Co robicie w tym czasie? Ubieracie choinkę, bo tak was w domu nauczyli czy nie? Łamiecie się opłatkiem z rodziną? Modlicie, śpiewacie kolędy dla świętego spokoju czy tylko jecie z rodziną wstajecie od stołu i do komputera/do siebie do domu/pracy? Ciekawi mnie to, bo nie jestem katolikiem w przeciwieństwie do reszty rodziny i nigdy nie wiem jak się zachowywać.
cytując klasyka
"Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie."
cytując klasyka
"Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie."
+1
Stara, ale jakże mądra rada.
Choinkę ubieramy, opłatkiem się nie łamiemy, nie modlimy, nie śpiewamy. U mnie rodzina niby wierząca, ale jakoś święta nigdy katolickie za bardzo nie były. Niektórzy idą na pasterkę, zazwyczaj dziadkowie ale to tyle. Po prostu zwykły obiad z trochę innymi daniami niż zwykle.
No i prezenty sobie dajemy w wigilię.
Ciekawe czy takich rodzi nwięcej jest. Bo myślałem, że tylko u mnie tak jest na Wigilię. Bo kiedyś t ochodziło się do Dziadków. A Wigilia zawsze była taka normalna, jak się już dorosło. Ot jedzenie takie i takie, jakieś prezenty i wsio. Gdybym miał dzieci, to pewnie wyglądało by to inaczej.
Jako agnostyk w wierzącej rodzinie to po prostu robię to co inni, jedynie podczas modlitwy tylko stoję trzymając swoje ręce i nic nie mówię.
Jeśli chodzi o te wszystkie inne aspekty świąt to w mojej opinii można to rozpatrywać po prostu jako taka tradycja bez szczególnego związku z wiarą, więc gdybym to ja był np. jakąś głową rodziny organizującą wigilię to chętnie bym nawet zachęcał do tego rodzinę:
Choinkę zawsze jest fajnie ubierać i przez to, że jest to w miarę ciekawe zajęcie to nie potrzeba do tego wierzyć.
Łamanie się opłatkiem to po prostu coś w swego rodzaju życzenia na nowy rok. :P
A śpiewanie kolęd może być sposobem na miłym spędzeniem czasu z rodziną (chociaż u mnie tego akurat nigdy się nie robiło).
Choinkę ubieram od 3 lat bo moja partnerka to freak świąteczny i tak ma (gdyby nie to nawet bym braku choinki nie zauważył), opłatka nie tykam (składam życzenia, podaję rękę), kolęd nie śpiewam, na pasterkę nie chadzam. Daję prezenty bo to fajne i miłe. Jak się łatwo domyślić nie traktuję tych dni w sposób religijny. Bardzo sympatyczny okres, który zaczynam doceniać im bardziej stary się robię ale głównie dlatego, że jest miło, sympatycznie, wszystko zwalnia a ja odpoczywam i spędzam czas z bliskimi, których z roku na rok mam coraz mniej.
Święta dla mnie to głównie czas dla rodziny, wszelkie rytuały z nimi związane nie mają dla mnie znaczenia religijnego natomiast znakomicie zacieśniają więzy rodzinne. Dlatego będę w swojej rodzinie kultywował je do końca. Pamiętam jak magiczne były dla mnie święta kiedy byłem dzieckiem i swoich dzieci nie pozbawię tej radości.
Co ma Ateizm to tradycji, która jest zbiorem starych wierzeń. Ateizm odnosi się do nie wiary w jakiegokolwiek coś, co w każdej religii jest tym samym. A nie do nie wiary w tradycje. Wigilia to Wigilia, a Boże narodzie, traktuję po prostu jako święta zimowe. Choinki już tak nie ubieramy, bo stoi na balkonie z lampkami tylko. Opłatkiem się łamiemy, modlitwa jest, bo tylko ja jestem ateistą. A raczej Agnostykiem. Bo w COŚ, wierzę, ale nie potrafię tego wyjaśnić. Tyle że nie czczę tego w żaden sposób, i nie lubię instytucji kościelnej. Proste:) Kolędy też mogę sobie śpiewać, bo to piosenki, a że tam jest coś o Jezusie to nic nie szkodzi. Zresztą, w mojej rodzinie, jakoś nigdy specjalnie się nie śpiewało kolęd. Zawsze jak to obserwowałem, to wydawało mi się, że to takie wymuszone i sztuczne. A potem i tak siedzę albo z rodziną albo przy kompie. Mam już tylko rodziców i brata oraz babcię, która przyjeżdża tylko na Wigilię . Więc takiej świątecznej atmosfery już nie ma.
