziej zaawansowane i robią se z nas jaja.
Gowno wiemy jako ludzkosc.
Jeszcze 400 lat temu myslelismy ze to sie slonce obraca. Ba, nawet teraz czytalem ze niedawno odkryli w Amazoni jakies nowe plemie o ktorym nikt nie wiedzial.
Nie mowiac o Ocenach gdzie 90% pozostaje niezbadanych i co pare lat odkrywaja nowe gatunki morskie. Nawt nie wiemy z czego jest zbudowana jadro ziemi, sa tylko przypuszczenia.
A ty oczekujesz jakiejs sensownej wiedzy na temat wszechswiata? Bitch please. Nie zdziwilbym sie jakby sie okazalo ze sa jakies nowe planety w naszym ukladzie slonecznym o ktorych nie wiedzielismy.
ma dopiero niecałe 14 miliardów lat To sa rowniez jedynie przypuszczenia "naukowcow" rownie dobrze moze sie okazac ze sie jednak mylili i ma 99999 pierdyliardow lat.
Jednym slowem gowno wiemy i wszystko jest mozliwe. A im wiecej zaczynamy sie dowiadywac sie o wszechswiecie zdajemy sobie paradoksalnie sprawe jak daleko jestesmy od poznania prawdy.
Szanse sa bliskie 0% ze jestesmy sami we wszechswiecie.
Obserwacja kosmosu jest prostsza niz obserwacja glebi oceanu. Skierujesz teleskop w przestrzen i masz jak na dłoni co sie dzieje, latwiej jest badać radiacje kosmosu niz nurkowac w glebinach i sondowac bezmiar wod. Nie wykryjemy teleskopem szczegolow, jakie gatunki zyja na danej planecie, ale ruch wokol niej statkow kosmicznych bysmy zarejestrowali, podobnie jak fale radiowe i jakiekolwiek inne technologiczne slady. Pod tym wzgledem kosmos, ktory widzimy wydaje się na razie martwy.
Nie zdziwilbym sie jakby sie okazalo ze sa jakies nowe planety w naszym ukladzie slonecznym o ktorych nie wiedzielismy.
Co ja czytam?
Jest wielce prawdopodobne, że istnieje jakieś życie w wielu różnych miejscach wszechświata.
Życie na naszej planecie obejmuje niecały dzień kalendarzowego roku istnienia wszechświata więc to bardzo krótko, a jednak wystarczyło. Na ziemi wszystkie stworzenia postały w oceanach od jednokomórkowców. Planet i księżyców jest nieskończenie wiele z dość podobnymi warunkami do ziemskich więc byłoby to zaskakujące, jeśli nigdzie nie byłoby życia poza naszą planetą z mniej lub bardziej prymitywnymi stworzeniami czy zaawansowanymi cywilizacjami.
Ostatnie 10 tys. lat to duży postęp ludzkości. Ale zdecydowanie nabrał tempa w ostatnich 200 latach choćby dzięki największemu geniuszowi nam znanemu Tesli, którego też niektórzy brali za kosmitę, bo wyprzedzał ludzkość o kilkaset lat swą kreatywnością myślenia.
Nie zdziwilbym sie jakby sie okazalo ze sa jakies nowe planety w naszym ukladzie slonecznym o ktorych nie wiedzielismy.
Co ja czytam?
To nie jest tak nieprawdopodobne jak się może wydawać. W pasie planetoid, który jest bardzo daleko za Plutonem jest pewien bardzo duży obiekt, którego orbita nie pasuje do oriby innych obiektów znajdujących się w tym miejscu. Mało tego, wszystko wskazuje na to, że oddziałuje na nie grawitacyjnie. Niestety jest to tak daleko, że swiatło słoneczne praktycznie tam nie dochodzi, dlatego bezpośrednie obserwacje tego miejsca są obecnie niemożliwe.
Na szczęście może się to zmienić dzięki kosmicznemu teleskopowi Jamesa Webba, którego możliwości znacznie przewyższają możliwości wszystkich teleskopów, których do tej pory używali astronomowie. Na ten moment ten tajemniczy obiekt jest uznawany przez astronomów za hipotetyczną dziewiątą planetę naszego układu słonecznego.
