Cześć, rozglądam się od jakiegoś czasu za wynajmem kawalerki w Gdańsku, ewentualnie Sopocie. Pracuje niemal w 100% zdalnie i mam raczej introwertyczną osobowość, więc nie chcę wynajmować czego z kimś innym. Przeglądam od jakiegoś czasu oferty i względnie schludna kawalerka kosztuje ze wszystkim nie mniej niż 2 tys. Czy to są ostatnimi czasy normalne ceny za wynajem kawalerki? Może ktoś z was ma jakieś porady jak znaleźć tanią kawalerkę?
No ceny ruszyły w górę, to prawda. Lepiej raczej nie będzie, tak jak Bezi mówi.
No nawet za klitkę ceny w wielkich miastach, to jakiś absurd. Chociaż brat w centrum Bytomia, płaci za wynajem mało. Łącznie z wyżywieniem, i opłatami, nie wydaje więcej jak 1500 zł. A to mieszkanie większe niż kawalerka. Trzeba dobrze trafić. Cieszmy się, że nie żyjemy w Japonii, gdzie są dużo mniejsze klitki, w cenach dużo większych. Tam to dopiero dramat.
brat w centrum Bytomia, płaci za wynajem mało. Łącznie z wyżywieniem, i opłatami, nie wydaje więcej jak 1500 zł
Płaci za całe mieszkanie, opłaty, jedzenie i 1500 zł? To ile on za to mieszkanie płaci?
Za mieszkanie w Bytomiu to już chyba dopłacają ;)
Za wynajem i za media łącznie, płaci chyba 800-900 zł. Albo i tysiak. A że jest sam, to na jedzenie niewiele potrzebuje :) Sam się zdziwiłem, że tak mało na żarcie wydaje. I to normalne. Z jego zarobkami, to spokojnie mógłby wydawać dużo więcej. Ale uparty, bo mieszkania na kredyt nie chciał( w sumie dobrze) Ale bez kredytu, na mieszkanie nigdy nie odłoży. Szczególnie że na emeryturę też odkłada. BTW Centrum Bytomia, to u mnie przy dworcu ;D
Ja też po wyprowadzce, za media i czynsz, nie będę płacić więcej ja 800 zł. A nawet i 600 zł. Chociaż biorę pod uwagę już przyszłe podwyżki. A na jedzenie też mi wyjdzie podobnie. U mnie tak tanio, bo wspólnota mieszkaniowa. I ciepła woda na gaz. Także aż tak fajnie nie ma. W bloku w którym aktualnie mieszkam z rodzicami, to chyba 1100 za wszystko. Coś koło tego. Jesli chodzi o czynsz i media.
Tyle teraz kosztują kawalerki, już 10 lat temu na studiach płaciłem 1300 zł (Warszawa), teraz chodzą po 1,8-2k.
Nie lepiej kupić i mieć spokój? Ew. w kredyt wziąć. We Wrocławiu wszystkie opłaty związane z mieszkaniem i kredytem wynoszą mnie 2800 za 55mkw. To wciąż kilkaset mniej niż kosztował mnie wynajem. A poszło na to z 200k przez kilka lat.
Mam przed 30-stką brać kredyt właściwie na całe życie? No nie, nie potrzebuję takiego generatora stresu w swoim życiu?
No tak lepiej płacić więcej w wynajm i zapełniać portfele obcym osobom. Jaki problem wziąć kredyt na 10-15 lat? Liczysz na "6" w Lotto, czy awans na prezesa Orlenu? Ja żałuję że tyle lat trzymałem się na wynajmie i władowalem w nieswoje mieszkanie tyle kasy, bo teraz płaciłbym jedynie czynsz i rachunki i miał mieszkanie którego wartość wzrosła o 100%.
Jaki problem wziąć kredyt
Jaki problem? Wiesz jakie są teraz ceny mieszkań? Wiesz, że teraz to bez 20% wkładu to nie podchodź? Chłopak jest przed 30, w dodatku sam z tego co pisze, więc o kredycie na jakieś sensowne mieszkanie na ten moment może zapomnieć.