OD traktuj to jako spotkanie z rodziną. Zachowuj się normalnie, jak na urodzinach(rodzinnych, nie u kolegów ;D)
Dla mnie święta to okazja do spotkania się z rodziną. Jest to okres szczególny, bo w przeciwieństwie do urodzin, czy imienin zawsze spotykamy się w największym możliwym składzie.
Do aktywnego przeżywania świąt nie trzeba być wierzącym, ani zachowywać się w jakiś szczególny sposób. Jak nie masz fanatycznej rodziny, to nie ma żadnego przymusu modlitwy, śpiewania kolend, czy chodzenia na pasterkę. Moja rodzina w większości jest wierząca i zawsze się pytają, czy ktoś chce iść na pasterkę, kolend praktycznie nigdy nikt nie śpiewa, bo nikomu się nie chce, a o modlitwie to nie ma nawet mowy. Zamiast tego wolimy np. pograć w jakieś gry planszowe.
Spotkanie z rodziną, katolickie rytuały zachowuje gdy mam takie wigilijne kolacje z głęboka wierzącymi dziadkami, w innym przypadku nie, w tym roku jade do mojej matki, która ostatni raz w kościele była wtedy kiedy ja bylem - czyli na moim bierzmowaniu 11 lat temu, więc obejdzie sie.
Jako człowiek uważający chrześcijańską koncepcję boga za feudalny, poniżający system, bardzo lubię święta. Idealny czas, żeby się nażreć, posiedzieć na dupie i grać w gre. Dla mnie święta mogą być cały czas.
Święta to tradycja obecnie nie mająca za wiele wspólnego z religią.
To zależy od ludzi i ich spojrzenie. Nie zawsze wszyscy mają podobne podejście. Niektórzy są bardziej religijni, a inni nie za bardzo.
Poza tym, aktualne Wigilia i Boże Narodzenia w Polsce są mocno związane z narodziny Jezusem Chrystusem. To są najważniejsze święta i tradycji dla katolicy i chrześcijanina.
Najbliżej zbliżoną datą w kalendarzu pogańskim są Saturnalia, ew. Sol Invictus. Rodzimowiercy mają Szczodre Gody. Tak więc obchodzę Wigilię w ten sposób że jem ku chwale bogów. Bez chrześcijańskich rytuałów.
Jestem agnostykiem, a nie ateistą, ale dla niektórych to to samo, więc się wypowiem: ze względów rodzinnych oraz kulturowych "celebruję" tradycje świąteczne. Tak, ubiera się w domu choinkę (choć niekoniecznie to muszę sam robić), czasem się śpiewa kolędy, przyrządzamy "świąteczne" potrawy etc. Co w tym złego? Szczególnie najmłodsi lubią i chcą by była "świąteczna atmosfera", a skoro to nikogo nie krzywdzi...
Nie modlimy się, ale zdarza się pójść na pasterkę, lecz nie ze względów religijnych, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.
Jeśli nie czujesz się "katolikiem", ale wywodzisz się z katolickiej rodziny, to doskonale wiesz, jak to wygląda, a wątek jest co najwyżej lekką, infantylną prowokacją.
Nie obchodzę świąt. Spędzam ten dzień jak każdy inny.
Należałoby raczej sformułować pytanie, czy całkowicie świecka tradycja wigilijna spożywania alkoholu obejmuje siadanie po nim za kierownicę. Zwłaszcza zadeklarowanym katolikom.
Owszem, ubieranie choinki, spożywanie kolacji wigilijnej i wręczanie świątecznych prezentów wywodzą się z tradycji pogańskich (wyjątkiem jest dzielenie się opłatkiem). Pogańskie obrzędy obrosły jednak w chrześcijańską symbolikę i straciły całkowicie pogański wymiar. Poza tym: "pogański" to również "religijny", gdy idzie o posiłek (zimowa uczta na cześć bogów) i prezenty (kult czarownicy przynoszącej dary). W pełni "świecka" była chyba tylko tradycja "choinkowa", czyli ozdabianie domów gałązkami i roślinnością w czasie ponurej zimy (zanim drzewko stało się symbolem nieśmiertelności i korony cierniowej).
prezenty (kult czarownicy przynoszącej dary).
we wloszech, takim innym dosc katolickim kraju dalej prezenty przynosi befana
wręczanie świątecznych prezentów wywodzą się z tradycji pogańskich
Na pewno? Jeśli chodzi o św. Mikołaja i 6 grudnia, to czytałem nieco o Mikołaja z Miry:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Miko%C5%82aj_z_Miry
Stąd pochodzi tradycji wręczanie prezentów w grudniu.