Nie zdziwilbym sie jakby sie okazalo ze sa jakies nowe planety w naszym ukladzie slonecznym o ktorych nie wiedzielismy.
Może nie planety, ale jedna planeta - jak najbardziej może istnieć. No bo skąd bierze się takie dziwne zachowanie orbit obiektów z pasa Kuipera?
A może zamiast planety jest to... mikroskopijna czarna dziura? I dlatego jeszcze jej nie zdołaliśmy odkryć, bo jej zwyczajnie nie widać?
Jesli chodzi o "kosmitow" czy "ufoludkow" to nikt nie mowi ze to jakies zielone ludziki i sobie przyleca, czy jakies stwory ze star warsow i beda strzelac laserami. Za duzo hollywoodu sie naogladales.
Bardziej prawdopobne ze opcja cywilizacja osiagnela forme doskonala i metafizycznosc wykraczajaca daleko poza ograniczona fizycznosc ciala organicznego. Czyli znajduje sie w kazdej czastetcze atomu wszechswiata we wszystkich czasoprzestrzeniach i byc moze juz sa na naszej planecie od dawien dawna.
Via Tenor
Jak to nie spotkaliśmy? Ja bez przerwy spotykam tutaj jakiś kosmitów, jednym z nich jest nawet autor tego wątku.
.
Ja tu widzę kilka problemów.
Jako gatunek mamy strasznie słabe wyczucie czasu - to nie żart, i dla nas trudne jest wyobrażenie sobie czegoś co przebija kilka tysięcy lat maximum. Jakbyś się zapytał przeciętnego zjadacza chleba jak wyglądała kiedyś ziemia to byś pewno usłyszał pewno że były kontynenty takie jakie nasze , co najwyżej biegały jakieś dinozaury czy inne dziwne stworzenia. ale klimat był pewno podobny tylko że inne drzewa czy coś. A gdzie tam jakieś wyobrażenia jednego superkontynentu, czy że większość życia na naszej planecie przez większość czasu to była stworzenia morskie to byłby ciężki szok. Po prostu oceniamy z naszej krótkiej jako gatunku perspektywy - ba za jakiś czas może im wyjdzie że na naszej planecie były już cywilizacje technologiczne np jakieś belemity czy inne stworzonka morskie które po prostu wymarły w jednym z wielu globalnych wymierań - a po tych kilkuset milionach lat śladów po ich cywilizacji nie ma ( tak jak po naszej praktycznie nic nie zostanie)
Pomijamy już opóźnienia obrazu, sygnałów elektronicznych czy czegokolwiek innego związane z odległością. Plus skala obiektów wybudowanych przez cywilizację - z odpowiedniej odległości nasza planeta również będzie wyglądała jak nie zamieszkany glob
Kolejne zakładanie że gatunki będą podobne do nas - czy ich technologia będzie nastawiona na podróże w kosmosie. A może wyjdzie że są inteligentne minerały, czy np jakieś odmiany trylobitów, czy ryb
Czy że inna zamieszkana planeta oferuje ogóle możliwość opuszczenia jej bo np. brak na niej odpowiednich surowców
a to że jesteśmy cywilizacją technologiczną bardzo szybko się może zmienić i wrócimy do polowań na jeże żeby zrobić sobie kapcie ;)
Największym problemem jest odległość. Dajmy na to, że w galaktyce Andromedy powstała cywilizacja na takim samym poziomie co nasz, nasz rówieśnik. Od kiedy możemy taką wykryć? No od czasy gdy zaczęła emitować fale radiowe. No to po jakim czasie wykryjemy te fale radiowe jeżeli zaczęli je emitować jak my jakieś 100 lat temu? Za jakiś 2,5 miliona lat.
Ba nawet gdyby ta cywilizacja była bliżej, np. w innym z ramion naszej własnej galaktyki to i tak ciężko by było zejść poniżej tysiąca lat a mówimy wręcz o bliskim sąsiedztwie.
Tak więc byśmy taką cywilizację mogli wykryć to musiałaby istnieć od bardzo, bardzo dawna.