No to jest w martwym punkcie. Wynajęcie kawalerki to koszt 2k miesięcznie. Jeśli nie jest się w stanie odłożyć 10-20% lub nie ma możliwości wsparcia rodziny na wkład własny, to znaczy, że większość pensji będzie szło na wynajem mieszkania, więc nie jest się w stanie czegoś odłożyć na wkład własny itd. Koło się zapętla. Ja bym raczej w takim wypadku raczej starał się przemoc swój introwertyzm i wynajął pokój w mieszkaniu (chociażby dwupokojowym) i zaoszczędził z tego tytulu więcej pieniędzy. Co do głównego pytania - zaoszczędzić można szukając lokum na obrzeżach, w gorszej lokalizacji, itd. Praca zdalna? Czemu nie wynająć czegoś 30km od miasta za połowę ceny. Ceny najmu będą rosnąć, bo rosną koszty utrzymania, rachunki. Mieszkania w budynku w którym kupiłem swoje, po 3 miesiącach były sprzedawane po 1,5k/m2 więcej, a mimo to zeszły wszystkie. Niedługo 15k za metr nikogo nie będzie dziwić, a z tym związane są koszty najmu.
Jestem singlem, dopiero buduję swoją karierę zawodową, mam dopiero 26 lat. Naprawdę, ostatnie o czym myślę to kredyt na resztę życia.
Im później go weźmiesz, tym bardziej będzie na resztę życia. Chyba, że masz w perspektywie duży spadek, wygraną na loterii i tego typu rzeczy. Ewentualnie chcesz poczekać i uskładać na większy wkład własny, żeby kwota kredytu była mniejsza. No tylko to się trochę kłóci z mieszkaniem w centrum i tzw. high lifem. Ja proponuję wszystko dokładnie policzyć, bo jeśli okaże się, że rata kredytu będzie podobna do opłat za wynajem, to może warto jednak coś kupić. Wtedy przynajmniej płacisz za swoje, a nie napełniasz komuś konta w banku. Oczywiście to wszystko zależy od obecnych zarobków i tak dalej.
Wracając do kwestii wynajmu, to ceny są, jakie są. Mieszkania drożeją, to ich wynajem również. Różnice będą wynikać z lokalizacji, standardu itd. Nikt Ci nie da wysokiego standardu w centrum za pół darmo, nie ma tu żadnych sztuczek do wykorzystania.
Słowo klucz. Nie każdy zarabia tyle co ty ;) Musisz lekko zarabiać ponad 4k.
Pracuje w rekrutacji i hajs mam w znacznej mierze zależny od % marży, więc wypłata bywa dość różna. Zresztą nie wydaje mi się, żebym w ogóle mógł dostać kredyt, na umowie jestem relatywnie od niedawna. A wkładu własnego mam góra 20 tys. Ale abstrahując od tego wszystkiego, po co mi kredyt i stałe mieszkanie jeśli jestem singlem? Nie śpieszy mi się do ustatkowanego trybu życia, nawet nie wiem czy chcę mieszkać w Gdańsku na stałe. Dom rodzinny w którym obecnie jestem, będzie zapisywany na mnie, więc w przyszłości pewnie będę chciał w nim zamieszkać.
Co jest z tymi gołodupcami? Albo coś bredzą o bańce na nieruchach, albo o drogim najmie...
W moich okolicach 700-1200zł. Dużo, ale takie czasy.
To jest dużo? Jakiej wielkości miasto? Na pewno żadne z top 10 największych polskich miast.
Wiesz, jak nawet 18m kawalerka w sopocie jest warta 300k, to musi kosztowac ok 2k najem zeby to sie krecilo. Swoja droga uwazam sopot za przewartosciowany
Proste zmień miasto, u mnie na śląsku kawalerka około 20m2 koszt za całość około 1400zł można?, można !
Nope, Trójmiasto jest bardzo spoko
No jak mało wychodzisz itd. to zawsze możesz rozważyć Tczew czy Pruszcz. Będzie tak o 40% taniej (albo już 50m2 konkretne mieszkanie za 2k). Ewentualnie Żukowo, tylko wtedy najlepiej w bezpośrednim sąsiedztwie PKM.