Pogańskie obrzędy obrosły jednak w chrześcijańską symbolikę i straciły całkowicie pogański wymiar.
Spoko, a teraz jesteśmy już po szczycie tej sinusoidy, zatem niebawem znowu będzie jak było.
Poza tym: "pogański" to również "religijny"
I tak i nie - wg mnie nie ma ateistów sensu stricte, każdy ma coś w co wierzy i zewnętrzny obserwator mógłby nazwać jego bogiem, pieniądze czy władza to tacy sami bogowie jak Światowit czy Perun.
Spoko, a teraz jesteśmy już po szczycie tej sinusoidy, zatem niebawem znowu będzie jak było.
Nie jestem do końca pewien, czy "będzie, jak było", czy też pewne tradycje po prostu zaczną zanikać albo obrosną w nową symbolikę.
wg mnie nie ma ateistów sensu stricte, każdy ma coś w co wierzy i zewnętrzny obserwator mógłby nazwać jego bogiem, pieniądze czy władza to tacy sami bogowie jak Światowit czy Perun
Nie za bardzo rozumiem. Na jakiej zasadzie zestawiłeś wiarę (w Boga lub bogów, których istnienia nie sposób udowodnić) z pragnieniem władzy czy pieniędzy?
Stąd pochodzi tradycji wręczanie prezentów w grudniu.
SirXanie, nie. Jest na odwrót: najpierw była tradycja pogańska, a potem chrześcijanie ją zaadaptowali i znaleźli dla niej patrona. O ile pamiętam, za "przeszczepienie" tej tradycji na grunt chrześcijański odpowiada największy wróg katolików, czyli Marcin Luter.
Ok, dzięki za info.
Również jestem agnostykiem pomimo, że zostałem wychowany w mocno katolickiej rodzince. Modlić się nie modlę, biblii nawet nie tknę - ot stoję w miejscu ze złożonymi rękoma podczas modlitw. A tak to normalnie prezenty, pierogi i czasami się nawet zdarzy dla zgrywy zaśpiewać jakąś kolędę.
Och, ile agnostyków na forum. Takie JB na 80%, bo się jednak trochę boję.
Misiu patysiu - roznica polega na tym, ze zarowno teista jak i ateista poruszaja sie w zakresie wiary: jeden wierzy, drugi nie. Co wiecej, istnieje cos takiego jak agnostyk teista albo agnostyk ateista (ale rowniez sa agnostycy znajdujacy sie pomiedzy). Sam zas agnostycyzm opiera sie na wiedzy i zaklada brak mozliwosci poznania/potwierdzenia istnienia/nieistnienia istot wyzszych (bogow/duchow, jak zwal tak zwal).
Zreszta cytat z wiki:
Bertrand Russell w broszurze „Kto to jest agnostyk?” stwierdził, że chrześcijanie twierdzą, że wiemy, że Bóg jest, ateiści – że wiemy, że Boga nie ma, natomiast agnostycy przyjmują, że nie ma dostatecznych podstaw, aby potwierdzić istnienie Boga lub mu zaprzeczyć.
Dodatkowo, jako naukowiec musialbym sie czuc glupio bedac teista lub ateista. Cale zycie poszukiwac odpowiedzi na rozne pytania bazujac na dowodach, aby w przypadku istot wyzszych swierdzic "sa/nie ma ich, bo ktos kiedys tak napisal w ksiazce". Tak, zdaje sobie sprawe ze rozprawy naukowe to tez "kiedys napisano w ksiazce". Roznica jest taka, ze rozprawy naukowe pozwalaja na powtorzenie eksperymentu watpiacemu. Zadne pismo swiete (o ile mi wiadomo) jakims cudem (heh) nie pozwala na to...