Sprawa jest wbrew pozorom bardzo prosta. Rozchodzi się o: czas i przestrzeń.
1. Czas - okres życia cywilizacji jest krótki. Wszechświat ma 13,7 miliarda lat, rozwinięta cywilizacja doprowadza do autodestrukcji w stosunkowo krótkim czasie w porównaniu do tego okresu. "Okienko" jej funkcjonowania jest zatem bardzo drobne w tej skali. Szansa, że istnieje gdzieś akurat teraz jest zatem bliska zeru.
2. Przestrzeń - w obserwowalnym Kosmosie jest więcej galaktyk niż upłynęło sekund od Wielkiego Wybuchu. Każda galaktyka to miliony gwiazd. Większość z nich ma układy planetarne. Ilość planet jest zatem niepojęcie wielka. Szansa, że na którejś są identyczne lub prawie takie same warunki jak na Ziemi jest bliska 100%. Ilość takich planet w skali Wszechświata to jednak jakiś praktycznie niewidoczny ułamek.
Jak połączyć te dwa wyżej wymienione czynniki, i dodać czas potrzebny na skomunikowanie się i fakt, że nawet gdyby - to obie cywilizacje musiałyby się akurat znajdować w podobnym stadium rozwoju - szansę na kontakt chyba z automatu można określić jako zerową.
Temat jest zatem ogólnie mało ciekawy. Są lepsze związane z Kosmosem ;)
w obserwowalnym Kosmosie jest więcej galaktyk niż upłynęło sekund od Wielkiego Wybuchu - nieprawda. Czas od wielkiego wybuchu to ~4e17, ilosc szacowanych obecnie galaktyk to 2e11 choc wedle modeli matematycznych moze ich nawet byc 2e12.
Reszta to gdybologia wiec daruje sobie pisanie scian tekstu.
Być może teleskop Webba przyniesie nam odpowiedzi na niektóre z tych pytań i/lub dowiemy sie czegoś nowego jeśli chodzi o istnienie życia pozaziemskiego.
Tworca symulacji zastanawia sie czy wypuscic 'alien' patch czy lepiej jako DLC.
Polecam poczytać cykl Liu Cixina "Wspomnienie o przeszłości ziemi". Co prawda jest to SF, ale dość mocno naukowe i bardzo ciekawie formułuje tezę dlaczego obce cywilizacje we wszechświecie ukrywają się przed innymi.
Bardzo fajnie też ukazany jest problem odległości, bo właśnie z tego powodu akcja trylogii rozciąga się na setki lat.
Teorii jest mnóstwo. I każda może być głupia, albo i prawdziwa.
Teoria o tym, że tylko jedna cywilizacja na galaktykę, albo na układ słoneczny( nawet to wystarczy, żebyśmy nikogo nie spotkali) Wtedy żadna cywilizacja, nie odnajdzie drugiej. Nawet z super hiper napędem. Nawet jeśli UFO byłoby prawdziwe (a nie satelita szpiegowska) Prawdopodobnie, byłaby no sondą obcych, która szuka życia. Ale jeśli ta sonda, leciała kupę lat, to zanim dotrze z niej sygnał, albo ona sama wróci, skąd przybyła, to minie np 2000 lat, i tutaj może wszystko się zmienić. Np leci sonda obcych. Ale dotarła do nas, po 2000 lat. I są dwa problemy. Po takim czasie, obcy którą ją wysłali, już nie żyją. Albo tutaj sonda pokazuje życie, ale za 2000 lat, to nas nie będzie :)
2 teoria. To my jesteśmy najbardziej zaawansowani, bo panspermia, i wiele innych czynników, spowodowało to, że tylko u nas, powstało w pełni rozumne życie(no można się kłucic, że nie wszyscy są rozumni;D) Co jest z jednej strony przerażające. Ale z drugiej, nikt nas nie zaatakuje. Od jesteśmy pierwsi. Albo to my mamy stworzyć życie( roboty,androidy) Które będą zasiedlać inne planety.
