Pamiętacie to? Ten szał na zwykłe kartki do segregatora? Jakie do było fajnie i głupie. Miałem sporo całkiem niezłych. Ale coś mnie teraz tknęło. Niezależnie od pokolenia, młodzi dają się w coś wkręcić. Niezależnie od tego, jakie to głupie. Te zbieranie, a raczej wymiana kartek, to była nauka handlu, kłamania, i wiecie co? Te kartki to była nauka o spekulacji ;D No bo jak stwierdzić, która kartka jest cenniejsza, skoro wszystkie były w podobnej cenie. I potem np kartki z Herkulesem, nagle wybiły się na szczyt, i były warte 5 innych kartek, A potem nagle wyszły kartki z Zorro, i nagle to one były niby warte 7 kartek, albo tak z 3 kartki z Herkulesem ;D W sumie miałem dobrze, bo miałem masę kartek z Herkulesem, to mogłem sie wymieniać na inne. I miałem fajną kolekcję "najcenniejszych" Niektórzy mieli dosłownie wszystkie. Ale trzeba przyznać, że niektóre były naprawdę ładne. Tyle że to tylko dowodzi, że wystarczy ładne opakowanie, i dzieci, i nawet kupa na patyku może być cenna ;D
To brzmi tak dobrze, że żałuję mojego braku okazji na zabawę z kartkami. U nas wymieniało się karty z piłkarzami i nie wiedziałem nic o żadnym. Ale miałem ofertę 1 srebrna rzadka za 10 normalnych. Tak dorobiłem się takiej góry kart... Potem wymieniałem 5 kart zwykłych na jedną srebrną. I tak leciało :PPP Potem zbierałem te niezwykle rzadkie OGROMNE karty- za nie szło po 500 zwykłych :o
Jak nie było jeszcze tych karteczek to ludzie zbierali papierki po czekoladzie ;)
i puszki po piwie xd
To aby na pewno czasy po PRL?;D O czekoladach nie słyszałem. Puszki po piwie już tak, albo kapsle od piwa. Które też zaczynam zbierać.
Zawsze coś się zbierało. Kartki, kapsle, Tazosy, karty pokemon, dziś nie wiem... skórki do CS? Każde pokolenie dzieciaków coś takiego miało.
Tazosy, naklejki z dragon ball w jakichś gumach były, Karty Pokemon, wieczka pokemon z jogurtów. To zbierałem na pewno. Były jeszcze kapsle różnej maści z star wars (frito lays) jakieś kapsle papierowe z zwierzętami? Kartki historyczne, ale tego mało zbierałem. Jeszcze naklejki z Turbo, ale to za młody byłem.
Nie było za bardzo stać na wszystko.
Ale największy szał, był na tazosy z pokemonami, i karty Dragon Ball. Potrafiłem kupić 100 paczek chrupek jednego dnia w szkole(genialny sklepik, z masą słodyczy, moje zęby mnie za to nienawidzą ;D) A chrupki wtedy Chio były za 50 gr. Więc tazosy z pierwszej serii miałem wszystkie, potem już nie zbierałem za dużo(były jeszcze z Yu gi oh ) Karty dragon ball, miałem chyba wszystkie, te które były w PL. I żałuję, że wszystko mi się potraciło ;( Albo wyrzuciłem. Wieczek z pokemonami, mało miałem. Ogólnie największa radość, to jak się coś znalazło na ziemi, albo miało się podwójne w paczce ;) Czy jakiś rzadki Tazos albo kartę z DB. A były takie. Pikachu, MewTwo i Mew były ciężkie do zdobycia. W kartach dragon ball, chyba te złote. Wspaniałe czasy. A teraz narzekamy, że młodzi coś zbierają, czy mają skórki w grach. Chociaż to jest głupsze, bo mają to tylko wirtualnie. Ale za rzadkie mają sporo kasy.
Piękne czasy.. Miałem chyba z setkę tazosów (charizard ulubiony :D), całkiem niezłą kolekcję samochodzików z kinder niespodzianek i oprócz tego, zbierałem jeszcze wykorzystane karty doładowujące ze wszystkich sieci (orange, plus, play, era itp.). Ot takie miłe wspomnienia :)
No w sumie z Kinder niespodzianek, była masa świetnych figurek. Niestety nie wszystkie miałem, z wielu poschodziła farba. Dwóm głowy odleciały ;D Kusi mnie, żeby kupić wszystkie kolekcje, ceny są niskie. Więc może kiedyś. Teraz zbieram świat wiedzy i książki ;D Jak będę mógł podróżować, to może otwieracze do piwa z różnych krajów. Ciekawe co teraz dzieciaki, zbierają fizycznie. Żadnych dodatków nie widuję w chrupkach, czy w czymkolwiek.