A co do tematu watku (aby nie bylo 100% oot):
jak bylem singlem to nie bawilem sie w choinki itp - bo mnie to zupelnie nie rusza. Teraz jak mieszkam z dziewczyna, ktora uwielbia bozonarodzeniowa atmosfere to pomagam w tym, w czym moge (jedzenie, choinka, ozdoby). Jendak na msze czy pasterke mnie nie wyciagnie a i koled nie bede spiewac - od instytucji KK juz dawno sie odcialem.
A czego się boją? Jednorożca czy innej mitycznej postaci?
Spalą się w piekle antychrysty!
Co za pytanie, jakos w Japonii czy innych krajach tez "swietuja", sa jakies promocje czy ozdoby z Mikolajem, w Japonii maja nawet swoja tradycje czyli zamawianie jedzenia z KFC, nei wiem o co z tym chodzi, moze KFC robilo jakas kampanie marketingowa ktora sie przyjela ala Coca-Cola z ciezarowka na swieta.
W tę wigilię pracuję 6-10, więc dla mnie to po prostu prawie wolne trzy dni, no i na tym mógłbym moją wypowiedź zakończyć.
Bliżej mi do agnostyka, niż do ateisty. Choinkę pomogłem ubierać z racji męskiego obowiązku (plus mały, czteroletni sros biega po domu i wcina cukierki), opłatek zostal (-----> 3 minuta :D). Nie modlimy się, nie śpiewamy, raczej zwykła, normalna kolacja. Co do prezentow, to zawsze z siostrą miałem umowę 'a pier*ol się, nic sobie nie kupujemy i bedzie git' i najwyżej coś rodzicom.
Śmiesznie, jak tak po sklepach ludzie co roku się chcą zesrać, a tu po prostu dwa dni, czasami nudne, tym bardziej jak np zbytnio się nie spodziewam, żeby ktoś z rodziny w tym roku nas odwiedził.
https://www.youtube.com/watch?v=kt0ZCsMQp_A
U mnie w domu stawiamy choinkę i uieramy ją tylko w lampki zasadzie. Pod sufitem też montujemy lampki.
Prezenty sobie dajemy bo jak wspomniane wyżej : to miłe i przyjemne.
Ale spędzamy święta sami tylko we dwójkę. Nie robimy specjalnych dań, nie ma kolęd, opłatków czy tego typu rzeczy.
Dla nas święta to wolny okres, gdzie możemy odpocząć od pracy i spędzić ten czas razem...i tyle :)
Choinki nie mam, opłatkiem się nie łamię, życzeń nie składam, kolend nie puszczam. Na obiado-kolację jem schabowego z kapustą i popijam barszczem bo lubię tę zupę (w ciągu roku też jem barszcz czerwony więc nie jest to danie stricte związane ze świętami jak w niektórych domach).
Najbardziej świątecznym aspektem w moim domu jest "świąteczna" rolada czekoladowa dancake.
Stosuję się co do zasady w poście [2]. Jestem agnostykiem romansującym z Buddyzmem, nie widzę jednak problemu w łamaniu się opłatkiem czy ubraniu choinki. Takie elementy kultury nie czynią nikomu szkody, więc i tak wychodzę na plus — przy okazji Świąt mam okazję odpocząć i spotkać bliskie mi osoby.
Ja jestem ateistą w 100%. Choinki nie ubieram, opłatkiem się łamię tylko z dziadkami, którzy są katolikami (słabymi, ale jednak). Wigilii nie obchodzę, tzn. odwiedzę dziadków 24 Grudnia, zjem kolację i wychodzę o 20/21 do domu. Gram wtedy w gry/czytam książki i idę spać.
Strojenie choinki wymyślili Niemcy, święta 24 grudnia obchodzono przed Jezusem jako przesilenie zimowe. Więc to część kultury a że biblia plagiatuje to już nie nasza wina.
nawet ateistą nie jestem przeżywam ten dzień kolejny raz bo utknąłem w dziwnym miejscu pojawiła się mgła i tylko tyle widzę
jak już się odnalazłem ruszyłem dalej w głąb tego spowitego mgłą pustego miejsca
jak przez mgłę coś sobie przypomniałem od szamana przy bramie jakieś ziele dostałem
tu się dowiedziałem jaki cel w tej przygodzie miałem i do kogo po odpowiedź zmierzałem
no i go wreszcie spotkałem i odpowiedź dostałem nikt nie uwierzy chociaż to udokumentowałem tak więc na pytanie autora wątku odpowiadam wyruszam do Św. Mikołaja bo do mnie przychodzi
dobrego nowego i wesołych ludki