Teoria 3. Żyjemy w powalonej pętli. I to my mamy stworzyć życie, złamać 4 wymiar, i to my mamy stworzyć sami siebie. Albo tak naprawdę, żyjemy gdzie indziej(nasza, lub podobna rasa) i tak się już dawno rozsyłamy. Gdzie się uda, to się uda. Ale to już książkowy scenariusz ;D
Z tego co wiem, dalej nie wiadomo, jak naprawdę się rozwinęliśmy, i kto jest tym brakującym ogniwem, łączącym nas z małpami. W ogóle, ktoś może polecić książkę na te tematy? Czemu Azjaci są mniejsi i mają takie oczy, czemu czarni są czarni, i czemu Aborygeni są tacy niepodobni do nikogo.
Teoria 4, żyjemy w symulacji. Albo pętli czasowej. Na jedno by wychodziło. Umierasz, i system, lub ty sam, wybierasz w którym czasie chcesz żyć. Więc jest prawdopodobne, że jeśli umrzesz, możesz odrodzić się, zarówno w czasach Aleksandra Wielkiego, jak i w przyszłości . Ale jak? Lubię teorię, że stworzyliśmy wszystko sami. W sensie była pustka, narodziła się myśl. Ta stworzyła więcej myśli, jaźni, jak zwał tak zwał. I zaczęło się wszystko kreować. Najpierw po prostu głazy, gwiazdy, potem życie. Od najmniej skomplikowanego, do coraz bardziej złożonego. Chociaż jak każda teoria, ma masę luk. I tak można się bawić całe lata ;)
Jak dla mnie ciężko jest o to, żebyśmy byli pierwsi we wszechświecie, skoro nawet nie byliśmy pierwsi na naszej własnej planecie. Poza tym nasza galaktyka choć jest stara, to nie jest najstarsza ze wszystkich, więc życie w innych miejscach mogło powstać wcześniej.
A no i dochodzi jeszcze fakt, że na Ziemi średnio co kilkadziesiąt milionów lat dochodzi do apokalipsy, podczas której wymierają praktycznie wszystkie żyjące gatunki. Nie wiadomo, czy nie ma gdzieś bardziej przyjaznego do życia miejsca, w którym jakaś cywilizacja mogła się rozwijać w spokoju bez żadnych przeszkód w postaci asteroid i innych katastrof naturalnych.
toyminator
"Ale dotarła do nas, po 2000 lat. I są dwa problemy. Po takim czasie, obcy którą ją wysłali, już nie żyją. "
Skąd pewność, że życie rozwiniętej cywilizacji będzie tak krótkie jak ziemskie czy tylko trochę dłuższe ? Może rozwinięta cywilizacja z technologią skrajnie wydłużyć życie do poziomu kilku czy kilkunastu tys. lat.
Nawet na naszej planecie są stworzenia, które żyją znacznie dłużej niż ludzie bez wspomagania technologią i medycyną np:
Gąbka Scolymastra joubini - 15 000 lat.
Gąbka Cinachyra antarctica - 1550 lat.
Cyprina Islandzka - 507 lat.
Rekin polarny - 392 lata.
Wal grenlandzki - 211 lat.
Karmazyn ostrooki - 157 lat.
Jeżowiec - 200 lat
Żółw słoniowy - 177 lat
Karmazyn północny - 157 lat
Żółw olbrzymi i jesiotr jeziorny - 150 lat
Jest też nieśmiertelna meduza. Jest to jedyne znane nam stworzenie na naszej planecie, które potrafi cofnąć się w stadium rozwoju. Poprzez proces transformacji jest ona w stanie wrócić do formy polipa i może to robić wiele razy co potencjalnie czyni ją nieśmiertelną biologicznie. (jeśli jest w formie polipa i zachoruje lub nie ma dostępu do jedzenia, to nie może się zregenerować i umrze.)
Jeszcze ponad 100 lat temu średnia długość życia ludzi wynosiła 30-45 lat. Osoby urodzone w roku 2010 powinny żyć już średnio 67 lat. Obecnie statystycznie jeszcze dłużej. Ciężko nie dojść do wniosku, że to właśnie człowiek niedługo będzie wiódł prym w długowieczności na naszej planecie. Z pewnością granica 200 lat dla człowieka będzie kiedyś w zasięgu dzięki postępowi medycyny i nauki. Granica śmiertelności będzie co raz bardziej przesuwana co wiek.