W Pruszczu taką trochę bieda kawalerkę masz nawet za 850zł. https://www.olx.pl/d/oferta/pruszcz-gd-kawalerka-CID3-IDMpjfh.html w Tczewie niezłą za 1100zł https://www.otodom.pl/pl/oferta/kawalerka-gotowa-do-wprowadzenia-ul-w-jagielly-ID4eicU.html?&_ga=2.28777404.1290879646.1637923797-1842212104.1637923797
Warto tylko zwrócić uwagę na to jak daleko ma się na pociąg, jak do 10-15min spacerkiem to bajka bo dojazd do centrum Gdańska będzie nie dłuższy niż z samych przedmieść w Gdansku (znajoma z Pruszcza szybciej dojeżdżała do roboty w Oliwie niż ja z Moreny bo miała mieszkanie 5min. od dworca).
A Sopotu bym unikał z prostego powodu, w 90% wypadków wyrzucą cię z mieszkania w czerwcu by zrobić miejsce turystom albo podwoją czynsz na ten okres.
I tak, wiem, że to nie Gdańsk, ale różnica w cenie jest taka, że odkładając różnicę w 3 lata uzbierasz na wkład własny.
Właśnie też mam pracę na Oliwie, ale na szczęście pracuję głównie zdalnie. Z Sopotem rzeczywiście możesz mieć rację. Natomiast raczej ciągnie mnie do mieszkania bezpośrednio w Gdańsku, właściwie każdego dnia mam jakiś mecz, randkę etc. Z doświadczenia już wiem, że takie codzienne dojeżdżanie gdzieś do centrum z okolic Gdańska jest zbyt uciążliwe. Choć z drugiej strony rzeczywiście nie będę w stanie odkładać żadnych poważnych pieniędzy, płacąc 2tys+ za kawalerkę...
Niestety coś za coś. Pruszcz jest o tyle dobrą lokalizacją, że dojazd pociągiem do centrum to 15 minut. Tczew to niewiele więcej, więc jakoś idzie żyć a dojazd z takiego Ujeściska, co niby jeszcze w mieście wcale nie będzie krótszy gdziekolwiek a ceny wyższe. Tak wiec wybierając lokalizację nie patrz na kilometry a na czas dojazdu bo się zdziwić można, że z Tczewa jest szybciej bo bez korków.
Natomiast lokale w dzielnicach centralnych bardziej (przy SKM) mają kosmiczne ceny bo same lokale uzyskały kosmiczne ceny (tam kawalerka to koszt 500tys. złotych).
Ewentualnie jest duga możliwość, czyli olać standard i skusić się na starsze budownictwo i chwytać cos takiego:
https://www.olx.pl/d/oferta/wynajme-mieszkanie-wrzeszcz-grunwaldzka-CID3-IDMIz7x.html?isPreviewActive=1&sliderIndex=1
Czyli 1200 + opłaty.
Byłem już oglądać podobne mieszkanie. Miałem taką fazę, żeby wziąć coś właśnie w starszym budownictwie, ale jak zobaczyłem to na własne oczy, to szybko mi przeszło. W tym mieszkaniu które dałeś jest już 1600. Chyba już bym wolał dorzucić te 300-400zł za bardziej zadbane mieszkanie
Tak, takie są niestety ceny, oczywiście możesz polować na okazję.
Jeśli mogę Ci doradzić, to powinieneś założyć rodzinę, możliwie szybko się ustatkować i wyprowadzić do jakiejś miejscowości z niższymi czynszami. Mając żonę i dzieci możesz liczyć na dużo transferów socjalnych od państwa, nie będziesz mógł chodzić na randki i mecze, więc mieszkanie w Słupsku nie będzie aż taką katastrofą życiową.
Przy czym kawalerska w Słupsku 1500 zł, więc nie wiem czy jest sens rezygnować z dowolnego bzykania na mieście.
Ale on jest introwertykiem, wiez z tym dowolnym bzykaniem to moze tak rozowo nie byc ;)
Aż tak to nie randkuję :D A na samą myśl o posiadaniu dzieci, aż mnie dreszcze przechodzą. Może za jakieś 10 lat, jak już mi życie zbrzydnie do reszty, ale teraz nie ma opcji :D Zresztą bez dziewczyny może być ciężko :D