Taa, z Króla Lwa chyba z początku. "Rodzinka" na skale była najcenniejsza, szło za nią dostać kilka innych kartek. Potem doszły Pocahontas i Toy Story i mówiąc po dzisiejszemu fragmentacja zabiła ekosystem :D
Ciort z kartkami, w latach ~2010 wyrzuciłem 2 kompletne albumy TAZO ze Star Warsów zbieranych z ~10 lat wcześniej w Lays i chyba jeszcze wtedy Ruffles. Teraz widzę 300zł sztuka, ciekawe czy fakt tyle warte. https://allegrolokalnie.pl/oferta/star-wars-tazo-album-kolekcjonerski-gwiezdne-wojny
Odnośnie czasów dzieciństwa to ja od jakiegoś czasu szukam batona ale nikt ze znajomych go nie pamięta. Szczegółów znam mało, opakowanie chyba złote, konsystencja krucha (ale nie że waflowa tylko coś jak dzisiejsze michałki), oblany czekoladą. Raczej taki PRLowy pokroju Elitesse tylko że baton a nie wafel. Też nie żadne Alibi, Noname, Picnic, bo to już "nowości" pełną gębą. Największy szczegół jaki pamiętam to że pod koniec jego istnienia pojawiła się odmiana w bordowym opakowaniu, była rumowa i zarazem obrzydliwa. Lata występowania ~1995.
Picnic, jakież one są dobre!... I ostatnio znalazłem je w Leclercu! Drogie france, po 3,50, ale musiałem kupić...
Z złotych opakowań, to tylko Twix. Ale on jest, i nie było rumowego.Jeszcze kiedyś był No Name.
Ja za to szukam loda na patyku. Chyba był normalny mleczny, ale był obsypany niebieskimi kulkami. Genialny był. Tylko nie mam pojęcia, gdzie ja go jadłem.
Ja nie byłem aż tak nałogowym zbieraczem, a kartkami przytoczonymi w wątku nigdy się nie zainteresowałem. Głównie dziewczyny w podstawówce tym się u mnie jarały, bo ja kompletnie to olałem.
Ale żeby nie było miałem sporą kolekcję kapsli Pokemon z tych pierwszych serii (na gry to gdzieś do Crystal). Pełną kolekcję kart Dragon Ball z Chio (Goku SSJ3 mój ulubiony). Zbierałem tez oryginalne karty Pokemon (na to sporo pieniędzy przewaliłem kupowane w Carrefour na dziale Nintendo), też pierwsze serie i miałem kilka wartościowych okazów. Zresztą nieźle na tym wszystkim zarobiłem jak sprzedałem i mimo mojej wielkiej miłości do Dragon Ball, to najbardziej zawsze mi się podobały kapsle Tazo przytoczone przez Qrko. Co prawda miałem tego namiastkę, ale najbardziej podobało mi się że można było je łączyć i coś z tego stworzyć. Bo nie dość że można było kolekcjonować, to przy okazji się fajnie pobawić. Pamiętam jeszcze takie kapsle które śmierdziały klejem ze zwierzętami, ale to bardziej mój kuzyn zbierał. Ja tam miałem może kilka sztuk, a co do reszty wynalazków to nie przypominam sobie żebym jeszcze coś zbierał choć pewnie jeszcze coś tam było.
Też miałem fioła na różne zbieractwo, i chyba jak pamiętam moim najwcześniejszym były bajki i baśnie "Dawno Dawno Temu", wtedy to też chodziłem do przedszkola i jak z niego wracałem to rodzice miewali kupować kolejny zeszyt z kasetą.
Nigdy nie uzbierałem całej kolekcji choć same kastety są u mnie w domu do dziś, :P nie dam głowy kiedy je ostatni raz słuchałem.
Właście wsiadłem do wehikułu czasu do lat 90 i początku 2000.
Były jeszcze tazosy takie grube, te które zmieniają wygląd, oprócz zbierania, były jeszcze zdrapki piłkarskie, beyblade i nawet kartę do telefonu ;D i KASA!. To było coś, kasa w chipsach. Dwa razy się udało dychę zdobyć;D Na 100 kupionych. Tia.