Ognisty Cieniostwór
"Jak dla mnie ciężko jest o to, żebyśmy byli pierwsi we wszechświecie, skoro nawet nie byliśmy pierwsi na naszej własnej planecie"
Wszystkie stworzenia na naszej planecie mają tego samego przodka. Jednokomórkowce w głębinach oceanów. Ewolucja zrobiła swoje. Bardzo długo trwało zanim wyszło jakiekolwiek stworzenie na ląd i wykształciło się oko zdolne widzieć poza wodą.
"na Ziemi średnio co kilkadziesiąt milionów lat dochodzi do apokalipsy, podczas której wymierają praktycznie wszystkie żyjące gatunki."
Niesporczaki ponoć przeżyły jako jedyne organizmy żywe wszystkie apokalipsy na naszej planecie. Dlatego badają te stworzenia, które charakteryzują się dużą odpornością na ciśnienie, promieniowanie kosmiczne, wysokie i niskie temperatury, brak tlenu, pokarmu, wody.
Wszystkie stworzenia na naszej planecie mają tego samego przodka. Jednokomórkowce w głębinach oceanów. Ewolucja zrobiła swoje. Bardzo długo trwało zanim wyszło jakiekolwiek stworzenie na ląd i wykształciło się oko zdolne widzieć poza wodą.
Ja bym nie powiedział, że dokładnie każde stworzenie na Ziemi jest potomkiem jednokomórkowca. Owszem to były pierwsze oraganizmy na Ziemi, ale przecież nie wszystkie stworzenia powstały w tym samym czasie. Pierwsi ludzie pojawili się miliony lat po dinozaurach. Nie ma opcji, żebyśmy w jakikolwiek sposób byli z nimi spokrewnieni.
Niesporczaki ponoć przeżyły jako jedyne organizmy żywe wszystkie apokalipsy na naszej planecie. Dlatego badają te stworzenia, które charakteryzują się dużą odpornością na ciśnienie, promieniowanie kosmiczne, wysokie i niskie temperatury, brak tlenu, pokarmu, wody.
Tak, słyszałem o nich. Nie pamiętałem tylko jak się nazywają. Ciekawe, czy kiedyś znajdą przyczynę ich wytrzymałosci.
Wszystkie organizmy wywodzą się od jednokomórkowców i są ze sobą w różnym stopniu spokrewnione, nawet ludzie i dinozaury.
Problemem jest skala której większość osób nie jest w stanie pojąć, wszechświat jest naprawdę ogromy. Z punktu widzenia obecnej wiedzy i technologii człowiek nigdy nie będzie w stanie dotrzeć do innego układu planetarnego. Może inne cywilizacje mają tak samo? Może zbliżenie się do prędkości światła jest rzeczywiście niemożliwe? W takim wypadku nigdy nie spotkamy innej cywilizacji. Układ planetarny który znajduje się najbliżej Układu Słonecznego to Alpha Centauri - 4.37 roku świetlnego, jeden rok świetlny to 9.46 biliona kilometrów, pomyśl sobie jakie prędkości musieliby osiągać ci "kosmici" żeby dotrzeć do Ziemi, a co jeśli musieliby lecieć z jakiegoś dalszego układu albo z innej galaktyki (najbliższa to Andromeda, oddalona od nas o 2.5 miliona lat świetlnych)? Skala wszechświata jest naprawdę niewyobrażalna, parafrazując jednego z moich profesorów: Mówienie że szukanie życia we wszechświecie jest jak szukanie igły w stogu siana to bardzo duże niedopowiedzenie, szukanie życia we wszechświecie to bardziej jak szukanie jednego konkretnego ziarnka piasku na całej Ziemi. Wszechświat jest na tyle duży że nawet jeśli założymy że życie istnieje na miliardzie różnych planet i my zbadamy miliard planet we wszechświecie to prawdopodobieństwo znalezienia czegokolwiek dalej będzie bliskie 0.
Większość?;D Nikt nie jest w stanie tego pojąć, i chyba nigdy nie pojmie. Sądzi się, że po śmierci jest na to szansa. Ale czy ja wiem. My nie jesteśmy pojąc oceanów do końca, naszej własnej planety, i wielu rzeczy które sie dzieją, a co dopiero mówić o wszechświecie ;) Na razie to nie potrafimy, pokonać w pełni wszystkich wirusów czy bakterii. A jeszcze są potencjalnie groźne grzyby. Jakby tak, nie tylko człowiek ewoluował, ale np Niedźwiedzie czy wilki i tygrysy, w formy takie bardziej ludzkie, to prawdopodobnie, nie mielibyśmy szans ;D Chociaż szybciej możemy się rozmnożyć.
Problemem jest odległość, a co za tym idzie czas potrzebny do jakiegokolwiek bliższego kontaktu z inną cywilizacją. Do najbliższego nam obcego układu planetarnego Apha Centauri mamy 3-4 lata świetlne, co oznacza, że światło pędzące z prędkością ok. 300 tys. km/s dochodzi tam właśnie w ciągu 3-4 lat.
Istnieje projekt wysłania sondy w tamto miejsce (Breakthrought Starshot), ale nawet po uzyskaniu bardzo dużej prędkości dzięki asyście grawitacyjnej (nieosiągalnej dla jakiegokolwiek statku kosmicznego mogącego przewieźć człowieka) ta dotrze tam za jakieś 40, a może nawet 50 lat i to tylko w przypadku, kiedy wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Jeśli istoty z innych cywilizacji nie są jakimiś cyborgami żyjącymi po 500 lat i nie mają jakieś niebywałej wytrzymałości, to nie ma szans na to, żebyśmy w tym momencie na siebie trafili. W ogóle chyba jedynym sposobem podróży międzygwiezdnych jest zaginanie czasoprzestrzenii, a do tego potrzeba niewiarygodnie rozwiniętej technologii.
W książce Proxima, na żaglach słonecznych, leciała jedna osoba, nie wiem ile lat, chyba ponad 100. Potem znaleźli ziarna, i dolatywali w 4 lata. Ale wątpię, żebyśmy odkryli technologię, chociaż zbliżoną. Może fuzja jądrowa. Ale nawet za fuzją, podróż do Proximy, zajęła by nam z 10-20 lat. Jeśli nie dłużej.
Rozwiniętej Technologii. I energii. Dużo energii.
Odległość nie jest żadnym problemem, jeśli wykorzystuje się most Einsteina-Rosena. A przedstawiciele obcych cywilizacji, którzy wyprzedzają ludzkość w rozwoju o dziesiątki tysięcy lat, z pewnością powszechnie z nich korzystają.
Kosmici pewnie poszli w krypto i NFT. Przy okazji zniszczyli swoja planete i wymarli.
Ja bym chociaż za życia chciał znać wiedzę odkrytą z nsszej planety.
Co ciekawego zostanie odkryte zaraz trafia w wojskowe badania i archiwa. Ziemia to jedna wielka cenzura i propaganda. Za 100 lat ludziom nadal będą pompowac że piramidy to grobowce pastuchow
https://wiadomosci.wp.pl/odkryto-piramide-na-dnie-atlantyku-6031318008333441a
Nie ma to jak wypierać rzeczywistość i oszukiwać się że UFO nie istnieje
Pozdrowienia dla wszystkich wypierających rzeczywistość.
A dla reszty osób którym jednak zależy na poznaniu prawdy o naszej rzeczywistości polecam to krótkie wideo (zawiera oficjalną i potwierdzoną informację).
PENTAGON OTWORZYŁ OFICJALNE BIURO DO BADANIA OBIEKTÓW UFO
https://www.youtube.com/watch?v=f2SP5uvzSAY
Nie musisz oglądać materiałów wideo.
Wystarczy raz za czas popatrzeć w okno lub w niebo.
Ja osobiście widziałem już kilka razy dziwne obiekty.
A raz widziałem z (bardzo) bliska gdy szedłem na spacer wieczorem.