Żałuje że nie ma już chrupków Pizza. Hot dog, Sombrero. No ale cóż.
Jest jeszcze masa rzeczy których nie zbierałem. Teraz jak tak patrzę, to nie ma zbytnio co zbierać, jeśli chodzi o takie duperelki. Chyba tylko Kinder niespodzianka, gdzie zabawki są słabe. Chociaż seria z zwierzętami daje radę, ostatnio kupiłem parę jajek ,i mam 8 różnych zwierzątek ;D Takie głupie, a dało mi chwilowy powrót do dzieciństwa.
Ja z wujkiem zbieralem zlom za dzieciaka. Mskuly sie wyrabialo i jeszcze kasa sie zarabialo.
W tych klimatach to zbierałem Kaczory Donaldy, chociaż często dla samego dodatku, z których bywały naprawdę fajowe jak ciemne okulary z lusterkami wstecznymi albo wykrywacz ruchu na podczerwień z alarmem
To się popularnie nazywało 'karteczki'. Kartki do segregatorów z wzorami. Każdy dzieciak z segregatorem łaził i się wymieniał. Niektórzy wyśmiewali, że szajs do zarabiania na dzeiciakach, w sumie tak. Patrzałem na to sceptycznie ale potem nieco uległem i zbierałem w sumie głównie koszykarzy NBA ale krótko. Niektórzy to mieli tak różnorodne kolekcje i kartki unikalne że bania mała wtedy jak to zdobyć :D
W necie ciezko znaleźć ocb bo wyskakują inne, mniejsze kartyi w klasterach, czyżby to był tylko wymysł w naszym kraju?
W latach 80 zbierałem kapsle i obrazki z Turbo. W 90 miałem album z żółwiami ninja. To w sumie tyle. Tazosy, pokemony itd. leciały w smietnik. Za to kasa nie. Pamiętam, ze były czipsy(nie pamiętam już nazwy) z kasą w środku. Kilka razy trafiłem na 5 tysi. :D
Kartki pamiętam ale to dziewczyny na nich pisały, perfumowaly, kładły na wycieraczce, pukały i uciekały. Złoto:)
Najdłużej chyba kolekcjonowałem komiksy Thorgala ale w końcu podarowałem cały zbiór znajomemu.
Trochę tego było, ale najbardziej wkręciłem się w zbieranie naklejek Panini do albumu z Champions League z sezonu 2006/2007 (do kompletu zabrakło mi zaledwie kilku naklejek, mam ten album do dziś) oraz w zbieranie i grę w metalowe kapske z Pokemonów. Pamiętam jak jednego dnia poszedłem do szkoły bez ani jednego kapsla, pożyczylem od kolegi 2 lub 3 kapsle, żeby móc sobie zagrać i wróciłem do domu mając ich ponad 20. Nie pamiętam tylko co się z nimi stało. Albo wszystkie później przegrałem, albo gdzieś zgubiłem. A no i miałem też epizod z typowo dziewczęcymi kartekczkami z bajek pokroju Witch :D
Tazosy było łatwo wygrać. Fakt że się oszukiwało, ale cóż ;D Ale graliśmy, nie tak jak powinniśmy. Rzucaliśmy na korytarzu z bliska. Komu wypadł pokemon na górze, ten wygrywał. Wystarczyło rzucać bardzo blisko podłoża. Do tej pory mi przykro, że parę osób tak wycyckałem ;D
Wiem, że były różne tricki na oszukiwanie, bo kuzyn mi je pokazywał, ale ja jakoś nigdy się do nich nie przekonałem. Zresztą u mnie w szkole oszukiwanie nie przechodziło, bo jeśli dobrze pamiętam jak komuś tazosy odbiły się od podłoża podejrzanie nieczysto, to nakazywaliśmy takiej osobie powtórzyć rzut. Najfajniej było jak w grze brało udział więcej osób i akurat udało się wygrać losowanie. Wtedy jednym rzutem wygrywało się z 5 tazosów i można było spokojnie opuścić grę :D
Chodzi Ci o to (przykład z Król Lew)? Fotka
Jeśli tak to zbierałem. Zbierałem też naklejki z Gwiezdych Wojen i też takie żetony o zwierzętach.
Zbierałem też samochody z gumy turbo.
Pozdrawiam.