Ta obserwacja z bliska miała miejsce 27 grudnia 2020 roku.
Biała świecąca kula wisiała nad drzewami przez parę minut.
To nie był żaden dron, helikopter, samolot, balon czy cokolwiek pochodzenia ziemskiego.
NASA zatrudniła... teologów. Mają ocenić, jak ludzie zareagują na odkrycie Obcych
To oczywiste że to ma związek z postępującymi badaniami nad UFO w Pentagonie
Przygotowują świat na nadchodzące szokujące informacje.
PRoblem jest jeden. Czy im wierzyć?W czasach, gdzie fake jest podstawą. Skąd będziemy wiedzieć, że wszystko co by pokazali, nie jest spreparowane? Tylko żeby kasę wyciągnąć. To mnie przeraża. Ale oczywiście, nie wykluczam, że w końcu mogli się zdecydować, że jesteśmy na to gotowi. A nie jesteśmy. Ludzie nie są gotowi na inność u innych, a co dopiero kosmitów :D
Poruszyłeś temat paradoksu Fermiego. Hipotez jego wyjaśnienia jest wiele, moja ulubiona jest taka, że obce cywilizacje badają przestrzeń w poszukiwaniu życia, ale ponieważ jest ona ogromna, to też i do kontaktu dochodzi raz na kilka tysięcy lat. Stąd wszystkie boskie objawienia, cuda, wizje itp.
Obce cywilizację istnieją, ale do realnego kontaktu cywilizacji ludzkiej z cywilizacjami pozaziemskimi nigdy nie doszło i nie dojdzie z powodu ogromnych odległości. Tyle.
Dochodzi do nich od tysięcy lat i to są potwierdzone fakty. Poczytaj sobie chociażby wywiady z Bobem Lazarem, który pracował w Strefie 51 nad pojazdami obcych. Nie mówiąc już o zapisach w hinduskiej Mahabharacie, opisującej pojazdy bogów oraz wojny przedstawicieli obcych ras toczone na Ziemi, a także ich broń.
Ja na co dzień spotykam kosmitów. Szczególnie dzisiaj.
Wy tutaj prowadzicie jakieś śmieszne dywagacje nad tym dlaczego nie spotkaliśmy jeszcze obcych.
A tymczasem...
Na Ziemi są dowody na to że obcy odwiedzają naszą planetę od milionów lat.
Oto najmocniejszy dowód jaki do tej pory widziałem.
W październiku 2020 roku w Meksyku podczas kopania tunelu dla pociągu metra odnaleziono starożytny tunel w którym znajdowały się artefakty przedstawiające istoty pozaziemskie.
Zdjęcia tych artefaktów krążą w społeczności ufologicznej w Meksyku.
Prędzej czy później wszystkie kłamstwa które są rozpowszechniane przez naukę i religię się rozsypią.
Prawda zawsze wyjdzie na jaw.
JEDNO Z TYCH ZDJĘĆ WSTAWIAM TUTAJ.
:)
Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują.
A.E
Kurzgesagt ma na swoim kanale yt 5 filmików w których wyjaśnia co nie co odnośnie tej tematyki. Polecam obejrzeć, można dużo fajnych rzeczy wyciągnąć.
Teoria dobra jak każda inna. Ja mam inne teorie.
Po pierwsze. To tylko NAM się wydaje, że nie spotkaliśmy. Mniej więcej jak to, że pierwotniaki też nie wiedzą o tym że są obserwowane.
Jak mamy o tym wiedzieć, skoro np. nie wykształciliśmy jeszcze odpowiednich zmysłów do tego.
Ciekawym paradoksem mogło by być zjawisko jak w filmie Interstellar. Wszystkie te UFO to jesteśmy my z przyszłości.
Drugie. Nazywam to roboczo "teorią omylności". Przez całą naszą historię myliliśmy się. Myliliśmy się co do kształtu Ziemi, co do jej miejsca w kosmosie, w układzie słonecznym. Teraz jesteśmy przeświadczeni o wyjątkowości życia na Ziemi i jego rzadkości w kosmosie. I po raz kolejny - jesteśmy w błędzie. Ani życie inteligentne (jak o sobie z dumą mówimy) nie jest zjawiskiem wyjątkowym w kosmosie a już w ogóle jakiekolwiek życie w kosmosie.
Ludzie ogólnie nie są zbyt mądrzy. Sto lat temu wymyślili samolot, a wydaje im się, że już wszystko wiedzą i że kosmitów ni ma, bo oblecieli swoją planetkę i okolice.
Pytanie jest źle zadane. 15 lat temu widziałem UFO z dość bliskiej odległości i kształtem nie przypomina talerza.Nie zmieniło to w żaden sposób mojego życia, poza tym, że wiem o istnieniu UFO. Dla sceptyków przesyłam link do średniowiecznych i późniejszych malarzy, którzy uwiecznili UFO na obrazach https://www.antyradio.pl/News/Religia-vs-kosmici-Czy-swiete-obrazy-skrywaja-prawde-o-UFO-21548
A ja uważam, że jakieś organizmy żywe gdzieś są na pewno. Takie stwory jak w Obcym to jeszcze zrozumiem, ale w cywilizacje trudno uwierzyć. Ludzie mieli duzo fuksa, że opanowali ogień i przez ten czas nie wyginęli w jakichś katastrofach.
Raz widziałem kosmite i nawet z nim gadałem ale byłem na niezłej bombie ;D
Niestety, mamy związane ręce. Wyjaśnienia Milczenia Kosmosu (Silentium Universi), znanego też jako Paradoks Fermiego nie znamy.
Kosmolog Tipler podawał taką możliwość (cytat za Dukajem): "ze znanych nam praw fizyki nieuchronnie wynika konieczność przejęcia przez inteligentne życie kontroli nad całą materią we wszechświecie, aż wreszcie u końca czasu doprowadzi ono do kollapsu wszechświata w osobliwość, kollapsu tak precyzyjnie zaprojektowanego, że moc procesunku owej materii podąży do nieskończoności, i emulowane w niej światy będą trwać wiecznie. Tym samym możliwe będzie odtworzenie i nieskończone procesowanie wszystkich wersji historii wszechświata, a wszyscy ich mieszkańcy posiądą życie wieczne.
Ten Punkt Omega spełnia definicje Boga z większości religii. Emulacja jest tu tak kompletna, że w istocie trudno wykluczyć, czy sami nie znajdujemy się wewnątrz Punktu.." Koniec cytatu. Osobiście taka teoria w rodzaju symulacji nie przemawia do mnie, ale, oczywiście, nie sposób jej całkowicie wykluczyć.
Obecne braki w wiedzy są zbyt duże, żeby przyjąć jakąkolwiek prawdopodobną wersję.
Masz wyzej jedno z najprostszych wyjasnien. Czas. SETI ma jakies 40 lat i to jest nic w skali wieku wszechswiata. Do tego nasluchujemy jakiejs niewielkiej czesci sygnalow z malej czesci nieba. Wysylamy sygnaly radiowe od 100 lat, czyli nastepne nic w skali czasu. Byloby raczej dziwne, gdybysmy odczytali sygnal innej cywilizacji w tak krotkim czasie.
Tyle było już o tym tekstów, że aż wstyd powtarzać. Dość powiedzieć, że znaczna większość naukowców przyjmuje rozsądnie, że Ziemia nie jest anomalią w skali Wszechświata. Coś tam w tym bezmiarze i bezkresie kosmosu się na pewno zrodziło. A dlaczego nie dotarło ze swoim przekazem na obrzeża jakiejś mniej znaczącej galaktyki, to już inna sprawa.
Być może za naszego życia okaże się, że nawet na sąsiedniej planecie są jakieś skamieliny czy inne pozostałości organizmów biologicznych. I to powinno zamknąć temat, bo nawet jeśli na takim zadupiu jak Układ Słoneczny na kilku planetach samoczynnie zrodziło się życie, to sprawa jest jasna jak słońce, to czy tamto.
Religie rozmaite będą musiały się z tym zmierzyć, niektóre już próbują, ale im bardziej próbują, tym są mniej wiarygodne.